wtorek, 27 grudnia 2016

Suma sumarum .Koniec roku i ....

I czas na podsumowanie .Na plusy i na minusy .Na zmiany .Że sobie pojechaliśmy na 20 dni wywczasów wiadomo .Po głębszym przemyśleniu sprawy jednogłośnie stwierdzam iż na 99 % mam  cechy autystyczne połączone z aspołecznym podejściem do przedstawicieli mojego gatunku tudzież , być może albo raczej na pewno przekładając świat realny na świat z nutką autyzmu nie potrafię funkcjonować w społeczeństwie .Bo pokój samodzielny , w miarę czysty , spokój , zero wymagań , jedzenie na czas i pod nos , żadnego sprzątania , gotowania , prasowania no laba na całego a ja szukałam wad i czepiałam się szczegółów absolutnie zapominając ,że to Jasiek miał być zadowolony z wyjazdu a nie ja , że to Jasiek miał odetchnąć i zaczerpnąć oddechu ,że to dla niego i z jego powodu a nie dla mojego dobrego samopoczucia .Co nie umniejsza faktu ,że dla mnie warunki były poniżej normy przypisanej i już .A jak Janek w tym wszystkim ?
Pierwsza noc popłakał trochę ale zasnął i przespał całą noc i wszystkie kolejne , bez wiercenia się , jęczenia , picia , jedzenia i zabawy akurat w chwili odpowiedniej na sen .Brak solidnego łącza wi-fi zaowocował chęcią potrzymania długopisu w ręce i napisania cyferek i literek .Oraz zabawy samochodami , chęcią wyjścia do dzieci na tzw dywan .Pomimo drobnych niedogodności związanych z faktem iż większość dzieci również posiadała rożnego rodzaju dysfunkcje więc ciężko było cokolwiek któremukolwiek wytłumaczyć ale na szczęście pomimo drobnych incydentów okazało się ,że młody bardzo dobrze odnajduje się w grupie .Podczas pobytu pozwolił mi zaobserwować swój ośli upór i konsekwencję w podjętych działaniach .Jak no jak pięciolatek z autyzmem może pokazać coś tak skomplikowanego? A no tak ,że jak nie chciał uczestniczyć w zajęciach logopedycznych to zaprezentował się z jak najgorszej strony napluł na biurko , trąbił , nie słuchał , zagłuszał terapeutkę i ogólnie zero współpracy .Rezultat byliśmy na dwóch spotkaniach , na trzecim pani zachorowała czwarte zlekceważyłam wychodząc z założenia ,że nie ma co stresować dziecka i pani logopedki .Za to jak znalazł bardzo interesujące i porywające zajęcia na sali do ćwiczeń potrafił poczekać na krześle ponad półtorej godziny ,  słuchał poleceń , wykonywał ćwiczenia no nie to samo dziecko wręcz .Z masażem punktowym buzi się pogodził i dał sobie wykonać .Pomimo dyskomfortu fizycznego bo ktoś dotykał mu twarzy i nie bylo to miękkie i delikatne .Ale dał radę .Po pierwszym masażu zwiał po kilku minutach a potem bez przerwy dotykał buzi .Następne kąpiele w wannie z bąbelkami zabieg zarąbisty ale nie wskazany ponieważ po dawce wstrząśnięcia bąbelkami Jan był naładowany energią po czubki włosów i prze szczęśliwy .Uderzające było zderzenie z faktem ,że  przebywam z Jaskiem pełne 24 h / dobę .Wciąż , ciągle i bez końca i to był chyba najbardziej dołujący czynnik podczas całego pobytu .Ani chwili na oddech , na relaks , na pobycie w ciszy .No nie ma takiej opcji .Na każde kichnięcie , pierdnięcie , zawołanie . Odkryłam smutną rzecz   nie umiem bawić się z moim dzieckiem a właściwie z żadnym dzieckiem .Szybko sie nudzę , złości mnie kiedy Jasiek nie zachowuje się według moich oczekiwań tylko chce narzucić swój sposób zabawy , wkurza mnie ,że nauka czegokolwiek nowego trwa tak nieznośnie długo ,że tak przy tym jęczy , marudzi , i stęka .Masakra , bo od zdrowego dziecka wymagałabym pewnie jeszcze więcej a tak czasem puknę się w łeb i łapię oddech i dystans . Pobyt tu  uświadomił mi ,że jedynie toleruje autyzm mojego syna ale go nie akceptuje  .Co nie zwalnia mnie od szukania rozwiązań i zapanowania nad moją nieporadnością .Na gwiazdkę poproszę o wielki wór niewyczerpanych pokładów cierpliwości o konsekwencję w działaniu i wytrwałość .Patrzyłam sobie , przyglądałam się jak dzieci z większymi deficytami niż  Jaśkowe radzą sobie z czynnościami typu czytanie czy pisanie , klejenie , wycinanie  i znów dotarło do mnie ,że to nie Jasiek nie potrafi ,że to nie jest rzecz nie do wypracowania to ja za mało wkładam energii żeby to zmienić .Owszem chciałabym ale żeby odbyło się to tak jakby bez mojego udziału .Ot tak na pstryk palcami jak wszystko dotychczas , mowa, rozumienie , relacje społeczne po prostu nagle się pojawiły i są i ja bym tak chciała ,żeby pisanie i czytanie tak przyszło ale nie przyjdzie .Nie zamierzam jednak składać postanowień noworocznych typu nauczę młodego pisać w tym roku .Nauczę to na uczę nie to nie i już .Postaram się po prostu bardziej w to zaangażować .Na razie ciesze się rozwojem komunikacji słownej , zachęcaniem do wspólnej zabawy , wyrażaniem emocji oraz ta dam pojawieniem sie zabaw tematycznych .Na prawdę to niesamowite uczucie kiedy Jasiek układa swoje samochody i przemawia , układa   dialogi , wydaje polecenia , opisuje sytuację , przylatuje podzielić się pomysłami .Przekomicznie jest kiedy syn i tato konwersują .I nie sa to jakieś bzdety wyrwane z kontekstu .Tato pyta Jan odpowiada i na odwrót . Znaczna poprawa w rozumieniu .Jeśli powiem zawołaj tatę na obiad , nie drze się na cały dom , tylko idzie do taty do pokoju i mówi .Śpiewa mój syn sobie śpiewa , pewnego dnia poczuł wenę i rozlega się ogórek , ogórek , żabka mała , przedszkolaczek , cztery słonie i inne .Jednak na coś się ten internet przydał .Nauczył się korzystać z kolorowanek na internecie ,o ile w realu nie okazuje zainteresowania nawet jak wydrukuje mu obrazek, który lubi tak na ekranie radzi sobie bardzo dobrze .Wniosek taki ,że potrafi ale nie jest to dla niego wystarczająco atrakcyjne aby poświecić temu czas Pytanie brzmi jak to wykorzystać i przenieść do realnego świata .Eh te nowoczesne dzieci .Przecież podpisać musi się umieć i czytać ze zrozumieniem też .Matka wiecznie nie będzie na tym padole egzystować a na Ewkę raczej nie ma co liczyć za duża dawka egoizmu i zbyt głęboko zakorzeniona .Jak ja mogę o moim dziecku tak nieładnie ?>Ano mogę bo tak wygląda rzeczywistość i koloryzowanie niewiele tu zmieni .Dobre , miłe , uczynne, grzeczne ale na opiekunkę się nie nadaje .Chociaż los lubi płatać figle .i wydobywa z ludzi pokłady umiejętności i cech których na pewno na próżno by było szukać w nich na co dzień .Wiem z autopsji .Pojechaliśmy oddać dziś cioci Lusi blaszkę po serniku i oświadczam uroczyście iż jest to osoba której należy unikać , bo przez tego jej sernika przybyło mi, przez parę dni ,  kolejnych kilka kg na plusie .A chciałam tylko spróbować czy dobry , Jeden maleńki kawałek .I co? Jeden maleńki kawałek to został jak skończyłam próbować .To jest zła kobieta mówię wam czarownica w ludzkiej postaci .No bo kto przy zdrowych zmysłach piecze tak pyszne ciacho że nie sposób się oderwać i dzwoni wieczorkiem z niewinnym a próbowałaś sernik ? Dobry wyszedł ? Osz ty ty ty niedobra ty .Jeszcze potem wyciąga wagę jak się człek zapyta czy aby nie popsuta .No nie ale podstępny serniczek polazł w brzuch uda i tyłek do cycków znów nie dotarł .I powoduje konflikty w domu , bo tym kawałkiem co został to nie bardzo było jak dzielić .Eh nic to zdzierżę jakoś .najdziwniejsze w tym wszystkim jest to ,że Jaś również przybrał na wadze 1 kg w ciągu ostatniego miesiąca i odpukać apetyt mu dopisuje .Owoce , parówki , bułki , ziemniaki idą jak woda , sernik też wcinał ,aż mu się uszy trzęsły .Za to znaczne ograniczenie słodkości nie specjalnie po prostu samo z siebie .Dziś po powrocie do przedszkola przytaszczył Mikołajkową paczkę , i zjadł jajko niespodziankę i kilka żelków .Na resztę pyszności nie zwrócił uwagi .No ale na szczęście ja nie mam zahamowań w kwestii przyswajania dużych ilości cukru więc się nie zmarnuje . Przesympatyczny gest ze strony naszego przedszkola .Pomimo nieobecności nie został pominięty i jest to niewątpliwie plus i kolejny pozytyw do szerzenia w świecie .Kiedy opowiadałam o naszym przedszkolu ludzie patrzyli na mnie jakbym im klepała ,że mam w domu kota z dwoma ogonami , dopiero po otwarciu strony , pokazaniu zdjęć cześć uwierzyła ,że istnieje naprawdę ,że dzieci maja opiekę , terapie i naukę w jednym miejscu ,że pieniądze wydawane  są sensownie i dla dzieci ,że można można dać z siebie wiele ,żeby pomóc dla samego tylko pomagania ,że można się zaangażować i cieszyć pracą .Naprawdę takich placówek nie powinno brakować tak właśnie powinny wyglądać przedszkola terapeutyczne , integracyjne ,przyjazne dzieciom , otwarte innowacyjne .No po prostu ukierunkowane na potrzeby dzieci i ich realizację .Dlatego też poziom rehabilitacji w ośrodku negatywnie mnie zaskoczył .Typowa placówka nastawiona na masowe zabiegi , niedobrane do rodzaju schorzenia ot aby były , i aby fundusz zwrócił pieniądze .No ale odpocząć odpoczęłam , i pomijając lichy aspekt medyczny .odsapnęłam i nieco nowych rzeczy sie o sobie dowiedziałam .Kończymy więc rok sukcesami , sukcesami w rozwoju mowy , komunikacji , rozumienia .Do zrealizowania nauka pisania . i czytania .Wierzę ,że o tej porze za rok pochwalę się znów pozytywnymi nowinami.Zapomniałam o najważniejszym wydarzeniu z całego pobytu .Pod koniec na podwieczorek był serek i jabłko .Pech chciał ,że nie mieliśmy ze sobą łyżki , a ten mały szkodnik sie uparł ,że on chce i już .No to mówię idź do pani na stołówkę i pożycz łyżkę .I wiecie co poszedł sam , przyniósł  co prawda dużą ale przyniósł i odniósł , sam samiutki , samodzielnie .I to najlepsze podsumowanie moim zdaniem

Brak komentarzy: