czwartek, 12 sierpnia 2021

Bez snu

Bezsenna i długa 

Kolejna noc 

Dom wypełniony ciszą

Kolejny dzień

Mijają

Za sobą, przed sobą 

Tuż obok

Zawisam w pustce 

Niepewności

Obaw

Pytań bez odpowiedzi

Twarz w lustrze

Moja?

Nie ma na niej

Zmarszczek od śmiechu

Ot tak przepadły...

Dziś znów spędziłam cały dzień za kierownicą. Wyruszyliśmy 6: 53 do domu dotarliśmy po 21 szej. Gdzie tym razem nas poniosło? Głogów- Wrocław- Polanica- Głogów. Tak sobie to zaplanowaliśmy :) We Wrocku odebraliśmy receptę i leki z apteki przyszpitalnej dla małżonka. Zrobiliśmy młodemu profilaktykę badań w kierunku WZW. I pomknęliśmy podrzucić tacie kilka rzeczy do szpitala , bo się pobyt nieco przeciągnie. Wyjazd jak wyjazd. Zaczynam przemieszczać się głównymi ulicami Wrocławia znaczy przywykam. Aczkolwiek poniosło mnie na A8 i 140 z Leosia wycisnęłam,  co negatywnie odbiło się na spalaniu. Młody miał ubaw bo mi czuprynę wiatr wywiał przez szyberek ;) No ale z Wrocka pomkneliśmy na szpital i tradycyjnie - przegapiłam skręt na kocie łby w odpowiednim kierunku. No ale okolica już znana więc odważyłam się zawrócić wyłączywszy nawigacje :) Mimo kartki na drzwiach wejściowych- absolutny zakaz odwiedzin i że rzeczy można rano tudzież po południu podać wpuścili i jeszcze pozwolili na oddział dotrzeć. Po wizycie udaliśmy się z synem na szamanko. Kebs dwa razy droższy niż u nas i maciupki taki. Mięso suche a całość zacnie przesolona. Nie będziemy stałymi klientami. Musimy wyczaić inny. Jako że nie czuję potrzeby utrzymywania instytucji zaparkowałam sobie na dzikim parkingu w pobliżu szpitala i poszliśmy w miasto. W sumie fajnie było iść przed siebie bez pośpiechu. Tylko tradycyjnie z powrotem było gorzej. Dwa tygodnie w kurorcie i zaprawdę problemy z nadwagą zniknął. W drodze powrotnej podjełam dwie istotne decyzje.Pierwsza nie zatankowałam gazu w Polanicy( chciałam sprawdzić ile km ciurkiem na baku przejadę) oraz że pojedziemy bez nawigacji. O królu złoty. No to sobie jedziemy i ja lustruje okolice wypatrując szczególnych punktów.Zamierzam sobie skręcić a tu głos - nie tu na S3 jedziemy prosto ;) Calutką mapkę dojazdu zapamiętał skubany. No i dobra mkniemy i dotarliśmy do S3 na Jelenią. No i gaz postanowił zakończyć się akurat na trasie szybkiego ruchu. Jednak za 2 km napotkaliśmy zjazd na stacje. Niby nic. Ale wjeżdżając przegapiłam wjazd na CPN. No to sobie jadę na parking i tradycyjnie WC i plac zabaw i myślę sobie - co tam zawrócę. Objadę stację i już. Odwracam się a tam... Zakaz, zakaz, zakaz. Mając wybór kolejne km na benzynie i złamanie zakazu podjełam ryzyko. Najkrótszą z tras wpakowałam się pod prąd do dystrybutora. Sobie nawróciłam byłam, podjechałam pod dystrybutor a tam jakiś kuźwa inszy pistolet. Doooobra dam radę, instrukcja obrazkowa jest. No co może się nie udać? Dobra zatem do dzieła. Umieściłam pistolet w odpowiednim miejscu i lipa nie da się ustrojstwa zablokować. Zdesperowana uprzejmie poprosiłam o pomoc kierowcę płci męskiej. Ku mojemu zdziwieniu również został znokautowany przez ów sprzęt. Ogromny plus dla pana pracującego na Orlenie- zanim poziom wkurzu mi podskoczył , przybył.z odsieczą. Pan poproszony wcześniej o pomoc również pozostał na szkoleniu :) Zasada jak w pistolecie dziecięcym. Do góry szare i blokujemy pomarańczowym. No łatwizna. Przy okazji tankowania okazało się , że nie ja jedna nie trafiłam we właściwą uliczkę ,ale przynajmniej tyłem nie kombinowałam. I że ów pistolet to utrapienie wielu osób.Zatem ruszyliśmy dalej ku domowi. Sobie wyprzedzam śmiało. Mijam jakieś jasne auto z młodym człowiekiem za kierownicą. Mknie chłop 100 na S3 no co miałam się wlec. Zatem gaz i do przodu. Ta mina - babcia mnie wyprzedziła ;) Dogonił mnie gdyż na trasie był wypadek z udziałem motoru i osobówki przed zwężeniem trasy i z uśmiechem wyższości wbił na lewy pas i rura. Hm za 200 m zwężenie. No dobra jedź chłopie ;) Poczuj się szybszy. Dotarliśmy jednak do domu cali i zdrowi. Ja to sie mam - zawsze coś ;)