środa, 28 czerwca 2017

Rozmawiamy

Niby nic nowego się nie dzieje , znów jak co roku utknęliśmy w miejscu nic nowego , nic starego .Przywykamy do naszej codzienności .Jan jest obserwowany pod kątem zaburzeń słuchu fonematycznego trochę to pewnie potrwa ale jestem ciekawa , czy moje obserwację znajdą potwierdzenie .Tymczasem wieczorami kiedy nadchodzi pora na spanie , młody odkrywa w sobie nową pasję .Opowiada co robił , z kim robił i dlaczego .Nie nie tak całymi zdaniami , książkowo z fabułą i wciągającymi wątkami .Po swojemu , przeplatając opis scenami z bajek , mieszając dwa lub trzy wydarzenia , umieszczając je w zadziwiającej chronologii .Zgłasza niesamowite zapotrzebowanie na uczucia .Siedzi sobie i ni z tego ni z owego rozlega się -Będziesz mnie kochać ? Przytul mnie troszeczkę , no chodź do mnie .Całuje , przytula , dotyka .Braki ma dziecko najwyraźniej .Więc wieczorami siedzimy dłoń w dłoni i on mówi ja pytam , słucham , uczymy się , ulepszamy .Jesteśmy dla siebie ze sobą i obok siebie .Tak dużo pracy przed nami ,żeby był sam i dla siebie w tym niedobrym świecie .

sobota, 24 czerwca 2017

Głogi na Jana


Dziś 24 czerwca 2017 mieliśmy zaszczyt reprezentować Niebieską Przystań podczas obchodu imienin Jana .Jako ,że pomniki na placu Jana z Głogowa mamy dwa no i oczywiście jak zwykle coś pokręciłam i przyszliśmy o godzinę za wcześnie .Jan miał okazję pobiegać wokół pomnika saperów .

 Ewka jak zwykle -nie wymaga komentarza
 Jan umilał sobie oczekiwanie biegami przełajowymi


 ale w końcu się poddał i zwolnił



a w końcu poległ zupełnie i zaległ
 i by sobie leżał jakby się Ewce internet nie zacinał



Angaaaaar żmijo

I tak czekamy , czekamy a tu żywej duszy nie widać .Prezesowa puściła wieść iż być nie będzie ale ,że Magda będzie .No to się rozglądam i nic .W końcu zostaliśmy zmuszeni do podjęcia wędrówki w poszukiwaniu apteki bo przez to bieganie sobie kolejnego pęcherza chłopina zafundował


 I w ten oto sposób dotarliśmy pod pomnik Jana z Głogowa gdzie spotkaliśmy młodego dzielnego Janka .I w ten sposób mamy pamiątkowe zdjęcie z trzema Janami .



 Niestety uroczystość troszkę trwała i nie było jak udokumentować akcji pomiędzy ale najważniejsze udało nam się uchwycić .Posadziliśmy wspólnie z innymi Jankami Głogi , które profesjonalnie dosadził przedstawiciel ,,Dendrofarmy " z Głogowa .Więc musieliśmy być koniecznie -
1)imieniny Jana
2)niebieska przystań
3) wujek Józef i,, Dendrofarma ".

 Drzewka posadzone .Wygraliśmy również w losowaniu bilet do ok parku .Pojedliśmy pysznego ciasta z piekarni Witczak , Zobaczyliśmy ilu Janów jest dumnymi posiadaczami tego wyjątkowego imienia
.Najmłodszy Jaś miał lat 3 najstarszy Jan  92 .Było sympatycznie , radośnie , tercet trąbkowy (jak u licha się to pisze ) zagrał panie Janie i sto lat dla solenizantów , Dostaliśmy również pamiątkową koszulkę oraz mogliśmy zabrać do domu książkę .Bo oprócz imienin dziś też jest dzień w którym wypada podarować lub przygarnąć mądrą książkę ..I zaraz koniec dnia i początek wakacji .Było sympatycznie .Nie byliśmy sami ,Najwytrwalsi działacze Niebieskiej Przystani wspierali nasze prace ogrodnicze .Było naprawdę miło i sympatycznie kto wie czy obchody imienin Jana z Głogowa  nie zagoszczą na stałe w naszym kalendarzu .

sobota, 17 czerwca 2017

Rola bajek w terapii autyzmu

Jak podają niezależne od siebie zupełnie źródła , medyczne , niemedyczne , naukowe i laickie .Źródła pełne sprzeczności wzajemnie się wykluczających .Pan dr hab mg inż odradza oglądanie , zaś pani Basia z trzeciego piętra ma w rodzinie autystę i ten ogląda i dobrze mu robi , terapeutka mówi jak pomaga to niech ogląda , zaś pediatra nie potrafi zająć stanowiska bo jak nie szkodzi to może niech ogląda .Tak więc zanim człowiek sięgnie po magiczną skrzynkę tv ma w głowie sieczkę .W końcu przychodzi czas na wykorzystanie tzw instynktu samozachowawczego .W celu zachowania ostatniej zdrowej , szarej komórki rzucamy się n głęboką wodę i sięgamy po pilota .I nastaje spokój , cisza i czas na oddech .Nie wiem jak inne mamy autystów ale ja nie mam na tyle werwy ,żeby cały dzień wymyślać nowe zabawy , uczyć czy do znudzenia śpiewać jedną i tą samą piosenkę , ustawiać autka ściśle według kolorów , czy pokonywać codziennie identyczna trasę .No nie umiem i się chyba nie nauczę .Wbrew zasłyszanym opiniom , Jan ogląda , nie wszystko ale ogląda .Aktualnie na tapecie jest Tomek i przyjaciele a akcja bajki zostaje odwzorowana na naszą szarą rzeczywistość .I tak ze spokojej drobnomieszczańskiej rodziny zostaliśmy przez Janka vel Henia przemianowani na parowozy .Tato to Karolek , Ewa -Gabryś , Ja -Tomek .Uczymy się oddzielać fikcję od codzienności , co nie zawsze nam wychodzi ale za to bywa przezabawnie .Dziś np .Jan biega po domu i się drze Tomku to , Tomku tamto , chodź tu Tomku .I tak cały dzień .W końcu mówię do szkodnika
-Hej jestem mama Monika, synku Janku
-Ja nie jestem ludziem ,nie mów do mnie , jetem Henio parowóz Tomku
- Nie jestem Tomkiem , jestem mamą
-Udajemy parowozy , potem będziesz mamą .
Szach i mat dla syna .
Jako że Ewa jest Gabrysiem , bardzo dużą i użyteczną lokomotywą .Jan postanowił od wczoraj zasypiać w jej towarzystwie Kolejny zaskakujący zwrot akcji .Pacierz , bajka i słychać takie cichutkie
-Dobra robota Gabrysiu .
Dobra ? Rewelacyjna .Na tym etapie dzień dobroci dla siostry się zakończył .Z samego ranka uziemieni w domu przez opady atmosferyczne średnio nasycone , aczkolwiek zniechęcające do wędrówek rozpoczęli przepychanki .Stasze prowokuje mniejsze , mniejsze broni się używając chwytów niedozwolonych jak plucie szczypanie i podgryzanie .Ta wkurza go dalej .Patrzę sobie z boku i czekam cierpliwie , I się doczekałam .Mój wkurzony pięciolatek wziął w końcu zamach i wypłacił siostrze pięknego liścia .Żeby nie widział jaką radość we mnie wzbudził tym niecnym czynem wyszłam do łazienki , wyśmiałam się i wróciłam na podwójną pogadankę wychowawczą .Starsze ze spokojem poinformowałam,że jak kiedyś chce skończyć ze złamanym nosem niech dalej młodego denerwuje i może po drodze niech zwróci uwagę ,że skoro tak mocno potrafi uderzyć to rówieśnik nie będzie miał szans w bezpośrednim starciu i że swoim zachowaniem uczy go ,przemocy .Jakbym zmieniła kolejność czyli najpierw wytłumaczyła , gadała, interweniowała , to by nie dotarło ale z lekcją poglądową ruszyło zwoje u nieletniej .Młody został poinformowany ,że uczynił ,żle i że jak siostra czy ktokolwiek mu dokucza powinien sobie pójść a nie bić , bo mógł Ewie zrobić krzywdę .Wił się jak piskorz , nie sprawiał wrażenia jakby mu cos do główki dotarło .Ale ja wiem , że dotarło .Siedzimy .Ta wkurza młodego dalej ale nie rozjusza go za bardzo .Rozlega się nagle
-Przestań mi tak robić , Nie lubię cię .Idę sobie .Można , można .Szkoda tylko ,że czasem nauka boli .Śpiewa chłopak zapamiętale podczas zabawy , pod prysznicem , przy obiedzie , podczas jazdy autobusem , na chodniku , w sklepie dosłownie wszędzie od czasu występów ciągle przewija mi się
-na księżycu , na księżycu będę dzisiaj .Oczywiście w towarzystwie jest lepiej niż samemu .Więc leci do pokoju Ewy i drze się -Gabrysiu , Gabrysiu pośpiewaj ze mną , no chodź , szybko , szybciutko .
Ustawia ją jak rasowy choreograf i wytyka błędy
-Śpiewaj , ale już
-A teraz pokazuj .
-Rączki teraz
I tak ze sześć razy .Niezły z nich duecik

czwartek, 15 czerwca 2017

Wywiało nas


Na koniec świata albo i jeszcze dalej .Po ostatnich perypetiach ze znieczuleniem (wymioty , osłabienie no masakra normalnie) wymyśliłam sobie ,że dobrze by było przenocować  w pobliżu pracowni gdyby w razie czego ...tfu tfu .Niedaleko od Skarżyska mąż ma rodzinę , zapakowałam więc szwagra , brata , Janka i ruszyliśmy ku przygodzie .Trasa niezła , nieco przydługo no ale w końcu ponad 400 km .w jedną stronę .Jedziemy sobie Jan nadzwyczaj spokojny , podziwiamy widoki i wyścigi tirów na drodze przed nami .Jedziemy sobie spokojnie aż do momentu w którym rzuciła mi się w oczy tablica Skarżysko -Kamienna .Na pobocze i burza mózgów (tzn rzut oka na zegarek mać trzy godziny czekania więc mówię jedziemy zostawić klamoty i wrócimy )i pojechaliśmy .Niezbyt fortunny pomysł zważywszy na roboty drogowe , odludną okolicę i polną drogę .Tradycji musiało stać się zadość .W biegu szybka kawa ..Zazwyczaj nie oceniam książki po okładce jednak pierwsze wrażenie było piorunujące -O nie wracamy do domu po badaniu .Z tym nastawieniem pojechaliśmy do Affidea na rezonans magnetyczny z narkozą .Jedziemy , nawigacja mówi koniec trasy .Z nie do wierzeniem przecieram oczy .Co to jest ? Jakiś żart ? Droga z płyt betonowych , zrujnowane budynki , po prostu opuszczony pgr (państwowe gospodarstwo rolne -dla młodszych czytelników )Rzut oka na brata miał taki sam wyraz osłupienia na twarzy jak ja .Na klinikę to to nie wyglądało .Ale jedziemy dalej .Uff jest odremontowany budynek , reszta w trakcie remontu .Zaparkowaliśmy i mkniemy .Po wejściu miłe zaskoczenie , nowoczesna , jasna poczekalnia , automat z kawą , wodą , telewizor , wygodne siedzenia .W rejestracji bardzo miła pani udzieliła mi wszelkich informacji .Chwilkę poczekaliśmy i wyszła po nas pani pielęgniarka .Ponownie Jan mnie zaskoczył 
dał sobie wkłuć wenflon , nie płakał tylko powtarzał ,że nie może się martwić .Wyszliśmy n chwilę jeszcze na poczekalnie .Ponownie pani nas zawołała , Jako ,że miałam na sobie mnóstwo metalu nie mogłam wejść do pomieszczenia gdzie jest maszyneria .Oho myślę sobie no to się zacznie .A tu znowu zonk .Jan poszedł z panią , położył się na łóżku i ani myślał szaleć , Zupełnie jak nie mój syn .Zasnął a ja wróciłam na poczekalnie .Po pół godzinie , wyszła pani anestezjolog i zaprosiła mnie do sali wybudzeń .Jaś właśnie się budził .Zakręcony , wyrwany ze snu , otrząsnął się popatrzył na pielęgniarkę i zaczął się drzeć -pomocy , pomocy , na pomoc wyciągnijcie mnie .Scena jak z horroru .ale nic się nie działo , po prostu coś mu się przyśniło .Pani dr zaniosła go do łóżka i po dosłownie 10 min był gotów wiać z łóżka i jechać na plac zabaw .Wynik odebraliśmy od ręki .Więc sprawa rezonansu załatwiona , tanu zapalnego , brak , zmian brak , powiększony trzeci migdał i obszar sitowy nosa z obrzękiem (zatoki).Czyli kolejny dowód na to ,że mamy autyzm z powietrza .Bo fizycznie zbadaliśmy ostatni obszar który mógł być za ten stan rzeczy odpowiedzialny i nic .
Ruszyliśmy do Chrabkowa lub Chrapkowa jak kto woli .tym razem nie przeoczyliśmy żadnego skrętu i dotarliśmy bez przeszkód .Wujek Józef wraz z mym szwagrem , ogarnęli gospodarsko-kawalerski nieład w obejściu i chęć ewakuacji mięła .Niezłe tempo jak na kawalera nie nawykłego do gości .Jako ,że nasz gospodarz wolnego ,na czas przyjazdu tabunu ludzi , od gospodarstwa wziąć nie może .Dwoił się i troił żeby nadążyć z koniecznymi pracami .Zostawieni samym sobie zapoznaliśmy się z okolicą , najbliższą niestety ponieważ na wsi tej psy to najwyraźniej podstawa hodowli , bo są dosłownie wszędzie i niezbyt przyjazne dla obcych .Polska wieś .Cudowna , zielona, ciepła .Letnia wieś w najlepszym dla siebie czasie .W sam raz dla nas .Jaś zafascynowany krowami na pastwisku gotów był lecieć na łąkę ale z drugiej strony domu dobiegło go rechotanie żab , kocica kręciła się z młodymi , a wkoło biegały chyba 4 psy do tego ciągnik na podwórku z przyczepką i sad .Trzeba to było uporządkować .


Lecimy nad staw 

Sad -po przymrozkach tegorocznych , bez jabłek 

Stodoła -mroczna strona obejścia
Nie ma to jak poleżeć w -jedzeniu dla zwierząt
Polscy chłopcy na traktory !
Mały i mały .Oni dwóch .
Nad brzegiem stawu -zamiast oświetlenia , kłody coby do niego nie wjechać
Nasz pokój noclegowy tudzież dzienny
Gdzieś tu w tej zieleni czai się równie zielona żabka
Padliśmy jak betki .Ale też pora była zacna jak na nas 22 z minutami .Dzięki panelom słonecznym , ciepła woda na bieżąco , zacna sprawa .Warta rozważenia do zamontowania w naszym domostwie. Mimo zachmurzenia woda w kranie była bardzo ciepła .Nastąpił mały cud -dotychczas jak się wpakowywałam komuś do chałupy , zaraz mi się scenariusz przebudowy lokalu włączał a u Józefa nie .Dom jest mały , ale dobrze rozmieszczony .do każdego pomieszczenia osobne wejście , jasno , przestronnie .Po  prostu mogłabym właśnie w takim domu zamieszkać .Jak wygląda gościnność na polskiej -zapyziałej wsi ? Gospodarz oddaje ci najlepszy pokój , zaopatruje lodówkę w mnóstwo rzeczy , których i tak nie będziesz w stanie zjeść , wstawia olbrzymi gar krupniku , widząc ,że nie za bardzo masz apetyty po 21 rusza do miejscowego sklepu żeby dokupić co ci potrzeba .(nie istotne ,że na nic po prostu nie masz ochoty ) i się obraża jak mówisz ,że nie chcesz .Gospodarz otwiera lodówkę i pokazuje gdzie co leży .Po czym udaje się do swojej pracy w obejściu .W międzyczasie leci na drugi koniec wioski ,żeby zamówić wiejskie jajka - tylko 30 , bo czasu mało .Rano wstaje o barbarzyńskiej godzinie (3-4)rano i po domu na paluszkach ,żeby mieszczuchy pospali .Eh poczułam się rozpieszczona .Jako ,że wieś na peryferiach najlepszą rzeczą podczas pobytu był brak zasięgu sieci koloru pomarańczowego .Odcięci od internetu , po prostu rewelacja .Wstaliśmy , kawa  , śniadanie i buszowanie .Brat mój wyczaił ciągnik do naprawy ,aż mu się oczy zaświeciły .To jest najwyraźniej to co lubi chłopak najbardziej .I tak właśnie spędziliśmy czas panowie reanimowali traktor a my szukaliśmy żab w stawie , pomogliśmy nieco ogarnąć lokal mieszkalny a tuż przed wyjazdem wpadłam na pomysł wyprania firan wujaszkowi.Plan byłby niezły , gdyby nie fakt ,że pralka postanowiła się zbuntować i zawiesić dwie minuty przed końcem prania  .Udało się wyjechaliśmy nazad w okolicach 15 , zapakowani na drogę w śmietanę , wiejskie jaja i domowe wyroby masarnicze .Wialiśmy zanim gospodarz zdążył jeszcze coś nam dopakować .Do domu dotarliśmy w okolicach 23 ciej .Zmęczeni a młody z bolącymi plecami , (znoszenie worków ze zbożem po bardzo stromych schodkach komuś o wzroście ponad 180 to nie najlepszy pomysł .)I jak najpierw nie chciałam zostać tak ciężko mi było po tym dniu wyjechać .Dostaliśmy serdeczne zaproszenie na dłuższy pobyt .Kto wie może kiedyś nas poniesie .Zobaczyliśmy rodzinny dom dziadków , spędziliśmy czas wolny od neta (naprawdę fajnie) załatwiliśmy badanie i cali i zdrowi dotarliśmy do domu .Podczas wyjazdu przekonałam się niestety naocznie ,że przez pazerność i brak umiaru człowiek  staje się  pasożytem przekonanym o tym że wszyscy w koło mający lepiej są zobowiązani do oddania części tego co posiadają , bez skrępowania można wyciągnąć ręce i mieć przekonanie ,że nie robi się nic złego .Nie ważne ,jak ciężko muszą na to pracować .Eh ale nic to .Nie może być za kolorowo .Dobrze było .Mam nadzieje ,że uda mi się namówić męża kiedyś na ponowną wizytę tym razem na co najmniej tydzień

niedziela, 11 czerwca 2017

Trzymajcie mnie

W sobotę wydarzenie wielkie .Jan uczestniczył w występnie z przedszkola , który również okazał się być oficjalnym zakończeniem roku .Uczestniczył to ogromne nagięcie rzeczywistości ,stał na scenie , gapił się i dłubał w nosie tudzież próbował bezskutecznie pozbyć się różowej muchy a w końcu starał się podrapać po plecach , oraz z ciekawością obserwował kolegę z grupy który sukcesywnie próbował czmychnąć ze sceny .Punkt obserwacyjny miałam niezły , ponieważ wspięłam się na balkon , gdzie mój syn nie mógł mnie wypatrzeć , co skutkowałoby natychmiastowym zakończeniem jego jakże spokojnego udziału .Nieco przykro mi się zrobiło kiedy panienka siedząca obok nas skomentowała -zobacz tato ten chłopiec tam stoi i nic nie robi ja by go zmusiła żeby tańczył .Pan zmilczał .Może i dobrze a może nie umiał wytłumaczyć ,dlaczego taka sytuacja ma miejsce .Ale mniej przykro mi były kiedy nie zastąpiony pan Krzyś (jak mawia Jan)widząc ,że osobnik odmawia jakiejkolwiek współpracy z panią podszedł szepnął Janowi do ucha słów kilka i hokus pokus Jan zaczął tańczyć i śpiewać ba nawet okręcił się w kółeczko .To był naprawdę wielki sukces .To ,że młody  znalazł się na scenie to już sukces sam w sobie chociaż wymagał nieco logistyki .Nachodziłam się przez młodocianego ,że nogi mi wchodziły w...Jako ,że trzeba było dostarczyć dzieci bezpośrednio do ośrodka kultury , tata pojechał do pracy , szwagier po siostrę więc został nam do dyspozycji transport publiczny, ranek powitał nas deszczem , o mały włos nie zaspaliśmy, ale się udało .Jaś pojechał ze starszą siostrą autobusem a ja jako ,że następny byłby o dużo za późno -pieszkom w butach na obcasie .Brawo ja .Dotarłam akurat w porę ,żeby się skryć  na balkonie .Niestety zdjęć nie ma gdyż posiadam jedynie nagranie wideo podłej jakości .Po zakończonych występach ku swemu ogromnemu zaskoczeniu zostałam wyczytana przy podziękowaniach  dla rodziców dyplom mam a co .Jan oczywiście popędził do mnie , jak tylko jego oczęta mnie wypatrzyły i trwał wiernie u mego boku oferując mi moralne wsparcie .Ha dobrze ,że nie ubrałam się jak na co dzień w jakieś stare wygodne i tu i tam poplamione i powyciągane dresy .Niemniej było mi bardzo miło .Były również plany wręczenia naszej fantastycznej pani Adzie kwiatków i prezentu ponieważ od września zmienia grupę .Jednak gwar , hałas , morze ludzi to było za wiele dla młodego i trzeba się było ewakuować w tej chwili i na ten natychmiast .Nie lubimy zmian oj nie lubimy ale nie ma wyboru czasem trzeba je przeżyć .po występach do domu przebrać wdzianko galowe i maszerujemy pieszo do ok parku na zabawę .Ku żalowi młodego ok park nieczynny zamknięta impreza , ale że akurat były w planie wyścigi wraków więc potuptaliśmy na drugi koniec miasta .Wyścig był super szczególnie opelki , wywrotki i przepychanki .Padł ledwo położył głowę na poduszkę .Wyjazd coraz bliżej jutro czeka nas niemiły poranek bo trzeba rano pobrać krew . To będzie nowa głogowska masakra strzykawką , oby wyszły w porządku  bo nie ma czasu na poprawę .Jutro szalony poniedziałek .Eh dam radę jak zwykle bo jak nie ja to kto . Kolejna kłoda mops .Po wywiadzie z którym musiałam się zapoznać na drugi dzień dostarczywszy swe cielsko do siedziby ps , zostałam poinformowana ,że czeka mnie jeszcze zapoznanie się z zaświadczeniem o zarobkach , następnie muszę przyjść zapoznać się z decyzją , podpisać oświadczenie ,że nie będę wnosić odwołania i wtedy być może w piątek po zasiłek .Mać pracować nie mogę , na świadczenie mam za zdrowe dziecko a do zasiłku celowego tonę papierów i kilka wizyt w instytucji .Na tym rząd chce oszczędzić ?Ale o polityce w tym blogu nie miało być więc zmilczę ale jednego wyborcę maja mniej .I tym nieco upolitycznionym jednak zdanie kończę dzisiejszy dzień .Aby mieć siły na kolejny .


poniedziałek, 5 czerwca 2017

Nowy termin

Czas jakiś temu ,konkretnie w początkach marca zaklepałam Jankowi termin badania rezonansu magnetycznego głowy .Jako ,że w Poznaniu akurat wymieniali sprzęt ,wizyty były odwołane ,jak już wymienili okazało się, że wolny termin będzie za rok .Z dopiskiem pilne na skierowaniu .No to za googla i dawaj szukać , lekko nie ma bom się uparľa na tryb ambulatoryjny do tego musowo w narkozie .Dzwonię i dzwonię wszędzie na nie albo bardzo długi czas oczekiwania .Ale ciocia Aga nam wydłubała na nfz i szybko tyle ,że daleko ponad 400 km .Na szczęście lubię jeździć samochodem ,prawie wakacje no i rodzina małżonka w Kielcach czyli zostanie mi do pokonania 80 km .Pikuś.Małż nie pojedzie nie da rady w tak krótkim czasie załatwić dwóch wolnych dni .W krótkim ,ponieważ tak mnie coś tknęło zadzwonić do Skarżyska-Kamiennej i potwierdzić termin .I okazało się,że wolny termin jest na 13 czerwca na 18 tą ,czy chcę? Oczywiście ,że chcę.Brrr znów pobieranie krwi ,już mi skóra cierpnie .Dziś przechodziliśmy koło szpitalnego laboratorium a Jan zapobiegawczo-ale na badanie nie idziemy 😆.Naszczęście dla mnie laboratorium ma punkt pobierania niedaleko od nas to szkodnika oszukam nieco .A potem w razie ponownej konieczności wykonania badań ,niech mnie wszyscy święci mają w opiece .Eh sama nie wiem szczęście to czy nie ,że tak łatwo choć z przebojami nam te terminy wychodzą.Najważniejsze,że będzie po i zobaczymy co się w tej małej główce dzieje .Przezabawny ten mój syn .Nie ma nic pośredniego ani subtelnego jeśli zmiana to głęboka i o 180 o conajmniej .Bardzo długo nie chciał sypiać sam a teraz jak lew broni swego terytorium .Sytuacja z dzisiejszego poranka ,budzę szkodnika i zamierzam uwalić swe kg obok gdy nagle dobiega mnie pełne wyrzutu -No co ty , jesteś za duża mamo nie możesz tu wejść ,to moje łóżko .oh ty diablę niewdzięczne .Nowy trend na placu zabaw ,sam zaczepia obce dzieci i namawia do podjęcia zabawy , trochę to jeszcze kulawe i nieporadne ale przynajmniej próbuje .Niestety dzieci po krótkim czasie wyczuwają Jaśkową ,,inność,, i albo się odsuwają albo starają się mu dokuczyć, popchnąć ,wyśmiać .Z tego powodu bezczynne siedzenie na ławeczce jeszcze nie dla mnie , krążę ,pilnuje .Staram się interweniować wtedy kiedy widzę,że młody jest o krok od wybuchu .Nasze społeczeństwo , wbrew podniosłym hasłom i sloganom ,nadal jest okrutne,chamskie,nietolerancyjne,mało asertywne i niedoinformowane .Najgorszy gatunek z jakim przyszło nam się skonfrontować to tzw ,,klasy średnie,, dzieci bezstresowe , dokładne kopie mam zalegających parkowe ławki , nastawione wyłącznie na ja,mi ,dla mnie .Najlepszy dzieciaki z tzw slamsów ,zepchnięte na margines z powodu dzielnicy .To właśnie one sprawiły ,że Jan poczuł potrzebę kontaktu z rówieśnikami. Chadzamy po całym mieście , do tych złych dzielnic też .Ostatnio siedzimy na placu zabaw i jak zwykle huśtawka ,furtka biegi i tak cały czas .Podszedł do mnie chłopak w wieku ok lat 9 i zapytał dlaczego moj syn się tak dziwnie bawi .Powiedziałam po prostu -ma autyzm inaczej widzi świat .Chłopak podumał i powiedział najbardziej zaskakującą rzecz jaką dotychczas od kogokolwiek usłyszałam - To pójdę się z nim pobawić , będę robił to samo .mogę ? I Się bawili .Nowy kolega musiał pójść .No odchodnym pożegnał się i stwierdził ,że ten cały autyzm nie jest taki zły tylko trochę nudny ,ale i tak było fajnie .Za to na naszym ,,żółtym ,, mieliśmy konfrontację z histeryczką, której nie mogło się pomieścić w głowie ,że słowa,,Mateusz chodż tu ,,mogą spowodować lawinę nieopanowanego śmiechu i powtarzanie tego zdania w kółko .Dlaczego on mnie przedżeźnia ? Nie wolno się  z innych wyśmiewać i gwóźdź monologu , powinnam syna wypuścić z domu jak się nauczy kultury .No i tu mnie poniosło , ponieważ tak się zacietrzewiła ,że nie było jak wytłumaczyć jej sytuacji .No i wylazła ze mnie chamska wieśniara .Babo durna on ma autyzm nie robi tego specjalnie .I zapanowała taka krępująca cisza .Na długo zapiszemy się w pamięci bywalców .Pańcia w pąsach ,odeszła ,mrucząc pod nosem a my zajęliśmy huśtawkę na długoooooo i nikt nie zwrócił nam uwagi ,że nie jesteśmy sami .Wniosek z tego taki ,że najwięcej dobra możemy znaleźć tam gdzie pozornie nie ma prawa go być . Teraz rozpoczynamy odliczanie , nieco mnie martwi pokasływanie Janka , ale od jutra powracamy do terapii lodami , dyskontowe odstawiamy na bok , to nie przypadek ,że po kolejnej porcji smakołyku z owadziego sklepu Jan ma chrypę, kaszel i czerwone gardło .Jestem bogatsza o wiedzę,że pianka na rozpuszczonych lodach robi się wtedy , gdy zostały rozmrożone i ponownie zamrożone .Czas na kolejną zmianę ilości w jakość

sobota, 3 czerwca 2017

Szykuje się rewolucja

              Trend progresji trwa przynajmniej jeśli chodzi o sferę muzyczną .Jan rozkwita wręcz koncertowo .Dziś piosenką dnia było ,,mały gnom , mały gnom hej hej hej mały gnom ''hit stworzony przez starszą siostrę .Nadal jest też ,,Co powie tata ?" , ,,Puszek okruszek" i dziś piosenki z teletubisiów .Błędnym założeniem okazało się spostrzeżenie ,że Jan zapomniał litery alfabetu .Nie zapomniał o czym przekonał mnie dziś osobiście .-Mamo mogę bajkę , przejazd kolejowy .proszęęęęę .Dziecku odmówisz kiedy jest sobota , na miasto nie wyjdziesz bo festyn ,na plac nie bo gorąco i komary do ok parku nie bo brak gotówki .Cóż mi pozostało w tą słoneczną sobotę .Włączam ale ,że czasem miewam przebłyski geniuszu mówię do juniora -Która bajkę ci włączyć ?I stoję tak z tym pilotem wycelowanym w tv i czekam , czekam , i sobie czekam a ten się zadumał .W końcu wydukał jakiś tytuł ,którego nawet po kilkukrotnym powtórzeniu nie zrozumiałam .Mówię spokojnie do szkodnika -nie rozumiem co to za tytuł .-Przeczytaj mi literki pod bajką którą chcesz obejrzeć .Usiadł , wgapia się jakby przetwarzał otrzymany komunikat .-No dalej nie mam całego dnia , jak chcesz bajkę powiedz mi jakie literki w niej są .L-a co to?E -sam sobie odpowiedział .G-a to jak jest ?O można ,można  trzeba tylko tony relanium .Wchodzimy w etap sto pytań do mamy .Pytań w stylu , Co to jet ? Do czego to służy ?Po co jest itd .
           W związku ze zmianami w naszym życiu przedszkolnym związanymi z rozpoczęciem nauki w klasie ,,0", zmianą sali oraz pani wychowawczyni zmuszona byłam pozostawić syna z rodziną swą i udać się na naradę wojenną ,czyli zebranie .Obawy mam ponieważ kto ma autysiaka w domu wie ,że zmiany to nie jest to co w autyzmie najlepsze .Jednak mam świadomość ,że go przed nimi nie uchronię tym bardziej ,że od przyszłego roku rusza ,,Zielona szkoła "do której mam nadzieję Jan przejdzie płynnie i bez stresu ..Burzliwa lecz merytoryczna dyskusja trwała półtorej godziny .Oznacza to ,że mój syn spędził bez matki masę czasu .Po upływie czasu zerkam na wyświetlacz tel no ciekawe kto ?Przeszłam z trybu spacer na tryb galop i do domu , A w domu zaryczany Jasiek , bezradny tata i zaszyta w internecie starsza siostra .A ten -Gdzie moja mamusia , moja mama .A wystarczyło na czas odebrać sygnały i dać dziecku przekąskę .Rezultat dziś mnie nie odstępował .Rodzic jeden a oraz młodociana pojechali do Częstochowy .Jednak pomimo , iż zauważył ich nieobecność jakoś nieszczególnie nad tym faktem ubolewał .
             Trenujemy zachowania społeczne ,wygląda to tak ,że kiedy zmuszona jestem wejść z młodym do sklepu robię to naprawdę w ostateczności .Dziki człowiek z niego wyłazi , nieokiełznany i niespokojny .ja stoję w kolejce a ten lata , wraca na sklep , zagląda kasjerom do boksów , ciągle coś chce .Masakra .Ostatnio jak prawie na niego nawrzeszczałam w kolejce do kasy poinformował mnie donośnie ,żę on w kolejki nie lubi .No i dziś nadszedł dzień w którym z duszą na ramieniu udaliśmy się do dyskontu po płatki .Jan rozumie co się do niego mówi więc postanowiłam ,że właściwym będzie ustalenie reguł sklepowych .Idziemy , młody bryka jak po dopalaczach a ja podejmuje monolog
-Jaś-szybki rzut oka czego chcę -wchodzimy do sklepu po płatki , Potem staniemy w kolejce i zapłacimy ja też nie lubię kolejek ale inaczej się nie da.Wrażenie ,że mówię do słupa umacniało się z każdym krokiem Ale wiem ,ze mnie słyszy i ,że rozumie co mówię .Zatrzymałam się i oznajmiłam -Jeśli w sklepie będziesz biegał , głośno mówił i uciekał z kolejki zostawię płatki i pójdę do domu ..nie kupię ich .Złapał mnie za rękę -Kupisz płatki , nie zostawisz , będę grzeczna .Ok ale pamiętaj zachowujesz się niegrzecznie , nie dostaniesz płatków .I zakupy przebiegły w zupełnie inny sposób , zapakowane do koszyka to po co przyszliśmy , Jan odstał w kolejce , choć go nosiło .Podokazywał po drodze .Pomógł mi posprzątać , poukładać rzeczy koło domu , zafascynowała go moskitiera na okno , czuł nieodpartą potrzebę pomagania matce .Wczorajsze pozostawienie syna zostawiło ślad w jego małej główce .Przez sen słyszę -mamoo pytającym tonem -Jestem , śpij .I śpi .Kolejna noc we własnym , prywatnym łóżku .Nie wierzę ,że po prostu z dnia na dzień dojrzał do samodzielnego spania ot tak .A jednak .Od pamiętnego żalu -Nie mam swojego łóżka mamo .Minęło kilka dni , nastawiłam się , że nocami będzie tuptał do mamusi ale zrobił tak tylko pierwszej nocy .Nastąpiła zmiana z jego inicjatywy .Zmienił się również sposób zasypiania .Dotychczas trzeba było położyć się koło niego mocno przytulić ,  Pacierz ,Jeżyk Cyprian (polecam serwis bajki zasypianki .pl tak na marginesie pan lektor ma fantastyczny głos ) i chwila moment śpi .Teraz miejsce rodzica przy procedurze usypiania jest na pufie koło łóżka i trzymanie obu dłoni w swojej lub dociśnięcie ich pod udem .Taki fiś .Jak już przy fisiach jestem kolejny to opel , konkretnie znaczek opla , chociaż nie każdy .Najważniejsze jest aby z tyłu był czarny z przodu biały i ma być  na kierownicy koniecznie .Kolejne dzikie przyzwyczajenie to wąchanie wlewu paliwa .Mało ma zawirowań w głowie to jeszcze się raczy oparami a minę ma przy tym jakby to co najmniej Chanel 5  było .
             Także no ten tego , wiecie , szykujemy się na zmiany i oby były to dobre zmiany.