niedziela, 31 lipca 2016

Na szczaw

Nie po kolei co prawda ale nie chce mi się odwalać chronologii 
Błądźcie więc z galimatiasie opisów 
1) Dziubek -nowomłodzieżowy sposób na pokazanie czego nie powinno się robić z twarzą , jeśli ma się świadomość ,iż wystawiona ona zostanie na widok publiczny 


Mina ta powstaje z połączenia coli z widokiem telefonu w rękach matki

2) Po pracowitym udawaniu absolutnego poswięcenia dla wykonywanej czynności zbierania szczawiu , czas na mały relaks .Nic to ,że na ścieżce na szczycie wału .Nie ważne wszak gdzie ale z kim

3)Zmęczenie to osiągnęła moja pociecha po uzbieraniu zadowalającej ilości zielonego surowca polecanego szczególnie przez ministra Niesiołowskiego
4)lub też na widok tego który jeszcze pozostał do zrealizowania w najbliższej przyszłości .Niestety ograniczały nas ramy czasowe

Pomimo napiętego harmonogramu wyprawy szczawiowej udało się mojej córce wykrzesać z siebie pokłady nieodkrytego talentu komicznego (chociaż ona coś bredziła o superbohaterach )gorąco było masakrycznie mimo wczesnej pory więc zachowanie to jest w pełni uzasadnione
Za to widoki przednie zacne w swej okazałości .Siedząc tak na główce a właściwie kamieniach  z których została zbudowana , wpatrzyłam się w płynąca wodę ,zasłuchałam w świerszcze i wgryzłszy się w sucha kajzerkę popitą colą , zamyśliłam.Ostatni tak spokojny poranek spędziłam 6 lat temu .Zanim podkusiło mnie zafundować sobie jeszcze jednego potomka .Ha trudno się mówi
No to z tej okazji sweetka z rąsi
A po obfitym i relaksującym sniadaniu , Ewmanka wyrusza ku przygodzie
I ten kapturek .Ha ha zła kobieta jestem

Raczek Nieboraczek

Niczym raczek nieboraczek chadza tyłem ten mój syneczek .Zalicza aktualnie etap powrotu do starych fisiów .Do łask powróciło uporczywe , nagminne , uprzykrzające, czasochłonne , wkurzające jeżdżenie środkami komunikacji miejskiej potocznie zwanymi autobusami .Wraz z odnowioną w sobie pasją, do spędzania wolnego czasu w autobusie linii obojętnej ,powróciło trzaskanie drzwiczkami od mebli i wyjące naśladownictwo dźwięków zasłyszanych podczas przejażdżek .
Po znacznym ograniczeniu słodyczy oraz odcięciu od mediów wszelkiego typu nastąpiła zmiana  w zachowaniu młodego , Nie jestem pewna czy w dobie dobrych zmian i ta się do takich zalicza .Marudzi ,jęczy ,stęka piszczy .Opornie reaguje na wszelkie próby zastępstwa leniwego wgapiania się w ekran na bardziej wyczynowe spędzanie czasu .O pisaniu mowy nie ma .Na widok kartek i długopisu wieje , kredki służą do rozrzucania po domu lub turlania po stole , tablica zakurzona stoi w kącie .Mamy impas edukacyjny .I powrót do wypróbowanych szablonów .Czyli trampolina , rzucanie piaskiem w psa, autobusy i jęczenie .Świdrujące , wszechobecne ,szalone jęczenie .Rozważam zakup stoperów w ilości hurtowej .
Są oczywiście plusy , mniej dostrzegane ponieważ obleczone we wszechobejmujące jęczenie ale są .Dziś doprowadził mnie ten mój syn do łez .Łez ze śmiechu .Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak zabójczo sie chichrałam ,ciekły mi łzy , bolała przepona i gęba też .Jak tego dokonał ? Otóż prosto bardzo za pomocą włosów pod pachami . Leżymy sobie leniwie , jako że niedziela , wolne ,laba itd , pozwoliliśmy sobie na obejrzenie bajki .Więc leżymy tak zgodnie , Jasiek sukcesywnie zagłusza dialogi dźwiękami autobuso- naśladowczymi kiedy nagle czuje jak jakaś nieznana siła podrywa mi ramię do góry  .Odwracam się a tu mój synuś z mocno zaaferowana minął wpatrzony w owłosienie odrastające sobie swobodnie .Sama mina wystarczyła ,żeby się posikać ze śmiechu , jednak mój mały odkrywca nie poprzestał na obserwacji , z pełnym skupieniem próbował wyrwał , zmazać iw końcu łaskotać  swoje odkrycie .Zniechęcony brakiem rezultatów na chwilkę porzucił to jakże pasjonujące odkrycie i udał się na badania porównawcze do taty .Przekonawszy się ,że i ojciec posiada owłosienie w w/w miejscu -powrócił .Z pełnym zaangażowaniem
do dalszych obserwacji .Tego nie da się opisać to trzeba zobaczyć.
W ogóle ranek zaczął nieźle .Wczoraj z lekką temperaturą padł o 17 tej i o 6 rano w niedzielny poranek podniósłszy mi jedną powiekę radośnie oznajmił -dzień dobry mamo .Po czym udał się budzić resztę domu .
Jakimś cudem udało mi się powstrzymać niecnotę do 8 od postawienia wszystkich na nogi .Wstawiliśmy rosołek ,który po kilku minutach gotowania wylądował w zlewie , bo mięso po wrzuceniu do wrzątku wydało z siebie zapach bynajmniej niezbyt świeży .(Społem kopernik , jakby ktoś nie chciał nabyć kurczaka zagrażającego życiu i zdrowiu .)Po kompletowaniu innych składników i uratowaniu tego jakże istotnego niedzielnego dania udało nam sie sklecić lichy rosołek .Po śniadaniu Jan zabrał się za łażenie za tatą  .Jako ,że rodzic zamierzał opuścić dom i udać się do kościoła , nie pozostawiono mi wyboru i użyłam hasła -Jasiu jedziemy autobusem .No ba ,że jedziemy , w trybie bziuuuuu ubrany i gotowy stał w drzwiach .Był tak podekscytowany ,że pominął ostatni fiś w stylu nie idę pierwszy .Ale ochłonął wrócił do domu , wypchnął mnie za próg i oznajmił -idziesz pierwsza .No cóż mus to mus i już .Poszłam a mój syn za mną tup tup tup raźno tuptał .No i zaliczyliśmy kilka kursów w koło miasta .Potem udaliśmy się pooglądać rybki i zjeść loda truskawkowego po czym zadzwoniliśmy po rodzica numer 1a ,żeby nas odebrał z galerii na trasie przelotu na stacje paliw .Syn w drodze ,zażyczył sobie jechać daleko w  góry .No raczej nie .Potem na jeziorku , na fontanny i do domu nie jedziemy .I tu się mylił , bo jechaliśmy i to jak najbardziej do domu , domciu , domeczku , domuniu .I chciał czy nie chciał pojechał .
Trochę się pokręcił ,po marudził i przykleił się do taty .Obserwacja stanu podgorączkowego trwa ,jednak intuicja moja podpowiada mi ,że jest to tzw trzydniówka .I nie interesuje mnie jak mój syn to zrobi ale jutro am wstać zdrowy , ponieważ mam jutro umówiona wizytę u lekarza na którą czekałam równy rok i nie zamierzam czekać kolejnego .Jutro też mąż mój po długiej nieobecności związanej z chorobą  powraca na łono zatrudnionych pracowników ochrony .Więc mój syn chce czy nie musi ozdrowieć .Tego dnia nie zepsuje mi nic i już .
Fajnie ostatnio spędziłam czas z gagatkiem numer dwa ,z którym udałyśmy się na zbieranie szczawiu .Wyprawa szczawiowa owocowała oprócz szczawiu w humor , żarty, i miło spędzony czas .Fotoleracja z tego wydarzenia niebawem .
I tak to idzie , do przodu krok do tyłu dwa .Idzie sobie on i idę sobie ja
.Pogoda sprawia ,że mam wrażenie jazdy na wyładowanym akumulatorze .Niedospane nocki i niskie ciśnienie sprawiają ,że życie staje się lepkie i ciągnące.Ha nawet ostatnio złapałam się na tym iz nakrzyczałam na swojego synusia .I po co i tak zrobił swoje a ja niepotrzebnie zmarnowałam resztki energii .Na szczęście projekt badawczy -pacha .Obudził we mnie resztki pokładów energii , co zaowocowało włączeniem komputera i nadrobieniem zaległości .Jako ,że regularnie dość czytam innych blogujących rodziców odnoszę wrażenie ,że nie tylko Jan ma etap powrotu .Więc może to jakaś fala , która zniknie wraz z pełnią .

niedziela, 24 lipca 2016

Niby normalnie ale...

   No właśnie i oczywiście ale .Zawsze jakieś ale się do człowieka przyklei i za cholerę nie można go oderwać .Niczym szatańsko wnerwiająca metka na ubraniu zbyt mocno przyszyta i nie dająca się oderwać na zawołanie .Jakie tym razem jest to nasze ale .Ano takie ,że co prawda przybywa mnóstwo nowych umiejętności ale wracają stimy o których istnienie zaliczyłam do funkcji -minęło .No nie minęło , zostało tylko za hibernowane i powróciło .Od tygodnia odżyła pasja jeżdżenia i naśladowania autobusami .Po długiej przerwie na szafki kuchenne powróciły sznureczki uniemożliwiające imitowanie otwieranych i zamykanych drzwi pojazdu .Za co pytam się
 .Łazi to moje dziecko znudzone jak mops , nieszczęśliwe  i nie wie co ze sobą zrobić .Mógłby posiedzieć z mamą i nauczyć się pisać swoje imię , albo lepić z plasteliny , może nawet rysować , chociaż kredki to ostatnio drażliwy temat do poruszania ze względów politycznych .Nie zamiast tego woli się wozić komunikacją miejską ,ewentualnie chlapać się w fontannie miejskiej .Jezioro też może być ale tylko do kolan .Zdziwiona jestem postawą mojego syna ,ponieważ w zeszłym roku było wręcz odwrotnie lazł do wody tam gdzie nie powinien .A teraz patrzy się na mnie  z  ta swoją poważną miną i oznajmia -Tylko nie wpadnij do wody .Albo -Uważaj mamo nie przewróć się .
Nie nadążam za tym moim synem .Syn ten jest doskonałym odzwierciedleniem sposobu w jaki się do siebie odnosimy .Jak rozmawia z Ewa przybiera ton nakazująco -żądający  .Tak rozmawia , ponieważ wymiana zdań jaka się dokonuje w ich relacji to klasyczny dialog .
-Mamo puścisz chomiki .Idę zapytać Ewę .
-Ewo puścisz chomika 
-Nie chomik jest zmęczony 
-Ewo puść chomika do kuli 
-Odejdż one się chowają jak cię widzą 
-Jola nie chce do zielonej tylko pomarańczowej .No idż Ewo , idż .
-Zostaw mnie 
-No już Ewo idż do klatki , już idż .Mamoooo Ewa nie puści chomiki .
Nie zawsze dostaje chomiki wbrew twardym żądaniom .Są za małe na taką dawkę stresu .
Te mini dialogi bywają mocno zabawne
np wtedy , gdy z nienacka oznajmia tacie-Uważaj co robisz .Albo wtedy , gdy ciocia chce go połaskotać a on się broni i drze -Przestań .Nie rób tego. Albo kiedy siedzi w pokoju z tatą trzaska szufladami i nagle drze się -Lechuuuuu.Jednak jest ale które , kładzie cień na tym co nowe .Jasiek nie wykazuje , najmniejszej chęci do tego aby rysować , ślaczki , powtarzać alfabet , czy liczby ,układać puzzle , klocki , czy cokolwiek innego .A szkoła się zbliża coraz bardziej .Skora mi cierpnie ale mam jeszcze dwa lata .Zobaczymy o się wydarzy .Może znów wszystko pojawi się na pstryk .Tymczasem wypełniam pustkę po pikselach jak mogę .Jednak bywają dni kiedy mam szczerą chęć odebrać gościa o 18 tej aby tylko uniknąć kolejnego schematycznego dnia .Jutro kisimy ogórki .Się będzie działooooo .Już go widzę jak wyśpiewuje ogórek , ogórek i wpycha je do słoików .Jak się nie nauczy pisać to przynajmniej będzie umiał ukisić ogórki .

środa, 13 lipca 2016

Białe nie zawsze jest białe

Jako,że nie spędzamy już tyle czasu z telefonem przed oczami .Jakoś tak mi się więcej czasu zrobiło na obserwowanie syna .Po tym krótkim czasie dawkowania pikseli okazało się,że osobnik potrafi znacznie więcej niż mi się wydawało .Potrafi bawić się tematycznie .Np wrzuca do blaszki wypełnionej kasza pannę Klementynę i piszczy jak szalony -Niech mnie ktoś uratuje .Następnie po zasypaniu biednej pszczoły sięga po pandę i smerfa i oznajmia -Ida ratować .i tupta tymi zabaweczkami .Ostatnio ulubioną zabawką Janka są dwa mechaniczne psiaki Pies Tato i pies Jaś.Najbardziej zwierzaki te lubią być moczone w basenie z okrzykami -Tato się myje a teraz Janek .Mamoooo przytul mnie .potem leci i przykleja się taki wymoczony -już., już, nic się nie stało ,mój malutki.
Dziś zostałam zastrzelona   znienacka .Młody biega po chałupie jak ognik i domaga się telefonu ,pączka z cukiereczkamiiczekolada ,potem budyniu ,potem rybki , potem dżemu i znów telefonu .
po entym -A gdzie mój telefonik ? Mówię do gada -Zgubiłeś .A gad spojrzał się na mnie z politowaniem i rzekł -Nie zgubiłeś.Zostawiłem w samochodzie .Trafiony zatopiony ponieważ faktycznie fonik znajduje się ciągle i nieprzerwanie w pojeździe .
Fajną rzeczą jest również to ,że zaczyna mi spontanicznie opowiadać co działo się w przedszkolu  .Dziś siedzi sobie pod prysznicem i nagle słyszę -Nie lubisz bawić z dziećmi .Bawisz konikami  .Koniki robią wyścig .No jak dla mnie rewelacja.Dowiedziałam się jak koniki maja na imię,że inne dzieci tez mogą się bawić konikami  .Tak ,że tego no wiecie no fajnie zaczyna być .Uspokoiły się stimy. Eh chwilo trwaj .
Żebym nie popadła w zbytnią euforię los dokłada mi tez gorzkie cegiełki .Znajomi się rozeszli , no niby nic w tych durnych czasach nie oni piersi i nie ostatni  .Jednakże tylko oni wpadli na pomysł wykorzystania mnie w szarpaninie o dzieci .Wiąże się to z tym ,że pomimo mojej jawnej niechęci oraz braku wiedzy z zakresu ich pożycia małżeńskiego muszę uczestniczyć w rozprawach .Na jednej zdarzyło mi się nie być a więc sąd nałożył na mnie grzywnę w wysokości złotych 300 .Ile to jest dla rodzica dziecka z orzeczeniem nikomu tłumaczyć nie trzeba .No więc napisałam uzasadnienie ,sędzia je odrzucił i znów pisanina , latanie po zaświadczenia ,pieczątki , szukanie lekarza sądowego .Cyrk na kółkach .No i wertowanie internetu w poszukiwaniu odpowiedniego wzoru pisma .Bo jakoś tak płacenie 100 zł prawnikowi za napisanie kilku zdań to lekka przesada  juz taniej byłoby po prostu zapłacić ale ja uparta jestem i lubię pisać(Tak sprawdzam w takim urzędowym przypadku poprawność stylistyczno , gramatyczno ,ortograficzna , czego uparcie nie czynię tu z czystego lenistwa  skądinąd .) No to pisma napisane i czekam .Trzymajcie kciuki żeby tym razem odwołanie od odwołania załatwiono pozytywnie

czwartek, 7 lipca 2016

Uwaga choróbsko

Dopadło nas .Podstępne , smętne choróbsko .Kaszel , katar , rozlazłość , marudzenie .Eh .Biednemu zawsze pod górkę .Niby nic nowego bo infekcje często zasiedlają gardło Jaśka .Jednak mamy akurat na warsztacie test nowego, mało sprzyjającego czynnika, jakim jest utrudniony dostęp do środków masowego przekazu .Od telefonu odzwyczaił się niespodziewanie szybko .Po kilku dniach ustało -Gdzie mój tefonik.A telefon mój osobisty jakoś go nie zafascynował .Więc tego problemu pozbyliśmy się raz dwa .Z tv problemu nie ma , ponieważ ma za duży ekran i jest dla Jasia nieatrakcyjny wizualnie .Smyk woli bardzo malutkie obrazki ..Ale teraz nastał czas wypełnienia powstałej luki .I tak jakby kiepsko nam idzie a raczej mi kiepsko idzie przynajmniej takie mam wrażenie .Jan specjalnie nie rwie się do czynności piśmienniczo -rysunkowych .Minimalne zainteresowanie wykazuje podczas pisania cyferek kredą na tablicy .Czyli zajęcie na jakieś 15 minut maks a mamy do dyspozycji nieco więcej czasu .Nieco więcej o kilka godzin .Ałć po prostu ała ,ała ,ałć .Staram się smyka angażować w to co robię w domu .Ale najwyraźniej prowadzenie gospodarstwa domowego nie będzie należało do ulubionych zajęć mojego syna .A może to przez to choróbsko .Z plusów coraz lepsza komunikacja werbalna , pokazuje się poczucie humoru jak również oznaki ironii.Byliśmy dziś u pediatry .Doktor gada do Janka ten słucha jednym uchem ale słucha następnie popatrzył mi się prosto w oczy i uniósł obie brwi z miną -słyszysz mamo ?Dobrze ,że Ewa z nami była bo pomyślałabym sobie ,że mam omamy .Nadal na płacz reaguje tzw plaskaczem z podwójnego liścia ale i tu drgnęło .Jak zaczynam się krzywić leci i drze się -Nie płaczesz mamo .Nie płacz .Uśmiechaj się .No i co  zrobić trzeba się śmiać .Nie ma wyjścia .Dziś zafundował mi solidną dawkę śmiechu na dobranoc .Czas na bombelki a ten rozłożył się u taty na łóżku,przykrył śpiworkiem i zakomunikował -Idż mamo,no idż już mamo.Dziękujemy ci mamo .Po dotarciu do drzwi słysze -Nie ma mamy poszła , nie ma bombelki , nie idę .I tak pomruczał i w sobie zasnął .Można i tak mam nadzieję,że to przesilenie w chorobie a tym czasem zamierzam zjeść loda waniliowo-czekoladowego .Trzeba się odstresować po ciężkimi pracowitym dniu .

niedziela, 3 lipca 2016

Jak mus to mus

Odwykamy minęły trzy dni bez telefonu , komputera i tv .Jest masaakrycznie długo .Każda chwila ciągnie się jak ser na toście .Ciężko jest się przestawić na tryb 99,9 % zajęcia czasu Jaśkowi .No bo ile można wymyślać nowych rzeczy i nakłaniać go do współpracy .Bo chłopina szybko się zniechęca , nie wykazuje zainteresowania , bo mama nie ma podejścia i cierpliwości też (nie ma co ukrywać pedagog ze mnie marny ) Wytyczne mam i staram się ich trzymać .Przy tym staram się nie być nadopiekuńcza .Angażuję młodego do prac domowych .Chociaż on woli biegać po domu i podskakiwać domagając się sesji z Minionkami .Chomiki mają przechlapane od rana jak tylko Jan  otworzy oczy pada hasło -głaskać chomiczki.I zasypia ze zdaniem jak wstaniesz będziesz głaskać chomiczki .Oczywiście chomiki nie są udostępniane na każde zawołanie ale od czasu do czasu ma z nimi bliski kontakt .Szczególnie z Jolunią  .Eh łatwiej by było gdyby nie fakt ,że musimy trzymać się domu .Bo w piątek niefortunnie wlazłam na deskę , która nie wytrzymała biedna nacisku moich kilogramów i się załamała , na szczęście skończyło się na siniakach i sporym zadrapaniu no ale maratony z Jankiem w tle muszą poczekać , bo jeszcze bardzo niewygodnie mi się biega .Takie rzeczy to tylko ja potrafię zrobić , na prostej drodze zrobić sobie ku ku .Strych rozpoczęłam ale zakończyłam w połowie gdyż Jan nie wykazuje minimum zainteresowania przebywaniem w wyznaczonym rewirze .Ale i tak w końcu zabiorę się na serio za dokończenie porządków na poddaszu jak już zaczęłam to może w końcu dopracuje sobie kącik do szycia  zamiast kisić się po kątach w domu i zastanawiać się gdzie tym razem posiałam miarkę , mydełko czy inne ustrojstwo i gdzie u licha wsadziłam nowo kupione igły .
No ale jakie wnioski po tych trzech dniach ?Wniosek jest jeden .Odwyk od tv to genialny pomysł .Zauważalne stało się wyciszenie Jaśka , brak stimów a jak już to krótkotrwałych i jakiś takich mocno wydelikaconych , ręka bardzo rzadko w majtach .nie udaje wiatraka , nie skacze jak pchła , zwolnił zauważalnie zwolnił .Przytulaśność wzrosła .Jak również potrzeba masowania .Podejrzewam ,że gdyby był czas to nie robiłby nic innego tylko leżał na pleckach i domagał się pomasowacia .Inaczej jest kiedy człowiek nie musi nic na oślep a według instrukcji .Najlepsze łapki do masażu ma tata .No magik normalnie ja chyba za słabo naciskam albo nie właściwie.Taty masaż uspokaja i usypia mój wywołuje chichoty  .Wczoraj w ramach załamania rodzicielskiego otrzymał możliwość obejrzenia bajki na komputerze .I  utwierdził mnie w przekonaniu ,że nigdy ale to nigdy więcej nie uczynię tego błędu i nie wyłamię się z odwyku .Masakra to za mało powiedziane .Szatan wcielony , po godzinie miałam w domu skaczące , pełne energii , szalone adhd , zaśmiewające się do rozpuku , machające łapkami , podskakujące , odbijające się od nas jak jo jo , takie maleńkie tornado .A nam się wydawało ,że marudzenie było nieznośne .Ha Jan wyprowadził nas z błędu euforia jest nieznośna marudzenie jest jak najbardziej do zniesienia .Dziś więc pomimo faktu ,że jest niedziela ,że nudy, nie ma co robić żaden sprzęt audio video nie został udostępniony nieletniemu pomimo uporczywego domagania się powyższego .I zapanował spokój .Nawet ruszył wyobraźnią i przez dłuższą chwilkę bawiliśmy się torem z kulkami .Poszliśmy na spacerek , znów synuś zaskoczył nas siadając z nami do obiadu .No niby nic ale zważywszy na fakt iż dotychczas jego obecność przy wspólnych posiłkach ograniczała się do szybkiego porywania kęsa jedzenia w biegu uważam to za pozytywny etap rozwojowy .Do nowych dań tolerowanych przez naszego niejadka dołączył mielony z cebulką , oraz rosół drobiowo- wołowy z makaronikiem oraz makaron świderki oraz wędzona kiełbasa oczywiście wszystkie dania oprócz rosołu z nieodłącznym ketchupem najlepiej pikantnym .Za to ziemniaki zostały zastąpione fryteczkami. Mus to mus .Ważne ,że je .Coś go chyba rozkłada bo pokasłuje ale nie jestem pewna czy to nie reakcja żołądka na nowy sposób odżywiania Problemu z brakiem słodyczy nie ma.Przynajmniej do chwili w której wchodzimy razem do sklepu .Ale to już moja ewidentnie wina bo nauczyłam młodego zakupywać co niektóre rzeczy za każdym pobytem w sklepie więc ja muszę go tego oduczyć Hm wczoraj po mini awanturze zwyczajnie wyszłam z nim ze sklepu był tak zaskoczony ,że natychmiast się uspokoił .Takiego czegoś mama mu jeszcze nie fundowała .Ewa dokończyła zakupy a my poczekaliśmy przed wejściem .Domagał się przez chwilę powrotu do środka ale wymusiłam na nim spojrzenie i mentorsko wygarnęłam, magiczne zdanie -Wiem ,że mnie słyszysz i wiem ,że rozumiesz co mówię .Nie wejdę z tobą do sklepu bo zachowujesz się niegrzecznie .Rzut oka na mnie , przez chwilę jeszcze pokwękał, zobaczył ,że nic nie wskórał więc rozsiadł się wygodnie i stwierdził ,że poczekamy na Ewę tu .I siedział .Czyli słyszy i rozumie tylko ja muszę popracować nad asertywnym przekazywaniem wiedzy .Lekko nie jest , bo wszystko znowu na głowie , wszystko do przebudowy ale nie ma tego złego .W końcu kto go tak rozbestwił .No ciekawe kto.Doprawdy nie wiem .Ale na razie dajemy radę .Jest tez ciężko ponieważ właśnie odkryłam,że nie umiem się bawić , nie jestem zbyt kreatywna ani wystarczająco cierpliwa ,wszędzie mi się spieszy a efekty chciałabym mieć podane od razu na tacy .Prrrrr .Baśka .Zwalniamy przechodzimy w tryb małych kroczków .Jasiek pracuje nad emocjami a właściwie nad reakcją na emocje .Teraz eksperymentujemy nad poskramianiem płaczu .Wygląda to tak ,że ja udaję płacz a młody podchodzi i próbuje mnie uderzyć w policzki .Potem tłumaczę ,że jak ktoś płacze to trzeba go przytulić a nie bić ..Coś mu zaświtało chyba w tej małej główce , bo wieczorem podszedł przytulił się i rzekł .Nie płaczesz już .Już , już nie płacz .Uśmiechnij się .Nie płaczesz ?No i tak sobie pracujemy nad tym naszym dostosowaniem społecznym .Szkoda ,że Ewie tak opornie idzie zrozumienie ,że Jasiek nie może zapanować na zawołanie nad swoimi odruchami ,że podskakiwanie i machanie łapkami jest silniejsze od niego ,że jej zachowanie ma wpływ na jego reakcje ,że nie umie go wyciszyć a wręcz przeciwnie w jakiś niezrozumiały sposób rozpędza go do szybkości światła .Wielu rzeczy nie rozumie i nie wykazuje chęci ,żeby zdobyć choćby elementarną wiedzę na temat autyzmu i minimum chęci ,żeby chociaż spróbować zrozumieć z czym na co dzień Jasiek musi się zmagać Słucha i nie słyszy .Zapatrzona w maleńki prostokącik .Badania trwają i przekonana jestem,że skończy się i tu na odwyku , Na co ta cała elektronika , dostęp do wiedzy kiedy młodzi ludzie nie potrafią jej właściwie wykorzystać .Plusy sa ,prawie nie pyszczy , wykonuje powierzone zadania , nie jęczy ,mówi gdzie wychodzi ,wraca na czas do domu .Czyli jest prawie ok .Teraz jeszcze by mi się marzyło ,żeby zadała sobie trud i poznała autyzm i własnego brata .I żeby brat się jeszcze bardziej ogarnął .Ha nauczę go czytać .Czytanie jest bardzo użyteczne i wypełnia czas .Czas przy czytaniu mija bezszelestnie i nie wiadomo kiedy .Taaaak kogo ja oszukuje za rok może dwa .Tra la la la .Sam się nauczy .Na razie odwyk trwa , zmiany ida ku lepszemu .Więc do góry uszy i do przodu .Cieszę się chwilą póki trwa