niedziela, 31 lipca 2016

Na szczaw

Nie po kolei co prawda ale nie chce mi się odwalać chronologii 
Błądźcie więc z galimatiasie opisów 
1) Dziubek -nowomłodzieżowy sposób na pokazanie czego nie powinno się robić z twarzą , jeśli ma się świadomość ,iż wystawiona ona zostanie na widok publiczny 


Mina ta powstaje z połączenia coli z widokiem telefonu w rękach matki

2) Po pracowitym udawaniu absolutnego poswięcenia dla wykonywanej czynności zbierania szczawiu , czas na mały relaks .Nic to ,że na ścieżce na szczycie wału .Nie ważne wszak gdzie ale z kim

3)Zmęczenie to osiągnęła moja pociecha po uzbieraniu zadowalającej ilości zielonego surowca polecanego szczególnie przez ministra Niesiołowskiego
4)lub też na widok tego który jeszcze pozostał do zrealizowania w najbliższej przyszłości .Niestety ograniczały nas ramy czasowe

Pomimo napiętego harmonogramu wyprawy szczawiowej udało się mojej córce wykrzesać z siebie pokłady nieodkrytego talentu komicznego (chociaż ona coś bredziła o superbohaterach )gorąco było masakrycznie mimo wczesnej pory więc zachowanie to jest w pełni uzasadnione
Za to widoki przednie zacne w swej okazałości .Siedząc tak na główce a właściwie kamieniach  z których została zbudowana , wpatrzyłam się w płynąca wodę ,zasłuchałam w świerszcze i wgryzłszy się w sucha kajzerkę popitą colą , zamyśliłam.Ostatni tak spokojny poranek spędziłam 6 lat temu .Zanim podkusiło mnie zafundować sobie jeszcze jednego potomka .Ha trudno się mówi
No to z tej okazji sweetka z rąsi
A po obfitym i relaksującym sniadaniu , Ewmanka wyrusza ku przygodzie
I ten kapturek .Ha ha zła kobieta jestem

Brak komentarzy: