piątek, 29 kwietnia 2022

Prawdziwe życie, czyli o tym nie piszą tabloidy.

 

    Uwielbiam gazetowe artykuły w stylu - mój syn ma 40 lat i nie umie sprzątać, albo - teściowa mnie nienawidzi ;), bardzo lubię również różnego rodzaju motta życiowe w stylu: bałagan jest ok, jak nie masz w domu syfu to nie jesteś prawdziwym człowiekiem, jak będziesz spać osiem godzin osiągniesz bogactwo, kup cukier bo wojna na Ukrainie idzie bliżej granicy. I tak sobie czytam i rozmyślam jakże ta moja egzystencja daleka jest od tabloidowego ideału. 
    Mam w domu bajzel, ale tylko wtedy jak nie posprzątam wychodząc z założenia że skoro kurz tyle leżał to niech leży dalej przecież nie zajmuje dużo miejsca. W łazience rośnie stos prania bo mam model pralki do którego samo nie włazi ani nie uruchamia owego sprzętu. Dawno temu porzuciłam zwyczaj ogarniania kuchni na rano, proza życia pokazała ,że to niekończąca się opowieść a po pięciu minutach po tym jak wszyscy wstaną i tak wraca sajgon, więc nie ma sensu się zajeżdżać na tą chwilkę. Chyba ,że zacznę wstawać godzinę wcześniej, żeby cieszyć czystymi blatami, brakiem naczyń, okruszków i popatrzeć z zachwytem na podłogę bez plam, plamek, plameczek i kocich kłaków.
    Prawdziwe życie to dla mnie możliwość urwania się na wagary w ciągu dnia, aczkolwiek, żeby robić to co lubię czyli połazić na pieszo musiałam użyć podstępu. I tak w dniu wczorajszym po zakończonych zajęciach lekcyjnych Jan, plecak i ja udaliśmy się na przejażdżkę nowa linią Komunikacji Miejskiej w Głogowie , konkretnie numerem cztery trasa Piastów- Szczyglice, całe trzy przystanki. Żeby jednak nie było za łatwo schowałam zegarek i mówię do szkodnika ,że następny autobus mamy za dwie godziny. Nie zweryfikował tej informacji. Więc mówię idziemy na spacerek do miasta. Nogi mu się męczyły i rzadko chodził ale... z obawy, że zostanie w obcym obszarze wędrował dalej i w ten o to sposób spędziliśmy 40 minut w pięknymi widokami w tle. 




To taka życiowa lekcja w terenie- kiedy myślisz ,że nie dasz rady docierasz na szczyt i okazuje się ,że się mylisz a każda kolejna górka jest albo mniejsza albo mniej przerażająca.
Nie samymi wagarami jednak Monika żyje i" zakasuwowojue renkawki " i np demoluje podwieszany sufit i kilka ścian. Pod spodem niespodzianki, niespodziewanki. Niestety tu trzeba było fachowca ogarnąć i tak oto 9 maja ów przybędzie wyzwolić instalację z okowów czegoś nieuchwytnego, co trudno określić. Jedyne w tym szaleństwie, że kot znalazł swoje miejsce ;) na wysokościach, aż szkoda dalej demolować bo gdzie się chłopak podzieje.


    Wczoraj z młodym walczyliśmy z zieleniną od strony gdzie najbardziej widać;) żywopłot przycięty, ścinki pozbierane, chwast wyrwany, sąsiad poproszony o pomoc w zdemontowaniu absolutnie zbędnego kojca w obszarze ogrodowym zatem zabrałam się za zabezpieczanie mojego epokowego dzieła- podestu ogrodowego. Na zdjęciach wychodzi fajnie bo niedociągnięć nie widać ;)


jeszcze tylko wykończenie dekoracyjne i jedna z rozpoczętych prac zostanie za koń czo na. Eh jutro tez zaplanowałam sobie kilka miłych zajęć min, pocięcie palet, wydłubanie gwoździ z desek, zebranie złomu w jedno miejsce, poprawkę koszenia bo jakoś mało estetycznie jest ( nie to nie ja) po palety pojechać, no i chałupkę na niedziele ogarnąć, jeden dzień w tygodniu bez kurzu mi sie wszak należy.

No i śniadanie mistrzów. Uwaga REKLAMA- Sklep U LUSI na WOJSZYNIE sprzedaje takie zacne roladki w przystępnej cenie. Kremowa masa, nie za słodki, miękki biszkopcik normalnie jednym słowem mniam ;) KONIEC REKLAMY. W między czasie można po lesie połazić, na linowy zabrać dzieci, albo samemu połazić:) nad Odrę zajechać posłuchać jak ptaki śpiewają albo nad wodą posiedzieć. Normalnie fajnie tam jest. 


Ciepło się zrobiło więc Ivaniasty- jak mawia Janek wybywa się wietrzyć, znaczy wybywał bo skubany naumiał się zeskakiwać a niestety nikt za nim ganiał po obejściu nie będzie. zatem areszt i reglamentacja. Kurcze może zostawię ten kojec dla kota ;) lato idzie. Jakby nie obawa ,że go ktoś ordynarnie podprowadzi to kto wie czy by nie dostał nakazu eksmisji. Masakra z tym zwierzem. Ciekawy świata się zrobił ;)



    Na zakończenie akcent humorystyczny. Biel odbija się ładnie na czerwonym, ja twierdzę ,że na czarnym też daje radę. Taaa usług kominiarskich cd. 10 wiader sadzy bo trzeba kominy przygotować do montażu rur. No i nie ma zmiłuj - ja siama. Są pilniejsze wydatki niż nabijanie komuś kieszeni. P.S przekonałam się, że maseczka medyczna przed sadzą nie chroni tak jakby ;) Jak to podsumowała moja najstarsza pociecha- brudne dziecko, szczęśliwe dziecko.


    Obrona zbliża się nieubłaganie, czas  się kurczy i niecierpliwie codziennie sprawdzam pocztę , czy tez może antyplagiat wypluł moje dzieło, przezuł i dostał niestrawności ;) eh ten dreszczyk. Rzecz jasna zapisałam się już na mgr a co tam niech se mam i ja ;)

środa, 27 kwietnia 2022

Nie jestem gotowa na samodzielność mlodego

    Ostatnio mam wszystkiego zbyt: wiele, sarkastycznie, niepewnie, szybko, wolno, niedokładnie, zbyt rozbudowane, emocjonujące itp. 

    Nadmiar jest szkodliwy. Nadmiar wrażeń, doświadczeń, informacji, bodźców, emocji sprawia, że mam ochotę zatrzymać się w obojętnie jakim miejscu i zacząć wrzeszczeć. Tak totalnie i niewyględnie ( kto oglądał Shreka wie:)Niezadowolona z codziennej egzystencji bywam coraz częściej. Typowy moherek. Mam się czym cieszyć, tylko co z tego jak gdzieś po drodze tak jakby straciłam tę umiejętność. Za dużo czasu mam na to wychodzi.

    W sumie to się tyle nazbierało, że nie wiem od czego zacząć. Zapracowana jestem jak na patologie pińcet z plusem i nawet dwoma minusami. Tak nie bójmy się użyć tego trudnego słowa. Patologia społeczna jak malowana a nawet paznokci nie mam kiedy zapuścić.

Popatrzcie zatem jak znudzona dobrobytem pani w wieku przedemerytalnym organizuje sobie tudzież potomkowi czas relaksu i odpoczynku. 

Ostatnie wichury i dziadowsko wykonana obróbka elewacji dekadę wstecz przełożyły się na - dziuraaaa w dachuuuu. Za telefon i szukam zatem firmy tudzież pojedynczego fachowca który ów problem rozwiąże. Pecha mam w tych poszukiwaniach albo zbyt wygórowane wymagania czy co? Panów w sumie przybyło pięciu z czego trzech zrezygnowało, z jednego ja zrezygnowałam a jeden zakres prac(z moim materiałem) wycenił na 2500 po negocjacji 2000, tak czy siak stanowczo za wiele jak za wymianę kilku brakujących dachówek i nieco zaprawy. No to zdobyłam nową umiejętność ;) Czy dobrze okaże się przy najbliższym wiaterku.


  

   



Odnowa drugiego dachu również zmierza ku szczęśliwemu finiszowi. Druga warstwa deskowania pozyskanego z desek paletowych wylądowała tam gdzie powinna. No i ta opcja spojrzenia z góry na syna ;) bezcenne. Koszt dachu na garażu 37 zł( wkręty) i nieco wolnego czasu i palety które najpierw trzeba było przywlec, rozebrać, oczyścić z gwoździ. Najprościej iść i kupić a ja nie z tego gatunku. Po prostu lubię nowe wyzwania. Jak zrobię tak zrobię następny dach będzie lepszy ;)


 

Kto powiedział ,że "siedzenie" w domu polega na siedzeniu jako takim? Jakiś żartowniś albo sfrustrowany małżonek porcelanowej laleczki z saskiej porcelany. Ja tam sobie zawsze jakieś twórcze zajęcie znajdę. Nic tak nie odpręża jak solidna dawka wysiłku fizycznego. Jednakże istnieją również elementy życia na pograniczu miasta takie jak systematyczne czyszczenie pieca tudzież przewodów kominowych do których ów jest zainstalowany. Zatem i usługi kominiarskie mogę z powodzeniem świadczyć. Praca przy której naprawdę można sobie rączki i nie tylko pobrudzić.

 




 



 


 

 


 


 

 

  
Jak widzicie romantyczny płomyk w kominku i bursztynowa poświata wieczorową porą wymaga pobrudzenia rączek a wszędzie wkoło fruwające sadze i pył nie mają w sobie krzty romantyzmu z filmów i spotów reklamowych. Rzecz jasna to kolejna praca" znajomego , znajomego przez znajomego " i jest jak jest. Na szczęście to ostatni sezon opalania węglowego ;) Przechodzimy na gazowe- dlaczego? Już chyba nie muszę tłumaczyć ;) [p.s. tona węgla 2 tyś tego od ruskich. gaz też od ruskich ale zanim zamontujemy to może nowy sezon będzie na agrentyńskim.] 

Po za powyższymi rozrywkami w końcu dziura w ścianie doprosiła się do zamontowania kontaktu. Tak też sama ogarniam ten zakres prac domowych. Nieco mnie przystopowała zawartość puszki po jej odkryciu ale trudno jest jak jest do etapu przerabiania od podstaw instalacji elektrycznej jeszcze nie dojrzałam ale kto wie? Trzeba by jeszcze wykończeniówkę ogarnąć przy świeżo zamontowanym ( i działającym kontakcie;) ale wszystko musi mocy urzędowej nabrać, okrzepnąć.

 


Jak już zakończę fascynujące prace związane z prowadzeniem dość sporego gospodarstwa domowego z epoki przedwojennej posadowionej w strefie objętej ścisłą ochroną konserwatorską to zabieram się za szlifowanie umiejetności potomka numer dwa w zakresie pozyskiwania wiedzy koniecznej do opuszczenia w terminie murów szkolnych. Tudzieź spokojnego wejścia w nachodząca nieuchronnie piata dekadę mej obecności na tym ziemskim padole. I tak pomiędzy namiętną wręcz gra na Kinekt sport i oglądaniem w kółko Smerfów na Netfliksie a jak matka nie patrzy to i autobusów na You Tubie. trenujemy: pisanie, czytanie, liczenie, odbicia lustrzane itp. chodzimy na place zabaw z których młody wyrósł jakoś tak przez tą zimę, na spacery, autobusami pojeździć . No i jak przystało na syna swojej matki również wykonać obowiązki. Mój niepełnosprawny prawie nastolatek, wozi drewno do palenia, wyrzuca śmieci, grabi, zamiata podjazd, umie sobie usmażyć chleb maczany w jajku, kanapki zrobić, herbatę zagotować. Jednym słowem wdraża się chłopak do samodzielności i obowiązków.
Trudno uwierzyć,że dwa miesiące temu odbicie lustrzane w niczym owego odbicia nie przypominało a teraz- pięknie i jak to u nas ni ma a jest ot tak, przyszedł czas. Czyta tez zdecydowanie lepiej mimo tego, że nie jest to jego ulubiona czynność. Dziś zaskoczył mnie błyskawicznie ucząc się rymowanki. Myk myk i opanowane. Można? Można.  


 
Nadmiar wolnego czasu spędzamy twórczo na wycieczkach pociągami, średnio dwa razy w miesiącu ostatnio. Bo nigdzie nie ma takich fajnych autobusów jak we Wrocławiu. Tramwajów zresztą też . Na szczęście mamy już nowe orzeczenie więc możemy kursować do obrzydzenia.


 

Ah te Wrocławskie przejażdżki popołudniową porą. Jako, że stan zdrowia małżonka ulega progresowi podążamy na Wrocław pociągiem i naprawdę zaczynamy się tu aklimatyzować. Jedziemy jak do siebie powiedziałabym wręcz. Obawiałam się czy młody zechce nosić wyjmowane aparaty ortodontyczne, ale niepotrzebnie, zakłada bez szemrania i śpi całą nockę. i w ten oto sposób mam w domu zielonoustego ;)





Jeszcze podeścik pod basen, rzecz jasna ja sama bo niby kto ma mi ogarnąć. Impregnat w kolorze cedru zakupiony, na pogodę czekam z pracami wykończeniowymi. 
No i do komunii się szykujemy. W tym roku odwaliło mi na amen i impreza będzie w hotelowej sali, w końcu raz chcę wejść jak człowiek i zasiąść przy stole bez nerwów i stresu.
I tak pomalutku, powolutku do przodu jakość to wszystko leci. Trawa coraz wyższa, roboty coraz więcej i chęci coraz mniej. Czyli wszystko w normie.
Jasiek jest właśnie w trakcie pisania egzaminu klas trzecich. Na próbnym wypadł całkiem nieźle, bo 3x powyżej 60 procent. No ale zobaczymy. Co ma być to będzie nie inaczej.