poniedziałek, 29 marca 2021

Riposta☺

Scenka sytuacyjna z dzisiaj. Po wycieczce medycznej z Wrocławia( na zakaźnym ale nie covid😉) odstawiłam starsze dziecko- które pilnowało młodszego, pod drzwi własnego, wynajmowanego m1 o wielkości małego pokoju( wybacz Ewo musia łam☺)kupiłam chleb i płyn do płukania tkanin.Zdziwiło mnie co prawda że tylko 6 zł i sidolux no ale może się przebranżowili. Wróciłam, włączyłam pralkę i po skończonym cyklu idę rozwiesić ale coś mi te ubranka dziwnie naftaliną zalatują. Zabieram się za wnikliwą obserwację płynu. Płyn uniwersalny ,no ok. O zapachu orchidei, o tu kogoś poniosło. Odwracam butelkę i co widzę? Uniwersalny płyn do podłóg, kafelek itp. No brawo ja po prostu. Dziękuję nie mam więcej pytań. Tłumaczy mnie tylko fakt że wstałam o 4 rano i miałam za sobą 4 godziny kierowania pojazdem mechanicznym.
Scenka nr 2
Po drzemce, umysł może trwać w iluzji niezniczalności ale ciało przypomina o marności, zerwałam się na równe nogi bo słyszałam , że kobiecy głos zawołał mnie po imieniu. Obleciałam cały dom żadnej kobity nie ma. Ki czort nie wiem.Czas na kontrolę w poradni zdrowia psychicznego - słyszę głosy. 
Scenka nr 3
Jak już wstałam myślę sobie rzucę okiem na Teams -znaczy zdalne nauczanie. Patrzę zadanie z matematyki niedokończone, czytanka nie przeczytana, pani wychowawczyni dzwoniła po szkodnika bo zapomniał o drugiej lekcji. Wkurzyłam się i na głos - jak matka nie powie , nie przypomni, nie przypilnuje to luz blus i orzeszki a syn ze stoickim spokojem skwitował- dokładnie. Schowałam głowę w ramię i przytłumiłam chichot.Moja krew.
Ciulowo nie co, bo jednak przyczepa nie poszła do ludzi a czesne trzeba w terminie opłacić. Nic to jakoś będzie.Z fundacji po pierwszym kontakcie i wstępnej obietnicy na tak też ucichło a na dokładkę do stypendium socjalnego dołączyłam nie te zaświadczenia co trzeba. Jakoś pod górkę się zrobiło aleeee blisko szczytu więc mam nadzieje że się wyklaruje.Ja z tych co im dzieci diabeł kołysze☺ nie ma za dużych kłód są zbyt słabe narzędzia. Eh badania na wzw b muszę ogarnąć gdyż się okazuje iż problem z ala ciążowym brzuszyskiem może mieć podłoże w utajonej infekcji wirusowej, nic to i tak na zakaźny raz w miesiącu mknę,  to przy okazji załatwie.Nawet gruba nie mogę być ot tak po prostu.Zawsze coś. 
A jak już odsapnęłam poczułam.przypływ mocy i w końcu , na absolutnym spontanie posprzątałam korytarz roboczy☺ niby nic ale kolejne trzy godziny intensywnej pracy. Teraz mam powód żeby np jutro nie robić ab so lut nie nafen. Kto biednemu zabroni. Ajć czekajcie mamy jeszcze pęd ku samodzielności.Jasiek dużo rzeczy chce samodzielnie, otworzył się na nowości. Wykazuje inicjatywe normalnie się obawiam że nie będzie z czym na kolejną komisję iść😉☺

czwartek, 11 marca 2021

Witamy w świecie absurdów...

...Absurdów, rzecz jasna urzędniczych, w dobie covid-19.Matko jedyna jakiż ten wirus jest przydatny w pracy biurowej. W związku z totalnymi zmianami rodzinnymi zmuszona zostałam niejako do bardzo bliskich i częstych ,wręcz bym powiedziała nachalnych, wizyt we wszelakiej maści urzędach. Oprócz osobistego stawiennictwa  oczywiście kontakt telefoniczny, email, tudzież video czat. Zacznijmy od :

MOPS-U- świadczenia rodzinne, wypełniony wniosek w styczniu br. wrzucam jak przykładna obywatelka do urny przed budynkiem i czekam. Po dwóch tygodniach i zupełnym braku kontaktu ze strony urzędu -dzwonię. Miła dość pani pyta czy jak wrzuciłam do owej skrzynki swój wniosek, wnioseczek, wniosunio to zadzwoniłam do właściwego pracownika ,że wrzuciłam. Nieeeee, a trzeba było? Oj trzeba było, ale skoro teraz dzwonię to ona przekaże i od dnia tejże rozmowy miesiąc na rozpatrzenie. Tuż przed końcem owego miesiąca dzwoni inna pani ,że we wniosku źle wpisałam rok zasiłkowy i że najlepiej jakbym jutro przyszła do urzędu poprawić bo to ostatni dzień a w kolejnym pani pracuje zdalnie z domu. Niestety jutro nie mogę wiozę męża do szpitala. w takim razie będzie musiała pani złożyć nowy wniosek bo upłynie czas na uzupełnienie braków.  Ok dziękuje miłego dnia, do widzenia. Odstawiłam męża do placówki leczniczej i mknę z kolejną kopertą do owej zacnej instytucji pomocowej. Noooo tera to ja wiem ,że cza numer wykręcić. Patrzę na listę kilkunastu numerów naklejonych na drzwiach - samych numerów więc trzeba się domyślać pod który lub zastosować system kolejkowy. Oj będzie się działo. Dzwonię- pierwsze 6 numerów z listy- nikt nie odbiera, sygnał jest. Kolejne 3 numery zajęte, dwa - komunikat abonent czasowo niedostępny. Za którymś tam razem trafiłam na otwartą linię. O łaskawco i właściwą na dokładkę. Tak dziękuję, wniosek zostanie rozpatrzony w ciągu 30 dni. Ale to już byłooooo. Dobra czy mi się gdzieś spieszy? I w końcu się udało 01.03.2021 otrzymałam decyzję . Czas załatwienia sprawy - 20.01.2021-01.03.2021. Taka ciekawostka osób bezdomnych i mniejszości narodowych nie obowiązuje w owej instytucji dystans społeczny, maseczka, umówienie wizyty tudzież odczekanie aż osoba przed nimi skończy załatwiać swoją sprawę. To tak na marginesie.

Znowu Mops - tym razem wniosek o specjalny zasiłek opiekuńczy. Tu jakoś szybko poszło bo zaledwie dwa tygodnie i tylko jednego zaświadczenia zabrakło. Po dwóch tygodniach dzwoni pani, że w związku ze złożonym wnioskiem- do naszego domostwa przybędą pracownicy na wywiad środowiskowy. Ok  mus to mus.  Faktycznie drugiego dnia po owym telefonie puk puk. Panie przybyły dwie, z plikiem dokumentów do wypełnienia, co do zakresu opieki nad osobą niepełnosprawną. Pani napisze na spokojnie i przyniesie do nas ,bo my to mamy co prawda obowiązek u Pani w domu wypełnić ale rozumie Pani covid i nie możemy w sumie to nawet wchodzić do mieszkania.  yhmmmm. Dobra wypełniłam, zawiozłam, wykonałam telefon że dostarczyłam i dnia 5 marca otrzymałam decyzję przyznającą świadczenie. Od razu też zostałam uprzedzona, że w związku z pobieraniem zasiłku dla bezrobotnych   decyzja może zostać wstrzymana ale puściłam mimo uszu ,gdyż zależało mi na owym dokumencie. Aby ubiegać się o zawrotne 620 netto SZO należy bezwzględnie nie osiągać dochodu 760 zł netto na osobę w rodzinie. Macie pojęcie ile osób w kraju opiekujących się bliskimi ten wymóg dyskwalifikuje do ubiegania się o tę jałmużnę? Dla porównania DPS koszt miesięczny 4700 aktualnie. Hospicjum - za darmo ale dwa lata trzeba czekać. Taki myk. Szczęśliwie żadnej z wymienionych instytucji nie potrzebujemy. W dniu dzisiejszym korzystając z pomocy społeczności WODON złożyłam wniosek o zamianę owego przyznanego świadczenia na zasiłek pielęgnacyjny. Optymistycznie zakładam pół roku trybu odwoławczego. Co wyjdzie niedługo się okaże.

Znowu MOPS moja ulubiona instytucja. Tym razem celowy zasiłek specjalny. To takie wsparcie dla tych co potrzebują pomocy, ale kryterium dochodowe przekraczają. W styczniu składam podanie o wsparcie w formie zasiłku celowego specjalnego na pokrycie kosztów dojazdu do lecznic, przychodni, szpitali. Niestety nie ma opcji, urząd zaproponował zasiłek celowy na zakup żywności. Ok. Po dwóch tyg. dzwonią, że o 36 zł przekraczamy próg dochodowy, ale mogę złożyć podanie o zasiłek na zakup opału. Czy ja wyrażam zgodę? No jak nie jak tak. Czas rozpatrzenia wniosku prawie trzy tygodnie i jutro idę podpisać decyzję po czym będę oczekiwać na przelew. Fajnie wszystko, ale przy zasiłkach specjalnych wymogiem jest dostarczenie faktury na zakupiony opał. I mam  dylemat bo węgiel w piwnicy  i dokupienie kolejnej tony niewiele zmieni ,bo nie spowoduje przesunięcia środków. Weź bądź mądry. Jutro dopytam jak potuptam po decyzję.

 ZUS- w założeniu portal PUE ZUS ma przyspieszyć obsługę interesantów. Tymczasem w praktyce. Do stypendium na uczelni potrzebuję dostarczyć zaświadczenia o składkach na ubezpieczenie zdrowotne. Idę zatem w zimny środowy poranek do owej zacnej instytucji. Odstawiłam młodego do szkoły a Zus po drodze. Przed drzwiami ogonek zmarzniętych petentów. Mogą się tłoczyć na zewnątrz na maleńkim placyku ale w ciepłej poczekalni już nie bo dystans społeczny. Yhmmm brawo za myślenie abstrakcyjne tego kto te obostrzenia wymyśla. Dobra już jestem w przedsionku , już mam i numerek, i siadam na krześle. Zaświadczenie poproszę o... do... za mnie i męża. Za męża nie da rady. Sam musi przyjść i wypełnić. Tłumaczę grzecznie, że ta opcja odpada gdyż mamy w zaleceniach unikanie  spacerowania  w skupiskach ludzkich. No to przez Pue. Ok. 9 marca wypełniony wniosek dziś na video linii uzyskujemy , że nadal jest rozpatrywany. Przy czym w okienku od ręki a przez platformę 7 dni roboczych. Kolejne yhmmm. Nic to lepiej poczekać niż sterczeć godzinę na dworze w deszczu. Nie pojmuję tylko gdzie tu usprawnienie obsługi.

US - zaświadczenie o dochodach też na uczelnie. Idę następnego poranka po ZUS.O jaki fart żywej duszy .Śmiało wbijam zatem na salę obsługi klienta. Po dobrej chwili jedna z dwóch niesamowicie zajętych pań poświęca mi fragment swojej uwagi. Zanim zdążyłam złapać oddech pada pytanie- Ma pani umówioną wizytę? Nieeee. 20 minut uświadamiała mi, że powinnam. W rezultacie wydębiłam pusty druk wniosku. Po czym umówiłam się na wizytę w dniu kolejnym na godz. 10:15.Przybyłam z wypełnionym wnioskiem jakieś pół godziny wcześniej. Żywej duszy, pani z sali mignęła - pani na którą? 10: 15.Proszę czekać. Drzwi szklane więc mam możliwość zaobserwować ,że owe panie nie wykonują żadnych czynności. Zawzięcie dyskutują. No to siedzę. Wybiła moja godzina , zatem udaję się do okienka. Wypisanie zaświadczenia zajmuje dokładnie 27 minut - system przegrzany. W końcu się udało dokument został wydrukowany. Pani udała się do innego pokoju , wróciła i oznajmiła- proszę przyjść później bo pani kierownik wyszła. Z dowodem tylko proszę się zgłosić. Ok wracam o 14 tej. Pada sztandarowe pytanie- była pani umówiona? Tak na 10:15 odrzekłam nieco ironicznie. Dobrą chwilę informacja docierała do właściwej przegródki. Aaaa tak po zaświadczenie. Proszę. Niby nic dziwnego , każdemu może się zdarzyć gorszy dzień ale ... Dobra plus jest za męża też dostałam zaświadczenie.

Jest dobrze. Teraz czekam na efekty biurokratycznej machiny obadamy. Mam nadzieje że wyczerpałam limit wizyt w urzędach bo zaczynam odczuwać dyskomfort. A nie jutro czeka mnie tuptanie po czerwonych  dywanach MOPS i Starostwa Powiatowego i Urzędu miasta po drugiej stronie owego miasta. Nie pytajcie co robię na bezrobociu. Za długo byłoby opowiadać. PS. aktualizacja. Mam osobnika wyrażającego przemożną chęć przyjęcia szczepionki na covid, i włażę na IKP delikwenta a tam e- skierowanie wystawione 9 marca, klikam :zarejestruj się na szczepienie . Najbliższy termin 23 marzec 120 km od nas. No to dzwonię do punktów szczepień w mieście. Nie proszę Pani nie rejestrujemy ponieważ nie mamy szczepionek proszę pytać gdzie indziej. Jutro rano motyw wędrówki został rozszerzony o moduł- zapoluj na punkt szczepień.

Tym czasem odkryłam w telefonie funkcję portret😊









I tak maltretuję osobistego potomka sesjami fotografii portretowej. Jak zwykle niewiele się u nas dzieje niewiele .


.

sobota, 6 marca 2021

Dzieje się?

 Zaprawdę powiadam Wam, rdzewieje. Dobrze bardziej obrazowo - kruszeje niczym długo dojrzewająca, wędzona szynka. Teoretycznie piątek miał upłynąć mi na słodkim nic nie robieniu z uwzględnieniem przedziału czasowego 9- 11.30. Kiedy to potomek mój osobisty przebywa w placówce edukacyjnej w potocznym rozumieniu- szkole podstawowej, cóż za błędny tok rozumowania. Szczególnie w konfrontacji z przeznaczeniem. Wiąże się owo przeznaczenie niewątpliwie z faktem ,że od 15 stycznia sporo się wydarzyło, zapoczątkowałam tryb urzędniczy kilku spraw naiwnie sądząc, że w ciągu miesiąca maksymalnie je zakończę. Nie ma tak dobrze. Pomarzyć dobra rzecz. 

Po dość długim okresie oczekiwania  z dniem 01.02.br  decyzją MOPS stałam się oficjalnie opiekunem ON z zawrotną kwotą 620 zł miesięcznie, mam nadzieje że netto. Po ponownym złożeniu wniosku( z poprzednim się nie udało zabrakło czasu) o zasiłek rodzinny otrzymałam decyzję odmownie- przyznającą rodzinne. Tłustym drukiem - odmawiam przyznania w pkt.1. Nieco niżej już nie wytłuszczonym przyznaje...test kardiologiczny normalnie. Do trzech razy sztuka się sprawdziło. Kolejna rzecz jako że jestem ON nie mogę być jednocześnie zarejestrowana jako bezrobotna a już na pewno nie z prawem do zasiłku. Naturalną koleją rzeczy pobiegałam się wyrejestrować. W styczniu złożyłam wniosek do Mops o pomoc w formie zasiłku celowego specjalnego- na który się nie zakwalifikowaliśmy, został zamieniony na zasiłek na zakup żywności - bo kryterium jest wyższe. Jednak i tu się nie łapiemy bo 36 zł tenże zawyżony próg dochodowy przekraczamy jako rodzina trzyosobowa z końcem lutego urząd zaproponował zasiłek celowy specjalny na  zakup opału. Na decyzję nadal czekam. Trzeba mieć nerwy ze stali ,żeby przebrnąć przez urzędnicze absurdy. Znowu nikt tak na górze nie przewidział takiego przypadku jak nasz. Tak mi mać przykro.

U Janka sporo nowych rzeczy. Po pierwsze pyskuje- sama sobie zrób, nie będę tego robił, jestem znudzony, czemu jak, znowu ja? Po drugie szantażem i podstępem zmuszany jest do spożywania innych rzeczy niż parówki, makaron i gniecione ziemniaki. W środy jemy wszyscy to co trafi na stół bez szemrania, w nagrodę porcja chipsów. nawet ciasteczko się trafi. Za nami zupa szczawiowa, zupa jarzynowa, kotlet w panierce z kurczaka, barszcz czerwony. W szkole sobie radzi całkiem całkiem, rozrzut ocen od 1 do 6. a co jak szaleć to szaleć. Zamartwiałam się jak zapamięta tabliczkę mnożenia a okazało się ,że w tym zakresie nie ma najmniejszych problemów, wręcz śpiewająco. Za to dodawanie i odejmowanie w zakresie 100 kuleje. Ale trenujemy zawzięcie. Gramatyka się zaczęła. Dzięki za wynalazek zwany Internetem, wygrzebałam z czeluści sieci stronę z pomocami dydaktycznymi dla nauczycieli a na niej gry, testy, zgadywanki o czym? O częściach mowy rzecz jasna i oczywista. Efekt 5- ze sprawdziany bez wysiłku z mojej strony i zjedzonych nerwów przy przekazywaniu potomkowi niezbędnych informacji, zasad i takich tam. Po prostu doceniam rozwój cywilizacyjny, szczególnie ,że prac domowych coraz więcej. Komunikacyjnie również jest zauważalny postęp, dogadujemy się bez problemów, a młody bez skrępowania oznajmia swoje potrzeby i  pragnienia. Wróciliśmy w sumie do punktu funkcjonowania z czasów urlopu wychowawczego z drobnymi modyfikacjami. No i teraz muszę podzielić uwagę pomiędzy dwóch podopiecznych. Ogólnie nie jest źle zważywszy na okoliczności. Przynajmniej dopóki działa nauczanie stacjonarne. Dzięki wsparciu szkoły Janka ze strony Dyrekcji i pani Kierownik świetlicy nie muszę się martwić poszukiwaniem opieki tudzież targaniem go ze sobą w ten jakże niesprzyjający czas po placówkach medycznych. Odpukać ,że zdrowy bo nieco mi skóra cierpnie na myśl co by się mogło wydarzyć w sytuacji awaryjnej. Jakikolwiek wybór byłby złym wyborem bo mniejsze zło w naszym przypadku nie istnieje.

Semestr III edukacji wyższej i dążenia do  zdobycia dyplomu uczelnianego zakończyłam ze średnią uwaga uwaga- 4.9. Jestem z siebie dumna. Męczyła mnie nieco kwestia płynności finansowej i opłaty za czesne, jednak najwyraźniej moim przeznaczeniem jest owe studia ukończyć. Ze względu na dosyć skomplikowaną sytuację zdrowotną w domu odpada praca dorobkowa, muszę więc dla odmiany wykorzystać szare komórki. Zanim jednak opracowałam plan działania, dostałam od chrzestnego taty mojego osobistego syna oraz jego małżonki prezent- możliwość opłacenia całego semestru. Jak? A no tak, że otrzymałam połowę przyczepy kempingowej 😀 i kupiec się znalazł. Całość czeka na sfinalizowanie. Po prostu uff. 390 co miesiąc kiedy do 620 skurczył ci się wpływ oznacza ogromne uff. Po prostu głupi ma szczęście i już. Postanowiłam też wypróbować swoich umiejętności w żebraniu- czyli o zwróceniu się o wsparcie w opłaceniu czesnego do fundacji i stowarzyszeń działających na terenie naszego kraju. Wysłałam kilkadziesiąt wiadomości. Odpowiedziało 7 fundacji z tego 6 odmownie. Za to fundacja PZU poprosiła o przesłanie dokumentacji  uwierzytelniających sytuację i przyjęła mój wniosek do rozpatrzenia, składam tez wniosek o stypendium do Prezydenta Miasta w zeszły semestrze zabrakło mi dwóch punktów, może teraz się uda oraz na uczelnię o stypendium socjalne. I wierzę ,że uda mi się naskrobać pozostałe do końca studiowania na poziomie licencjatu 5 tysięcy. Ach ten mój niepodważalny optymizm. 

Dziecko moje większe pracuje ciężko na moje 500+, 😊 a miałaby za sobą połowę studiów. Co zrobię nic nie zrobię nie można na siłę wciskać komuś wyższego wykształcenia i łatwiejszej pracy. Nie każdy jest stworzony do pracy za biurkiem. Ważne ,żeby w życiu robić to co się lubi nieważne ,że w nienormowanym systemie pracy, że w weekendy, że do późna w nocy. Liczy się satysfakcja i spełnienie. Wpadną czasem z kotem na obiad, posiedzieć i do domu. Takie bycie rodzicem to ja rozumiem. Naprawdę nie bójcie się samodzielnych wyborów waszych pociech, może nie są zgodne z tymi których wy byście dokonali ale oni sobie świetnie poradzą. Odnajdą się, zasmakują dorosłości czemu u licha mają mieć lepiej niż wy?

Na koniec efekty ostatnich spotkań z aparatem czyli Janek w obiektywie i moja stopa jako niezbity dowód ,że czasem bywam aktywna fizycznie bez powodu ot tak dla zabawy.