sobota, 30 kwietnia 2016

Anioły

Paulo Coelho » Pielgrzym

"Anioł zawsze nas ochrania, jest darem boskim - nie trzeba go wzywać. Oblicze twojego anioła ukazuje się zawsze, gdy ze szlachetnością odnosisz się do świata. Jest strumieniem, polem, błękitem nieba.,,

Pomimo ,że szlachetność u mnie nie co kuleje to i tak jakimś cudem na mojej drodze co rusz pojawia się obok jakiś anioł .Anioły te przybierają różne postaci  . Raz jest to miła starsza pani z bułką dla Jaska albo ciepłym uśmiechem . Sąsiada, który mimo zaognionej sytuacji podziałowej umie pozostać człowiekiem i przesunąć kawał rury zamiast wywalić  .Pracownika Mops , z niespodziewana akcja dokarmiania - wprawdzie jabłkami i konserwami tudzież klopsikami ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda .Właściciela firmy układającej kostkę brukową -który nie poddaje się w starciu którego nawet nie był stroną .Pracowników tejże firmy , którzy solidnie i estetycznie wykonują swoja prace .Pani kasjerki która , podaruje brakujące 10 groszy .Znajomego- znajomego, który zaproponuje pomoc w najmniej oczekiwanym momencie a  kiedy człowiek bardzo tej pomocy  potrzebuje .Męża koleżanki , złotej rączki .Pani w rejestracji która znajdzie wolniejszy termin wizyty .Pani przedszkolanki z anielską cierpliwością .Pań terapeutek , I wielu innych .których nie sposób wymienić .Są też te niewidzialne zwane okolicznościami lub splotem wydarzeń , losem albo jak tam sobie kto nazywa te dobre chwile które go dotykają .Tym aniołom zawdzięczam chwile kiedy Jasiek na placu zabaw przytrzyma mi bramkę i powie -proszę mamo wprawiając kobietki na ławeczkach w stan euforii i zachwytu  .Albo kiedy leci do siostry i woła. Ewa jedziesz czy nie ?Albo kiedy zje coś innego niż parówkę , dżem i chleb .Albo kiedy po prostu sie przytuli i -tez Cie kocham Albo kiedy pójdziemy do Cioci Krysi wlezie do taczki i komenderuje
 -Idzie mama , jedziemy , Jaś jedzie mama idzie.
-Zaraz , juz idziemy 
-Mama juz idzie  , już już , już idziemy tak ?
I pełne zachwytu -Dzięki , kiedy w końcu matka łapie za taczkę i jedziemy do namiotu .Niestety nie da się opisać specyficznego sposobu w jaki Jasiek się wyraża .
Innym aniołom zawdzięczam chwilki kiedy córka moja normalnieje , kiedy sobie przypomina , że jest zdolna , bystra , inteligentna , kiedy można z nią pogadać jak ludź z ludziem , kiedy nie trzeba jej na każdym kroku popychać do przodu , kiedy  jest sobą ,kiedy zrobi na obiad taka pychę ,że mniam , kiedy zapyta sama z siebie czy pomóc , kiedy mogę zamiast na dywanik towarzyszyć Ewie na rozdaniu nagród II miejsce kategoria poezja . kolejna do odbioru w czerwcu w Warszawie II miejsce wiersz i rysunek .Wiersz Ewa rysunek koleżanka Martyna .Można , można tylko anioła trzeba do tego a nawet całego stada aniołów bo nie możliwe ,żeby jeden temu wszystkiemu podołał .
Pewnie wiele jest takich chwil , tylko nie zawsze mam czas żeby je uchwycić , bo akurat jestem zmęczona po pracy , bo pijaczyna sąsiad ma wizję ogrodzenia z palików i taśmy , bo Jasiek postanawia dobitnie przypomnieć mi o swoim istnieniu , bo córka znów fisiuje , bo mąż irytuje , bo zawsze jakieś bo .Ale czasem wszystko zwalnia i mam czas zastanowić się ,że pomimo  kataklizmów jakie się przewijają przez nasz dom .Anioły dbają aby okazały się ledwie kłopotami .Jasiek ma autyzm - no ma ale podarujemy ci do niego świetną kadrę terapeutów , roczny bezpłatny projekt na początek , koniec projektu .Nie jęcz masz od nas przedszkole -fajne jest .Brakuje ci zajęć SI a właściwie kasy na ich opłacenie , no to dokładamy do zestawu przedszkolnego dwie panie terapeutki znane z projektu , na deserek masz tu kobieto pana Krzysia -cudotwórce , który sprawia ,że Jaś biegnie do pracy .Przestał mówić to nic masz tu nadzieje ,że będzie mówił .A nie mówiłem -mówi ,coraz lepiej , coraz składniej .Może chciałabyś ,żeby więcej rozumiał ?No to masz .Efekty ciężkiej ponad dwuletniej pracy wielu ludzi zamknięte w kilkukrotnie powtarzanym poleceniu .Powie ktoś co to za sukces jeśli trzeba kilka razy powtórzyć .Taki ,że można było powtarzać do znudzenia a tu tafla szkła , potem kilkaset razy , w kilkuset wersjach aż skurczyło się do kilkunastu .Niby nic ale ciągle do przodu .Nie ma tak ,że nagle jest cudownie i autyzm znika o nie są chwile kiedy ci o tym dobitnie przypomnimy , dniami wypełnionymi wrzaskiem , drapaniem po twarzy , gryzieniem ubrań , śmiechem do rozpuku bez przyczyny , nieprzespanymi nockami .Nie po to ,żeby ci dokuczyć , dopiec zepchnąć do dołka
Nie. Po to żeby ci przypomnieć że szczęście mieszka w drobiazgach ,  że najlepiej je dostrzec smakując najpierw goryczy .Bo jak poznać szczęście kiedy nie znasz innych stanów oprócz niego .Tak mi te moje anioły dają czasem do wiwatu ,że zaczynam wątpić a kiedy już prawie docieram na krawędx zlatują się całym stadem ,żeby mi pokazać jak bardzo się myliłam .

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Eh

Zanurzona w samotnym bytowaniu wiszę lekko
Wśród złości , jadu i zawiści
Szukam przebłysków dobra
Daleko pod ciemną powierzchnią
Małomiasteczkowych spraw
Wyłapuje uśmiech i słowo dobre jak czekoladę
Omijam pułapki zbiorowego szaleństwa
O centymetry posiadania
Przeminie to wszystko
Gniew niszczy , powoli skrytobójczo
Zabiera sen
Nie potrzeba mi go
Bo mam blask
Nadziei
Wysłany znienacka
Z najmniej oczekiwanej strony .

W szale codziennych zmagań z rzeczywistością mam kilka promieni słońca .Pierwszy chłop na wyjeździe no niby fajnie ale się okazuje , nie do końca jakoś tak inaczej jak tego szkodnika nie ma w pobliżu tak na zasadzie wróg ale swój .Mały włosek i to dosłownie zabrakło do tego żeby blog nie miał dalszego końca .Wybraliśmy się do tatki w odwiedziny .Co tam 4 godziny w jedna stronę .Droga fajna nie powiem jednak w Lądku zamienia się w wąską spiralną serpentynę z prawie pionowym stokiem po stronie kierowcy .Jadę sobie niespiesznie po tej fascynującej infrastrukturze , przyklejona kurczowo do kierownicy ze wzrokiem utkwionym na drodze z porywająca prędkością 40 km/h za mną sznurek wkurzonych pewnie posiadaczy innych aut osobowych , gdyż wyprzedzić nie ma jak ale trudno mogli sobie jechać kiedy indziej .No i tak wlokę się pod górkę przede mną zakręt 45 stopni po lewej stromy stok i niezbyt dobra nawierzchnia .Jadę a z naprzeciwka gna auto masakra adrenalina na 200 % hamulec i zamknęłam oczy .Facet minął nas dosłownie na centymetry .Gdyby nie to ,że zatrzymałam auto nie wiem jak by się ta wyprawa zakończyła .Eh ważne ,że zakończyła się dobrze i że reszta kierowców wykazała się refleksem i odpowiednim odstępem .Na najbliższym zjeździe ja i kilka aut za mną odczekaliśmy chwilkę na opadnięcie emocji .Nikt mnie nie wyprzedził .Jak zajechaliśmy tak ruszyliśmy dalej .Jakoś dojechaliśmy .Fajny ten mój chłop po tygodniu bez nas uśmiechnięty , zrelaksowany ewentualnie mogłabym rozważyć opcje ponownego zakochania się w w/w osobniku ale poczekam z tym aż wróci do rzeczywistych warunków stresujących .Jasiek uradowany po uszy bo dużym samochodem jechał daleko przez większość drogi wyśpiewując -daj mi nogę daj mi nogę , no to siup na drugą nóżkę (reklama maści na grzybicę)nieco krócej -dokładkę picia poproszę albo surówka nie ma surówki  .Trochę podokuczał siostrze .Kiedy jazda stała się nieco monotonna wyrywał mnie z marazmu dzikim piciiiiiaaaa i w śmiech .O nudzie w podróży mowy nie było .Ewka zniosła wyjazd równie dzielnie , nie marudziła, nawet zafundowała mi kawę i frytki Jaskowi .Ciekawe co knuje .Najciekawsze w tej podróży było to ,że wybrałam się w nią zaopatrzona w kartę kredytową faceta (innego niż mój mąż ale nie obcego )na wskaźniku pojazdu rezerwa a w kieszeni pusto .Można można .CPN w Polkowicach , sobie podjeżdżam ,żeby zatankować śmiało zmierzam do dystrybutora i pas za nic pistolet nie pasował do mojego auta .Help mi .Miła pani wyszła z budki , zimno ,że masakra i sympatycznie mówi -no to jest nas dwie ,ja tez nie umiem .Ha ha niezły początek .Dobra chwile biedzimy się we dwie nad zagadką nie pasującego węża kiedy na stacji uchyla sie okienko i wychyla się trzecia kobietka (no co równouprawnienie w końcu mamy )i krzyczy , zwolnij rączkę tym czerwonym .No to pani numer 1 zwolniła  i bingo pasuje.Ktoś po prostu wcisnął wcześniej blokadę  .Zatankowane zapłacone zbliżeniowo .Jan wypatrzył popularny znaczek jadłodajni na M i mus było pojechać bo zgłodnieli nagle obydwoje .Po dokonaniu zakupu ratującego życie nieletnich ruszyliśmy w trasę .Jechaliśmy i dojechaliśmy .Okolica super ,dolina w Bieszczadach , do Czech 3 km spacerkiem .Z atrakcji dwie fontanny i plac zabaw ,reszta dla kuracjuszy .Ale te dwie rzeczy w zupełności wystarczyły aby Jan nie chciał opuszczać tego miejsca plus tatuś oczywiście .Pogadaliśmy pospacerowaliśmy i nazad do chałupy .Noc i dziś nowy dzień .Jasiek nie chciał do przedszkola tylko do taty jechać na fontanny ,Ewka do szkoły nie chce , ja do swojej roboty z hurra na ustach .Wprawdzie muszę nieco ograniczyć przebywanie wśród roślinności ale dni które mam do wykorzystania w zupełności mi wystarczą .Ograniczyć muszę gdyż Jan został zakwalifikowany na hipoterapię czas maj -październik koszt 66 zł 67 groszy plus nnw .I będzie sobie jeździł na konikach .Ewa w czwartek idzie odebrać nagrodę do MOK za wiersze .Dla odmiany zaczyna dziać się coś pozytywnego .A najbardziej pozytywne to rozwój uczuć wyższych u osobnika zwanego Kubasiu .Pojechaliśmy sobie do parku linowego odreagować Ewka sprowokowana przez Janka wyczynami  na pomostach i huśtawkach ,postanowiła udowodnić ,że ma nie gorszą koordynację i biegnąc po pomoście spadła tak jakby na ziemię .Nieszkodliwie ale wystarczająco.Kiedy zakończyła już taniec apaczów  .Postanowiła odbyć kolejna próbę biegów chybotliwych .Wdrapała sie ponownie na mostek a Jasiek z drugiego końca -Powoli Ewo zrobisz sobie krzywdę .Ha taki mam samorodny talent w domu .Z czym ja na ta komisje następną pojadę?W ogóle ostatnio Jasio naśladuje większość zachowań nie tylko w domu .Nie chlubnie się przyznam ,że chamieję i klnę jak szewc , zapominam czasem ,że nie jestem sama w domu .I pewnego dnia siedzę sobie z nosem w garnkach , Jasiek przy komputerze (nauczył sie w try miga operować myszką w laptopie , wie jaki kanał sobie włączyć i kilka innych rzeczy które można robić z komputerem a o których ja nie mam bladego pojęcia i nagle rozlega się soczyste -No kuwa mać i za chwile kolejne a potem -co się dzieje z tym komputerem? .A pisać nie umie i nie wykazuje  żadnego zainteresowania a tu proszę jaki powiew normalności zagościł ,No tylko powiedzieć eh i cieszyć się ,że mimo wszystko to co złe obraca się na korzyść .Jasiek mknie do przodu , Ewka normalnieje (taka mam nadzieję wątła jeszcze i nikłą ale zawsze jakąś .Mąż nabiera sił i werwy a moje nerwy chłoną pozytywną energię z przyrody .(ha ha żarcik taki ) Ciekawe ktoza mnie jutro wstanie

wtorek, 19 kwietnia 2016

Na ogół

Na ogół spokojny ze mnie egzemplarz do bólu wręcz na głowę mi można wleźć,kwiatki w ogrodzie podeptać .Do czasu oczywiście .Na ogół mąż mój (jedyny do tej pory zresztą) jest w domu .Na  ogół moja nastolatka bywa człowiekiem .Na ogół Jasiek jest pogodny .Na ogół wszystko spada nagle bez żadnych dzwonków alarmowych ot tak zwyczajnie pstryk i już nie jest na ogół.
Dzięki oderwaniu się od sposobu na ogół mam możliwość dostrzec rzeczy z innej perspektywy
Więc kolejno mąż został odstawiony do szpitala rehabilitacyjnego .Dzięki tej okoliczności zyskałam niepowtarzalną okazję zaobserwowania jak rozluźnienie dyscypliny wpłynie na moją dotychczas ze wszystkich sił i stron uciskaną , nieszczęśliwą córkę .Można się było spodziewać euforii i takich tam ale muszę wam powiedzieć,że efekty zaskoczyły nawet mnie .Dziecko moje najwyraźniej ma niewąski problem ze zrozumieniem tego co słyszy .Wygląda to tak
-Jeśli będziesz miała porządek w pokoju , wyniesiesz śmieci ,po sprzątasz po SOBIE rzeczy których używałaś będziesz mogła obejrzeć tv albo zostać dłużej na dworze -wydawałoby się przekaz czytelny a jednak .Rezultat śmieci wysypują się z kosza , przed drzwiami leży poprzednia porcja , wyniesiona na chwilę , w pokoju kubki , talerze , ogryzki i hodowla pleśni , smrodek brudnych skarpet zabijany perfumami , kołdra rozpirzona po całym łóżku , pod łóżkiem kilka martwych od dawna przedmiotów tuż obok trzydniowych skarpet , bielizny oraz jednego kapcia .W kuchni od razu widać z czego dziecko korzystało .Okruszki , zapaćkany nóż w stojaku , dżem na podłodze. Brudna zaschnięta patelnia .Radosny powrót dwie godziny po czasie z najwyraźniej udanej zabawy i zdziwienie ,że jak to nie zrobiła .Jak robiła .I zamiast się zabrać do roboty nagle wylewa się z osobnika potok oskarżeń , z których co jedno to bardziej absurdalne .Dziś założyła sobie ,że planujemy się jej pozbyć , oddać do obcych ludzi , że przeszkadza i wszyscy jej się czepiają i że właściwie powinnam się cieszyć że w ogóle raczyła wrócić do domu .Szczena moja jeszcze leży na podłodze zdziwiona i bezsilna .wynik końcowy obserwacji eksperymentalnej
-wydawać krótkie komendy np wynieś śmieci , teraz.
-wydawać jedną komendę na raz , dwie to za dużo gubi się dziewczyna  i nie robi nic
-odizolować od wszelkiego rodzaju urządzeń mechanicznych typu internet tv krótkotrwałe korzystanie z w/w sprzętu wywołuje absolutną i natychmiastową blokadę procesów myślowych ,poznawczych oraz powodują rozwojowi zachowań sugerujących całkowite oderwanie od rzeczywistości .
-bić trzy razy dziennie a nawet częściej , gdyż tradycyjne metody komunikacji czyli rozmowa jak z człowiekiem nie przynosi rezultatu a więc wielkiego wyboru nie ma .
-absolutnie nie słuchać rad w stylu odpuść jej jesteście za surowi .Jednakże w tym przypadku jest to jedyna metoda wychowawcza , która prowadzi do wypracowania oczekiwanego zachowania .
-pozbawić się uczuć na których nastoletni osobnik mógłby trenować .
Czyli im krótsza smycz tym lepiej dla wszystkich a w szczególności dla mojego spokoju i stanu nerwowości .
Jan .Na ogół bywa wesolutki , zadowolony z życia o niewielkich wymaganiach bytowych .Po fisiu autobusowym nastał czas na fiś -Ares .Po obudzeniu idziemy puścic psia , mama ubiera kurtkę , Jaś puści psa .Do przedszkola maszeruje radośnie i z bananowym uśmiechem na buzi .Kryzys najwyraźniej ot tak po prostu minął  .Ostatnio nawet śpiewa do mikrofonu ..Trochę marudzi ale zwykle jest tak ,że jęczy ale biegiem leci się przebrać .Siedząc układa plan dnia na popołudnie.Przykładowy monolog
-troszkę się pobawisz tak Jasiu ,Potem pójdziemy z mamą na boisko ,jasne?A potem puścimy psa .
Po ułożeniu planu leci do mikrofonu i radośnie mknie na salę , gdzie najwyraźniej coś tam robi gdyż na zdjęciach z ich grupy można te wyczyny obejrzeć na stronie zielone przedszkole Głogów grupa dżungla pisze,że coś tam ponieważ w domu żadnych umiejętności nie raczy mi zaprezentować na żywo .Cóż najwyraźniej limit ma na czas pobytu w przedszkolu i basta .
Do kompletu bywa nieznośnie upierdliwy ,marudny i niekubasiu .Szczególnie kiedy jest niedojedzony ,objawy nasilają się  proporcjonalnie do burczenia w brzuszku .Dzięki wyjazdowi taty mogłam zaobserwować rozwój emocji a więc syn mój odczuwa tęsknotę (przynajmniej tak mi się wydaje )Rytm dnia został zaburzony , nie ma taty -nie śpimy czekamy az przyjedzie z pracy .tak sobie poukładał w głowie ,że tata jest w pracy .Dziś dzwoniliśmy do osobnika i na pytanie -Jasiu przyjedziesz z mamą do mnie w niedziele .Synuś odrzekł tak przyjedziemy po tatusia .A więc odczuwa brak obecności co śmiem przypuszczać oznacza rozwój strefy emocjonalnej .Kolejną emocją jest gniew .Gniew który młody zaczyna wyładowywać agresją przy pierwszym takim odreagowaniu nieco mnie poniosło i zamiast pomyśleć nakrzyczałam na młodego i posadziłam za karę na krześle.Bez niespodzianek kara na złość nie zadziałała ale jakoś nie spodziewałam się ,że zadziała .Po prostu gniew zrodził gniew .etap kolejny , kiedy młodzieniec odczuł potrzebę wyładowania gniewu dostał w garść poduszkę a potem mocno go uściskałam , wycałowałam i powiedziałam na głos -nie rozumiem dlaczego jesteś zły ale pewnie masz powód .Rezultat młody wczepił się jak kleszcz , usmarkał mi ucho , szyje , wsadził palec do oka , zaślinił bluzę a w rękaw wytarł łzy i smary i stwierdził -nie chcesz być zły , kubasiu jesteś ?Kubasiu to jakiś zlepek językowy oznaczający równego faceta .Uczymy się .I czas najwyższy .
No i tak się rozwijamy , zwijamy , docieramy i ścieramy .Na ogół .

czwartek, 14 kwietnia 2016

Hej! To ja autyzm ciągle tu jestem

Po burzliwym okresie niechcenia mi się a właściwie niechcenia jemu się .Nastąpił czas wzmożonego rozwoju poznawczo -wykończającego rodzica czyli mnie .Wszędzie go pełno , energii za trzy Janki a nie za jeden.nowe hobby szkodnika -bieganie .No niby nic przecież cały czas biega   ,tyle że tym razem przeniósł się na bieżnię koło przedszkola .Jeśli pogoda dopisuje (jak nie dopisuje to tez ale na ogół udaje mi się go odwieść od dzikiego pomysłu jakim jest maraton w deszczu )udajemy się bezpośrednio po odpracowaniu roboczogodzin na w/w narzędzie tortur .Rozgrzeweczka -cztery pełne okrążenia Jasiek w pełnym biegu matka kłusem , biegiem , marszem .Czyli dostosowuję się do alcybiadesa .Kiedy młody się nieco zmęczy kolejne okrążenia czyli 5 6 i 7 wykonujemy z licznymi przystankami .Na ogół staram się zabrać ze sobą spacerówkę .ponieważ po tych wyczynach sportowych jakoś nie uśmiecha mi się taszczenie Jana na plecach .W kwestii wyprawiania się porannego do przedszkola nastąpił w końcu (odpukać w niemalowane .)zwrot na tak .Oczywiście nie obywa się bez marudzenia ale nie ciem szkola , nie idę zastąpiło chce spać, chcę kołderkę .Nie idziesz , mama idzie do kuchni .Więc jest ok , bo jakoś tak człowiekowi inaczej jak szkodnik znów bryka uśmiechnięty mam nadzieje ,że zmiana ta utrzyma tendencje wzrostowe .staram się rozwijać w młodym zamiłowanie do pisania , na razie z bardziej niż mizernym skutkiem i to nie Janek daje tu plamę ale niestety ja , brak mi cierpliwości i systematyczności a bez tego ani rusz Marzy mi się ,że po prostu któregoś dnia usiądziemy sobie przy stole i Jasiek sobie zacznie po prostu pisać i już .No ale na marzeniach się kończy .W rezultacie jak jest ciepło pozostała część dnia spędzamy na placu zabaw , boisku albo na spacerze tudzież w autobusie jednak nie tak często jak dawniej (fis autobusowy stracił siłę .Nawet szafki trzaskają mniej mimo nie zawiązanych sznurówek  .I znów po serii sympatycznego pozoru zmierzania ku normalności .Jan postanowił wtorkowe popołudnie spędzić na przypominaniu matce ,że orzeczenia nie dostał po znajomości .O żesz masakra normalnie masakra .Nie wyobrażam sobie nawet co by się ze mną działo , gdyby zachowywał się w taki sposób nieprzerwanie a od czasu do czasu byłby pogodny i uśmiechnięty .Jazda na maksa , gryzienie , kopanie , krzyk , trzaskanie drzwiami .i na koniec wycie .Nie jakieś tam liche łezki tylko szloch rozdzierający i tragiczny .Masakra .rzeknę raz jeszcze .W akcie desperacji porzuciłam wszelkie czynności wykonywane dotychczas , przyodziałam gada w buty , kurtkę oraz hulajnogę i zabrałam nasze szanowne cztery litery na boisko .Pomogło ale co się nadenerwowałam to moje .Z jednej strony to się nawet ciesze ,że miewa takie dni bo naprawdę bym zapomniała ,że mamy przypisaną jednostkę chorobową .Pracowity tydzień .Oprócz codziennych spraw , kilka innych związanych z wyekspediowaniem małżonka do sanatorium (tak jedzie na 21 dni począwszy od najbliższej soboty po 17 latach pierwszy samopojedynczy wyjazd małżonka dobrze nam zrobi pobycie ze sobą nieco na odległość .Może dostrzeżemy coś ważnego co nam w codziennej obecności umyka . Ciesze się z tego wyjazdu , bo miło będzie przypomnieć sobie jak to jest tęsknic za mężem zamiast wkurzać się na jego ciągłą obecność w pobliżu a i małżonek mój  od nas odsapnie i spróbuje jak to jest kiedy nie mam nas na wyciągnięcie dłoni .)Zobaczymy ciekawa jestem jak Jas zareaguje na brak taty w domu .Podczas pobytu rodzica w szpitalu przez tydzień nie wykazał braków ilościowych .Nie ma to nie ma i już .A tu zobaczymy .Wczorajszy dzień był typowo 13 tego .Lataliśmy jacyś tacy namionowani iskry w powietrzu fruwały ,że ho ho .Najpierw odbyliśmy wycieczkę do Legnicy aby zakupić kanały odwodnieni owe w okazyjnej cenie , rzeczywistość w minimalnym stopniu nie pokryła się z fotka w gazetce ,mój brak ostrożności jest alarmujący za długo jestem na urlopie skoro dałam się złapać na promocję gazetkową, Z nosami na kwintę wróciliśmy do domu , następnie pojechaliśmy do naszego dr . po pieczątkę pod kwestionariuszem na zajęcia hipoterapii dla Janka a następnie na momencik do innego popularnego marketu budowlanego .Wsiadam do auta i uderza mnie zapach benzyny .Matko jedyna znowu ? Akcja wężyki paliwowe bis .Dojechaliśmy do domu i akt bezradności , pojutrze wyjazd auto niesprawne i co teraz ?A żeby urozmaicić środowy poranek małżonek mój ulegając niezdrowemu pośpiechowi za pomocą drzwi próbował przestawić narożnik domu .Nie udało się drzwi przegrały .Wynik dwa zero dla ściany czyli dwoje drzwi od strony pasażera do wymiany ale z tym nie ma się co spieszyć bo przecież ja tez muszę się nauczyć manewrować w ramach nowo wytyczonej posesji , która w nie długim czasie ma zostać otoczona szarym kamiennym murem więc nie ma co wymieniać .Się kupi położy i jak już się ogarnę z zakrętami to dopiero się założy .No i koniec dnia przyszedł szybko .A dziś w końcu do roboty.Pada -nic to niech tam sobie popada jak musi .Naprawdę ja mam chyba za dużo męskiego pierwiastka , bo po trzech dniach siedzenia w domu mało mnie nie trafił nagły i jasny sami wiecie co .Eh fajny byłby ze mnie chłop .Ktoś to kiepsko tam na górze rozegrał .Córka moja od kilku dni zachowuje się podejrzanie przymilnie .Dziś znów raczyła opuścić kilka godzin lekcyjnych .W związku z powyższym ma zapowiedziane ,że jeszcze jeden dzień na pomarańczowo i obetnę ja na łyso i zamierzam słowa dotrzymać .Mam serdecznie dość tego jej niekończącego się poszukiwania własnej drogi , na ranie łazi po kolana w błocie i nie widać w tym taplaniu się jakiegokolwiek przebłysku utwardzenia drogi .Zobaczymy co mi zafunduje podczas nieobecności rodzica .Jednak co by to nie było powinien ten mój robaczek w końcu zrozumieć ,że matczyna cierpliwość ma swój kres i mój już dawno się skończył .Hm może i ja trzeba by gdzieś po egzaminach wysłać , na księżyc najlepiej .I tym optymistycznym marzeniem zakończę temat Ewki .
Rzuciło mi się w oczy ,że syn mój niepokorny nasila kiepskie zachowania w momencie kiedy jego rodzona matka pochłonięta jest na tyle innymi sprawami ,że nie poświęca mu 99 % swojej uwagi .Robi wtedy wszystko żeby tylko znów znaleźć się na piedestale .Jak uczuciowy barometr wyczuwa również moje nastroje jeśli jego zachowanie jest odbiciem moich uczuć to klękajcie narody nadciąga tsunami .Jednak fakt ten został zaobserwowany i potwierdzony .Kiedy Jasiek zaczyna szaleć antidotum nie jest krzyczenie na niego , czy sadzanie na krześle za karę ale poświęcenie mu absolutnej uwagi , wyprzytualanie , wycałowanie , wyłaskotanie .Pół godziny dzikich harców sprawdza sie lepiej niż spiralka gniewu .A tak on wrzeszczy , piszczy , szczypie , robi na złość ja się wściekam no to Jasiek dawaj dolewać oliwy do ognia i tak nakręcaliśmy się obydwoje a cały dom chował się po kątach .Teraz niezależnie od tego co robię zostawiam to i na ten tychmiast zajmuje się potomkiem .To działa .!!! Najgorzej jest powściągnąć irytacje , gniew i złość na tego małego człowieka , bo w końcu czy to tak trudno zrozumieć ,że właśnie robię obiad , sprzątam,wieszam pranie, szyje czy jeszcze co ja tam sobie wymyślę .No właśnie trudno ale tak łatwo mi się o tym zapomina

niedziela, 3 kwietnia 2016

Na niebiesko dla autyzmu 2016

Z okazji posiadanej przypadłości zwanej dalej autyzmem , mieliśmy przyjemność wraz z osobnikiem obdarzonym w/w autyzmem w imprezie zorganizowanej w o.k parku .Jan był  w tym miejscu po raz pierwszy i bardzooo mu się spodobało na moje nieszczęście .Po przybyciu na miejsce powitały nas uśmiechnięte znajome twarze i nieznajome tez .Przy moim zaangażowaniu w  życie towarzyskie jestem zdumiona liczbą ludzi których znam lub którzy znają mnie .Miło było spotkać się z osobami , z którymi zaczęliśmy nasza wędrówkę z autyzmem i usłyszeć jak bardzo Jaś się zmienił na plus .Bo tez syn mój w dniu tym a właściwie w ten poranek zachowywał się nadzwyczaj ,, normalnie "
Po przybyciu na miejsce skierowaliśmy się z Janem po przydział wolontariusza (farciarz dwie dziewczyny go wybrały  )w międzyczasie wypatrzył basen z kulkami i zjeżdżalnię i nie zamierzał udać się na dwór aby uroczyście rozpocząć imprezę .Ale podstępem wytaszczyłam go na zewnątrz .Puściliśmy  w powietrze niebieski balon z życzeniem Mina Jasia bezcenna na widok mnóstwa niebieskich baloników szybujących w powietrze .Jak zwykle nas musiało spotkać coś innego i balonik utknął pod daszkiem nad wejściem .Po balonikach , dziewczyny zabrały Jasia na bańki mydlane a  stamtąd w końcu na upragnione kuleczki .W tym czasie mama czyli ja zasiadłam do stolika w restauracji ,jak najbliżej drzwi i w kąciku oczywiście .I nasłuchiwałam odgłosów .I tak sobie siedzę i przyszło mi do głowy pytanie -Czy ja tu pasuje ?Po co ja tu właściwie przyszłam ?O czym będę rozmawiać i o matko czy ja w ogóle umiem rozmawiać z ludźmi ?Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne .Towarzystwo okazało się doborowe , temat do rozmowy tez się znalazł a na deser zjadałam pysznego ,,autystycznego" torta .I to był czynnik decydujący .Przez półtorej godziny dziewczyny zajmowały się Jasiem a on pozwolił się sobą zajmować  .Czas minął nadzwyczaj szybko i bezstresowo .Ogólnie imprezę zaliczam do udanych i w przyszłym roku zamierzam również przybyć .Niesmak czuję tylko w  stosunku do mojej starszej pociechy , niesmak ponieważ wolontariusze to byli uczniowie z gimnazjum w którym Ewa się obecnie uczy .A w którym to ponoć jak moje dziecko twierdzi wolontariat to fikcja i nikt w nim nie uczestniczy .Cóż po rak kolejny przekonałam się ,że nie jest to stwierdzenie zgodne ze stanem faktycznym  .Lepiej się szwendać po galerii bez celu .Niech i tak będzie .Cóż widocznie to naprawdę wyczyn poświecić jeden raz w roku półtorej godziny czasu .Cóż jak twierdzi moja pociecha- jak se mnie wychowałaś tak mnie masz .Nie wydaje mi się ,żebym ja w taki właśnie sposób wychowywała ale niech będzie .Przyjdzie czas kiedy zbierze to co posieje .
Po imprezie mieliśmy podjechać do domu na przekąskę i udać się na przedstawienie , potem do biblioteki a na koniec na tor motocrossowy na bieg .Jednak Jan skutecznie zweryfikował moje pobożne życzenia .Najwyraźniej uznał ,że co za dużo to niezdrowo  .Zmierzał do przywrócenia właściwej kolejności dnia czyli mama na wyłączność , rowerem na boisko , wózkiem na rybki  Schodami , windą siku , potem pobiegać i łaskawie do domu .
A w domu hulaj dusza .Odreagował fakt bycia grzecznym przez cały poranek i popołudnie .Upodobał sobie szczekanie .Tatuś nauczył .Wygląda to tak ,że Jasiek udaje psa -łapie w miejsce na zęby małą piłkę , biega po domu i szczeka , głośno , donośnie i bardzo ale to bardzo irytująco .Po jakimś czasie wytransportował się na podwórko przed domem .I dopadł się do rowerka .Szaleje , wariuje , fiśuje i cuduje niemożliwie.Brat mój rodzony stoi sobie pali papierosa i pyta
-Co robisz Janku?odpowiedz otrzymał długą i wyczerpującą
-Jadę , na rowerku , niebieski rowerek , a zresztą mam kask  .Dodatek a zresztą jest ostatnio jego ulubiona wstawką .W ogóle pojawia się bardzo dużo rozbudowanych zdań , konkretnych i proporcjonalnych do sytuacji .Na deserek zdradzę,że Jasiek umie się przekomarzać .Szczególnie upodobał sobie w tym celu tatę .Maja swój wierszyk o zwierzakach i kultywują rozwój tegoż poematu .
-Piesek je kosteczki
-Nie tatusiu piesek je kości -i w śmiech 
-królik lubi mleczko 
-Nie królik lubi dżemik 
-Kotek pije mleczko 
i tak dalej
Dzień zaczynamy od powtórzenia dialogów z bajek .To znaczy Jasiek sobie powtarza po swojemu a ja się wsłuchuje i wyłapuje słowa
Cytat dnia
-Pieczemy bułeczki , jakie bułeczki , bla bla bla blu bli nie ma mąki ?
I w śmiech .a najlepsza sytuacja dziś rano , wcina śniadanie , dorwał telefon uruchomił internet i bajki .No to sobie słucham i w pewnej chwili postanawiam dołączyć się do przewodniej piosenki .Efekt był taki ,że
Jasiek wrzasnął -NIEEEEEE!!!!!Ale co nie pytam , bo może coś mu się przełączyło
-Ale co nie synu ?
- Nie śpiewaj mamo .No cóż nie to nie .Dużo takich perełek ostatnio się pojawia szkoda ,że nie mam monitoringu żeby te wszystkie chwile uwiecznić .Ale cieszy mnie ,że po ekstremalnym lutym nadchodzi czas spokoju i rozwoju .Teraz zdobywam doświadczenie jak radzić sobie z nie usłuchanym autystą , który na słowo stój wieje jeszcze szybciej .Kara sadzania na krześle po woli przestaje być karą za to magiczne -bo zabiorę telefon działa jak czarodziejska różdżka .
Kolejny dzień przed nami .Serdeczne podziękowania dla organizatorów imprezy a szczególne dla młodych ludzi z Gimnazjum nr 2 im Ireny Sendler w Głogowie , za odwagę , bo naprawdę trzeba jej dużo mieć jeśli na co dzień niepełnosprawność ogląda się tylko w telewizji , za poświęcenie wolnego dnia, za zaangażowanie , za uśmiech , za serdeczność , za otwartość i tolerancje .Wspaniali młodzi ludzie .Podziękowania dla Pinga i Ponga za uśmiech i serdeczny śmiech i za pamięć .Dla wszystkich ludzi dla których niepełnosprawność jest traktowana jak coś oczywistego jak oddychanie , za akceptacje ,za działania na rzecz naszych dzieci , za wsparcie .Bez takich ludzi ten świat nic by nie był wart .I dla wszystkich o których mogłam nie wspomnieć ale których mam na myśli .Dobrze czasem oderwać się od codzienności i pobyć wśród ludzi .