wtorek, 31 stycznia 2023

Jan przyswaja kolejne wiadomości niezbędne do zdania - podkreślam- zdania egzaminów. Przed nami jeszcze tylko trzy egzaminy. J. Polski(29.02.2023) historia(marzec) i angielski(kwiecień) i ... mamy wakacje. Rzecz jasna nie ma tak dobrze, bo dziecko z autyzmem wyrwane z rytmu na co najmniej dwa tygodnie wraca do początku drogi zdobywania wiedzy- przynajmniej moje tak ma. Więc cały czas będziemy wracać do kart pracy ze wszystkich przedmiotów. 
    Jak u nas ta nauka teraz wygląda ano tak 
 

i trochę tak. Pracujemy nad czytaniem wzbudzając w dziecku ciekawość do literatury, i co dziwne dziecko samo z siebie np dziś przeczytało na głos połowę książeczki dla dzieci o Królewnie Śnieżce. To raz. Dwa opowiadał mi potem pół dnia jak zła królowa była czarownicą i zatruła takie czerwone jabłko .Tak wiem dzieci w tym wieku to już Dickensa wchłaniają poprawiając Gombrowiczem a my czytelniczo jesteśmy na etapie klasy pierwszej. Ale czy nam się gdzieś spieszy? Ważne w czytaniu nie jest to, że ktoś czyta ale, że lubi to robić i rozumie co przeczytał.
  

Tak wyglądał ustny egzamin z przyrody. Zawiesił się, bo nie zrozumiał pytania i w ten sposób zamanifestował przebieg procesu myślowego. Poszło mu nieco gorzej, bo na przyrodzie trzeba składać, było nie było zdania. A w tym nie jest najlepszy. 
                                          
Oczywiście poza nauką życie toczy się dalej i jest mnóstwo ciekawych rzeczy do obejrzenia. Prozaiczna czynność krojenia ugotowanych warzyw na sałatkę. Łatwe prawda? A co jeżeli to miłe warzywo budzi w tobie takie obrzydzenie, że zaczynasz niekontrolowanie wymiotować? Co jeżeli samo wyciągnięcie ręki wzbudza ten sam odruch? Ano wtedy okazuje się, że sam sobie znalazł rozwiązanie- miętówka- ssanie landrynki zdecydowanie polepsza komfort pracy. Jak widać na fotach do mikrych chłopak nie należy. Dostaliśmy zalecenie urośnięcia o 10 cm. taaaa już zaczynamy.
                                               
Rzecz jasna nie leżymy całymi dniami. Na przykład udaliśmy się zarejestrować do poradni rehabilitacyjnej. Już na 14 lipca ;) mamy termin. W między czasie zatem udaliśmy się do Muzeum Przyrody we Wrocławiu. Pewnie byłoby super, gdyby nie fakt, że nie sprawdziłam i akurat w poniedziałki maja nieczynne. Za to bez pospiechu objeździliśmy tramwajami i autobusami spory kawał Wrocka. I tak nam zeszło do dwudziestej. Kurcze fajnie jest się tak nigdzie nie spieszyć. 

 

I mamy też coś nowego- Kręgle ;) W ramach Treningu Umiejętności Społecznych dziś Jan grał w prawdziwe kręgle. Niestety nie posiadam poza pojedynczą fotą nie ukazującą zacnego oblicza, kupla młodego ;) gdyż nie wypada naruszać prywatności innych ludziów. Ale było fajnie, wręcz nie szło go oderwać. 
                                                    
    Gdyby nie dzisiejsze zajęcia  pewnie jeszcze długo byśmy się zbierali z wizytą, bo nie ma co ukrywać wydatek dość spory jak na nasze możliwości, ale zaklepane i raz na rok może nam się uda wygospodarować nieco wolnej gotówki. Plus dodatkowy jest taki, że przypomniał sobie o grach ruchowych na kinekcie, minus- ktoś musi mu towarzyszyć w rozgrywkach. Na szczęście z tą nadwagą nie jest osamotniony to i matce się jeszcze dychę zda zrzucić do komfortu funkcjonowania w rozmiarze 38- jak kiedyś. Jak się nie uda to dramatu nie ma. 
    Jest jeszcze jeden plus dzisiejszego wyjścia - do ludzi. Janek zaprezentował bogactwo życia emocjonalnego. Miała bowiem miejsce sytuacja próby naruszenia mojej cielesności przez nieletniego ;). Nieletni ma tak jak nadmiar emocji, wrażeń i bodźców dominuje. Na co Jan oznajmił- Nie bij mojej mamy, niepokoi mnie co robisz, czuję się zażenowany. Nic ci nie jest moja mamo? Nie synu dziękuję. Młodzieńca wystarczyło przytrzymać za niesforną dłoń i sprawa zakończona pokojowo. Takie są minusy deficytów rozwojowych. Dziecko nie chce ale nie panuje nad warunkowym zachowaniem. A drugie reaguje w niespodziewany sposób. W sumie lubię ten czas, kiedy jeszcze moje dziecko uważa mnie za eksperta. Na przykład, siedzi sobie w kuchni dziś po południu i nagle ni z tego ni z owego zwraca się do starszej pociechy- Wiesz Ewo, że mama jest mądra? No co poradzę idol człowiekowi jest w życiu potrzebny. Poczekaj synu na matematykę w wyższych klasach- pomyślałam tylko, dziękując za niespodziewany komplement.
    Zaczynamy się pomału pakować na sobotni wyjazd. Nie powiem mam cykora, bo będziemy jechać w zamkniętej i dość ciasnej przestrzeni autokaru. Czego nie lubią autyści? Właśnie tego i mnóstwa obcych ludzi wokół. Zabezpieczamy się rzecz jasna elektroniką i słuchawkami i będziemy podróżować nocą, więc zakładam, że uda mu się większość drogi przespać. znaczy zakładam, że tak właśnie się stanie. I tu też widać kolosalną różnicę pokoleń. Ja projektuję jakieś dramatyczne wizje, bo tak daleko, nie znam języka, a co jak trzeba będzie o cos po drodze zapytać albo coś kupić. Tymczasem Jan cieszy się ja szalony i dopytuje o której, kiedy wyruszamy, ile będziemy jechać, kiedy zajedziemy na miejsce. przydałoby mi się trochę tego dziecka w sobie.
    I tak to u nas pomalutku w nowym rytmie idzie do przodu.
    Co się jednakże zmieniło w podejściu Janka do nauki. Oczywiście nie wstaje bladym świtem z okrzykiem- mamoooo idę się uczyć. Marudzi też niemożliwie jak musi nauczyć się nowych rzeczy albo odszukać informacji . Jednak szuka, czyta, ogląda, słucha. Na egzamin z matematyki nie mógł się wręcz doczekać. No i zdał śpiewająco. Ja natomiast zostałam przez panią egzaminator przywołana do porządku, bo oczywiście jak matka nie podpowie to kto? No i mogłam milcząco towarzyszyć. I bardzo dobrze, bo więcej zamętu wprowadzam tym swoim gadaniem. Na polski zamierzam wybyć z pomieszczenia, tak zaszaleje a co.
    Nie wycofał się społecznie z kontaktów z dziećmi, bo nadal ma tych samych kumpli. Gada stanowczo za dużo w miejscach publicznych ale za to przestał podskakiwać i machać rękoma. Macha - na spacerach i przestało mi przeszkadzać, że się na nas gapią. Niech tam sobie popatrzą, pokomentują to wolny kraj jest wszak.