niedziela, 27 stycznia 2019

Kurs trzymania długopisu -czyli zastosowanie recepturki w procesie edukacji

                             Zabierając się za naukę pisania sporadycznie , sposób trzymania narzędzia piszącego wydaje się nieistotnym drobiazgiem .W myśl ,że nie ważne jak aby pisał . Buuuuuuu nic bardziej błędnego .Sposób trzymania jest bardzo ważny .Bo długopis pisze albo nie .Bo ręka się szybciej męczy . Bo młody się zniechęca . Eh niby zwykłe pisanie . Wczoraj trenowałam, równolegle obok umiejętności pisania, sztukę utrzymania nerwów na wodze ,po raz milionowy poprawiając młodemu chwyt . O rzesz matko jedyna .Ja się pytam czy to tak ma cały czas wyglądać .Przecież mnie tu trafi nagły i z jasnego nieba . Oj tak to  my daleko nie zajedziemy .Co robić ? Coooo robić .Niech mi ktoś pomoże !Dobra dam radę .Ja nie dam rady .Wolne żarty . Jakby pod ręką była jakaś babcia to bym się zapytała o jakieś prehistoryczne metody .
Dawno temu były w naszym domu trójkątne kredki , nakładki na ołówki i jakoś się nie sprawdziły .No to co teraz ? Ano jeszcze ostatnia deska ratunku .Porady wujka google .W ten sposób padło na testowanie gumki recepturki w procesie nauki pisania .Czy się sprawdziło ? Tak chociaż nie do końca .Recepturka co prawda utrzymuje długopis w prawidłowej pozycji i wymusza odpowiednie ułożenie ręki .Ale uciska .Przy dłuższym użytkowaniu jest więc upierdliwa .  Muszę udoskonalić tą metodę .Faktem jest ,że się sprawdziła -kto by pomyślał .Zwykła recepturka . 







 Dużo mieliśmy do zrobienia .Bo zamiast rozłożyć na trzy dni po trochę to matka na leniwca ,wszystko na ostatni dzień . Brawo ja .Ale w sumie nie- wczoraj też pisaliśmy , tylko bez recepturki .Co niebywale wytrąciło mnie z równowagi i postawiło na granicy rozstroju nerwowego i chęci przerzucenia na kogoś innego tego uciążliwego, było nie było ,obowiązku nauki pisania . Wczoraj  rano pojechaliśmy pobrykać i młody po czterech godzinach szaleństwa bez szemrania zasiadł i część lekcji wykonał tylko to nieustanne poprawianie chwytu wrrrrr. Reszta na dziś .
 Na focie niżej Jasiek trzyma długopis bez wspomagania .Przy takim nachyleniu sprzęt nie pisze  .Zanim  zasiadł do stołu  trzeba się było nagimnastykować.



Samo odrobienie zadań zajęło 20 minut .Zmobilizowanie młodego aby porzucił słodkie nic nie robienie i zasiadł do stołu prawie dwie godziny . Nie bo to jest nudne, nie bo on jest zmęczony , nie bo teraz ma przerwę , nie bo go boli noga . Nie bo nie i już . Kolejny test na utrzymanie nerwów na wodzy .
- Tolko spokojna .Oddychaj głęboko . Poczekaj .Kurcze może jednak gostkowi po staroświecku przez tyłek do rozumu przełożę ? Ogarnij się kobieto .Może i na chwilkę pomoże ale co dalej .No weź pomyśl .Matko jedyna czy on nie usiądzie do tych ch....ch lekcji .Tak ma być przez całą szkołę? .O nieeeee. Ja nie chcę . Pytam gdzie jest najbliższe okno życia ?Dobra spokojnie .
Takie oto wewnętrzne rozterki towarzyszyły mi podczas prób nakłonienia syna do zajęcia miejsca przy stole i rozpoczęcia pracy .Początkowo dyskutowałam z młodym , próbując go przekonać ,że pisanie jest fajne .No chyba dla mnie .Dla niego nie . Dobra .Cwaniaczku to ja jestem ta sprytniejsza . Tv wyłączony , tablecik koło matki na parapecie .A matka nos w książkę i zero uwagi .Zeszyt rozłożony czeka .
- Co robisz ?
-Czytam sobie i czekam na ciebie .Piszemy ?
-Nie , nie mam ochoty , za chwilkę .
-Dobra to ja poczekam i sobie poczytam .
I nazad nos w lekturę .Oczywiście z czytania zero ale za to młody widział ,że coś robię i nie zamierzam marnować czasu na dyskutowanie .
-Mogę telewizor
-Jasne , jak napiszesz zadanie .
-To ja nie chcę
-To nie
Czytam dalej a szkodnik na trampolinę , na drabinkę , od taty nie dostał zezwolenia na pobyt bo lekcje nie zrobione . Więc coraz częściej przykuca w pobliżu zeszytu .Usiadł , miętosi długopis i usiłuje umocować recepturkę na dłoni .
-Chcesz pisać z gumką ?
-Tak będzie lepiej .Nałożysz mi ?
I w ten o to sposób bez użycia przemocy fizycznej i głosowej  zasiadł w końcu i dokończył .O matko ale dobrze . Dobrze ,że zrobił i że do września zrobimy z odrabiania nawyk . Bo by mnie chyba naprawdę trafiło jakbym tak we wrześniu miała dopiero zaczynać . Oj dobrze mieć przedszkolanki w swoim sztabie .Szczególnie takie , którym zależy.Właśnie sobie uświadomiłam ,że te pozytywne i zaangażowane towarzyszą nam krótko . Eh coś co jest dobre nie może trwać długo . Jakoś tak lepiej idzie jak ktoś mi pokaże te lepsze strony i popchnie we właściwą stronę .Samo bycie matką jest może i niczym wielkim ale bycie , konsekwentną, zorganizowaną , sumienną i nie wrzeszczącą matką to już nie lada wyczyn . Ten dodatek w postaci autyzmu , choćby nie wiem jak wysoko funkcjonującego zmusza mnie do wypracowania zachowań zupełnie odmiennych od mojego charakteru i długoletnich nawyków . Ale co zrobić człowiek musi i już . Tak więc pamiętajcie aby opanować sztukę pisania należy zaopatrzyć się w gumki recepturki i ogromne pokłady anielskiej cierpliwości . Reszta pójdzie gładko . A no i oczywiście Nerwosol , melisa, positiwum czy cokolwiek innego na ukojenie skołatanych nerwów. Ha ha teraz miałam akurat wolne . Ciekawie będzie jak trzeba będzie zasiąść do lekcji po 21 .No już się cieszę .

środa, 23 stycznia 2019

Pierwsze prawdziwe zadanie domowe 😁😁😁😁

Dobra , czas zacząć na serio , ale tak serio -serio przysiąść z młodym i nabyć umiejetność operowania długopisem .Samej to mi tak nie bardzo szło . Miesiąc idę kupić mazaki suchościeralne . Konsekwecja i sumienność leżą . Poległam . Nie chce mi się , zanim się obejrzę kończy się dzień .Łatwiej przyjść do domu , usiąść i przeczekać do wieczora . Ale ten jakże wygodny plan na życie postanowiła zburzyć nam pani wychowawczyni Janka 😁 i oto dzis w szafce młodego pojawiło się ono - zadanie domowe . Teraz to już muszę 😎 nie ma ,że potem ,później, jutro . Muszę zmobilizować siebie i młodego . Dobra pierwszy raz za nami . 15 z pracy po mlodego 16 odebrany . Po drodze foch bom nie miała picia a on chcial picie i nie idzie , skończyło mu sie paliwo, on tu sie zatrzyma i poczeka . Eh no i czas dotarcia na przystanek nieco się wydłużył. Na przystanku , hrabia do 50 nie wsiadzie , bo nie ma dzwoniacych drzwi , i tak po 17 grubo docieramy do domu . On w nieco lepszym nastroju a matka z zębami zagryzionymi na rękawkach i parą w uszach . Licz do 10 😤nerwy w konserwy  .Matko jedyna i jeszcze zadanie mnie czeka . Za cooooo !. Dobra obiad ugotowany , pojedlismy , usiadłam i dumam .Jak ja to do licha mam zrobić ? Jak go przekonać . Nakazem nie wskuram nic , nerewami jeszcze mniej . Dobra wołam szkodnika .
-Pograsz trochę na tablecie a o 19 zawołam cię i odrobimy lekcje .
-Dobra -i poleciał do męskiego pokoju . No to poszłam z bratem tradycyjnie do sklepu , wrociłam i zaczynamy
-Nie będę tego robił,sam nie potrafię . Ewa mi zrobi za mnie to zrobi -poleciał do siostry , zapukał i poinformował, ze ma za niego pisać . Godzinę zajeło mu pojecie ,ze matka nie ustapi . I zrobił .


Wszystkie koronki mi powykrzywiało od tego zgrzytania zębami . Niezły trening stoickiego spokoju i cierpliwości .Samo zrobienie zadań 20 minut . Całość ponad godzinę .Alez jestem z siebie dumna 😉.Dziękujemy po raz kolejny paniom z przedszkola . Bez Was zaczełabym tą nerwówkę we wrześniu .I dopiero bym kleła . A tak proszę zmotywowana muszę ruszyć tyłek i nie ma pomiłuj .

wtorek, 22 stycznia 2019

Mój syn nie cierpi na autyzm...

Cierpi się na coś co jest dla nas uciążliwe, bolesne, upokarzające, dokuczliwe, irytujące . Na coś co uprzykrza nam codzienne funkcjonowanie .Autyzm tu się nie wpasowuje . Młody go po prostu ma i jest szczęśliwy . Ponieważ nie zdaje sobie sprawy, że świat ,poza naszym wypracowanym mozolnie państwem w państwie, go tak naprawdę nie akceptuje.
To społeczeństwo cierpi na osoby niepełnosprawne . To inni mają problem z zaakceptowaniem podskakiwania , czy wyrażania lęku krzykiem i zatykaniem uszu , to społeczeństwo wrzuca na portale górnolotne teksty, memy , gify i hasztagi a na codzień przechodzi obojętnie a często wręcz z niesmakiem .
To rodziny cierpią z powodu autyzmu . Kiedy wiele rzeczy muszą dosłownie wydobyć z nikąd, kiedy po raz tysięczny muszą opowiedzieć swoją historię ,Kiedy muszą przewartościować swoje życie , kiedy muszą stawić czoła masie niewiadomych . Kiedy okazuje się ,że dotychczasowe życie było na pokaz a ten lub ta odchodzi bo nie wytrzymuje, nie daje rady, nie potrafi zrezygnować z siebie i swoich potrzeb .Cierpieniem staje sie wszystko co wdziera się w izolowany świat , cierpieniem jest widok zdrowych dzieci , śmiech i beztroskie paplanie .Jest czekanie w poczekali u lekarza, w sklepie , w urzędzie.Kiedy trzeba nauczyć się ignorować ironiczne uwagi, rzucane spojrzenia czy pokazywanie palcami . To jest cierpienie . Sam autyzm nie .
Niby człowiek w to wrasta ale tak naprawdę nigdy do końca . Dużo rzeczy po drodze boli jeszcze za bardzo .
Dziś dzień Babci i Dziadka . Jasiek nie ma ot tak się złożyło ,że wszyscy pomarli . Na występ w przedszkolu zaprosilismy więc ciocię . Ja tez dostałam wolne pół dnia i powiem wam ,że to był tak naprawdę pierwszy autentyczny występ mojego syna . Patrzyłam z niedowierzeniem , jak dobrze się bawi .Oczywiście bez strojenia min sie nie obyło , kiedy zobaczył nas na widowni .Jednak tym razem pomachał , powykrzywiał buzię i został na miejscu . Wierszyk powiedział rewelacyjnie 😁 a układ taneczny rozbroił mnie na łopatki . Dobra robota synu 😎. Panie jak zwykle zrobiły fantastyczną pracę . Eh jak wiele zalezy od relacji nauczyciela i podopiecznego . Kiedy ta relacja oparta jest na szacunku a nie na strachu . Nie trzeba krzyczeć , żeby nauczyć . Nauczyciel przez duze N . Serdecznie dziekuję  droga zalogo Wyspy Skarbów .Przemkneło mi przez myśl pytanie czy gdyby dziadek Edek żył to by dotarł dziś i czy byłby dumny .Szczerze watpie czy znalazłby chwilkę i na moment wytrzeźwiał ale kto mi zabroni pomarzyć . To mi przypomniało ,ze czas najwyzszy udać się na cmentarz .Wielkanoc niedlugo 😁 . Nie wiem kiedy minął rok od mojego powrotu do pracy . Nie jest źle chociaż organizacja logistyczna nieco leży , jak równiez pogodzenie pracy z codziennym życiem . Plusy są bo życie to nie tylko to co sobie stworzyłam , cieplutkie, wygodne, bezpieczne i poukładane.Dobrze jest . Nawet fakt , że moje większe dziecko pierwszą samodzielną jazdę zakończyło w rowie nie doprowadził do jakiegoś wiekszego zakłócenia rzeczyawistosci.Stało sie i było do przewidzenia . Następnym razem pójdzie jej lepiej . Teraz tylko pojazd trzeba wyleczyć .  Ważne ,że ona cała i nikomu nie zrobiła krzywdy . I tak idziemy po mału do przodu .
Dziś młody mój użył dawno niestosowanego -znienacka . Kładziemy sie spać i tradycyjnie jak co wieczór Jeżyk Cyprian mp3 . Dzis jednak wręczyłam mu klawiaturę i mówię proszę napisz sobie sam . I co . I napisał . Najprostsze prezenty są najfajniejsze .Dziś chyba wyczerpałam limit na pół roku z góry .
Zabieg operacyjny matki coraz blizej , im blizej tym więcej obaw i chęć rezygnacji . Przecież z czasem lepiej nie będzie ale klucha w żołądku rośnie . Żeby dobrze było , najpierw musi być źle 😁ale ja mądra jestem rety . Tymczasem cieszę się tymi małymi zwycięstwami i żyję . Dziś ciotka zapytała w kogo ten nasz Janek się wdał, bo zawsze taki uśmiechnięty i zadowolony . 😉 Więc łączenie wyrazów cierpi i autyzm jakoś mi nie leży . No nie i już 

sobota, 5 stycznia 2019

Nowy Rok :)

           Tym razem wyłamałam się z tradycyjnego modelu  witania Nowego Roku -w pozycji horyzontalnej, w pokoju w którym nie słychać zbyt mocno huku fajerwerków .Tatko do pracy , Ewa na balety . Wujki oba dwa u siebie .Zostaliśmy we dwoje . Mama i Jaś . Błędnie wyszłam z założenia ,że osobnik nieletni płci męskiej , będzie słodko spał i nie opowiedziałam o hałasie i błyskach . Trudno stało sie . O 22 wypatrzył pierwsze sztuczne ognie . Pojedyncze uznał za piękne . Myślę sobie ok skoro się nie wystraszył to niech poczeka na północ .Tak więc upiekliśmy sobie rogaliki oczekując zakończenia roku . O północy huk, hałas, migotanie . Matko jedyna autyści powinni mieć jakiś system ostrzegawczy .
-Mamooooo !!! Ulica się pali !!! Trzeba zadzwonić na straż . Dach się zapali , mamo się zapali , boje się , sie zapali . Nie lubię sztucznych ogni one zapalają dachy .
I do 2 nad ranem tłumaczyłam  dziecku ,że to tylko takie światełka , że nie podpalają ulicy ani dachów .(Oby)
        W koncu wypracowaliśmy kompromis -fajerwerki są fajne a sztuczne ognie -nie są fajne. Czyli happy end . Tylko dwie godziny powtarzania formułek uspakajająco zapewniających . Dom stoi na swoim miejscu 😁.Powrót do przedszkola po tygodniowej przerwie w sumie lekko i przyjemnie . Pracuje, wykonuje polecenia . Ma nawet ulubioną panią 😉 oj szkoda że jeszcze tylko kilka miesięcy .
     Nowy Rok zaaowocował również tym ,że w końcu ruszyła dalej sprawa z poprzednim miejscem . Prokurator sprawę zbadał i przekazał do sądu akt oskarżenia wobec pani przedszkolanki art 207&1 kk . Młyny sprawiedliwości mielą powoli.Oj powoli prawie rok trwało . Dobrze,że drgneło .Teraz pewnie utknie w sądzie ale mam nadzieję,że szybko się za to wezmą . Ciekawa jestem , czy teraz -kiedy pani przyznała się do zarzucanych czynów -osoby twierdzące,że to fałszywe pomówienia i spisek rodziców . Będą potrafiły zdobyć się na przeprosiny . Wątpie . Sprawa prywatnej placówki zmierza ku zakończeniu . Kończy się również nowe , Ewka zdaje maturę .Dobrze siè jeszcze rok nie zaczął a już się tak dużo rzeczy kończy .
    Jasiek gada, gada , gada . Nadrabia czas kiedy nie mógł przekazać swoich myśli.Te jego gadki coś mi uderzająco przypominają 😃wypisz , wymaluj mamusia . Dziś np za to ,że byłam grzeczna mogłam przyjść po niego do ok parku 😁 Bo takie są zasady . Strasznie zasadniczy się ostatnimi czasy zrobił 😆 . W domu niewiele się edukujemy . Daje radę , na pewno umiejętności jakie prezentuje nie odzwierciedlają pełni jego możliwości . Ostatnio coraz częściej słyszę,że wchodzimy bardziej w zespół Aspergera niż autyzm . Ja, zwał tak zwał . Terapia,czas , zaangażowanie i tak jest takie samo bez wzgledu na nazwę .Ale wracając do niedalekiej przeszłości, porównuję z czym zaczynaliśmy i gdzie dziś jesteśmy .Mój fantastyczny autysta i ja . Oby tylko z czasem mu ta fajność nie mineła . Przed nami tyle jeszcze .
     Rok po powrocie z urlopu wychowawczego do pracy . Nie jest źle .Po mału  przywykam na nowo . W tym roku dojdzie nam nowe wyzwanie . Jaś do szkoly , Ewa na studia (mam nadzieję). Matka też ale pod wielkim znakiem zapytania bo w tym swoim pędzie ku edukacji zapomniałam , że czynnik ludzki zamierza wybyć do Poznania . No i Jasiek z kim jak matka w szkole? Się zobaczy . Zanosi się na wiele zakończeń i nowych początków. Oby nie było gorzej niż w starym . Tego i Wam i sobie gorąco życzę .