poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Niesmak czyli dziś o pelikanach

Raczej nie należę do gatunku pelikanów. Jak wiecie ostatnio sporo się u mnie dzieje.W związku z koniecznością pogodzenia opieki nad małoletnim niepełnosprawnym, zarabiania na bieżące rachunki a teraz również chorobę małżonka osobistego, tudzież okresu pandemii. Rozpoczęłam poszukiwania pracy zdalnej, nie jakiegoś szajsu typu długopis w częściach za 70 zł i instrukcje jak go sprzedać po złożeniu, czy klejenie, kopert, wypełnianie druków, płatne ankiety itp dochodowe chałupnictwo za jedyne 49.99 za materiał próbny.Jedyna normalna oferta jaka do tej pory dotarła to wiadomość od firmy ubezpieczeniowej. Jednakże na ten rodzaj pracy trzeba poświęcić więcej niż 8 godzin dziennie.Mi potrzebna jest prosta praca biurowa w domu z użyciem  komputera, robię swoje zamykam komputer i zajmuje się codziennym ogarnianiem rodzinnej gromadki.Oczekuję chyba od życia zbyt wiele. Uczciwej,normalnej firmy która potrzebuje pracownika, który np będzie wprowadzał dane w rubryczki. No i trafiłam na FB na ofertę firmy internetowej proste prace biurowe bez doświadczenia. Nienormowany czas, dobry zarobek, szkolenia. Wysłałam wobec powyższego zapytanie o możliwość współpracy. Minęło dni kilka i o to dziś na messenger przyszła wiadomość,że mogę podjąć pracę.Nie wymagane Cv , doświadczenie w ogóle żadnego kwestionariusza ani nic tylko zaangażowanie w pracę.Trzy godziny dziennie od pon do piątku. 1000z złnetto za 10-cio dniowy okres próbny później uwaga 3900 netto.Oczywiście poprosiłam o więcej szczegółów tej jakże zajemorwiście brzmiącej oferty. Oto odpowiedź na pytanie jak się nie narobić i zarobić.Zwrotka - praca polega na przyjmowaniu przelewów od klientów, generowanie czeków w aplikacji BLIK.Tworzenie raportów. OOOOOOk. Proszę wobec powyższego o przesłanie umowy na okres próbny tudzież warunków zatrudnienia. Otrzymałam odpowiedź dosyć mglistą o treści - to wysyła Pani koordynator dopiero jak my zrobimy zgloszenia(pisownia oryginalna) Nie nadążam za zmianami zachodzącymi we współczesnych formach rekrutacji zaprawdę powiadam wam. ale drąże nadal. Pytam więc jak mogę rozpocząć okres próbny. Dostałam 4 pytanka  
1.czy jest Pani osoba niekarana?
2.nie posiada zadnych zdluzen komorniczych oraz spraw sadowych prowadzonych w toku?
3.czy miala Pani stycznosc z systemem blik?
4. czy pracowała Pani kiedyś zdalnie?
No ależ oczywiście ,że 4X NIE. Czy mam jakieś pytania? Bo ogólnie na okres próbny to wszystkich biorą, ale potem to aby 20% zostaje , bo ludzie są różni. Na tym etapie konwersacji na platformie messenger pojawiła się również informacja iż okres próbny nie oznacza podjęcia współpracy po jego zakończeniu.Ok pytam grzecznie wobec tego od kiedy mogę zacząć. I tu zaczyna być ciekawie. Mój niedoszły pracodawca prosi o podanie mojego osobistego rachunku bankowego . Cytuję.. Wobec tego proszę o podanie numeru rachunku bankowego, po akceptacji na dniach (kilka dni roboczych, moze byc krocej)przyjda pierwsze przelewy od klientów indywidualnych. Beda one przychodzic w godzinach... Na zlecenie pracownik robi przelew zbiorczy lub rozlicza się zaposrednictwem blik .. o formie rozliczenia koordynator poinformuje mnie w prywatnej wiadomości na maessengera prawdopodobnie w zakładce inne. No naprawdę serio?No ale brnę dalej. Pytam czy sam numer konta wystarczy. Starczy, starczy więcej nie trzeba. I tak sobie z ciekawości wbiłam w Googla frazę praca -  rozliczeniowiec w systemie blik. Jakoś nie byłam zaskoczona ,że żadna firma  oferująca takowe stanowisko mi nie wyskoczyła.Za to znalazłam dwa linki informujące o nowym sposobie na blik. https:gadu-gadu.pl/2019/03/17/uwaga-falszywe-ogloszenia-o-prace/ Wysłałam link do potencjalnego pracodawcy na co przyszedł znak zapytania. Chcąc rozwiać wątpliwości informuje grzecznie,że oferta firmy odpowiada treści artykułu. Poprosiłam również o dane adresowe firmy oraz KRS. i Hmmm  otrzymałam informację, iż ... oczywiscie, otrzyma Pani wszystko listownie z prokuratury za pomawianie. Cóż za dziwaczna reakcja?   Czymże zdenerwowałam przesympatyczną panią Joanne z działu rekrutacji i RODO. No doprawdy nie wiem? KRS jest objęty ochrona danych osobowych? a to się pozmieniało w tym kraju.Koordynator zawiera umowy o pracę i można dobrze zarobić posiadając jedynie kryształową historię zadłużeń i numer konta. Jakim cudem my w ogóle mamy dziurę budżetową pytam grzecznie.I pytam też dlaczego akurat na mnie takie historie trafiają? Nieco wcześniej podobną sytuacje miałam po wystawieniu na sprzedaż przedmiotu na olx. Otrzymałam wiadomość ,że pan jest zainteresowany kupnem, cudzoziemiec oczywista oczywistość. Komunikacja w języku obcym nowożytnym za pomocą słownika.Numer konta żebym podała, prześle przekaz i zamówi kuriera po odbiór przesyłki do Anglii.Serio? Kto się daje nabierać na takie chwyty w czasach kiedy niemal wszystko jest do zweryfikowania? Świat schodzi na psy. Kontakt z wcześniej wymienioną zajemorwistą firmą urwał się, pewnie tworzą pismo do prokuratury. Przeglądam fora dla osó poszukujących pracy zdalnej i wiecie co zazdroszczę tym wszystkim zaradnym inaczej.Czego? Smykałki do zarobienia na niczym, do spokojnego snu bez wyrzutów sumienia,że na cudzym nieszczęściu biznes się kręci. A serio przerażające jest jak wielu ludzi w desperacji łyka niczym pelikan ofertę życia.No to tego czekam na wezwanie z prokuratury.Ps. tym razem celowo nie robię korekty gdyż cytowane fragmenty zawierają oryginalną pisownię. Eh co za kraj kochani co to za kraj? 

wtorek, 25 sierpnia 2020

Za stara jestem

Na te wszystkie nerwy, ciągłe problemy, mozolne wspinanie się pod coraz wyższe górki.Jak magnes przyciągam ostatnio negatywne fluidy.Jak z Jankiem układa się względnie poprawnie i stabilnie to morwa mać j...nie z drugiej strony, najmniej spodziewanej. Ostatnie kilka dni pokazało jak wielu serdecznych ludzi mam w zasięgu i jak wiele mentalnego wsparcia.Człowiek nie może być sam, nie ma opcji.Nobel dla odkrywcy internetu się należy.
Najwyraźniej Bóg ma dla mnie bardzo wyczerpujący trening kardio w wersji dla zaawansowanych.Kiedy przywykłam do tony bagażu doświadczeń i zaczęłam chodzić zbyt wyprostowana pyk i scenariusz na -Dzień , który zmienił moje życie- gotowy, tylko realizować.Tak się zastanawiam o co ja się modliłam? Nie mogę sobie przypomnieć, ale najwyraźniej się ze Stwórcą nie zrozumieliśmy albo raczej ja nie rozumiem.Może te wszystkie lata trudnych sytuacji miały zaprocentować właśnie teraz?Pytanie czy dobrnęłam do matury czy to nadal testy próbne. To co teraz czuje przypomina mi wydarzenie ze szczeniackich lat. Szalałam na rowerze i jak ostatnia debilka postanowiłam zjechać po dość stromych schodkach.Efekt był oczywisty. Przednie koło wpadło w szczelinę a ja przekoziołkowałam przez kierownicę kilkanaście stopni w dół. I tak najpierw był strach, potem obojętność i świadomość ,że będzie bolało jak jasna cholera , potem zamknęłam oczy.Osz aż mi się ten huk w uszach odbił.Jakimś cudem starłam wtedy tylko skórę na wnętrzu dłoni.Wstałam , pozbierałam wehikuł i nigdy więcej nie pojechałam na skróty.Teraz jest podobnie. Strach jeszcze się tli o mnóstwo rzeczy. Co będzie dalej?Jak to wszystko logicznie rozplanować i zorganizować.Układam strategie, plany, warianty. Bogatsza o doświadczenie ,że i tak najlepsza jest czasem czysta improwizacja.Ruszanie przed siebie bez sprawdzania na mapie co jest za kolejnym zakrętem.Jest coś czego mi nie wolno? Czego nie powinnam, co nie wypada? A do licha ciężkiego nie ma.Bo ja muszę dać radę , bo jak nie ja to kto?Bo ja jestem ta silna i niezniszczalna. Co za kłamczuch powiedział kiedyś ,że egocentryzm jest dobry?Tymczasem kolejna bańka pęka, kolejna noc ciągnie się jak nie wiadomo co. Nawet nie chcę myśleć jak wyglądałby poziom mojego funkcjonowania bez magi leków.Kręta ta droga, stroma a ja wybrałam się w nią w klapkach za 3.99 zamiast traperów.Pewnie jeszcze nie raz zabłysnę brakiem intelektu niczym blondynka z kawałów.To nic.Bo jak już zedrę ostatnią parę klapek, na boso ruszę dalej.Pytanie jak długo można latać na boso po skałach?
Plusy? Oczywiście,że są plusy. Dowiedziałam się,że mogę prowadzić auto w długiej trasie i nie zabłądzić.Nauczyłam się po czterech latach posiadania nowego modelu auta samodzielnie tankować gaz, uświadomiłam sobie jak ogromną niechęć odczuwam do posługiwania się telefonem jako środkiem komunikacji, przekonałam się że mogę spędzić z synem autentycznie 24/24 w ciasnym pomieszczeniu i go nie zamordować, dowiedziałam się ,że samotność na dłuższą metę mi nie służy i że dobrze jest zapobiegawczo schować łeb w piach.Zrobiłam również rzecz niebywałą, na którą od dawna nie miałam czasu. Przeczytałam książkę. Oczywiście tematyka wąska ,autyzm.Autorka- Alyson Beytien - Autyzm na co dzień, ponad 150 sprawdzonych sposobów postępowania z dzieckiem ze spektrum autyzmu-Matka i jednocześnie terapeutka trójki dzieci z autyzmem. TRÓJKI.Niezapomniane wrażenia i świadomość,że jest jeszcze wiele metod do wypróbowania na naszej ścieżce.Tak więc rozpoczynam nową ścieżkę niechętnie bo naprawdę czuję się zbyt stara na zmiany,na nowe przyzwyczajenia,na narzucanie ograniczeń,na rezygnacje po raz kolejny z rzeczy istotnych dla mnie. Stąd też tym razem nie planuję poświęcać siebie w imię wyższych ideałów ale zrobić to tak ,żeby ideałom było ze mną po drodze. Czy wypali? Się okaże po drodze.Najbardziej boję się tego o czym nic nie wiem.Więc co mi pozostało? Wleźć w sam środek kałuży i mieć nadzieję,że nie jest zbyt głęboka.

niedziela, 23 sierpnia 2020

Trudny czas

Tym razem nie z powodu  Jaśka ale trudny czas przed nami nawet bardzo.Jedna wielka niewiadoma,godziny wypełnione oczekiwaniem.Mój osobisty małżonek wyląduje dziś na stole operacyjnym oddziału neurochirurgii.Obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin ,realia uzyskania informacji przez telefon w służbie zdrowia każdy zna,nie muszę tłumaczyć.Dobrze że mamy erę telefonii komórkowej.Jak żyć bez stresu? Jak się nie denerwować ,kiedy wiecznie coś i wiecznie pod górkę?Pytam jak?Trzymajcie kciuki żeby wszystko poszło z górki tym razem.

środa, 19 sierpnia 2020

Dorastanie= stawianie żądań

U nas to jest tak,że albo długo nic się nie dzieje i zapadamy w ustabilizowany letarg,wegetując sobie spokojnie i bez pośpiechu.Albo dzieje się dużo i w bardzo krótkim odstępie czasowym.Niemoc niemocą, ale z domu czasem wyjść muszę, chociażby po to,żeby się orientować ile nowych ulic w mieście przybyło. Albo żeby posiedzieć u koleżanki takiej jednej 😏.Jasiek mi się socjalizuje podczas tych wizyt jakoś chętniej.
-Idziemy pograć na dwór w piłkę?-Miłosz
-Idziemy-radośnie Jasiek
-To nie jest najlepszy pomysł - pesymistycznie ja.Dobra podumałam trochę i raz kozie śmierć - to idźcie.Nawet nie skończyłam mówić już mknęli po schodach.Wylazłyśmy na balkon i ja oczywiście paczam czy potomka nikt nie będzie represjonował z powodu obcości. Nic się nie wydarzyło, powrócił cały i zdrowy tylko spocony.On się ode mnie oderwał na chwilę za to ja jak kwoka kwitłam na balkonie nie spuszczając czujnego spojrzenia ani na moment.Tak wiem to się leczy.Bardzo, ale to bardzo przeokropnie wręcz tęskni mi się za tradycyjnym systemem nauczania. Nie dlatego,że nie daję rady edukacyjne.Bez przesady myślę,że do trzeciej klasy co najmniej sobie poradzę.Tylko te kilka godzin samotności,ten luz i poczucie wolności.Oczywiście mam świadomość,że to zachwyt kanarka nawykłego do otwartych drzwi klatki,ale te iluzje swobody są takie realistyczne.Oj rozmarzyłam się,widziałam już oczyma duszy siebie samą w dyskoncie spożywczym przemierzająca niespiesznie alejki.Piękna wizja.Albo na rower bym wyskoczyła, polazła pogapić się bez sensu na wystawy sklepowe,albo przy fontannie książkę poczytać.Tyle możliwości.Eh oby do września.
Tymczasem pociecha moja osobista dojrzewa,rozwija się i zaczyna stawiać żądania,zgłaszać zapotrzebowanie na realizację marzeń.
-Ja też bym chciał mieć taki telefon jak ty.
-Przydałby ci się ,mógłbyś do nas dzwonić.
-Dzwonić?
-Tak,rozmawiać z nami.
-Ale na twoim telefonie są stickmany ( ludziki z czuprynkami grające w piłkę nożną), ja też takie chce mieć.
-Kolego,ale internet na moim telefonie nie jest cały czas tylko jak musimy gdzieś bardzo długo czekać albo jak bardzo daleko jedziemy samochodem.
-A na tablecie mogę w soboty, tak? A na telefonie jak mi dasz?
-Tak własnie.I twój telefon będzie do dzwonienia.
-Ale jak to do dzwonienia? Dlaczego?
-Dlatego,że telefon służy do rozmawiania a nie grania.
-Do  grania jest tablecik?
-Tak w soboty.
I tak sobie konwersujemy.W końcu wygrzebałam z czeluści tysiąca i jednego schowka przepastnych czeluści naszego lokalu mieszkalnego jakiś prehistoryczny model telefonu z dotykowym wyświetlaczem, rocznik na oko 2012😁 wizualnie nawet, nawet i oczywiście nie zawiódł jeśli chodzi o internet(znaczy jest ale działa w takim tempie jakby go nie było) i ot chodziło. Żaden szanujący się użytkownik sieci komórkowej nie obejdzie się bez osobistego numeru telefonu, tak też przy okazji wizyty po bułki zakupiliśmy starter z którym i tak trzeba było lecieć do salonu zarejestrować.Pięknie cudnie i morwa mać. Obsługę w/w sprzętu ogarnął w kilkanaście minut. Żeby czytania i innych rzeczy uczył się w takim tempie mogłabym umrzeć spokojna o jego przyszłość i samodzielność.Fascynacja trwała jakieś 40 minut do chwili kiedy jego ulubiona gra w stickmany za nic nie chciała się zainstalować.Pierwszy raz od dawna uśmiałam się serdecznie z cudzego nieszczęścia
-Mamoooo Andrzej się nie instaluje
-Co ci się nie instaluje?
-No Andrzej
-Jaki znowu Andrzej, pokaż
-No ten niebieski z czuprynką😏 (wszystkie pozostałe ludziki też mają imiona nadane przez Jana)
Noooo jak nie można Andrzeja zainstalować to niedobrze.Poszperałam głębiej w komodzie i z czeluści szuflady wygrzebałam spadek po bracie- nieco zdemolowany smartphone firmy LG( to nie jest lokowanie produktu)No i się ładuje,na szczęście nie zdążyłam sprzedać.Posłuży za telefon doświadczalny, przeprowadzę na nim eksperyment z cyklu zrób to sam.Bardziej już mu chyba nie zaszkodzę. Jasiek oczy jak spodki.Jak to jeszcze jeden telefon?
-Mój biedny telefonik, to dla mnie telefonik?Ma sticmany?
-Trzeba go naprawić
-Naprawisz ten biedniutki telefonik?
-Jasne synu, jak nie ja to kto.
Słowo się rzekło.
Pomału wielkie niewiadome zaczynają nabierać kształtów.Sprawy po malutku się porządkują a oczekiwanie dobiega ku końcowi.Mogę nawet powiedzieć,że widzę promyk nadziei na pozytywne rozwiązanie kilku spraw spędzających mi sen z powiek. Dawno temu doszłam do wniosku,że zdrowie jest najcenniejszą wartością w życiu.Taką o którą nikt oprócz nas samych nie zadba,bez niego wszystko inne marnością jest nad marnościami i morwa mać zupełnie bez znaczenia- to mówię ja matka z epizodem depresyjnym. Niewątpliwie w końcu się ogarnę, ale z pewnością z zupełnie innym spojrzeniem na świat.Tymczasem wegetuje mentalnie, cieszę się z drobnych radości i zaczynam dostrzegać malutkie plusiki, takie tycie, tyciuteńkie.
Przejaw dorastania z ostatniej chwili.
-Synu czas do spania
-Ale ja chodzę spać o 22-iej. Co zrobię nic nie zrobię. Poczekam.
Starsze ruszyło dalej szukać w świecie szczęścia.Oj wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.A to co mamy pod nosem jest takie mało pociągające. Tylko po jakimś czasie okazuje się ,że to za czym tak gonimy to własnie ta nijakość codzienności.I kończymy pod jabłonką(no wiecie jabłko,jabłoń spadanie)
I najważniejsze przesłanie na dziś- Nigdy- ale to absolutnie nigdy, przenigdy nie jedzcie pomidorów jak piszecie na komputerze, jak nie nakapie soku to sól powłazi pod klawisze.
Coś mnie tak natchnęło i przejrzałam wczoraj ten mój internetowy pamiętnik. Dziękuję,że jesteście, czytacie i komentujecie.Jak mówią w reklamie -I ma to sens😎.Ciekawe czym jutro mnie dzień zaskoczy.Oby tylko pozytywami. Chociaż zdarzenia neutralne losowo również będą mile widziane. Tymczasem śpijcie dobrze i na nas czas. Synutek i ja -my dwa.Osobnik 1a zarabia na chleb, 1b jeździ po świecie i tak wciąż.Będzie lepiej-a guzik prawda oby tylko nie było gorzej. 




niedziela, 16 sierpnia 2020

Kototerapia

 Jakoś kiepsko mi ostatnio wychodzi domowe rehabilitowanie potomka, wobec czego sam sobie szuka twórczych zajęć.Dotyk u dzieci ze spektrum jak wiele innych zmysłów jest specyficzny co wyraża się min. zwiększoną lub zmniejszoną odpornością na ból, nadwrażliwością na fakturę dotykanej rzeczy , jej kształt i strukturę. Do tej pory młody nie dotykał żywych zwierząt,  jak już był zmuszony to szybko i końcami palców.Tymczasem ostatnio sam pogłaskał konia na zakończenie zajęć,zaś w domowym zaciszu dorwał kota. Się dobrali bo zwierzak ma awersję do bycia dotykanym.Ale Jasiek zadecydował ,że nadszedł czas na przełamanie się i dotykanie.




Trzeba tylko było dopilnować,żeby się to dotykanie źle dla zwierza nie skończyło.I tak odważny lata ich koło domu z sześć jak nie więcej ale ten przyjazny autyście. Oczywiście nie wyczerpuje to możliwych opcji rozrywki z udziałem żywego inwentarza.Odpoczywam starając się zgodnie z zaleceniami nie obciążać zbytnio szarych komórek, polega to mniej więcej na bez produktywnym leżeniu i wgapianiu się bez sensu w sufit albo czytaniem ulotki, szczególnie części poświęconej skutkom ubocznym.Nie wiem po co to czytam, chyba żeby pogłębić stres.więc tak sobie zalegam,pozwalając myślom na beztroskę kiedy wpada do pokoju mokre 45 kilo i drze się od progu-Mamoooo co ja narobiłem?- z uśmiechem że jakby nie uszy toby się wkoło zawinął. Wygląda na to,że zmalował coś niesamowicie zabawnego. -Co zrobiłeś synu?-pytam autentycznie zainteresowana nie przerywając zalegania, lekko zmieniłam jeno położenie na pozycje boczną. - Wrzuciłem kota do wody.-  Że co zrobiłeś?Zerwałam się coby zwierza ratować a szkodnik- Nie biegnij już sam wyskoczył.Takie to było zabawne ,że aż się zanosił ze śmiechu.Jako ,że ostatnio reaguje nieadekwatnie do sytuacji nawrzeszczałam na potomka jakby kota uśmiercił co najmniej i zadysponowałam szlaban na namaczanie kotów.Żaden kot podczas zdarzenia nie ucierpiał fizycznie aczkolwiek psychicznie biedak chyba nieprędko się pozbiera.Jan zaś obiecał solennie iż więcej tak niecnie nie uczyni.Oby.Jeszcze jedna rzecz jeśli chodzi o dotyk uległa radykalnej zmianie. Do niedawna wszędzie biegał chłopak boso, szczególnie po drobnych kamyczkach, minęło.Ma też potrzebę ugniatania lewej ręki . wsuwa dłoń w zgięcie mojego ramienia i popycha je do góry. z komendą- zgniataj mnie. Oczywiście na tym nie koniec zapotrzebowania na ugniatanie.Wystarczy ,że na chwilkę przycupnę w pozycji leżącej a ten już mknie- Poleżysz na mnie?Chcesz na mnie poleżyć?No ba. kładzie się w zależności od zapotrzebowania na obszar uciskania i matka leżakuje jak na podusi. Oczywiście i koniecznie z turlaniem.Masakra, po prostu.Przydałby się magiel ale co zrobię nic nie zrobię.Minie i ten fiś mam nadzieję.

wtorek, 11 sierpnia 2020

Gorsze pół roku

 Panująca pandemia, dezorganizująca mi osobiście żywot sprawiła ,że jestem na krawędzi wszystkiego.Lekarz zalecił mi wyjazd, oderwanie się od tego codziennego kieratu, kłopotów, zastoju.Mam unikać stresu,oglądać komedie,słuchać radia,chodzić na długie spacery. Niestety nie da rady, więc łykam codziennie rano pigułkę na szczęście, wieczorem kolejną żeby zasnąć.Systemy mi padają jeden po drugim.Kocham to swoje dziecko niewątpliwie i na zabój,jest najważniejszym facetem mojego życia, ale kolejne miesiące izolacji od szkoły i rówieśników zaowocują potężnym regresem,uzależnieniem od matki czyli mnie i problemami z dostosowaniem się do grupy rówieśniczej. 24 na dobę z potomkiem wyczerpuje moją inwencje twórczą i budzi mordercze instynkty.Tak się zastanawiam czy to nie przedsmak tego co mnie czeka po zakończeniu przez Janka edukacji.Zostaniemy skazani na izolację? Cały wysiłek włożony w doganianie rówieśników i w miarę samodzielne funkcjonowanie przełożony zostanie na wegetacje w czterech ścianach z rentą socjalną i brakiem celu?A jak mnie zabraknie to szpital psychiatryczny jako alternatywa? Po pół roku izolacji młody się cofa, nie chce się,uczyć, iść na spacer, częściej marudzi,odbija się od ścian, woda w basenie za zimna, trampolina za gorąca ,nogi mu się szybko męczą i tak od 6 rano dzień w dzień.Staram się angażować koleżkę w codzienne obowiązki, śmieci wynosi, talerze ze zmywarki wyjmie, pralkę włączy.Jak już gdzieś wyleziemy staram się przemycać trochę materiału powtórkowego ale ileż można.Kara boska jak musi usiąść w jednym miejscu na pięć minut, nasiliły się echolalie i stereotypowe zachowania.Raz jeden został w domu sam na 10 minut i od tego czasu pilnuje skubaniutki bardzo,żeby taka sytuacja więcej nie nastąpiła. Po prostu f....k f....k f....k. Dobra bez demonizacji został na czas mojej wizyty u dr z ciocią.Kojarzycie to uczucie,że czegoś wam brakuje 2 września z dzwonkiem lekcyjnym?Kiedy czas się nagle rozciąga i nie wiecie na co go spożytkować? Kiedy snujecie plany na realizację wszelkich zaległych spraw?No to własnie tak się przez te 40 minut czułam. Wolna niczym żółw na zakręcie.Ale szybko zeszłam na ziemię i do codziennego kieratu.

Najlepsze w tym wszystkim są i tak skutki uboczne przypisanych pigułek szczęścia - szybka utrata wagi , zmniejszenie łaknienia. i spokój w myślach no i ustało drżenie rąk,pierwszy raz od dawien dawna.Znaczy to,że przyczyna leży w mojej głowie.Daleko mi jeszcze do normalnego trybu -struś pędziwiatr,cuda załatwiamy od ręki, ale mam nadzieję,że ta bessa chudych miesięcy w końcu minie.No bo ileż może być pod górkę.

Jedyne co będzie trudne do realizacji to unikanie stresu od 23.08 na tydzień najmniej zostaje z synem zostawiona całkiem sama.Będzie cudownie wręcz już nie mogę się doczekać(ironicznie to mówię).Po raz kolejny odkładam na bok zabieg okulistyczny, kontrolne badania insuliny i kilka innych.Teraz przynajmniej mam pretekst- wirus dezorganizujący funkcjonowanie placówek medycznych i ważne wydarzenie w rodzinie.Nie podzielę się z Wami co to za wydarzenie gdyż szanuje życzenie ,,gorszej połówki"o nie umieszczaniu jej/go na blogu ale trzymajcie kciuki,żeby wszystko zakończyło się w jedyny słuszny sposób-pozytywnie. 

Przykro mi jest bo musiałam zrezygnować z udziału w warsztatach dla mam dzieci z 12C i pokrewnymi ale kiedyś wyrwę się do ludzi i świata na zewnątrz.Tymczasem leki na sen jak widać nie zadziałały, zatem za radą dr od ludzkich dusz-gaszę wszystko i idę liczyć baranki. Naprawdę przyda mi się relaks , zaczynam się wzruszać oglądając :trudne sprawy , szkołę i tego typu.Masakra,masakra  jeszcze raz masakra.Niech to wszystko już minie i wróci do stanu sprzed.

sobota, 1 sierpnia 2020

Bon turystyczny-dziecko z orzeczeniem- jak przebrnąć przez system PUAP


Dziś kochani mini poradnik jak uzyskać bon turystyczny. Co prawda w zdecydowanej większości na noclegi przy wyjeździe indywidualnym, ale dobre i to.Bon obejmuje nocleg opiekuna i podopiecznego. Bon jest imienny oznacza to ,że jak Monika figuruje na dokumencie to jest ona jednocześnie opiekunem, nie Kaska, Zośka czy Janusz .Do operacji będzie potrzebny podpis kwalifikacyjny i konto PUE-ZUS .Oczywiście posiadam obydwa i to od dawien dawna. Jeśli takowych nie posiadacie to i tak zapraszam do '' paczenia" przyda się być może jak już przebrniecie przez proces ich zakładania.
1. Otwieramy stronę główną ZUS
2.Zapoznajemy się ze zgodami, zaznaczamy zgodę na przekazywanie informacji drogą elektroniczną.
3.Logujemy się. Do wyboru opcji kilka. Najlepsza i najkrótsza forma jak  dla mnie to login i hasło otrzymane przy zakładaniu profilu. Miłośnikom klikania i przekierowywania na kolejne strony polecam opcję zaloguj przez bankowość elektroniczną(dotyczy wąskiej grupy banków)
4.Informacja  o zmianach w serwisie związanych z przekazywaniem dokumentacji drogą elektroniczną. Zaznaczamy na dole dokumentu i mkniemy dalej

5. Po lewej stronie ujrzymy pasek opcji, przewijamy strzałką w dół i oto jest BON
6.Klikamy więc na ten cudny prostokącik.Otworzy się podgląd bonu z danymi osobowymi, stąd tez brak foty. Widnieje na nim kwota 500 zł.
7. Na samym dole znajdziemy taką opcję. Jest nie aktywna, ale bez paniki to tylko drobna niedogodność.Oczywiście najpierw podniosło mi się ciśnienie,bo mać miało być nie ma a to nieaktywne. wysłałam zapytanie do ZUS co to ma być.Po czym uświadomiłam sobie ,że pewnie odpowiedź i tak za miesiąc dotrze a ja chcę tu i teraz zostać posiadaczem bonu
8.Informacja na stronie ZUS jak uruchomić dodatkowe środki.I tu zaczyna się klik klik ,klikanko
9.Wracamy do strony bonu i zgodnie z instrukcją aktywujemy ten który jest widoczny(prawy przycisk- aktywuj bon)Takie coś nam wyskoczy. Wpisujemy dane i jedziemy dalej
10.Aktywny klikamy sobie ok i powracamy do okienka umieszczonego pod danymi dziecka .
11. Tym razem jest aktywne,no to klik
12.Otwiera się kreator
13. Zaznaczamy posiadany dokument potwierdzający niepełnosprawność potomstwa
14.Kolejna klauzula informacyjna- takie czasy
15.Tu załączamy skan lub zdjęcie posiadanego orzeczenia( można wykonać telefonem komórkowym)
16.Jak już mamy to dodajemy i dalej
17.Tutaj polecam opcję - podpis profilem PUE
18.Klikamy- i czekamy cierpliwie. Pamiętajcie nie tylko wy chcecie przebrnąć przez system i  ma on swoje ograniczenia , cierpliwości.Jeśli coś wypełniliście błędnie wyskoczy komunikat.To moment na poprawki
19. Oświadczonko o dodatkowy bon na opiekuna złożone.No i teraz pewnie miesiąc będą weryfikować czy dobre zdjęcie, pracowników brak i wogóle gdzie jest informacja, czy przeszło nie przeszło.Kliknijcie ok
20.No i mamy dokument złożony.Tylko,że niczego on nie rozwiewa. Gdzie mój bon pytam? Z nutką rozczarowania zamykam odpowiednim przyciskiem.Mać.Z nutką żalu w umyśle, powracam jednakże do strony bonu,żeby rzucić okiem...
21.A tam niespodzianka - są obydwa. Przebrnęłam, wydrukowałam bon, na wszelki wypadek. I tako oto pozostaje znaleźć mile miejsce do wypoczynku.Może Polanica Zdrój.Idę teraz przeczytać listę dostępnych podmiotów oferujących noclegi i witaj przygodo. Ostatni raz na prawdziwych wakacjach byłam w 2010 roku.I gdyby nie ten bon na następne pewnie pojechałabym kiedyś tam w odległej przyszłości.Ma również świadomość,że zdecydowana większość podmiotów oferujących bazę noclegową wywinduje ceny ale dobry i tydzień z dala od codziennych trosk.