wtorek, 11 sierpnia 2020

Gorsze pół roku

 Panująca pandemia, dezorganizująca mi osobiście żywot sprawiła ,że jestem na krawędzi wszystkiego.Lekarz zalecił mi wyjazd, oderwanie się od tego codziennego kieratu, kłopotów, zastoju.Mam unikać stresu,oglądać komedie,słuchać radia,chodzić na długie spacery. Niestety nie da rady, więc łykam codziennie rano pigułkę na szczęście, wieczorem kolejną żeby zasnąć.Systemy mi padają jeden po drugim.Kocham to swoje dziecko niewątpliwie i na zabój,jest najważniejszym facetem mojego życia, ale kolejne miesiące izolacji od szkoły i rówieśników zaowocują potężnym regresem,uzależnieniem od matki czyli mnie i problemami z dostosowaniem się do grupy rówieśniczej. 24 na dobę z potomkiem wyczerpuje moją inwencje twórczą i budzi mordercze instynkty.Tak się zastanawiam czy to nie przedsmak tego co mnie czeka po zakończeniu przez Janka edukacji.Zostaniemy skazani na izolację? Cały wysiłek włożony w doganianie rówieśników i w miarę samodzielne funkcjonowanie przełożony zostanie na wegetacje w czterech ścianach z rentą socjalną i brakiem celu?A jak mnie zabraknie to szpital psychiatryczny jako alternatywa? Po pół roku izolacji młody się cofa, nie chce się,uczyć, iść na spacer, częściej marudzi,odbija się od ścian, woda w basenie za zimna, trampolina za gorąca ,nogi mu się szybko męczą i tak od 6 rano dzień w dzień.Staram się angażować koleżkę w codzienne obowiązki, śmieci wynosi, talerze ze zmywarki wyjmie, pralkę włączy.Jak już gdzieś wyleziemy staram się przemycać trochę materiału powtórkowego ale ileż można.Kara boska jak musi usiąść w jednym miejscu na pięć minut, nasiliły się echolalie i stereotypowe zachowania.Raz jeden został w domu sam na 10 minut i od tego czasu pilnuje skubaniutki bardzo,żeby taka sytuacja więcej nie nastąpiła. Po prostu f....k f....k f....k. Dobra bez demonizacji został na czas mojej wizyty u dr z ciocią.Kojarzycie to uczucie,że czegoś wam brakuje 2 września z dzwonkiem lekcyjnym?Kiedy czas się nagle rozciąga i nie wiecie na co go spożytkować? Kiedy snujecie plany na realizację wszelkich zaległych spraw?No to własnie tak się przez te 40 minut czułam. Wolna niczym żółw na zakręcie.Ale szybko zeszłam na ziemię i do codziennego kieratu.

Najlepsze w tym wszystkim są i tak skutki uboczne przypisanych pigułek szczęścia - szybka utrata wagi , zmniejszenie łaknienia. i spokój w myślach no i ustało drżenie rąk,pierwszy raz od dawien dawna.Znaczy to,że przyczyna leży w mojej głowie.Daleko mi jeszcze do normalnego trybu -struś pędziwiatr,cuda załatwiamy od ręki, ale mam nadzieję,że ta bessa chudych miesięcy w końcu minie.No bo ileż może być pod górkę.

Jedyne co będzie trudne do realizacji to unikanie stresu od 23.08 na tydzień najmniej zostaje z synem zostawiona całkiem sama.Będzie cudownie wręcz już nie mogę się doczekać(ironicznie to mówię).Po raz kolejny odkładam na bok zabieg okulistyczny, kontrolne badania insuliny i kilka innych.Teraz przynajmniej mam pretekst- wirus dezorganizujący funkcjonowanie placówek medycznych i ważne wydarzenie w rodzinie.Nie podzielę się z Wami co to za wydarzenie gdyż szanuje życzenie ,,gorszej połówki"o nie umieszczaniu jej/go na blogu ale trzymajcie kciuki,żeby wszystko zakończyło się w jedyny słuszny sposób-pozytywnie. 

Przykro mi jest bo musiałam zrezygnować z udziału w warsztatach dla mam dzieci z 12C i pokrewnymi ale kiedyś wyrwę się do ludzi i świata na zewnątrz.Tymczasem leki na sen jak widać nie zadziałały, zatem za radą dr od ludzkich dusz-gaszę wszystko i idę liczyć baranki. Naprawdę przyda mi się relaks , zaczynam się wzruszać oglądając :trudne sprawy , szkołę i tego typu.Masakra,masakra  jeszcze raz masakra.Niech to wszystko już minie i wróci do stanu sprzed.

Brak komentarzy: