sobota, 28 czerwca 2014

Przymusowy areszt domowy

               Siła wyobraźni bywa ogromna  .Szkoda tylko że z realizacją marzeń już nie tak łatwo i wraz ze świtem trzeba otworzyć oczy a tu niespodzianka znowu to samo .Chrapiący małżonek ,chrapiąca jeszcze smaczniej pociecha numer jeden , Moje jedno otwarte oko z nadzieją ,że najmłodszy szkodnik pokwęka i może jednak jeszcze ze dwie godziny pośpi .Płonne nadzieje  ,rzut oka na zegarek tak piąta rano to najodpowiedniejsza pora na koniec snu .Więc otwieram drugie  oko i czekam na tupot bosych stup .Nie długo muszę czekać .Oto nadciąga huragan Jan  z butlą w jednej dłoni i koszulą w drugiej jak najbardziej wyspany .Źle by nie było , gdyby nie fakt iż od stóp do głów pokryty jest kropeczkami ospy a według zaleceń mamy 5 (pięć dni)siedzieć plackiem w domu .Że też nie prosiłam o jakieś relanium (dla  mnie oczywiście )Mój egzemplarz jest kochany , pocieszny radosny jednak po trzech dniach izolacji stan ten ulega ciągłemu pogorszeniu .Młody chce 110% uwagi, jęczy , piszczy , płacze , marudzi  .Masakra jakaś .Bawimy się ale normalnie nie mam sił .Inwencja twórcza nie jest wymagana gdyż mój egzemplarz ma kilka ulubionych zabaw , które nie przerywane mogą być wykorzystywane nawet kilka godzin z przerwami na jedzenie .Taki zonk od natury .Fakt że zmora mała nieco zwolniła tempo ostatnio ale i tak lata jak szalony w tą i z powrotem wykazując ewidentne zadatki na sportowca  w chodzeniu długodystansowym .Po zakończeniu kwarantanny mamy więc w planach spacer na Wojszyn (dystans od nas do celu jakieś 12 km )i założę się ,że do wózka nie wsiądzie .Ewcia oswaja się z tą myślą -kiepsko jej idzie ostatnio jakoś nie lubi chodzić .Ciekawe dlaczego ?Wszystkim nam przyda się świeże powietrze .Bez dwóch zdań .Póki co muszę jeszcze jutro wytrwać i nie uszkodzić smarkacza czasami .Bo przecież to nie jego wina ,że ma areszt .Jednak jak na co dzień mam się egzemplarz wybitnie radosny i zadowolony z życia a potem pokazuje się taka zaraza to tylko złapać za koszulę i do drewutni .Niestety nie mamy drewutni .
          Ewcia ma już wakacje .Pierwsza klasa zakończona wyróżnieniami dwoma  w konkursach międzynarodowych .jednym w wojewódzkich .tudzież miejscem III za grę w piłkę nożną .Leniwiec przebrzydły od wczoraj się byczy .Smutna minka bo kasy za świadectwo w tym roku nie ma a tak dwie stówki by były plus ewentualne stypendium .No ale jak się nie ma co się lubi (czytaj czerwony pasek na świadectwie )to się lubi co się ma (czytaj blokada na internet i kieszonkowe w standardowej wysokości )blokada na internet nie jest bezpośrednio związana z zakończeniem roku .Dziś za to wywiało mi dziewczę na rower .Czyli efekt mógłby być jakby tak dłużej stosować metodę odcięcia internetowego /Ale nie ma co w końcu wakacje są .Jednak korzystanie z komputera uzależnione jest od kilku odpowiedzi twierdzących .takich jak np.
-Wyniosłaś śmieci
-Pokój posprzątany?
-Posiłki zjedzone ?
-Zabierzesz młodego na godzinkę na plac albo na trampolinę ?
-Pójdziesz do sklepu?
-Pomożesz mi ogarnąć dom?
Po udzieleniu odpowiedniej odpowiedzi na powyższe pytania .Twierdząco odpowiadam na to jedyne ale powtarzane bez wytchnienia
-Mamo mogę komputer ?
Tak wiem ,że proporcję są zaburzone .Jednak patrząc z perspektywy czasu - adekwatne .Gdyż sprzątanie zajmuje dwie godziny z przerwą na kawę i zajrzeniem na FB a użytkowanie komputera nie zakłócone przez żadnego rodzica -bez ograniczeń czasowych .Tak wiem kontroluje to-przynajmniej tak mi się wydaje .Jak jutro nie zapomni udać się na msze do pobliskiego kościoła odzyska chwilowo dostęp ale na szczęście na krótko , na pewno coś przeskrobie w niedługim czasie więc lepiej żeby się nie przyzwyczajała.Mąż dziś poszedł na nockę , dzieci smacznie śpią a ja siedzę sobie na piłce do ćwiczeń i tworzę .Bo co tu można innego robić .Niedobra ta moja zapominalska cholera ale jak idzie do pracy na noc to jakoś tak za pusto w tym domu .Nic to spróbuje złapać trochę snu .Niedziela czy nie pobudka o piątej no może kwadrans po .
Zjeść coś czy nie zjeść ?Oto jest pytanie .Zdjęcie z roczku Janka a ja ciągle nie wiem .




czwartek, 26 czerwca 2014

Nie do końca stracony rok

       Zapomniał oczywiście że zapomniał no bo niby czemu miałby pamiętać.W zeszłym roku fuksem zaliczył bazę i rocznicowym prezentem została tarka jarzynowa z pojemniczkiem na  warzywa w kolorze fioletowym , nierdzewna oczywiście .A w tym lipa .Za to od żony dostał kosmetyka i całusa soczystego wraz  z najlepszymi życzeniami   z okazji 6 rocznicy ślubu naszego i 15 wspólnego pożycia .Burak no ale trudno czego wymagać od faceta , któremu zdarza się do małżonki swej osobistej powiedzieć CHŁOPIE -to mi powinno dać do myślenia (na szczęście incydenty takie mają miejsce sporadycznie i nie w sytuacjach osobistych wybitnie ).To już by mi dało do myślenia .Ale faktem jest że zapomniał jak zwykle o urodzinach Ewki i o rocznicy też gdyż dwie te epokowe daty następują tuż po sobie .Oczywiście przeprosił za dni parę za swe gapiostwo ale niecne podejrzenie,że zapomniał bo nie koniecznie ma co świętować tak mi wlazło w łeb ten mój tleniony że masakra .No bo pewnie nie kocha , znudziło mu się po po tylu latach to już wszystko opada a nie tylko liście .Ot durna pokręcona logika babskiego rozumowania .Ale na szczęście się ogarnęłam i doszłam do siebie . Chociaż  przykro mi nieco było i nadal czuję lekki niesmak .
    Na osłodę porażki ślubnych dat .Ewcia mi przytaszczyła ze szkoły zaproszenie na podsumowanie roku szkolnego .Mąż zaproponował z własnej i nieprzymuszonej woli pozostanie z  Jaśkiem a my z córcią ruszyłyśmy na galę .Otrzymała dyplom podsumowujący osiągnięcia i książkę .Cieniutko  dyplom tylko jeden i książka chudziutka .Paseczka na świadectwie nie będzie w tym roku .Zakończymy rok średnią 4,1 Czuję niedosyt .Jednak ma latorośl obiecała przypieczętowując małym paluszkiem ,że druga i trzecia klasa zakończy się na auli , z szarfą i dyplomem dla rodzica czyli mnie .Pożyjemy , zobaczymy .Wysiedziałyśmy dwie godziny i czmychnęłyśmy przed końcem do domu gdyż rozdzwoniła się gorąca linia Dom - matka ..Mąż dzwonił gdyż młody raczył zapaskudzić pieluchę i nie wiedział chłopina czym  posmarować po zakończeniu czynności myjących .O dziwo po powrocie do domu ,cisza błoga i miła dla uszu .Mąż leży ,Jasiek leży butla w garści a właściwie w paszczy oczka malutkie ,świeżutki ,pachnący , nakarmiony i prawie uśpiony .Mąż pozmywał , pochował pierożki które pracowicie od wczoraj lepiłam .Kochany jest no nie ? Nie spodziewałam się tyle dobroci .A tu patrz masz babo niespodziankę .Myślę ,że to rocznicowe wyrzuty sumienia spowodowały ten stan rzeczy .Jednak nie ma co się zastanawiać nad powodami .Fajnie było wejść do mojej kochanej kuchni bez potrzeby natychmiastowego zabrania się za porządki .Oczywiście i tak kilka rzeczy do poprawienia znalazłam ale nie ma co czepiać się drobiazgów .Fajnie było i już .  To małżeństwo chyli się ku upadkowi ,chłop zmienia dziecku pieluchę , zmywa , sprząta , nie narzeka .Coś się szykuje , bez dwóch zdań .Pożyjemy zobaczymy .Może to tylko kolejny kryzys wieku średniego .Cieszę się chwilą .Rozczarowało mnie zakończenie roku nie powiem , bo moja kolekcja świadectw zyskała lukę jak to świadectwo będzie wyglądać przy tych poprzednich no ja się pytam jak ?No tandetnie normalnie .Ogólnie dzień ok .Jasiek spokojnie znosi izolację konieczną dla jego świeżo wyhodowanych kropek ospy .Jeszcze tylko trzy dni siedzenia w domu i pójdziemy sobie na dwór .Tra la la .Dziwnie się jechało tylko z Ewcią .Odruchowo mi wzrok leciał do tyłu na fotelik .Dwie godziny bez rzepa masakra .Ale dałam radę ani razu nie zadzwoniłam jak sobie radzą , nie patrzyłam na zegarek ani nie marudziłam Ewce ,co chłopaki tak robią i jak sobie radzą .Najgorsze było wskoczenie w wyjściowy komplet tudzież obuwie na obcasie .Co ja się na klęłam pojęcia nie macie .W końcu obuwie zdjęłam i prowadziłam na boso , no w tych butach to się po prostu nie dało i już ale dałam radę .Czyli dobry ten dzień i zakończenie roku też niezłe mimo wszystko .




wtorek, 24 czerwca 2014

Prawie zdażył się cud

        Prawie stał się cud .Byłam dziś z dziećmi we Wrocławiu .Starsze towarzysko a młodsze na kontrolę w PZP wynik psychika i rozwój w normie a na pewno ruszyło do przodu Młody podał pani doktor swa małą szlachetną dłoń  odprawił rytuał wyjścia -czyli uścisk , żółwik , papa ,buziaczek i wychodzimy .Ale doktor była nieugięta 15 minut dochodziła co się zmieniło .No i doszła do wniosku ,że Jasiek się wyciszył .Ależ twórcze młody wstał dziś dokładnie  o 5,20 rano .Odbył pierwszą świadomą podróż koleją dwie godziny wśród nieznanych hałasów , ludzi i widoków .O dziwo przeżyliśmy oboje względnie spokojnie i bezkonfliktowo .Po dotarciu na miejsce radocha  na widok fontanny , tudzież kolejnej na trasie naszej wędrówki .Ddo tego jazda tramwajem  , straż pożarna mnóstwo ludzi i samochodów ani chwili ciszy .I ona mi mówi że się wyciszył .Nie wyciszył tylko był w szoku kulturowym .Do tej pory jeździł z nami wujek Staszek ale chłopina nie może , gdyż sam się kuruje .Sama z dzieckiem się nie odważę po obcym mieście i to przez centrum  .Po epokowym stwierdzeniu tudzież uzupełnieniu wpisów w historii młodego zrobiliśmy pa pa i ruszyliśmy na poszukiwanie ul Sienkiewicza na której znajduje się dentysta wystarczająco odważny, żeby  zmierzyć się z uzębieniem młodego .No i jak to ja zgubić się na wycieczce to tradycja rodzinna .Zaczęło się od tego że kartka  z trasą została w domu . W głowie pustka  a kogo byśmy nie zaczepiły to nie miejscowy .Więc za telefon najpierw do wujka Staszka , wujek do znajomej , znajoma kazała szukać katedry i to będzie gdzieś tam .Dobra postanowiłam zawrócić w stronę dworca PKP i tam popytać .W międzyczasie postanowiłam zadzwonić do cioci Lucynki mąż cioci wujaszek Mariusz pędzikiem wyszukał mi potrzebna trasę więc uzbrojona w nowe dane ruszyłam  uparcie ciągnąc za sobą  pociechy .Pewnie udałoby nam się dojść na nogach do celu gdyby nie upływ czasu .Wizytę przełożono nam o godzinę wcześniej więc z jęzorem na brodzie miotałam się po uroczym Wrocławiu.W końcu wpadłam na genialny pomysł i zadzwoniłam do stomatologa z pytaniem jak się do nich dostać .No i sie okazało ,że tramwaj tuz  przystanków 4No to zadowolona Ewka pomaszerowała do automatu po bilety , by zasiąść w tramwaju i liczyć przystanki .Po przejechaniu dwóch odkryłam poprzez rzut okiem w lewo ,że wystarczyło przejść przez park co zaoszczędziłoby nam wielu niepotrzebnych kilometrów  .Uchachane wysiadamy na upatrzonym przystanku .By odkryć ,że faktycznie znajdujemy się na  ul .Sienkiewicza tyle że na jej początku .Więc świńskim truchtem do przodu .Minęliśmy jeden mostek , drugi mostek i już po 20 minutach galopu i spóźnieniu się 10 minut HURRA się udało.Stoimy przed gabinetem .Weszliśmy do środka , przemiłe trzy panie .Janek zadowolony i zrelaksowany rozwalił mi się na kolanach i dał sobie wsadzić w japę lusterko tudzież palec w lateksie w celu obejrzenia uzębienia .I usłyszałam propozycje zabezpieczenia i wzmocnienia tego co zostało .Usunięcie to ostateczność .Gęba mi się uśmiechnęła bo jakoś sobie Jaśka z protezą wyobrazić nie mogę a wyobraźnie mam .No i przychodzi do wyznaczenia terminu .Myślę sobie kolejne pół roku .Pani doktor wręcza mi kartkę z koniecznymi badaniami , ankietę dla anestezjologa , numer telefonu bezpośrednio do gabinetu i zagląda w magiczne wolne tabelki z terminami .Mina skrzywiona lekko i słyszę
-Mamy problem
No sobie myślę , teraz się zacznie
-Zdążycie na czwartek , na 9 rano ?
Moja szczęka z hukiem runęła na posadzkę.
-Na ten czwartek?-Zdziwienie na mojej twarzy musiało być niesamowicie wymowne , gdyż wszystkie panie serdecznie się roześmiały
-Tak na ten czwartek .Mamy wolne miejsce .
Matko jedyna czy ja dam radę .Ależ oczywiście ,że dam radę .Na wszelki wypadek uzgodniłam ,że zadzwonię jutro z ostateczną informacją .Więc znów za telefon .Do pediatry z prośbą o zaświadczenie o braku przeciwwskazań do zabiegu w narkozie tudzież skierowanie na określenie czasu krzepnięcia z grupą krwi mogę mieć problem bo tego mi z dnia na dzień nie zrobią ale się okazało ,ze to nie jest absolutnie konieczne .Cała w euforii , z większością spraw dokończonych przez telefon dzwonię do małżonka z radosną nowiną .Po przekazaniu informacji tudzież ustaleniu ,że młody już ma numerek a dokumentację należy tylko  odebrać wolniejszym znacznie tempem udaliśmy się w drogę powrotną  .Raptem 36 minut spacerkiem w linii niemalże prostej od dworca .
       Do pociągu została niemal godzina więc udaliśmy się na posiłek a potem na peron .Rozlokowaliśmy się w wagonie dla podróżnych z większym bagażem , który mieliśmy tylko dla siebie i jechaliśmy sobie w nim do samego domu .Późno było i młody nieco zmęczony zaczął  marudzić .Jednak dotarliśmy do Głogowa  i nie zasnęliśmy .Ciągle w euforii wywołanej niespodziewanie szybkim terminem zabiegu  dotarłam do domu , nakarmiłam dziecko,przygotowałam mu kąpiel i oczom mym ukazała się wysypka wyglądająca jakoś tak znajomo .Po bliższych oględzinach okazało sie ,że moje podejrzenia były słuszne .Mój syn postanowił  sobie zachorować na ospę wietrzną .No żesz k.......wa , k.......wa , k.......wa mać ale sobie znalazł moment .Ale nic to prawie się udało .Wszystkie papierki już w domu więc nie trzeba będzie biegać .Skóra mi tylko cierpnie na myśl ile teraz trzeba będzie poczekać .Entuzjazm prysł jak mydlana bańka ale nic to damy radę .W czwartek o 16,30 gala w gimnazjum na zakończenie .Dostaliśmy zaproszenie .No i któreś z nas pójdzie po dyplomik .Ha więc nie tak do końca lipa z dzisiejszego dnia .


czwartek, 19 czerwca 2014

Kochana służba zdrowia



Szlag mnie jasny trafia .Konfrontacja z rzeczywistością bywa bolesna szczególnie wtedy gdy dotyczy bólu uzębienia .Ze mną pal licho jak bardzo boli gnam w końcu do dentysty rach ciach i nie ma .Gorzej jak rzecz dotyczy Janka .Jako że młody ze względu na specyfikę swego schorzenia od samego początku ma problemy z uzębieniem mlecznym a raczej z jego ewidentnym brakiem ,spowodowanym niefrasobliwością odwiedzanych dotychczas konowałów mianujących siebie samych specjalistami i powtarzanym stereotypem ,,odstawić butelkę , nie dawać słodyczy . Do picia woda i będzie dobrze. Mleczaków się nie leczy . Nie leczy na fundusz, prywatnie jak najbardziej .Rezultat jest taki ,że stan uzębienia młodego jest katastrofalny .W marcu mignęła mi iskierka nadziei ,że da się jeszcze coś uratować i zapobiec dalszej erozji szkliwa .Znalazłam gabinet w Zielonej Gorze gdzie obejrzano mego syna i wciągnięto go na listę oczekujących na zabieg stomatologiczny w znieczuleniu ogólnym jak również poinformowano mnie ,że najdalej do końca czerwca problem zostanie rozwiązany . No dobra pozostało trzy miesiące czekania na telefon i modlitw żeby do tego czasu nie bolało .Czas minął bez niespodzianek .Nieco zaniepokojona upływem czasu, zadzwoniłam do gabinetu .Gdzie poinformowano mnie ,że Jaska przesunięto na koniec lipca .Mówimy o trzylatku zakwalifikowanym do zabiegu usunięcia górnych jedynek , dwójek , czwórek i uratowania pozostałych zębów , odbudowę szkliwa i wykonanie koron umożliwiających mu noszenie protezy .z chronicznym ropnym zapaleniem dziąseł i przetoką na jedynce .Oczywiście jak nam się spieszy to koszt zabiegu wyniesie 3500 zł i możemy jutro przyjechać. Jakoś tak nie mam drobnych .Wkurzyłam się niemiłosiernie na własną głupotę .Zmarnowałam trzy miesiące a mogłam ten czas wykorzystać na szukanie innego gabinetu .Leczenie stomatologiczne niepełnosprawnego dziecka to naprawdę droga przez mękę.Ja dostaję małpiego rozumu ,  bo młody w chwilach słabości bywa niesamowicie meczący , rozkapryszony i wymagający ciągłego zainteresowania .Sytuacje takie mnie wykańczają bo gdym miała te cholerne pieniądze już dawno byłoby po sprawie O kredycie nie ma mowy , gdyż na urlopie wychowawczym nie posiadam zdolności kredytowej  i na pewno nie dokonam cudu ,żeby co miesiąc uciąć na czymkolwiek kwotę raty . Bogaci krewniodpadają a żebrać jeszcze się nie nauczyłam ale jestem niebezpiecznie blisko .No więc wracając do głównego wątku .Po optymistycznych wieściach zasłyszanych w słuchawce chwyciłam za telefon zamiast buszować po internecie i przeszukiwać miliony stron mniej lub jeszcze mniej trafnych   zadzwoniłam do NFZ i otrzymałam numery oraz adresy klinik stomatologicznych .Uzbrojona i niebezpiecznie bliska wybuchu rozpoczęłam wydzwanianie ,W Jeleniej Górze zapisano nas na październik w Oleśnicy odmówiono podjęcia leczenia , bo młody jest za lekki jak będzie ważył 33 kg możemy spróbować ponownie .Obecnie waży 13kg i 40 dkg  i wielu rzeczy nie je bo albo mu nie wolno , albo nie toleruje albo zwyczajnie nie pogryzie więc opcja z tuczeniem odpada zdecydowanie .W trzech kolejnych miastach -filie Oleśnicy .Wrocław tu ku mojemu zdziwieniu jak już udało mi się dodzwonić pokonując niezrównaną infolinię i kolejne recepcjonistki podające mi numery telefonów coraz to innej osoby. Otrzymałam informacje ,że młody może zostać łaskawie obejrzany na wizycie kwalifikacyjnej uwaga 24 czerwca br. Nauczona poprzednim doświadczeniem , zaczekam z fanfarami na jej wynik .Dobrze się złożyło ,gdyż w tym samym dniu jedziemy na kontrolę do Pani doktor , i będzie nie miło , gdyż nie wykonałam zaleconych badań glutenu , witaminy b oraz d3 .Jak wyżej ze względu na koszty .Witaminki 60 zł badanie a gluten to już kosmos prawie 500 .To ostatnie uważam za zbędne , skoro młody po zjedzeniu produktów z glutenem , żle się czuje , ma bóle brzuszka , niesympatycznie smrodzi , że o fu nie wspomnę no to chyba jest oczywiste ,że ma nietolerancję i nie zamierzam robić  drogich badan żeby to potwierdzić .Kurcze nie stać nas na wychowanie niepełnosprawnego dziecka .To co mamy starcza co prawda za sprawą mojego małżonka , który jakimiś czarami potrafi utrzymać te nasze finanse w ryzach na podstawowym poziomie no ale aż tak czarować nie potrafi  .Nie nie może wziąć dodatkowego etatu bo jest wiekowy i zwyczajnie padłby na zawał z przepracowania a ja nie zamierzam wracać do pracy ,gdyż po odliczeniu kosztów  dojazdu , przedszkola, opiekunki na weekendy kiedy oboje bylibyśmy w pracy okazało się ,że musielibyśmy jeszcze dopłacić .Więc dupa blada .Nie mam wyboru , muszę wojować orężem jaki mam albo też usiąść i sobie popłakać z bezsilności .No ale  to by było pójście na łatwiznę .W końcu nie może mi iść cały czas z górki .Fajne jest to że w tym wszystkim zaczyna się wiele zmieniać na dobre .Niecały rok temu mieliśmy w domu małego cyborga , pozbawionego kompletnie reakcji , niekontaktowego i w stanie ciągłego zawieszenia.Na dzień dzisiejszy po intensywnie prowadzonej terapii , środkach z pogranicza znachorstwa i czarów , cierpliwości i mnóstwa wiary mamy zajeb.....tego trzylatka , który uwielbia się przytulać ,rozdaje całusy na prawo i lewo , wykonuje niektóre czynności , umie się przez 10 minut skupić na samodzielnej zabawie , podejmuje próby rozbierania samodzielnie odzieży a w szczególności obuwia ,które na polecenie odnosi na półkę .Osobnika ,który potrafi powiedzieć am kiedy jest głodny i ała kiedy naprawdę mocno boli ,bo jak boli mniej to tylko leci i nadstawia część którą na ten tych miast należy pocałować , co bywa zabawne kiedy ofiara padają jego szlachetnie chude pośladki . Próbuje pisać , podskakiwać , domaga się zabawy i potrafi śmiać się z reklam tudzież innych obrazów w magicznym pudełku .Jednak w dalszym ciągu nie udało mi się go uzależnić od tv na szczęście dla niego na nieszczęście dla mnie .Jak ktoś nie wie dlaczego proponuję wypożyczenie mojego syna na kilka dni w celu zdobycia doświadczeń osobistych .Zwolnił tempo jednak w wózku jeździ zmuszony siłą sam nie wlezie za skarby świata co bywa męczące przy ilości km jakie codziennie pokonujemy oraz ilości czasu jaki na to mamy .No ale może i z tego wyrośnie .Boi się huśtawek ,ale uwielbia trampolinę .Jeszcze miesiąc temu nie miał pojęcia jak się w ogóle podskakuje a teraz kica jak mały zajączek z radosnym opa opa .Zaczął lecieć jak widzi ,że sobie idę .Niepedagogiczne ale jakże skuteczne , kiedy po dwóch godzinach sterczenia pod trampoliną mam serdecznie dość kicania mojego króliczka , tudzież w sklepie gdzie szkodnik zaczyna się domagać dokonania na jego rzecz konkretnego zakupu .I tu mam nadzieje ,że stan ten utrzyma sie nadal i będzie trwał długo .Od jutra rozpoczynamy podawanie kolejnej dawki magii o nazwie Cerebrum Compositum (to nie reklama ani zachęcanie do używania tudzież zakupu , Przed podjęciem decyzji o wypróbowaniu specyfiku prosimy o kontakt ze swoim lekarzem )ampulki przywiezione  z Niemiec przez Tatę Chrzestnego mojej mniejszej pociechy , za co jestem niesamowicie zobowiązana .Gdyż koszt zakupu w aptece , przekracza dwukrotnie koszt zakupu za granicą .I zobaczymy co się stanie tym razem .Na razie odkładamy ponownie trening czystości , no nie ma rady na gada .Mam nadzieje ,że jak pójdzie do przedszkola to w końcu sie uda , gdyż młody jest nastawiony na naśladownictwo grupy rówieśniczej .Więc nie męczę siebie ani jego i zaczekam .Niedługo wakacje .Starszy szkodnik 24/dobę będzie  w domu .Przykro mi gdyż w tym roku dostanę zwykle świadectwo ze średnia 4, 2 a wiem ,ze mogłam mieć kolejny pasek do kolekcji .I mam nadzieje ,że w przyszłym roku moje zbiory świadectw zostaną uzupełnione przez nowy kolorowy egzemplarz .Z zbuntowana nastolatka chociaż odrobinę z tego buntu wyrośnie i zrozumie ,ze opieka nad młodym i chałupą i całą resztą dosłownie pozbawia mnie sił i że po prostu nie mam siły na te jej durnowate zagrywki .Albo tez jak mówi mąż zanim zacznę dyskusje z moją nastolatką najpierw zażyję ze dwa proszki na uspokojenie .Chociaż wątpię w skuteczność .No i znów synuś śpi a ja zamiast uczynić dokładnie to samo i smacznie chrapać się rozpisałam .Więc zmykam zanim szubrawiec postanowi zrobić sobie przerwę w spaniu .Przy odrobinie szczęścia , wstanę w nocy tylko dwa albo trzy razy i tuż po 5 albo tuż przed 6 obudzi mnie na dobre stworek maszerujący rano z butlą w jednej dłoni i koszulą nocną w drugiej z radosnym uśmiechem wyspanego osobnika na twarzy i w pełni gotowego do rozrabiania .Podczas gdy mój mózg jeszcze nie dojrzał do pobudki a co dopiero mówić o myśleniu .Ech co za szkodnik przebrzydły , ciekawe , czy jak trzeba będzie do przedszkola wstać tak raniutko to tez będzie. Założę się ,że nie a tymczasem zmykam .Woda mi stygnie , kolację zjadło mi dziecko , a mąż na rano do pracy i klikanie w klawiaturę przeszkadza mu w oglądaniu mundialu .Wiec w tym tygodniu nuda a w przyszłym wycieczka do Wrocławia i codzienne zajęcia .Będzie super jedziemy pociągiem .Ja .Ewka i Janek tudzież wózek .Męża zostawiamy w domu .Wycieczka będzie piesza a on się na piechura nie nadaje więc zostawiamy go w domu .W końcu ktoś musi pilnować dobytku .



poniedziałek, 9 czerwca 2014

Potrzeba zmian

     To był fajny weekend .Część rodzinki pojechała do Częstochowy . W domu zapanowała cisza ,ład i harmonia .Nawet Janek był przez ten czas niebywale grzeczny .Aż się zastanawiałam czy go kto nie podmienił ale nie to był mój synuś -maminuś .W tej ciszy i spokoju nabrałam oddechu , stworzyłam arcydzieło naukowe -tablicę uczuć dla młodego.I to wszystko z małym szkrabem pętającym się pod nogami ale  potrzeba sprawdzenia swoich zdolności manualnych zwyciężyła .Więc się zawzięłam i zrobiłam .Efekt mnie osobiście zaskoczył pozytywnie a małżonek po powrocie  się zapytał czy ja to cudo kupiłam.To smutne on we mnie nie wierzy .Tak mi przykro no burak jeden .Ale cóż nie można mieć wszystkiego .Ten mój chłop nie może mieć samych zalet , bo  kto by z nim wtedy wytrzymał .Ja jestem po kursie ale to biedne stworzenie które mogłoby mnie zastąpić miałoby niezłą przeprawę  .Chociaż czasem szkoda że bigamia jest zabroniona .Jedna żona do gotowania , druga do dzieci , trzecia do sprzątania , itd do wszelkich czynności domowych .Ja jako najstarsza stażem byłabym kierownikiem tego haremu .Hm muszę to przemyśleć  .Jeszcze jakby tak wszystkie pracowały i nie miały wielkich wymagań .Miodzio by było.No i proszę co ja za głupoty wypisuję zachłysnęłam się wolnością  , szare komórki mi się przy topiły i oto efekt .Przez ten samotny weekend poczułam potrzebę zmian w związku z powyższym w dniu dzisiejszym udałam się do fryzjerki  .Niedługo wakacje myślałam ,że uda mi się wyrwać do siostry nad morze ale chyba mi się nie uda .Najwcześniej za dwa lata .Cóż taki los mamusiowej piguły jak mus to mus .Ewki samej nie puszczę za daleko zbyt .Więc też ją czekają wakacje w mieście .Dzięki wujkowi Staszkowi ma zapas karnetów na basen .Więc może nie będzie najgorzej .To będą długie wakacje .Układ jest taki nie ma paska na świadectwie nie ma internetu na wakacje .Nieludzkie ale mam nadzieje motywujące .