wtorek, 29 marca 2016

Już wyjaśniam...

Dziś ,rzecz się będzie  miała o mojej latorośli .W kilku zdaniach wyjaśnienia dlaczego tak rzadko bywa wymieniana na Jaśkowym blogu Główny powód to fakt iż jest to blog Janka ,o Janku ,o niepełnosprawności Janka i o wydarzeniach z życia Janka .Dużo Janka tak dlatego ,że to blog właśnie o Janku .Drugim istotnym powodem jest fakt iz osobnik płci pięknej niezbyt czynnie uczestniczy w życiu brata , nie ma pojęcia z czym się zmaga ani na czym właściwie cały ten autyzm polega i po co robić wokół tego tyle zamieszania , te jazdy na terapie ,badania to strata czasu .Można go wykorzystać lepiej siedząc plackiem na internecie, wbijając sobie do główeczki, bzdury usłyszane wokół jak to co poniektóry osobnik biedny jest bo wszystko się kręci wokół Jaska a osobnik na bocznym torze . Osobnik ten poproszony o pomoc nagminnie takowej unika , ponieważ nie przynosi mu to żadnych korzyści .Owszem ma pretensje ,że nie spędzamy razem czasu ale poproszony -Ewa zróbmy razem porządki , pranie czy inne domowe obowiązki to będziemy miały obie więcej czasu -strzela focha jaki to jest wykorzystywany do prac gospodarskich .Ewa wyrzuć śmieci-zaraz , póżniej , zmęczona jestem , dlaczego ja ?Ewa obierz ziemniaki do obiadu , jak wrócę z roboty i pójdę po Jaśka  będę miała chwilkę ,żeby odsapnąć.-Wracam zmęczona fizycznie (po pracy) i psychicznie po ponad dwugodzinnym spacerku z przedszkola do domu , ziemniaki w koszu , Ewka przed tv , a reszta rodzinki zaraz zakończy swoje prace a obiad w lesie .Ale to matka się czepia , bo ona nie ma obowiązku , bo nie musi , bo zapomniała , bo jej się nie chciało i w końcu co takiego się stało  a jak już łaskawie raczy obrać te nieszczęsne ziemniaki robi to w taki sposób ,że poprawienie tego do stanu jadalności estetycznej zajmuje mi więcej czasu niż obranie nowych .Wszystko jest na nie , nic jej nie potrzeba , nikogo nie potrzebuje .Rozumiem ,czas dojrzewania , przemian itp ale ileż do cholery można .Mam skakać jak koło zgniłego jaja wczuwać się w nastroje, rozumieć reakcje , rozpoznawać potrzeby a kto u licha zrobi to samo dla mnie ?Od kiedy pojawił się Jasiek w żaden sposób nie była zmuszana do opieki nad młodszym bratem , jeśli chciała nie goniłam ale raczej nie chciała i nie chce .Nie zmuszałam , bo wyszłam z założenia ,że to moje dziecko i to ja mam się nim zająć .Starsza siostra jest od rozpieszczania -niestety nie ta .Ta myśli tylko jakim ciężarem jest młodszy brat , bo niestety lgnie do niej , więc jak zniechęcić gówniarza do bliższych kontaktów .Uszczypnąć można , popchnąć , uderzyć kiedy się wydaje ,że matka nie widzi a jak zauważy udawać ,że to tak w ramach zabawy .I znowu się ma tak czepia bo ona się nie chce nim zajmować to on za nią łazi .Jeśli już zdecydowała się nam towarzyszyć na zajęciach czy spacerze to z łaską wielką i oczekując w zamian wymiernych korzyści .Dlatego o niej nie pisze , bo nie uczestniczy w naszym życiu tylko po prostu jest w pokoju obok zajęta egoistycznie sobą , zanurzona po uszy w wydumanym świecie oderwanym od rzeczywistości .Przez chwile naprawdę było kiepsko z finansami i znalazłam się w sytuacji kiedy rozpadła mi się dosłownie ostania para butów i wyjścia nie było trzeba było kupić nowe , na drugie już nie starczyłoby więc zakupiłam mus to mus .Pech chciał i dziecko moje w tym samym czasie nagle wykończyło wszelkiego rodzaju obuwie jakie posiadała .Pomimo tego i tak posiadał o kilka par więcej niż rodzona matka .Więc pomyślałam ,co mi tam ciepło się robi trampki wystarczą i nowe buty powędrowały do osobnika .Nie chwalę się jaka to ze mnie idealna matka -ostatnie buty dziecku oddała no bohaterka normalnie .Nie opisuje sytuację .Wzięła , pochodziła ze dwa dni i znudziły się .Zapytała czy mam jakieś inne ? Zastanowiła się ile mnie kosztowało uciułanie na ta właśnie parę butów ile godzin musiałam zasuwać .Nie bo to nie było ważne.
Tak więc dodając do tego notoryczne naginanie rzeczywistości a wręcz łganie w żywe oczy , wagary , odpuszczenie szkoły  , pyskówki , ciągła jazdę na najwyższym biegu i kilka wybryków o których nie wspomnę , bo mnie trafi nagły i jasny , Nie wspominam o córce mojej pierworodnej , bo jej tak naprawdę nie ma .Myślę sobie zła ze mnie matka , nie umiem się dogadać z rodną swoja córką , staram się ale co bym nie zrobiła źle jest , nie tak ,ciągle jeża pod włos .Więc załatwiłam psychologa -nie chodzi bo lepiej z koleżankami latać po galerii i porównywać która ma w życiu gorzej .Załatwiłam biofedbeek -odbębniła cały -odbębniła , bo jakoś nie wpłynęło to znacząco na tego właśnie osobnika .Więc znalazłam zajęcia szkoły dla rodziców .Ale trzy godziny raz w tygodniu z bratem i to 10 tygodni pod rząd o nie to zbyt wiele jak na nastolatkę .Cóż dotarło do mnie ,że co bym nie zrobiła ,smarowała jej tyłek miodem to i tak będzie źle , I będzie dopóki nie przestawi w tej swojej główeczce sposobu postrzegania całej naszej rodziny i nie odnajdzie w niej swojego miejsca . Nie wiem ile jej to zajmie czasu i czy w ogóle nastąpi .Wiem jednak ,że nie będę marnować sił i zdrowia na walkę z wiatrakami i na silę wpychać ją w ramki do których nie będzie pasować.Moja pociecha ma następujący zakres obowiązków domowych
-wynieść śmieci
-utrzymać porządek w swoim pokoju (tak to biedne dziewczę takowy posiada )
-chodzić do szkoły
-uczyć się
-sprzątać PO SOBIE w domu (celowo dużymi akcentując te jakże ważne wyrazy dwa proste słowa a niezrozumiałe , sytuacja z dzisiaj gotuje budyń , miski na blacie -zmywarka pusta .Brudna szklanka tez , garnek po budyniu zostawiony na kuchence .Tym razem nie zamierzam go zalewać woda poczekam aż zaschnie i dostanie go do umycia .Może nauka przez praktyczne ukazanie rzeczywistości da lepszy efekt jak gadanie bez końca i przypominanie .
-myć się .
No nawał ,że ho ho nie da rady dziewczyna trzeba by ja nieco odciążyć .Przecież sama mogę śmieci wynieść , kołderkę dziecku poskładać  ,ubranka w kosteczkę , zeszyty .No ba pewnie ,że mogę ale nie zamierzam .Jest zdrowa , silna inteligentna więc może sama .Wstyd bo w porównaniu z autystycznym pięciolatkiem wypada na końcu rankingu jeśli chodzi o zachowanie po sobie porządku .Powinna spędzać  z nim więcej czasu  może w końcu by się czegoś nauczyła .
Tak o to gwoli wyjaśnienia dlaczego na blogu pociecha moja się pojawia tak rzadko .Ponieważ tak właśnie wygląda jej zaangażowanie w bycie częścią naszej rodziny .Łatwiej jest poużalać się nad sobą , odpowiednio ubarwiając opowieść o wyzysku , odrzuceniu, izolacji wręcz alienacji od rodziny spowodowanej pojawieniem się młodszego brata tudzież jego przypadłości niż zakasanie rękawów, uśmiech ,normalne zachowanie i pomoc matce .Nie da się- ojciec tyran ,despota każe mówić dziecku gdzie wychodzi , wracać o ludzkiej porze do domu , mówić prawdę , pomagać w domu , uczyć się , kładzie do głowy jakieś bzdury o odpowiedzialności , samodzielności , niezależności finansowej ,wykorzystywaniu zdolności do nauki do ułatwienia sobie dorosłego życia , do kierowana się 10 prostymi zasadami .Pogięło faceta jak nic .Matka to samo głupia jakaś do gotowania goni , sprzątać karze , myć się i brać odpowiedzialność za decyzje .W kodeksie moralnym mojej pociechy kradzież pieniędzy w domu powinna zakończyć się na pouczeniu i pogłaskaniu po główce a wręcz zrozumieniu tragicznej sytuacji jaka poprzedzała takowe wydarzenie .Bo jak można zabrać kieszonkowe za to tylko ,że jedynki od góry do dołu , że wagary , że towarzystwo nieciekawe  .No podwyżkę powinna była chyba dostać .Została potraktowana tak jak zasłużyła .Komuś obcemu bym nie pozwoliła na takie zachowania więc dlaczego mam się godzić na to co wyczynia moje rodzone dziecko .Nie tędy droga .I to kolejny powód dla którego rzadko tu gości ,nie ma się czym chwalić a na wyczyny z ostatnich dwóch lat z hakiem należałoby założyć osobnego bloga .No to jednak nie mam chęci .Za dużo złego byłoby do pisania .
Kwestia  nieobecności mej pociechy pierworodnej na blogu Jaska wymagała obszernego wyjaśnienia , w związku z pytaniami dlaczego ?Ano dlatego właśnie .Jeśli zacznie się tu pojawiać będzie to oznaczać ,że w końcu coś drgnęło w dobra stronę .Jak np dzisiaj , zimno , wieje ,deszcz co chwila a szkodnik poszedł z nami na spacerek , wytrwał bez zakupu czegokolwiek , bez marudzenia i było fajnie , zabawnie śmiesznie było -razem.I jeśli będzie to nazwa bloga ulegnie zmianie adekwatnie do sytuacji .
A tym czasem co u Jaska po ostatniej fali gorączki ano dwa czynniki pozytywny i mocno zastanawiający .Pozytywny Jasiek śpiewa - namiętnie wręcz wyśpiewuje piosenki które wpadną mu w ucho .Wczoraj Rzym jest stolicą (istnieje wideo ale ze względu na niechęć drugiej połowy do ujawniania jego fizjonomii na blogu pozostanie w archiwum domowym )dzisiaj mydło wszystko umyje .Niewyraźnie , zjada części wyrazów i bardzo dużo wkłada wysiłku ,żeby powtórzyć to co słyszy ale próbuje wytrwale , naśladuje -dzieci , i dorosłych też , garnie się do dzieci i koduje informacje ,łączy wydarzenia i miejsca .Ostatnio byliśmy na fontannach gdzie chłopcy bawili sie sterowanymi autami ,kiedy wybieramy się na spacer i pytam gdzie idziemy Jasiek odpowiada- auta , chłopcy na fontannach , będą jeździć chłopcy .Domaga się coby go zabierać na boisko , i to na konkretne koło przedszkola , dziś zażyczył sobie pojechać do galerii na fontannę i rybki widzić i tu nastąpiło wydarzenie zastanawiające ponieważ widząc ,że nie zamierzamy skręcić tam gdzie chciał zasygnalizował palącą potrzebę zrobienia siku .Autyści ponoś nie kombinują a ten zaczyna .Pokazuje paluchem , rozbudował komunikacje i określa gdzie pokazuje .-Tam jedziemy prosto na zielone światło .W lewo na plac zabaw . tutaj idę na boisko .Ja tu zostanę , poczekam w aucie .i dużo innych .Np boisz się Ewy , nie lubisz , do mamy kiedy ta stara się zainicjować zabawę .Cóż co posiejemy to wyrośnie .Dobrze ,że przynajmniej lubi jak siostra śpiewa .Na początek wystarczy do nawiązania porozumienia .No i to by było na tyle .A nie angina okazała się zapaleniem gardła , więc trzy dni i po sprawie .Od dziś powrót do przedszkola no i bardzo mać dobrze , naprawdę nie da się być matką 24 na dobę , trzeba choć trochę odetchnąć

piątek, 25 marca 2016

Zajączek u miedzy a ja w czarnej....

No i prawie wykrakałam czarny scenariusz .Czwartek zaowocował nerwem .W ostatniej chwili zostaliśmy rodzinnie wciągnięci na listę dożywiania pewnej Zielonogórskiej fundacji .Założyłam sobie ,że w związku z tą okolicznością należy wstrzymać realizowanie świątecznej listy zakupów , bo jak dadzą to po co . W Srodę udaliśmy się na rekonesans ludzi że ho ho , kłótnie , przepychanki , wyzwiska .A do kompletu deszcz w związku z powyższym odwrót na pięcie do samochodu i do domu .Drugie podejście w czwartek czyli  wczoraj .9 rano kolejka tasiemiec ale myślę sobie nie odpuszczę .Stoimy , kolejka ani drgnie , nawiązujemy znajomości kolejkowe , komentujemy ślamazarność i brak organizacji naszych dobroczyńców i po trzech godzinach kolejka rzadsza , bo kto żyw pobiegł szukać wc (żaden geniusz nie pomyślał o tak prozaicznej sprawie .godzina 13 przed nami jeszcze około 30 osób ale myślę sobie ,że szkoda by było teraz sobie zrezygnować .Pudła wyglądały zachęcająco ale jak się okazało zwodniczo . W końcu jednak doczekaliśmy .Pani wzięła od nas kartę , powpisywała krzyżyki w rubryczki zakrzyknęła do innej pani -tu na pięć masz .Druga pani z miną skazańca rozpoczęła kompletowanie .I tak patrzę jeden karton , drugi i piąty .Do tego wykłada kolejno 1 l mleka , 1l soku jabłkowego , kg ryżu , kg kaszy jęczmiennej , puszkę klopsików, puszkę przecieru pomidorowego , serek topiony oraz dżem truskawkowy .Świątecznie raczej mało przydatne i ilości tez nie powalają na kolana .Za to w kartonach o kochani w kartonach same rarytasy , witaminy ,zdrowie czyli jednym słowem JABŁKA .Pięć kartonów jabłek .Dobrze mi tak .Połasiłam się na pomoc unijną zamiast brykać jak zwykle do biedronki .Na liście figurujemy do czerwca jednak ze względu na obrzydzenie do owoców krajowych na J , uprzedmiotowienie i brak podstawowych norm humanitarnych więcej z takiej formy nie skorzystam .Jakby nie to ,że na własnej skórze odczułam jak człowiek jest traktowany przez tych tzw dobroczyńców to bym się pukała znacząco w głowę jakby kto narzekał , bo przecież dają za darmo a ludziska tylko narzekać potrafią .Najlepiej na tym wyszedł Jasiek , zgodnie z zaleceniami mamy dużo przebywać na dworze , 5 godzin to dość , wyhasał się , pobrykał , wytrzymał , najfajniej było jak zapakowaliśmy już wszystkie jabłka a ten ancymon uparł się,że zostanie na hali wydawania towaru i nie ma mocnych nie wyjdzie i już .Jak zwykle pod pachę i na zewnętrzną .Z tym naszym łupem udaliśmy się do domu , który wyglądał jakby tornado przez niego przeszło , bo kto by się spodziewał ,że nam pół dnia zejdzie stanie w kolejce po owoce krajowe .Jasiek wyczerpał pokłady cierpliwości i zażądał wyjazdu na rybki do galerii .Więc rozgardiasz został a my poszliśmy .Po krótkiej wizycie , udaliśmy się na wycieczkę autobusową wokół miasta i nazad do domu i nie wiadomo kiedy dzień się skończył .Padłam razem z Jaśkiem ,mąż [pogasił światła i bałagan skrył mrok .Niestety poranek bezlitośnie odsłonił jego ogrom w dzisiejszy poranek Było nie było trzeba było w końcu ruszyć dupkę i zabrać się do pracy .Wynik upieczona szarlotka , drożdżowa babka , rogaliki z dżemem , makowiec dla małżonka ,zrobiona sałatka jarzynowa , ugotowane buraczki , zamarynowany królik ,przygotowany wywar pod barszcz , ugotowane jajka do majonezu i wykonane pisanki do koszyczka .Na koniec dnia szybka decyzja o przemeblowaniu lokalu mieszkalnego rozkręcenie narożnika , wtaszczenie go do kuchni , wytaszczenie stołu i krzeseł i ogarniecie podłogi tak niemiłosiernie zapaćkanej ,że masakra .A i w miedzy czasie obiad dla chłopców -pracusiów .Gdyby nie pomoc ( nieco wymuszona wprawdzie i niechętna ale zawsze )Córki mojej pewnie jeszcze bym wojowała z porządkami .A tak jutro wstanę sobie o 7 spokojnie dokończę kulinaria , udam sie poświęcić pracowicie przygotowany koszyczek usiądę i do wielkanocnego śniadania nie będę robić absolutnie nic -no przynajmniej taki mam plan .Mimo burz jednak znów wszystko trafiło na swoje miejsce .I nie mogło byc inaczej .Biedny Jaś poszedł dziś w zupełna odstawkę ale zorganizował sobie czas .Niepokojącym objawem u małego szkodnika jest agresja fizyczna , niezadowolony podchodzi i popycha albo tak jak starsza siostrę z płaskiej pięciopalczastej w papę , jak mu zwrócił uwagę poprawił .Kara na krzesełko i pozwoliłam zejść dopiero jak przeprosi , a ten nie i już .Więc siedż , lubisz jak ciebie ktos bije po buzi ? Siedż tu i pomyśl .Podumał , przekalkulował i poszedł przeprosić .Po kolejnej turze wysokiej temperatury mamy znów rozwój mowy , zadziwia mnie osobiście ile słów zna taki mały człowiek , mimo zabiegania słuchałam jak gada do Ewy jak , jej tłumaczy .Jak śpiewa tacie piosenki , jak coraz wyraźniej komunikuje swoje potrzeby ..Ciekawe jaka diagnoze wystawia nam w czerwcu w Mikoszowie .I czy w ogóle jakąś wystawią .Ostatnio zasugerowano mi obserwacje młodego pod katem zaburzeń mowy o podłożu afatycznym .Po świętach poszperam co to za jednostka chorobowa i z czym sie to je .Chyba jednak wole autyzm - ma tylko jeden wyraz a jest tak samo skomplikowany ja zaburzenia na tle afatycznym .i ma większą moc sprawczą .

poniedziałek, 21 marca 2016

angina

Jak zwykle przed świętami , nadchodzi czas na chorowanie Jaśka .Ewka dopiero co zakończyła swojego wirusa .Więc teraz kolejka młodego .Rano wyszedł zdrowiuteńki do swojej ,,pracy " a po południu telefon ,że ma gorączkę .No to w te pędy po szkodnika .Oczka szkliste , mina niewyraźna taki jakiś rozmymłany .Boli główka -się mi pociecha poskarżyła .-podmuchać.Boli no pewnie ,że boli to nie przeszkodziło mu jednak zaciągnąć nas na boisko szkolne , gdzie wykonał trzy pełne okrążenia w tym jedno w towarzystwie taty  (mam to uwiecznione na taśmie prawdy i śmiechu nie ma chłop całe jedno kółko wytrzymał )Ja nawet nie próbuje tak karkołomnych wyczynów jak bieganie w towarzystwie syna .Udaliśmy się następnie podstępnie do domu , okłamałam dziecko bezczelnie ,że jedziemy po hulajnogę .Bo niedobre to stworzenie rozsiadło się na ławeczce i oznajmiło -poczekam tutaj ,mamusia pójdzie po hulajnogę (cytat dosłowny )No więc nie zostawił mi wyboru , trzeba było nakłamać .Po dotarciu do domu dziecko moje po marudziło chwilkę,postało na dworze z hulajnogą w garści aby następnie dojść do wniosku ,że na dworze jest zimno i nieciekawie .Więc wtaszczył pojazd niemechaniczny do chałupy , zrzucił kurtkę , buty oraz spodnie i rozpoczął maltretowanie moich bębenków usznych .Jako że gardło boli ,przynajmniej nie piszczał jak zwykle .Przyklejka straszna .Na rączki , na kolanka, do mamusi tulimy , całujemy Jasia .Po zaaplikowaniu syropku na gorączkę i przeciwbólowego nastąpił chwilowy powrót wigoru na szczęście zmogło go spanie .Umęczony , nie umyty wdrapał się na łózko , wlazł pod pierzynkę i oznajmił -Idę spać  I tak jak powiedział zrobił , po chwilce dziecko nie ma śpi , bez pacierza , bez mamy ,bez Jeżyka Cyprianka .Co chwilkę zaglądam jak sie ma sytuacja pod pierzynką , na razie gorączki brak , poci się za to niesamowicie i kreci jak stado wściekłych owsików .To będzie długa noc .A jutro pracowity dzień .Rano jedziemy do Zielonej Góry zrobić małżonkowi badania . W między czasie może uda mi się zarejestrować Jaska do lekarza ,potem zakupowe przedświąteczne szaleństwo .Sprzątanie , szykowanie pod znakiem zapytania , bo jak Jaska rozłoży to nie ma zmiłuj ,żeby się ode mnie odkleił nawet na moment .Pewnie będzie to tak wyglądało ,że cały dzień będę siedzieć i niusiać malucha a w nocy nadrabiać zaległości bo samosie u licha nie zrobi a spać i tak nie będę gdyż trzeba Jaska monitorować .zakładam ,że w czwartek będę miała kłopot z przypomnieniem sobie kim u licha jestem .Ale to ten najczarniejszy scenariusz .Opcja optymistyczna zakłada lekki przebieg anginy ,wypucowany dom i zastawiony świątecznie stół .Dziś próbowałam szyć z Jaskiem na kolanach , bo sobie chłopaczyna upodobał miejscówkę z widokiem na kręcące sie kółka .Nie powiem nawet mi pomagał ale to lipa nie szycie .Nie wiem jakim cudem ale i tak udało mi się pół kołderki uszyć , ale i tak zabrakło mi żwirku na wypełnienie w związku z czym zmuszona byłam porzucić to jakże zacne zajęcie i zajęłam się czymś innym , czyli dopadłam się do komputera .Niby codziennie wiszę na niesamowicie wciągającym fb ale to nie to samo co klikanie w klawiaturę .Na razie daję radę .Tymczasem udam sie na spoczynek , gdyż nie wiadomo jak nocka minie a na dzień kolejny dużo sił mi będzie potrzebnych .Na środę zresztą też .Szwagra trzeba odstawić do szpitala w Nowej Soli , męża na zad do Zielonej Góry z wynikami .Jaska do lekarza a mnie do wariatkowa ..A w tym szaleństwie jeszcze znaleźć czas na świąteczny nastrój .Sama sobie życzę powodzenia i zdrowia i siły i czego mi tam jeszcze do szczęścia potrzeba .

niedziela, 13 marca 2016

Rozwojowy bunt

Najwyraźniej czas Jaśkowego buntu był kolejnym skokiem rozwojowym .Po fali nie chce mi się , nie lubię , nie będę , nie pójdę i innych połączeń nie z innymi wyrazami nadszedł czas na zaskakiwanie mamy .Może być tak ,że bunt był wyrazem niezadowolenia bo mama zajęta była wszystkim tylko nie Jasiem i on to wszystko umiał tylko ja byłam tak zabiegana ,że nie zauważyłam .Weekendowe perełki Ewa zabrała Jaskowi zabawkę reakcja młodego -Oddawaj to ! Wstał rano i dawaj zapamiętale walczyć o telefon w końcu stanął i zakomunikował -mój telefon ,daj mi będę oglądać .Do matki rodzonej .Ale cóż i na dobre wychowanie przyjdzie czas.Brat mój zakupił mi wczoraj colę .Jasiek oczywiście zaraz ten fakt wywęszył , poczekał aż naleję sobie do kubka , stanął i się wgapia .Oczywiście udaję ,że bladego pojęcia nie mam o co szkodnikowi chodzi .W końcu nie wytrzymał i woła -połykaj mamo .Mało się przez szkodnika nie udusiłam ze śmiechu .W nocy po raz pierwszy wstał i pomaszerował do łazienki na siku , oczywiście nie bez komplikacji .Najpierw wszedł w ścianę , poprawił w drugą ,zaplątał się w pierzynkę i obił o kabinę ale dał radę .Dzisiaj na śniadanie zażyczył sobie rybkę cały dzień biegał w piżamie , bo nie będzie się ubierał i już .Poszaleliśmy nieco ale kondycja mi siada albo pogoda do kitu , bo jakby mi ktoś prąd wyłączył nie dożycia byłam.Jasiek mimo niewątpliwie rozsadzającej go energii zdobył się jednak na chwilkę poświęcenia i po raz kolejny mnie zaskoczył .Na chwilkę zniknął , po czym pojawił się z książeczką w dłoni , usiadł sobie wsparł się na moim boku i zakomunikował -Jasiek przewraca kartki .I tak siedzi przewraca i komentuje po swojemu .Coś mnie naszło i pytam co jest na obrazku ,co robi dziewczynka ,gdzie jest itd a ten jakby nigdy nic innego nie robił odpowiada .Ej to ten sam smyk co w zeszłym tygodniu? Czy mi kto dziecko podmienił .Moje to aby na pewno .Jeśli myślicie ,że to  koniec zaskakiwania matki to jesteście w błędzie gdyż , po leżakowaniu syn mój zażyczył sobie -pisać .I tak za pomocą tablicy ścieralnej trenowaliśmy chwyt długopisowy .Szybciutko załapał o co chodzi i z  zapałem pisaliśmy cyferki .Ja siedziałam na krześle za Jankiem i trzymałam koniec rysika a on ściskał resztę w garści i pisał 1 0 najfajniejsze 8 i ani patrzeć godzina zleciała .Przy okazji odkryłam, że jeśli Jaśka coś zainteresuje i sprawi mu radochę jest w stanie skupić na tym dłużej swoją uwagę .Finisz jest taki ,że gdybym stawała z nim na komisję w zeszłym tygodniu to grupę dostałby do szesnastki a gdyby w tym nie dostałby wcale .Od piątku coś szkodnika rozbierało , ale po zaaplikowaniu szamańskich , znachorskich i ludowych metod z pogranicza magii odpukać rozeszło się po kościach  .Niechby się jeszcze ta zawierucha z porządkowaniem posesji zakończyła , bo osiwieję do cna .Bajzel jakich mało .Ale obiecałam sobie ,że od teraz znów będę bardziej mamą niż pracownikiem gospodarczym .Ha ha kogo ja oszukuje .

czwartek, 10 marca 2016

dziura i rajstopki

Co może łączyć rajstopy i dziurę .?Jasiek .W tym tygodniu fisiem przewodnim jest latanie w samych rajstopkach .Mogą być , za duże , z porozciągana gumką czy w różowe kwiatki ale najważniejsze jest aby posiadały dziurę .Ta z kolei może być nawet maleńka małe zwinne paluszki sprawią ,że zaraz zrobi się większa .Jak już uda się Jaśkowi zrobić jedną i nadać jej odpowiedni rozmiar wtedy zabiera się za tworzenie następnej .Jeszcze trwa czas na nie , jednak odnoszę wrażenie ,że nieco przygasa..Oprócz buntu wyłazi z młodego rozbestwienie , moja wina bo za każdym razem kiedy jechaliśmy autobusem wpadaliśmy do jakiegoś sklepu po przekąskę .I teraz mam tupanie nóżkami i ja chcę .No ale sama sobie zafundowałam więc sama muszę oduczyć .Szalony .Rano do przedszkola , przekupiony możliwością oglądania bajki w drodze do przedszkola przestał marudzić i narzekać i jakoś idzie bez marudzenia i tupania .Niedobry ,Po odstawieniu szkodnika jazda po szwagierkę , i ekipę porządkowo -rozbiórkowo do wszystkiego .Po odstawieniu każdego na właściwe miejsce .Sama dostarczam się tam gdzie powinnam się znajdować o godzinie 8 rano czyli w robocie .Po wyczerpującej, aczkolwiek sprawiającej satysfakcję sześciogodzinnej pracy udaję się biegiem do domu gdzie pędzikiem obiad i po Jaśka , w autobus mini rundka i do domu .Po nakarmieniu brygady , zapakowaniu jej do auta ,fru po szwagierkę i do domu .Oni do domu a ja?Ja też ale w domu zamiast kapci , gazety i parującego obiadu sajgon po obiedzie , bajzel na dworze , gruz do załadowania na przyczepę , na deser debil sąsiad z awanturą i groźbami jak to on mnie załatwi , wykończy itd itp .Wkurzyłam się i zadzwoniłam na 112 , przyjechali , zabrali i w spokoju mogłam wrócić do fascynującego ładowania gruzu .I tak w zgodzie i porozumieniu z bratem mym oraz synusiem , który z zapamiętaniem pomagał , Prawie skończyliśmy .Prawie gdyż zapadła noc i zostałam niejako zmuszona do zmierzenia się z domowym bajzlem .Ale i z tym sobie jak zwykle poradziłam.
Biedny mój mąż dziś na śniadanie się załapał ale na obiad chłopina zmuszony był zrobić sobie zupę mleczną .Tak wiem zła ze mnie żona i co z tego .Widziały gały co brały .Chłopcy wcale się nie skarżyli chociaż jak zwykle zapomniałam użyć soli , Na stole mieli to sobie mogli przyprawić .I jeszcze tylko mycie Jaśka i wysłuchanie jeżyka Cyprianka .Zaskoczenie na ten tydzień .Codziennie wieczorem , szepczę młodemu pacierz .Szepczę ponieważ wtedy słucha .I tak od długiego czasu .Nigdy nie nalegałam ,żeby mówił ze mną wychodząc z założenia ,że to zbyt trudne dla niego .A dziś ni z tego ni z owego Jan sam wyklepał całe Ojcze Nasz .Ot tak go naszało i mam ten swój mały znak .No może całkiem spory . Zauważyłam ,że Jasiek chętniej mówi kiedy zamiast  -Jasiu  powiedz mówię Jasiu powtórz .Wtedy chętniej wydaje dźwięki a tych pojawia się dużo .Jeśli nie umie czegoś powiedzieć , bardzo wymownie pokazuje. Np dziś wpadł z wizytą do Wojtusia  zażądał łyżki , i wskazał na miskę ,że tu trzeba nalać .Nalać makaronik z chińskiej zupki najlepiej na sucho .No ale wujaszek w szafkach licho .Więc zabrał się i przylazł z powrotem .Dopadł się do ciągnika , wlazł do środka i  siedział jak zaczarowany , spokój , nic nie zakłóca pracy .Jaka ja dziś byłam wdzięczna za ten gruz , za przyczepę i tą chwilę spokoju od syna .Cały ten gniew, wyzwolony przez Czesława D zwanego dalej Alladynem (w związku z tym ,że wkopał na środku podwórka lampę podłogową wyznaczając tym samym nowe trendy w budowaniu ogrodzeń ), któremu niewymownie żal ściska zad ,a który na szczęście zostanie niedługo odgrodzony betonowym płotem .wyładowałam walcząc z gruzem .Głupiego robota zawsze znajdzie a ja uwielbiam aktywny wypoczynek .Jutro kolejny owocny dzień .Ale nie wymiękam dam radę , bo jak nie ja to kto u licha .

niedziela, 6 marca 2016

powiew normalności

Niedziela minęła nudno , leniwie , zwyczajnie .Chociaż początek dnia był śmieszny bardzo  gdyż Jasiek zapytał z powagą -Tato co ty wyprawiasz?Jak zobaczył tatę przy garnkach
 Nawet książka nie wciągnęła , jakoś moje szare komórki nie były w stanie zapamiętać prostych sekwencji liter , by potem poskładać je w słowa i zrozumieć sens .Laba na całego .Mimo ogólnej niechęci dożycia ,świata i ludzi wykrzesałam z siebie odrobinę  entuzjazmu i pobawiłam się z synem moim osobistym .Bawiliśmy się w pudełko .Polega to na tym ,że młody włazi do dużej różowej skrzynki na zabawki , zestaw ten następnie stawiam na kocu i jeździmy po całym domu czyniąc przy tym niesłychany hałas i zaśmiewając się do upadłego.Odkopaliśmy też kaczkę z kółkami tzw wieża z kółek .Jasiek sam sobie znalazł nowa wersję układania wieży , Przy każdym kółku , które lądowało na swoim miejscu z entuzjazmem wykrzykiwał -pa pa kółeczko ,do zobaczenia .Jak już się wykółeczkował  pooglądał sobie ,,Strażników miasta"później  doszłam do wniosku ,że czas się dotlenić i mimo nadciągającego zmroku , zakosiłam kluczyki od reno , zapakowałam mniejszego szkodnika i ruszyliśmy .Pojechaliśmy na plac zabaw , potem pojechaliśmy połazić po lesie , wyszaleliśmy się , wyśmialiśmy , potem pojechaliśmy po babeczkę (mufinka czekoladowa)i do cioci Krystynki po mój telefon ,który wczoraj zostawiłam .Jasiek pobawił się z Oliwią na strychu u cioteczki i zmęczony , zakurzony , wytytłany w trawie dał się zapakować do auta i wróciliśmy sobie w te cztery ściany .Rytuał mycia przeszedł lekką modernizację .Teraz do wody zabieramy słonia (plastikowego)słoń zwie się Ana .Został zapożyczony z Teletubisiów .
Więc dzisiejszy dzień zaliczam do w miarę udanych .Ewa pojechała dziś do Polkowic na mszę o uzdrowienie prowadzoną przez ojca Antonello , czy ją uzdrowiło nie wiem , ponieważ mimo wiary w istnienie Boga czy jakby tego nie zwał w takie rzeczy trudni mi uwierzyć , podobnie jak w magię .Niewierny Tomasz ze mnie .Chociaż pewnie przy następnej okazji pokuszę się i udział wezmę .
Wczoraj znów się narobiłam jak dziki osioł  i po co ? Dla kilku gorzkich słów , dla skwaszonej miny , dla powodu do kłótni .Po co mi to wszystko? Źle robić cokolwiek kiedy druga strona notorycznie gasi twój entuzjazm , kiedy jęczy , narzeka , marudzi krytykuje- nie kiwając palcem przy żadnej z robionych czynności .Gdzie ci mężczyźni , prawdziwi tacy?chciałoby się zaśpiewać .O co chodzi ?, zranione męskie ego , bezsilność , poczucie porażki ? Niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego ktoś na kim bardzo ci zależy ciągle od nowa wbija dodatkowy  gwóźdź .I dlaczego nie potrafi dostrzec ,że poprzednie utworzyły już zwarty pancerz .Za dużo tego wszystkiego na mnie tylko jednej .Czas się otrząsnąć , zebrać ,odciąć bo zginę pod tym ciężarem , stanę się przezroczysta .Ja i nie ja .Tak mi przyszło do głowy ,że to nasilenie buntu u Janka w ostatnim czasie nie pojawiło się przypadkiem ,że wynikało w dużej mierze z tego że pozwoliłam sobie na odczuwanie wszystkiego co mnie ostatnio spotyka .Na tłumienie złości , gniewu .Na milczenie dla świętego spokoju , często wbrew sobie . I Jasiek jak lustro  uczuć odbił stan mojej skołatanej duszy .Dziś byłam spokojniejsza jakaś , mniej spięta i Jasiek był w miarę normalny , pomijając narastającą awersję do ubierania spodni .Skóra mi cierpnie , jak sobie pomyślę o jutrzejszym poranku
Jeszcze jedna fajna spraw mi się z dzisiejszego dnia przypomniała.Młody szkodnik uszczypnął starszą siostrę i za karę wylądował na krześle . Wprawdzie kara nie obyła się bez prób czmychnięcia ale na pytanie czy wolno szczypać Ewę odrzekł z powagą ,że nie wolno i poszedł przeprosić .Więc wytyczne od losu mam jasne -Ogarnij się babo , zejdź na ziemię ,przestań brać na bary więcej niż ci się należy i skoncentruj się na tym co najważniejsze .Ileż jeszcze Pan będzie mnie niósł na swoich ramionach , czas zobaczyć na piasku również ślady moich stóp .Łatwo zapomnieć o tym co naprawdę warte jest poświęcenia , zaangażować się w sprawy , które mało lub wcale mnie nie dotykają , zbyt łatwo , byle oddalić od siebie to czym zając się należy .Eh dobrze ,że ten Jasiek jest , nawet nie wiecie jak bardzo człowiek taki jak ja potrzebuje takiej dawki bezinteresownych i szczerych uczuć .Wszystko to czego nie nauczył mnie nikt dostałam w pigułce zwanej Jaś .Ewa też ma swój udział w tym procesie ale jakoś tak łagodniej delikatniej ,czasem bardzo boleśniej ale Jasiek , Jasiek po prostu jest i nie ma wyboru .A ja mam .I po raz kolejny wszystko to będzie nic , kiedy już zapadnie decyzja .Ile jeszcze tych wyborów i decyzji >Nie może być po prostu spokojnie , miło zwyczajnie ?Eh chyba nie .Czas dogotować zupę .Jutro kolejny pracowity dzień .Trzeba się odciąć od natłoku myśli i zasnąć najlepiej bez snów .

środa, 2 marca 2016

mama w oczach innych -czyli czas na zmiany

Jakoś nigdy nie zastanawiałam się jak widzą mnie  najbliżsi członkowie rodziny mowa o mężczyźnie i dziewczynie w wieku głupkowatym .Bo szwagierkom tudzież szwagrowi należy się Nobel w dziedzinie wysłuchiwania jakiż to ten ich powinowaty jest pełen wad i niedociągnięć . Szczególnie ,że mu się trafił taki anioł jak ja.Córka zbuntowana , nieposłuszna , niegrzeczna itp itd .też pełna wad po tatusiu oczywiście , bo ja przecież taka nie jestem .Kim więc jest mama w takim domu niedoskonałości ?
Jest
kucharką
sprzątaczką
praczką
informacją
biurem rzeczy położonych
prasowaczką
krawcową
gońcem
osobą od załatwiania spraw różnych
kimś na kogo można zrzucić własne niepowodzenia
kimś na kim można wyładować zły humor
pojemnikiem na wszelkie bolączki
Bywa 
budowlańcem
hydraulikiem
monterem
złotą rączką
Bycie mamą automatycznie jakby i mimochodem sprawia ,że przestaje być człowiekiem , nie mam potrzeb , oczekiwań , mój cały świat kręci się wokół domu , męża i dzieci .Idealna matka to taka ,która pada na twarz aby reszta rodzinki mogła cieszyć się spokojem , podstawionym pod nos obiadkiem , i innymi drobnymi ułatwieniami .
Skąd takie wnioski ?Ano stąd ,że w poszukiwaniu porozumienia się z nastolatką zapisałam się na kurs dla rodziców tzw ,Szkoła dla rodziców" 10 spotkań po 3 godziny raz w tygodniu .Oprócz celów edukacyjnych kurs ten stwarza mi warunki do wyjścia z domu , do pobycia z ludźmi , do odsapnięcia od tego mojego domowego kieratu , do wyłączenia na trzy godziny telefonu do odłączenia mózgu od codziennego mamo na dwa głosy i Monika na jeden .I kiedy trzeba się zająć młodym przez ten czas nagle jest lament, nerwy, i jakiś chory mega problem .Jedno leży przed telewizorem i jest chore (fakt na korzyść strony )ale nie umierające drugie rozłożone z telefonem w ręce i na pytanie co robił Janek potrafi powiedzieć- Latał luźnym luzem . Ręce opadają i radość życia też .Każde z nich jest tak zapatrzone w siebie ,że maja gdzieś mamę .Zamiast pomóc można przecież uprzykrzyć , zniechęcić , sprawić ,żeby zrezygnowała z tego kawałka świata dla siebie .Bo mama ma siedzieć w domu a nie mieć czas dla siebie .Pewnie ,moja wina bo od samego początku trzeba było jedno i drugie gonić do pomocy , wymagać chociaż minimum zaangażowania .Mogłam też wybić sobie z głowy pomysł posiadania kolejnej pociechy i w tej chwili opalałabym się na jakiejś tropikalnej wyspie sącząc leniwie drinka z parasolką .Ale żadnej z tych rzeczy nie zrobiłam i bardzo dobrze w tropiki zdążę tylko niech Jasiek podrośnie .I tak kolejny raz mam nieodparte wrażenie ,że właściwie to nie jestem częścią rodziny tylko samotna matką na wynajmie za talerz zupy i spanie .Smutno mi jak nie wiem co .Do kompletu Jasiek postanowił ,że jest to właściwy czas na bunt pięciolatka .Nie jakiś tam prowizoryczny , po łebkach ale taki na sto fajerek . Nie chcesz , nie zrobisz , nie lubisz , nie pójdziesz .Wrzeszczy , nie słucha , codziennie testuje matczyną cierpliwość, stan napięcia nerwów i ogólną wytrzymałość na stres .Powyższe próbuje przenosić na przedszkole lub terapeutów jednak z miejsca zostaje stopowany i okiełznywany .Chociaż dziś jakby łagodniej nieco.Ponoć bunt jest etapem rozwojowym i jest zjawiskiem prawidłowym i właściwym .Ja się tylko pytam a ja ?Jak ja mam to przetrwać , zrozumieć , wykazać empatię .Kiedy nerwy mam czasem napięte do granic możliwości i  kochani moi sprawdzają czy można sobie na nich pograć .Uroki matkowania macierzyństwo jest przereklamowane .Chociaż ma swoje niewątpliwe zalety .Bunt też .Co prawda można do spodu osiwieć ale za to po tygodniu użerania się , pisków , krzyków i wariactwa ,syneczek mój udał się rano do szuflady i zaczął sobie kompletować ubranie.I skompletował .ha może więc to co się dzieje na nie wyjdzie na tak .Jak na razie niezawodna mama chrzestna zaopiekuje się szkodnikiem na 4 piątki kwietnia a druga ciocia na marcowe .A moja wspaniała dwójka ?Cóż niech ich wszyscy święci mają w opiece kiedy przyjdzie czas na poproszenie o przysługę .Jak Kuba Bogu tak matka pomocnikom .Może i moja wina tylko czy na pewno .Żal mam i złości pełno  i długo im to będę pamiętać i wypominać też ale nie zamierzam kolejny raz zrezygnować po to aby im żyło się lepiej .Czas na zmiany .