niedziela, 6 marca 2016

powiew normalności

Niedziela minęła nudno , leniwie , zwyczajnie .Chociaż początek dnia był śmieszny bardzo  gdyż Jasiek zapytał z powagą -Tato co ty wyprawiasz?Jak zobaczył tatę przy garnkach
 Nawet książka nie wciągnęła , jakoś moje szare komórki nie były w stanie zapamiętać prostych sekwencji liter , by potem poskładać je w słowa i zrozumieć sens .Laba na całego .Mimo ogólnej niechęci dożycia ,świata i ludzi wykrzesałam z siebie odrobinę  entuzjazmu i pobawiłam się z synem moim osobistym .Bawiliśmy się w pudełko .Polega to na tym ,że młody włazi do dużej różowej skrzynki na zabawki , zestaw ten następnie stawiam na kocu i jeździmy po całym domu czyniąc przy tym niesłychany hałas i zaśmiewając się do upadłego.Odkopaliśmy też kaczkę z kółkami tzw wieża z kółek .Jasiek sam sobie znalazł nowa wersję układania wieży , Przy każdym kółku , które lądowało na swoim miejscu z entuzjazmem wykrzykiwał -pa pa kółeczko ,do zobaczenia .Jak już się wykółeczkował  pooglądał sobie ,,Strażników miasta"później  doszłam do wniosku ,że czas się dotlenić i mimo nadciągającego zmroku , zakosiłam kluczyki od reno , zapakowałam mniejszego szkodnika i ruszyliśmy .Pojechaliśmy na plac zabaw , potem pojechaliśmy połazić po lesie , wyszaleliśmy się , wyśmialiśmy , potem pojechaliśmy po babeczkę (mufinka czekoladowa)i do cioci Krystynki po mój telefon ,który wczoraj zostawiłam .Jasiek pobawił się z Oliwią na strychu u cioteczki i zmęczony , zakurzony , wytytłany w trawie dał się zapakować do auta i wróciliśmy sobie w te cztery ściany .Rytuał mycia przeszedł lekką modernizację .Teraz do wody zabieramy słonia (plastikowego)słoń zwie się Ana .Został zapożyczony z Teletubisiów .
Więc dzisiejszy dzień zaliczam do w miarę udanych .Ewa pojechała dziś do Polkowic na mszę o uzdrowienie prowadzoną przez ojca Antonello , czy ją uzdrowiło nie wiem , ponieważ mimo wiary w istnienie Boga czy jakby tego nie zwał w takie rzeczy trudni mi uwierzyć , podobnie jak w magię .Niewierny Tomasz ze mnie .Chociaż pewnie przy następnej okazji pokuszę się i udział wezmę .
Wczoraj znów się narobiłam jak dziki osioł  i po co ? Dla kilku gorzkich słów , dla skwaszonej miny , dla powodu do kłótni .Po co mi to wszystko? Źle robić cokolwiek kiedy druga strona notorycznie gasi twój entuzjazm , kiedy jęczy , narzeka , marudzi krytykuje- nie kiwając palcem przy żadnej z robionych czynności .Gdzie ci mężczyźni , prawdziwi tacy?chciałoby się zaśpiewać .O co chodzi ?, zranione męskie ego , bezsilność , poczucie porażki ? Niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego ktoś na kim bardzo ci zależy ciągle od nowa wbija dodatkowy  gwóźdź .I dlaczego nie potrafi dostrzec ,że poprzednie utworzyły już zwarty pancerz .Za dużo tego wszystkiego na mnie tylko jednej .Czas się otrząsnąć , zebrać ,odciąć bo zginę pod tym ciężarem , stanę się przezroczysta .Ja i nie ja .Tak mi przyszło do głowy ,że to nasilenie buntu u Janka w ostatnim czasie nie pojawiło się przypadkiem ,że wynikało w dużej mierze z tego że pozwoliłam sobie na odczuwanie wszystkiego co mnie ostatnio spotyka .Na tłumienie złości , gniewu .Na milczenie dla świętego spokoju , często wbrew sobie . I Jasiek jak lustro  uczuć odbił stan mojej skołatanej duszy .Dziś byłam spokojniejsza jakaś , mniej spięta i Jasiek był w miarę normalny , pomijając narastającą awersję do ubierania spodni .Skóra mi cierpnie , jak sobie pomyślę o jutrzejszym poranku
Jeszcze jedna fajna spraw mi się z dzisiejszego dnia przypomniała.Młody szkodnik uszczypnął starszą siostrę i za karę wylądował na krześle . Wprawdzie kara nie obyła się bez prób czmychnięcia ale na pytanie czy wolno szczypać Ewę odrzekł z powagą ,że nie wolno i poszedł przeprosić .Więc wytyczne od losu mam jasne -Ogarnij się babo , zejdź na ziemię ,przestań brać na bary więcej niż ci się należy i skoncentruj się na tym co najważniejsze .Ileż jeszcze Pan będzie mnie niósł na swoich ramionach , czas zobaczyć na piasku również ślady moich stóp .Łatwo zapomnieć o tym co naprawdę warte jest poświęcenia , zaangażować się w sprawy , które mało lub wcale mnie nie dotykają , zbyt łatwo , byle oddalić od siebie to czym zając się należy .Eh dobrze ,że ten Jasiek jest , nawet nie wiecie jak bardzo człowiek taki jak ja potrzebuje takiej dawki bezinteresownych i szczerych uczuć .Wszystko to czego nie nauczył mnie nikt dostałam w pigułce zwanej Jaś .Ewa też ma swój udział w tym procesie ale jakoś tak łagodniej delikatniej ,czasem bardzo boleśniej ale Jasiek , Jasiek po prostu jest i nie ma wyboru .A ja mam .I po raz kolejny wszystko to będzie nic , kiedy już zapadnie decyzja .Ile jeszcze tych wyborów i decyzji >Nie może być po prostu spokojnie , miło zwyczajnie ?Eh chyba nie .Czas dogotować zupę .Jutro kolejny pracowity dzień .Trzeba się odciąć od natłoku myśli i zasnąć najlepiej bez snów .

Brak komentarzy: