wtorek, 28 lipca 2015

Najtrudniejsze z uczuć -obojętność
Za zimnym spojrzeniem źrenic
Pustka emocji
Martwe morze nijakości
Sahara pragnień
Ocean niespełnionych nadziei

Najtrudniejsze w człowieczeństwie - obojętność
W pustym spojrzeniu bez wyrazu
Bezkres nicości
Pustka słów
Serce bez drgnienia
Dłonie bez czułości

Najtrudniejsza umiejetność -obojętność
Pogrzebanie emocji
Wypranie spojrzenia z uczuć
Ukrycie drżenia rąk w stalowym uścisku
Nie zaboli już nic
Skryte za obojętnością

Tak to jest i nie chce inaczej być .Na wiele rzeczy trzeba po prostu doskonale zobojętnieć bo inaczej bym oszalała do spodu i nieodwracalnie  .Na krzywe spojrzenia, na głupawe uśmieszki , na debilne komentarze za plecami , na szepty, na wytykanie palcami , na bezradność , nawet na dobro trzeba mi zobojętnieć bo tak myślę ,że jak sobie pozwolę na płacz to mogę nigdy nie przestać .Przypomniał mi ten mój mały smyk o swej niecodziennej przypadłości .Odprowadzaliśmy na przystanek koleżankę , i się zaczęło delikatnie , subtelnie , powoli nadciągał huragan zwany autystycznym atakiem mocy .Dał się odciągnąć od przystanku , kiedy nie zatrzymałam się przy drugim próbował użyć przemocy fizycznej używając w tym celu pozostałości swego uzębienia , nie dałam się zataszczyłam gościa do domu .Cos fantastycznego , wierzgające i wydzierające się 16 kg .Ale co potrafi pokazał dopiero w domu .Wrzask , wierzganie , odbijanie się od ścian , nie lubi jeść nie lubi pływać nie lubi spać .Pół godziny w ciągu której pościeliłam łózko , zataszczyłam gostka do wody i spacyfikowałam przygniatając kołdrą i dociskając nogami .było najdłuższa półgodzinówka w moim żywocie .Oczywiście reszta rodzinki bez reakcji nie wychylili głów ze swoich pokoi .No i bardzo dobrze bo masę energii zajęło mi zachowanie spokoju ,W końcu umęczony szarpaniem się , wrzaskiem i zwyczajnym całodziennym zmęczeniem odpuścił i postanowił się uspokoić , zrobiłam gadzinie kubek mleka , powiedziałam ,,W imię ojca i syna " przeczytałam bajkę o Jeżyku i w końcu dzięki najwyższemu i partii zasnął .I tez niespokojnie tak jakoś , ze zrywaniem się i popłakiwaniem , z szukaniem czy nie poszłam nie daj czego gdzie indziej .A potem głęboko zasnął i spokój w końcu spokój i cisza  .No nie było lekko ,oj nie nawet sobie nie wyobrażacie jak taki wrzask może człowiekowi wszystko wywrócić do góry nogami  .Po prostu masz ochotę złapać zakneblować , zlać dupsko i wyjść wyjść i nie wrócić.I gdyby nie ta wyuczona obojętność mogłoby tak wyglądać .Eh straszne to jest ta nie moc , to niezrozumienie , to wszystko w ogóle i to że człowiek zostaje z tym sam , mimo tylu ludzi wokół .Nie sztuka przyłożyć klapsa  no fakt a u nas byłaby to nie lada sztuka bo młody nie odczuwa bólu jak przeciętny misiek więc taka forma wychowania odpada ze względu na niska skuteczność .Z rozumieniem tez mamy niemałe kłopoty .Bo w słowniku młodego nie ma jutro , poczekaj , za chwilkę , za moment , teraz nie można .Jak coś chce to ma byc teraz tu i natychmiast .Ale u licha nie mogę sobie pozwolić na rozmemłanie .Bo jak teraz się nauczy że takim zachowaniem uzyska to co chce to leże i piszczę .Rano wstał pogodny jak to słoneczko i jakby wczorajszy wieczór nigdy się nie wydarzył .Eh i o co były te nerwy .Poszedł z siostrą na plac zabaw , i szopkę odstawił dopiero przy furtce do domu , płacz histeria i cóż ona tez musi się nauczyć obojętności bo kiedyś mnie zabraknie i co wtedy .Płacz i zęby w tynk bo nie poradzi sobie  z Jaskiem .Mam nadzieje że do tego czasu młody się ogarnie na tyle by samodzielnie funkcjonować , bo jak ma zostać pod opieka starszej siostry to już czas zbierać na dps .Bo tyle siostrzanego zaangażowania i miłości może mu niebezpiecznie zagrozić .I niech mi ktoś powie ,że będzie lepiej

niedziela, 26 lipca 2015

oprócz bycia mamy autysty jestem wielofunkcyjna a co

Czasem zdarza się że od bycia tylko mamą Janka odrywa mnie splot okoliczności mniej bądź bardziej sprzyjających , chociaż przewagę maja te pierwsze .Nieustającym czynnikiem  odrywającym jest mój rodzony rodzic Edward , fajny facet , świetny kumpel , beznadziejny ojciec .Na ogół żyje sobie w swoim środowisku , nie przysparzając mi większych troski i zmartwień ale za to jak już nabroi to z maksymalna mocą i na ful .I nie wiem jak chłopina to czyni ale przytrafiają mu się rzeczy co najmniej dziwaczne , uciążliwe i zagrażające żywotowi a mimo to jeszcze zipie   chociaż nie powinien wedle wszelkich praw fizyki , biologi oraz religii .Parę lat temu wysiadając z kabiny tira ,,zapomniał "chłopina o schodkach i strzaskał obie pięty , drutowanie , rok na wózku ,do dziś wyłażą odpryski a Edziu chodzi a nie miał .Mija kilka lat a mój geniusz wynalazków i dziwnych przedmiotów których nie należy przechowywać w domu nalewa sobie do butelki po oranżadzie płynu do chłodnic o pięknym czerwonym zabarwieniu i mniej pięknej nazwie tertachlorek czegoś tam co jest niesamowicie jadowite i raczej nieprzydatne do spożycia i co się dzieje z tak przygotowanym napojem ano Edziu zapomniawszy o tym że w/w płyn znajduje się w nieodpowiednim opakowaniu pociągnął solidny łyk .Ilość płynu jaka została mu w paszczy wystarczyła ,żeby zablokować nerki , wątrobę , spowodować wodobrzusze i obrzęk limfatyczny .Przeciętny Kowalski wyciągnąłby kopyta a Edward po 14 dniach spędzonych na intensywnej śmiga zdrowy jak rybka .Skutkiem ubocznym spożycia miały być dożywotnie dializy ale ku zaskoczeniu medyków okazały się absolutnie zbędne .A teraz zgubił protezę oka której szczęśliwym posiadaczem był od 1978 roku w normalnym kraju poszedłby do pracowni protetycznej usiadł na krześle i po dwóch godzinach wyszedł z nową .Nooo ale my nie żyjemy w normalnym kraju .Ciekawi was jak wygląda proces załatwiania nowej protezy? Skoro czytacie to zakładam ,że jak najbardziej .Wiec aby zdobyć protezę należy udać się do internisty (czas oczekiwania 1 dzień)aby ten stwierdził czy wizyta u okulisty jest konieczna .Po rozbawieniu lekarza sytuacją i otrzymaniu skierowania do specjalisty udajemy się na poszukiwanie gabinetu w którym są najkrótsze kolejki .(średni czas oczekiwania 3 miesiące rejestracja we wrześniu na październik )ale niecodzienna historia sprawiła ,że udało się wcisnąć Edzia w kolejkę i czekaliśmy tylko tydzień .W przeddzień wizyty na ojca mego spadło nowe nieszczęście w postaci próby oszabrowania jego skromnego majątku osobistego (cóż taka dzielnica ).Nic nie ukradli bo nie było co ale zamek w drzwiach zniszczony i piec kaflowy w pustostanie obok też .Się chłopina zirytował i nieco spożył środków odurzających więc jak mam go u licha zabrać do lekarza jak pływa chłopina na morzu oparów alkoholowych zalewanych na smutno .Wykombinowałam ,że wezmę dokumentację i pójdę bez pacjenta w końcu tylko po skierowanie .Więc młody do wózka , brat obok i mkniemy do przychodni .Niestety pani recepcjonistka brutalnie wyprostowała moje zapędy .Na wizycie pacjent być musi .No to szybki spacer z buta do domu po samochód ale żeby za łatwo nie było nie mój ,,biały szerszeń"tylko renówka małżonka .Wkurzona , pierwsza jazda wielkim autem ale jakoś poszło zgasł mi ze trzy razy , nieco skakał przy zmianie biegów ,  ale dojechaliśmy .Na szczęście Edward nieco się zdrzemnął wiec wyrwaliśmy go z wyra na  żywioł zapakowaliśmy w auto i zawieźliśmy do przychodni .Ku mojemu zaskoczeniu Edziu szybciutko został wywołany do gabinetu .Oddychnęłam z ulga ,że chociaż tu los jest łaskawy .Za wcześnie złapałam ten oddech oj za wcześnie  .Wyszedł z gabinetu po chwili usiadł na krzesełku i siedzi i siedzi i siedzi ....mac siedzi bo go zakropili do badania .No i zeszło nam dwie godziny u okulisty .W upale i z Jaskiem przy nogawce .Masakra ale daliśmy radę .Jak już wszedł ponownie do gabinetu , poszło szybciej .Po chwili wzywał posiłki bo nie umiał wytłumaczyć po co przyszedł no to ja ,że po zlecenie na zaopatrzenie w środki pomocowe a pani dr a jak wygląda taki druczek .Na szczęście w gabinecie był pan asystent który wykombinował ,że maja jakieś druki o to pewnie te bo tylko jeden bloczek innych nie ma .No jak nie ma to nie ma .Wypisał rubryczki , Pani dr poinformowała ,że wymagana jest operacja zaćmy na pozostałym i jedynym oku dziadka (zapisaliśmy go na zabieg czas oczekiwania 4-5 lat )poszła sprawdzić kody zaopatrzenia do protezy , co zajęło jej dobre kilkanaście minut .I w końcu staliśmy się posiadaczami dokumentacji niezbędnej do dalszej przygody z protezowaniem .Zziajani , zmachani udaliśmy się do swych domów i dzień się skończył
 i nastała noc i dzień drugi
 Jako ,że opelek był na warsztacie na poprawkach lakierniczych pogoda piękna a czasu w bród ,wsadziłam Jaska do spacerowego wózka  udałam się do oddziału nfz w celu podbicia wczoraj otrzymanego zlecenia.Fajnie by było po prostu wejść i podbić   papierek ale nie .Okazało się że kody medyczne na zleceniu sa nieaktualne od ponad dwóch lat .Pani skserowała mi kartę z aktualnymi kodami i ponownie udałam się do pani doktor w celu poprawienia w/w kodów .Po spacerku na drugi koniec miasta i uzupełnieniu papierkologii postanowiłam odłożyć ponowne udanie się do nfz na dzień kolejny .
I nastała noc i dzień trzeci .
Porankiem dnia trzeciego zadzwoniła pracownik MOPS w celu poinformowania ,ze w dniu dzisiejszym przybędzie do Edzia z wizytą za około dwie godziny .O żesz ty , telefon do Edzia obudzony , oczekuje , obudzić Jaśka , zapakować mu owsiankę do pudełka , podłączyć drukarkę ,żeby wydrukować rachunki zebrać papiery do wywiadu i w drogęęęęę . Zdążyłam .Pani po obejrzeniu warunków mieszkaniowych ,rozmowie oraz dokumentów łaskawie postanowiła łaskawie udzielić rodzicowi wsparcia na zakup paliwa do kliniki protetycznej w Bydgoszczy .Żeby za łatwo nie było warunkiem było dostarczenie zaświadczenia że brat mój rodzony jest bezrobotny zarejestrowany .Problemu by nie było gdyby był a nie był a więc w dniu następnym zaplanowaliśmy to właśnie wydarzenie .Obijając się przez resztę dnia dotrwaliśmy do wieczora .
I nastała noc i dzień czwarty .
Z samego rana tuz przed 9 zajechałam po mego brata i udaliśmy się gada zarejestrować .Zaczęło się fajnie  miejsce na parkingu , mało ludzi .No i na tym się skończyło dobre .Jako ,że od niedawna mój brat jest posiadaczem nowego dowodu osobistego w którym brak jest informacji o miejscu zameldowania pani odesłała nas po zaświadczenie do urzędu miasta o zameldowaniu .W urzędzie papierek wydano od reki i mogłoby być fajnie jakby nie fakt ,że młody nadal zameldowany był w starym mieszkaniu co jest bardziej niż dziwne ponieważ  w poprzednim dowodzie miał nowy adres i jak załatwiałam dofinansowanie do ich lokalu to figurował pod nowym adresem a teraz zniknął .No i żeby otrzymać nowe zaświadczenie trzeba było dostarczyć umowę najmu lokalu , oraz właściciela lokalu w celu złożenia podpisu pod druczkiem zameldowania .Pikus by był gdyby nie to ze umowa w adm , Edward u mnie a my w urzędzie .No to marsz do auta po Edzia , po umowę  nazad do urzędu miasta po zaświadczenie .Po pół godzinie oczekiwania otrzymaliśmy zaświadczenie w dwóch egzemplarzach za darmo ze względu na okoliczności( koszt zaświadczonka o zameldowaniu 17 zł )
z zaswiadczonkiem nazad do pup w celu dokończenia rejestracji i w koncu z kompletem papierków do mops .
I nastała noc i dzień piaty
Teraz po zabezpieczeniu finansów na podróż , zdobyciu wymaganych pieczątek podpisów i zaświadczeń pozostało tylko zaczekać do poniedziałku i zadzwonić do Bydgoszczy  w celu umówienia wizyty .Przed nami weekend pełen pytań i oczekiwań .
-Czy pani wróciła z urlopu?
-Czy długo będziemy czekać na termin ?
-Czy uda się do tego czasu naskrobać na tłumik w oplu , bo droga daleka i jak ma mi tak tłuc to masakra
-Czy ten ciąg niefortunnych zdarzeń w końcu się skończy?
-I jak ja się u licha nazywam ?

A na deser perełeczka z naszego świata autyzmu czasem po ciężkim tygodniu zdarza się taki mały cud na osłodę  i taki wieczór .Umiejętności widoczne na filmiku zdobył sam nie wiadomo jak i nie wiadomo kiedy po prostu umie i już
No gdzie ten pociąg

środa, 22 lipca 2015

hmmmmmm...................????

Byliśmy dziś u pani Dorotki naszej pani logopedki na konsultacji .Jasiek pamiętał windę , i sale z kulkami i panie terapeutki i czekoladę z automatu ale nie pamiętał sali do si co mnie zadziwiło nieco .Jeszcze bardziej zaskoczył mnie ten mój synalek tym że nie chciał pracować , był bardzo podekscytowany , skakał machał rękami , nie chciał siedzieć przy stoliku , biegał po sali piszczał , próbował krzyczeć , no dziś po prostu zachowywał się jak rasowy okaz dziecka z autyzmem .Mimo wszystko zaprezentował kilka swoich umiejętności .Niepokoi mnie to jego adhd , jeśli w szkole będzie się tak zachowywał nie ma mowy o szkole integracyjnej , szykuje nam się nauczanie indywidualne , bo w szkole specjalnej go nie widzę i nie pośle i już.Ale na wszystko przyjdzie czas najważniejsze jest to ,że mimo niespodziewanej aktywności fizycznej , wykonał część poleceń  , dobierał obrazki , mówił .Ogólnie nie było źle i jestem szczęśliwa z postępów jakie zrobiliśmy przez te dwa lata intensywnej terapii , bo mogliśmy utknąć w tym zaklętym świecie i już tam zostać .Boje się pewnie że się boje , bo czytam , słucham , patrze , czasem następuje regres i wszystko trzeba by było zaczynać od nowa brrr cóż i z takimi myślami muszę się zmierzyć nie da się być wiecznie optymistką a ja mimo wszystko nie bywam nią nawet czasami bo zawsze jakiś głosik szepcze ,,jeszcze się nie ciesz , poczekaj ,to nie koniec "i tak sobie trwam w zawieszeniu i staram się cieszyć każdym kolejnym dniem który minął .
Potem poszliśmy do nfz podbić dziadka zlecenie na protezę oka , żeby za pięknie nie było  poinformowała mnie miła pani ,że kody wpisane przez lekarza są od dwóch lat nieaktualne , no i nazad do dr , z kartką z aktualnymi kodami , bo przecież jakby je tam kto w tym nfz wpisał to by się świat zawalił bo inny kolor długopisa .Ale nic to i tak miałam w planach długiii spacer w upale  , Jutro znowu do nfz po pieczątkę , potem do mopsu po fundusze na wyjazd do Bydgoszczy .i teraz tylko czekać .
Kończy się lipiec i nasz urlop również (na szczęście dla mnie )moja przylepka na trochę się odklei , bo to jego mamusiowe trzymanie się spódnicy jest już nieco męczące  .Nic nie mogę zrobić i funkcjonuję dużo wolniej a to mnie wkurza ,nie Jasiek mi nie przeszkadza tylko mnie spowalania i zmienia mi rozkład dnia jak jest 24h na dobę .Pewnie bym się po pewnym czasie przyzwyczaiła ale na szczęście istnieją przedszkola , bo bym zwariowała pewnikiem jak nic i na pewno .
Pożyjemy zobaczymy jakos to będzie aby do przodu

niedziela, 19 lipca 2015

jesteśmy jak te ptaszki na niebie

Jakoś tak nam zawsze wychodzi ,że jak czegoś potrzebujemy to nam dosłownie spada z nieba w odpowiednim momencie .Nie tak dawno mówię do szanownego małżonka ,że trzeba by się rozejrzeć za rowerkiem dla Janka po podwórku by sobie chłopaczynka śmigał .Najprościej byłoby śmignąć do sklepu i zakupić ,można by było fakt gdyby nie to ,że cierpimy na permanentny i ciągły brak płynności gotówkowej , kredytowej również .A tu dzwoni telefon i Joanna (żona Marcina oraz mama ciut większego Jasia) zaprasza nas coby przyjechać po kilka rzeczy . Te kilka rzeczy to
-fotelik do samochodu (niby nie potrzebowaliśmy a się okazało że strzał w dziesiątkę po zamontowaniu w opelku szkodnik nie chciał wysiąść )
-rowerek z bocznymi kółkami w kolorze zielonym (potrzebowaliśmy na ten tychmiast i w tej chwili )Jasio jak zobaczył wehikuł to dziecka nie było , oczy jak pięć złotych uśmiech na buzi i dawaj próbować jechać ,jeździć , ujeżdżać ,ile radochy a jeszcze w rowerku jest dzwonek najważniejsza chyba część sądząc po zaangażowaniu Jaśka w jego używanie .W gratisie żadnej bojaźni Bożej przed nowym miejscem wlazł do domu , sprawdził obejście , pobawił się z kotkami , właził z Jaśkiem na drzewa , no jak tu szkodnika nie kochać , a na dzień dobry zaczął od zdania -głodny jesteś .cóż zagłodzone moje dziecko biedne a do bułeczki maślanej dorwał się jakby z tydzień nie jadł potrzebę picia też zasygnalizował chłopina nie przepadnie o podstawowe potrzeby umie się upomnieć .Ignorował wprawdzie dorosłych i odrzucał wszelkie formy zainteresowania z ich strony jednak jak chciał pójść do królików to sobie towarzysza znalazł .Nieco był zdezorientowany bo słyszał kurczaki a na podwórku nie było i zagwozdka jak to może być słyszy a nie widzi .Jak ktoś by nas gdzieś zapraszał a miał dość naszego towarzystwa a nie chciał nas urazić bezpośrednim -zbierajcie się kochani wystarczy włączyć kosiarkę ,której Jasiek ostatnio się boi . W tempie szybszym od szybkiego ruszył biegiem do samochodu i po drodze cichło za nim -do widzenia .Taki fis ostatnio strach przed sprzętami wydającymi dźwięki np piła stołowa, betoniarka , kosiarka do trawy (szczególnie podkaszarka )oraz motory Na widok w/w Jasiek przykleja się do mnie jak plasterek i piszczy -Już koniec , nie ma już nie działa , nie ma już , idziemy .Entuzjazm za to okazuje skacząc i kręcąc ramionami pracuje nad wykonaniem opasek na nadgarstki ale ze względu na okoliczność przebywania na urlopie wakacyjnym szkodnika wszelkie prace związane z oderwaniem od niego uwagi nie wchodzą w rachubę a na przebywanie na strychu ma chłopak awersje ostatnio niemożliwą a nie chce mi się znosić warsztatu na dół , więc pracę muszą poczekać aż zaraza wróci do przedszkola .
Kolejna rzeczą jaka nam spada w regularnych odstępach czasu jest dopływ gotówki .Jak to się dzieje  nie wiem po prostu jak kończą nam się zaskórniaczki i ogarnia nas depresja finansowa dzwoni telefon i  słyszę -dzień dobry  ja dostałam telefon od pani A (albo od pani B ) kołderkę chciałam zamówić można .Oczywiście ,że można jak najbardziej można a nawet trzeba co jest bardzo wskazane dla naszych podstawowych potrzeb finansowych .
Dziękuję Wam moje dobre duszki, wróżki i ludzie z krwi i kości, bez Was może by i było to samo ale nie tak samo , nie z takim sercem , nie tak sympatycznie i nie tak szybko .Sporo się Was przewinęło przez nasze zmagania z autyzmem i nie tylko .Nie sposób wszystkich wymienić ale wszystkim należą się szczere i serdeczne podziękowania za pomoc , serce pamięć i zaangażowanie  .Cóż  my możemy na to wszytko powiedzieć .DZIĘKUJEMY KOCHANI  

czwartek, 16 lipca 2015

czego się nie robi aby osiągnąć cel czyli pożegnanie pampersa cd







No ile można prac do licha o mały włos byłam gotowa się poddać i założyć młodemu foliowe gacie i mieć spokój a nie przynosić go z podwórka usmarowanego kupą od góry do dołu masakreblę mówię wam .Ulubionym miejscem niecnego procederu rozsmarowywania kupy na Jasku i przez Jaska stała się posesja sąsiadów a konkretnie wybieg z kurczakami . Jak młody nalegał ,że chce do kurczaków oznaczało to ,że produkcja ruszyła i należy przygotować miskę wodę i duży ręcznik .Ile można ile pytam się i nie udusić gada małego kiedy moim oczom ukazuje się wysmarowana buzia i -woła nie ma kupy mamo .No nie ma a to na buzi to maseczka błotna .Prośby groźby , krzyki bez efektu .Bo u nas to naprawdę jakby grochem o ścianę rzucał  trzeba było więc sięgnąć po środki niekonwencjonalne i sprawić aby się chłopinie kojarzyło miło .Pomysł numer 1 smartfon z ulubioną bajka czas posiedzenia 1 godzina 17 minut efekt -fanfary , oklaski i ogólna rodzinna radość z kupy we właściwym miejscu 

 a dziś wpadłam na pomysł ,że skoro Jasiek nie chce przyjść na nocnik to ten będzie chodził za nim i kolejny mały sukces .Nauczona doświadczeniem poprzednim ruszyłam po fotel i lekturę zostawiając młodego sam na sam z nocnikiem .Po kilku chwilach wracam a ten siedzi sobie jak gdyby nigdy nic , gada do kurczaków cieszy się i na mój widok -zrobiłeś kupę tak .No i zrobił do nocniczka .
Tak więc zestaw podróżny należy uzupełnić o rolkę papieru , nocnik i sporą dawkę cierpliwości .Nic to ważne ,że nie wraca umazany od stóp do głów , bo naprawdę bym mu coś zrobiła jakby mi jeszcze raz taki numer odstawił .Dla rozładowania emocji zdemolowałam sąsiadowi tablice rejestracyjna cofając tuż pod własnym swoim domem oj się chłopina ucieszył na szczęście tylko pogięta tablica żal , skruchę i obietnice poprawy tudzież naprawy wyrządzonej szkody zadeklarowałam osobiście i cóż mogę więcej .
Znalazłam również ciekawą lekturę niekoniecznie dla maniaków katolicyzmu bardziej dla sceptyków
i rodziców nastoletnich pociech .Rafała Szymkowiaka pt ,, Spowiedź jest spoko " posiadaczom pociech w wieku gimnazjalnym polecam fragment ze strony 139 rachunek sumienia nastolatki "nie przepisuje gdyż nie ma tu informacji że można ale warto poczytać .
Remont trwa nadal , ale regipsy czekają w garażu o mały włos byłby dziś wisiał sufit no ale brygada    remontowa , dwuosobowa opiła się piwa i wymiękła jutro zrobimy (mam nadzieje) zrobiłabym sama ale cholerstwo niewygodne trochę gabarytowo .
No i tyle u nas na dziś
Dla odmiany wiersz na koniec posta

Niepewność"
,,
Drżenie wewnątrz jak wulkan  
Tuż pod powierzchnią duszy
Lawa strachu i oczekiwania
Na nic właściwie , na wszystko
Pelna obaw o nieznane
Kipi pod skórą
Wypełniona przeczuciem
Nieokreślona nicość
Czeka na wybuch
Strzepy pyłu rzucone na wiatr codzienności
Z westchnieniem ulgi
Kolejny raz nic się nie zrodziło z tego drżenia
Nic ponad przeczucie podszyte strachem
Nic oprócz niczego wypełnionego niczym


poniedziałek, 13 lipca 2015

kolejna wycieczka

Tym razem ruszamy na Bydgoszcz do przychodni gdańskiej po co ano po protezę oka dla niepoprawnego dziadka a mojego ojca .Nie no bez takich nic mu nie zrobiłam i nie ucierpiał podczas prac remontowych , biedaczek zgubił protezę i nic dziwnego  od dawien dawna nadawała się tylko do wymiany .Szybciutko udało się zarejestrować do okulisty (na 21 lipca br )27 lipca z urlopu wraca z urlopu pani odpowiedzialna za dobór soczewek .Będziemy dzwonić mam nadzieje ,że nie będziemy długo czekać bo jakoś nie mogę się przyzwyczaić do Edzia bez szkiełka  ,A dlaczego drugi koniec kraju , jak zwykle terminy i kasa .W nfzcie podali mi 6 adresów i tylko tu było szybko i bez dopłat .Gdzie indziej czas oczekiwania listopad br plus 10 dni wykonanie protezy czyli min dwa wyjazdy .Kraków, Tarnów , Bydgoszcz, Warszawa wybór  niewielki Wrocław ani jeden szpital ponoć nie ma umowy z funduszem .Na razie skrobiemy na paliwo gdyż podróż pociągiem trwałaby ponad 14 godzin kolejny wyjazd i kolejne wyzwanie .Może skoczymy przy okazji do Gdańska na kawkę do starszej siostry .Kto wie gdzie nas koła poniosą . No i żeby nie było ,że nigdzie nie byliśmy na wakacje .W końcu nikt sie nie pyta jak długo cie nie było tylko gdzie byłaś.Jasiek jedzie z mama i dziadkiem namawiamy Ewkę ale ten egzemplarz niereformowalny jakiś jest ale się uda jak nie to zastosuje przymus bezpośredni i już .

niedziela, 12 lipca 2015

a co tam panie u dworu słychać?

A no Panie dzieju , wiele .Czasu brak chociaż prace remontowe w żółwim tempie posuwają się do przodu a raczej są posuwane (no bez podtekstów proszę )przez dwa osobniki płci męskiej oraz nawiedzoną kierownik robót czyli mnie . Wolno gdyż wszyscy znamy się na budowlance jak psy na gwiazdach i uczymy się od podstaw .Idziiiiieeeee nam a co .W tym szaleństwie jest i Jasiek wakacyjnie puszczony samopas .Czy to dobrze dla niego taki brak nadzoru ,biegania , uważania domyślania się czego potrzebuje , zgadywania o co mu chodzi i co by chciał .Bardzo i rewelacyjnie wręcz .Ma nowego kumpla Kubę (rodzice Kuby wynajmują u nas mieszkanie )i od kilku dni bawią się razem .Jako że jesteśmy nieźle przeszkoleni w komunikacji jednosłownej (dla niewtajemniczonych piciu -daj kobieto soku w kubku , chlebek-z dżemikiem mi daj i bez masła to dużo zjem najlepiej daj mi słoik z dżemem chleba nie lubię ) to nie było problemu .Jednak żeby bawić się potrzeba nieco więcej słów .Wczoraj Jasiek smędził łażąc za mną i ciągnąc do Kuby powtarzał monotonnie -zjeżdżalnia .tłumaczenie -chcę pójść z Kubą na zjeżdżalnie .No i wypaliłam no to idź mu powiedz  .szkodnik pokręcił się chwilę , poszarpał mnie za rękaw po marudził nieco i poleciał i słyszę więcej niż oczekiwałam -Kuba chodź na zjeżdżalnie .Rzuciłam okiem na moich dużych chłopców , oni na mnie a potem wszyscy rzuciliśmy się za winkiel zobaczyć czy nie ma tam jeszcze jakiegoś dziecka - nie było .Mój syn wypowiedział pierwsze samodzielne pełne zdanie .Czekamy na telefon z poradni logopedycznej bo gdyż aczkolwiek trzeba popracować nad poprawnością gramatyczna szkodnika gdyż przemawia do siebie w formie jaka słyszy czyli ty -uderzyłeś się ? itd .Wiele osób twierdzi ,że oglądanie telewizji przez autystę nie pomaga mu w rozwoju a u nas jak zwykle na odwrót .Aktualnie wyszperałam na popularnym serwisie YT filmiki z małym Ludwikiem w roli głównej .Świat małego Ludwika  powtarzał na początku to co widział a potem zaczął wykorzystywać na co dzień .Odcinek  z placem zabaw służy mu za bazę wyjściową do komunikowania czego chce .I ku mojemu zdumieniu jeśli nie umie powiedzieć jakiegoś słowa wyraźnie i zrozumiale to na hasło nie rozumiem powtórz wykorzystuje dialog z bajki wstawiając słowa które są mu potrzebne i mimo tego że danego słowa nie wypowiada wyraźnie jako pojedynczego wyrazu to w tym mini dialogu wypowiada je zrozumiale . Wygląda to mniej więcej tak ,że stoimy w biedronce a Jasiek prowadzi taki oto monolog
-Idziemy pupić sklepu ?Maś piniandze ?Pupić
Po wejściu do sklepu zaczyna się inny świat .Pytam co ci kupić ?na co słyszę bełkot  .Nie rozumiem -i w tym momencie cyk przycisk i odtwarza dialog
-chcesz bułkę-nie
-chcesz serek -nieeee(przeciąga słowo )



-chcesz pić -nie
-chcesz loda -tak chcesz(energicznie kiwa wtedy głową) loda truskawkowy (o innym smaku nie ma mowy )i tak to wygląda taki sam schemat stosuje jak chce cokolwiek innego .Nieco skomplikowane ale mówi komunikuje się i to jest najważniejsze .W naszym żywocie pod znakiem wielkiego A nastąpiło również inne epokowe wydarzenie mój maminsynek został u cioci Krystynki absolutnie i zupełnie sam , bez płaczu , wrzasków i cudowania .pomachał mi nawet na do widzenia .I na tym koniec dobrego wieczorem został z tata i starszą żmiją i dał im taki koncert za mamą ,że klękajcie narody .I bardzo bobrze czas najwyższy ,żeby się oboje zastanowili jaki maja udział w wychowaniu najmłodszego skoro daje im tak do wiwatu .Postanowiłam częściej go zostawiać z tą straszną dwójką chociaż mam obawy jak biedaczek to zniesie ale mus ich do siebie przyzwyczaić bo nie daj Boże matki zbraknie i co wtedy płacz lament i depresja .
Akcent humorystyczny na zakończenie ostatnio znany większości osobnik młodociany pod pseudonimem Jasio  zerwał się tuż po drugiej rano radosny wyspany i gotowy do psocenia .Jednak po zabiegach pacyfikacyjnych usnął jednak został brutalnie przez rodzoną matkę wyrwany ze snu o godzinie 6 więc się nie wyspał za bardzo efekt jak na załączonych obrazkach 





a tak oglądamy bajeczkę z żółwiem

niedziela, 5 lipca 2015

układamy puzle



czas się pochwalić czym zajmowaliśmy się z Jaskiem w międzyczasie czyli między jednym a drugim remoncikiem .Jakiś czas temu zabraliśmy się za naukę logicznego myślenia czyli za układanie puzzli .Sadząc po wcześniejszym zupełnym i absolutnym braku zainteresowania Janka w/w sposobem edukacji po kilku niezbyt udanych sesjach pewnego poranka synuś stwierdził że nadszedł czas na układanie puzzli wykorzystując dwa kartony jeden z rondlem a drugi z szybkowarem wdrapał się wyjął z szafki kartonik z puzzlami zataszczył do kuchni i najzwyczajniej w świecie układał .Nie mam komentarza który właściwie oddałby stan mojego osłupienia więc pozostawię Wam ocenę stopnia umiejętności mojego synalka .
Odpieluchowanie trwa robimy postępy siku lata sam a kupa najchętniej do wody .No cóż i to trzeba przetrwać ważne ,że woła i rozróżnia jedno od drugiego .O postępach będziemy informować na bieżąco lub z niewielkim opóźnieniem 

zaległe galeryjki


Zaczynamy pracownia -niedokończona ale już wykorzystywana w celu do tego założonym 












 w końcu kupiłam antyramę na moje rękodzieło artystyczne i oto efekt

Następny rozpoczęty projekt w realizacji mój własny osobisty pokój
 tych drzwi nie będzie i tak prowadziły donikąd .wersja pierwotna zakładał wykonanie we wnęce półek ale hałas z drugiej strony zweryfikował te niecne plany kable już przebrane i podwieszone jak powinny
 na to nie mam pomysłu wstępnie na dole połka na telewizor, nowy tynk i malowanko .wersja numer dwa półka -schodki .Pytanie czy Jasiek nie poczuje nagłej potrzeby wspinania się na konstrukcje w takiej wersji


 miejsce na łózko przy drzwiach planuje podnieść podłogę wzdłuż istniejących jeszcze drzwi  i wykorzystać rurę od gazu jako karnisz do powieszenia zasłony no wiecie żeby mnie nie pościelone łózko nie kluło w oczy

akcent humorystyczny -parking przy tesco 


 pyszne ciasto truskawkowe o którym wspominałam niedawno


 nie wiem jak te wszystkie kobietki gotują ale ja mam zawsze sajgon w kuchni podczas produkcji



 ale efekt końcowy mnie zadowala .sok , dżem oraz ciacho i porządki czego chcieć więcej
 a tera lektura łyżeczka i odrobina ciszy