poniedziałek, 24 listopada 2014


   .W związku z trwającą przebudową lokalu mieszkalnego powiększającego nasz status posiadania o jeden pokój a pomniejszający lokal szwagra o tenże pokój .W domu trwa walka o przetrwanie .Wszędzie jest niemiłosierny bałagan (normalnie tez jest ale ten zaczyna mi doskwierać do żywego .Mam wrażenie ,że tuż za moimi plecami łazi ktoś kto brudzi non stop .A wszystko po to aby moja najstarsza pociecha miała okno na świat .Jasiek oczywiście jest wniebowzięty dla niego to niesamowita gratka .Na szczęście na te kilka godzin idzie do ,,pracy" więc  ja mogę spokojnie zabrać się do pracy w domu . Jutro czeka mnie szlifowanie ścian ze szpachlu i gruntowanie ścian a potem malowanie .Tak będę to robić samodzielnie i własnoręcznie ..A co mam wrodzony talent do wielu rzeczy po prostu i już .(Czasem się zastanawiam czy  Stwórca umieścił mnie we właściwym ciele  .)Grunt to żeby się w domu nie nudzić .
   Jasiek w dalszym ciągu z chęcią mknie rano do przedszkola i pani Juli .Ma nowe fascynujące zajęcie sam zapowiada przez mikrofon swoje przybycie .Coraz więcej mówi , rozumie , wykonuje polecenia , coraz mniej się złości kiedy czegoś chce stara się to powiedzieć lub pokazać .Dziś w poczekalni jeden ze stażystów pokazywał mu jak się skacze na piłce z uchwytami i ku mojemu zaskoczeniu Jasiek patrzył i udawał ,że trzyma i skacze na swojej wymyślonej piłce .Potem z radością popędził na zajęcia z panią Kasią  .Po zajęciach spacer w deszczu do auta i kurs do domu .Na szczęście po powrocie okazało się ,że nasza część rozpierduchy remontowej  już się zakończyła i można przejść do  następnego etapu .I bardzo dobrze .Czas najwyższy .Na szczęście również zrobiło się późno więc młody nie zdążył narozrabiać , zjadł , pooglądał ,,Jasia "myju myju i do spania .
Dzień więc zaliczam jako udany .W ramach odstresowania się pomachałam sobie szpadlem w ogródku szwagierki i odkryłam ,że po maturze szpadlem macha się identycznie jak bez .Było zaje fajnie i zaraz zmykam odespać ze spokojem bo stres wypociłam .




wtorek, 18 listopada 2014

Lepimy pierogi

Czekam na nic , na wszystko , na nikogo
Szukam nie wiadomo czego
Gonię nie wiadomo za czym
Zabiegam o nieistotne drobiazgi
Gubię po drodze sens czegokolwiek
Jestem
Szukam
Błądzę
Po co?
I tak na mecie tego wyścigu
Wszystko stanie się nieważne .

         Słota za oknem wpędza mnie w depresję jesienną .Jak miło ,że ktoś wymyślił tak sympatyczną definicję .Bez niej byłabym po prostu wredną, przemęczoną , wypompowaną ,złośliwą zmorą a tak mam depresję i już .Fajnie jest mieć wytłumaczenie .Jaśka też  dopadła ta jesienna szarówka .Oj dał mi dziś do wiwatu .Wprawdzie od 13 ale do 19 była z nim jazda .ADHD powróciło ze zdwojoną siłą  .Zadziwiające są te jego pokłady energii tym bardziej ,że o jedzeniu to sobie mogę pomarzyć.Na śniadanie chleb w jajku z ketchupem , na obiad zupa w przedszkolu , i chlebek , chlebek , chlebek do wieczora .Na widok ziemniaków zamyka pyszczek i nie ma mowy .Jak ma bardzo dobry dzień to łaskawie zechce spróbować koniuszkiem języka .Namiętnie za to wcina odsmażane pierogi .Co za egzemplarz .Ale i tak przykro mi jak widzę ta moją chudzinkę  ,przydałoby mu się nieco tłuszczyku a skoro zajada się pierogami to chciał nie chciał zakasała matka rękawy i do dzieła.Moja ,,nędza"oczywiście cały czas mi pomaga w tworzeniu , Najfajniejszą zabawą jest  robienie paluchem dziur w gotowych pierogach .Mimo wszystko udaje mi się w końcu skleić co nieco

        Córcia moja osobista została  laureatką szkolnego konkursu poetyckiego .Rozdanie nagród koniec listopada . Dziś przywlokła zadania z matematyki na konkurs .Szalona ta moja córka . Wyobrażacie sobie  ,ona się mnie pyta jak  mnożyć  mierzoną .No litości .Na szczęście ktoś wynalazł internet i szybciutko uzupełniłam braki w edukacji ale i tak guzik z tego rozumiem ale co się powymądrzałam to moje .Jeden konkurs jutro , drugi w grudniu .Ktoś powiedział Ewci ,że aby dostać się do technikum nie wystarczy końcowe świadectwo (i chwała temu komuś nie znam ale lubię )ja nie przekazałam tej informacji wychodząc z założenia ,że to jest oczywista oczywistość ).Na razie zapał do nauki wrócił , ciekawe na jak długo .Druga rzeczą jaką mnie zaskoczyła było wyrażenie przez mą pociechę chęci zostania wolontariuszką .Na wakacje pomyślimy.Bo jakoś teraz nie widzę kiedy miałaby się udzielać społecznie  .No ale tak czy siak ruszyła z ocenami w górę .Tak wiem oceny to nie wszystko (w takim razie spróbujcie dostać się do dobrej szkoły z kiepskimi ocenami )
           Jasiek , jak to Jasiek .Nędza postrzelona , sowizdrzał .Zaczyna składać wyrazy .I tak mamy :
- mam cię , boj się , Ewa daj loda , kupić lizaczka(to zamiast dzień dobry mamusiu ) daj to , do sklepu .Niewyraźnie ale ja rozumiem  i inni też .Zwariował do reszty komisja lekarska się zbliża a jemu się na skok rozwojowy zebrało . Muszę poszukać jakiś warsztatów dla rodziców , bo nie mam pojęcia w co się z tym moim synciem  bawić .Znowu z drugiej strony to on nie jest  w tej kwestii wymagający aktualnie na tapecie mamy wirowanie w kółko .Zmiana polega na tym ,że trzeba się kręcić razem z nim  .Ewentualnie fikołki .Ale to jak tata nie patrzy , bo chłopina jakiś nerwowy się staje jak się wygłupiamy
      Dzisiaj poruszył mnie temat rodziców opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi Jak to jest ze statusem takiego rodzica .Czy rodzic na świadczeniu pielęgnacyjnym (jak ma szczęście je otrzymać)pracuje czy nie .Jak dla mnie jak najbardziej .Bo niech ktoś mi pokaże inny zawód który wymaga 24 godzin obecności , gdzie nie masz urlopu , dnia wolnego ani prawa do chorobowego .Gdzie musisz nauczyć się rehabilitacji , opieki , pielęgnacji.Gdzie musisz mieć czas, energie i stalowe nerwy ,żeby przebrnąć przez urzędniczą machinę i załatwić dziecku sprzęt, leki , rehabilitację  .I nikt nie przyjdzie cię zmienić o 14 tej .Zastanawia mnie również bezmyślność nie których osobników mojego gatunku .Niejednokrotnie również mnie spotkało zderzyć się ze zdaniem
-Tobie to dobrze możesz sobie siedzieć w domu .Jak ja ci zazdroszczę .Ale ty masz fajnie cały dzień z dzieckiem .Jakim trzeba być egzemplarzem bez wyobraźni ,żeby powiedzieć takie zdania matce opiekującej się niepełnosprawnym dzieckiem to tylko diabli wiedzą .Bez bicia przyznam się ,że dopóki mnie to nie dotknęło również zaliczałam się do tej grupy osób z płytką wyobraźnią .No ale mam jak mam i zyskałam nowe spojrzenie a moja wyobraźnia głębie .Więc jak mi ktoś mówi jak mam fajnie to się tylko pytam czy chce się zamienić na tydzień .Ale jakoś nie chcą .Nigdy nie byłam przesadnie towarzyska ale teraz jakoś odpycha mnie od ,,normalnych "ludzi .Świat niepełnosprawnych dzieci jest trudniejszy , bardziej bolesny ,ale za to o wiele bardziej szczery i pełen pozytywnych uczuć .Te nasze dzieciaki nie maja szacunku dla granic .Przytulają się , dotykają , wymagają zainteresowania , zajęcia się nimi a wszystko to za nikły cień uśmiechu .Jednak bez żalu zamieniam stan obecny na poprzedni .Ostatnio to nawet przyszło mi do głowy ,że Jasiek to taka moja trafiona w totka szóstka . Z nim po prostu nie sposób się nudzić , smucić , nie ma dwóch takich samych dni , chociaż towarzyszy im monotonia, rutyna .Codziennie zaskakuje mnie czymś nowym .Tym cudowniejszym ,że nieoczekiwanym .Pewnie ,że są dni kiedy mam serdecznie i po ludzku dość .Kiedy w domu bałagan , oceny w szkole kiepskie , mąż ma zły humor  , kot sąsiada nasikał mi na wycieraczkę i kiedy zarywam nockę chociaż wiem ,że to odpokutuje .Ale jakoś się ogarniam i biorę ten mój krzyż .Ha nawet sobie przypomniałam jak się w piecu rozpala a co(mus był szwagier na wczasach , mąż w pracy  w dupcie zimno a gazowe drogie )No to sru , fru i dałam radę .Człowiek jak musi to potrafi .Fryzjera muszę odwiedzić .Postanowiłam znów zapuścić włosy , co mnie podkusiło ,żeby się opitolić na krótko to ja nie wiem .Ale cóż przez zimę podrosną .No i wyczerpałam temat .Koniec tej przerwy .Czas udać się na odpoczynek .Wczoraj mi się fantastycznie zasnęło .Pojechaliśmy z moim osobistym bratem do jednej z mych szwagierek w celu skopania ogródka i to było to czego mi było potrzeba , ciężka fizyczna harówka (nieważne ,że przez godzinę liczy się efekt końcowy ) padłam jak pies Pluto i nie miałam najmniejszych kłopotów ze snem  .Dziś  zamiast iść spać pisze sobie .
        Wisienka na torcie , Dodatkowy pokój dla Ewci prawie skończony .Fachowiec zakasował 200 zł , robota wymaga jeszcze kilku poprawek i dogładzeń .Między innymi postawienia nowej ścianki działowej (ta jest za licha ) , przeniesieniu kuchni a co za tym idzie przerobienie znów instalacji wodnej , elektrycznej oraz gazowej , Ponowne otworzenie drzwi wejściowych z drugiej strony domu i reszta to taka kosmetyka .Czasem żałuje ,że nie mieszkamy w bloku albo ,że mój mąż nie zbiera znaczków ale cóż jak się nie ma co sie lubi to się mieszka na placu budowy

niedziela, 16 listopada 2014

Etap stomatologiczny zakończony


Słowa z moich książek


Słowa płynął ,wstęgą tęczową
Strugą szeroką , wodą wezbraną
Strumieniem szumią spokojnym
Zefirem ciepłym i burzą majową .

Słowa tulą , matczynymi ramionami
Słowa pieszczą pierwszą miłością
Niepowtarzalną , jedyną, niezapomnianą
Kochaniem ogromnym zapadają w serce .

Słowa bolą , nie moim nieszczęściem
Wzruszeniem wyciskają łzy z oczu
Wybaczenia szukają , zrozumienia , kochania
Lawiną uczuć porywają za sobą .

Słowa malują , kolorami wypełniają mi świat
Barwnymi rozbłyskami wypełniają szarość dni
Na sztalugach wyobraźni , kreślą szkice fantazji
Obraz mam świata bez granic .

Słowa zamknięte na białych stronicach
W twardej tekturze okładki: nieśmiałe , zwyczajne
Magiczne , czarodziejskie , złośliwe ,smutne, dowcipne
Słowa z moich książek , mój cały świat 


                 Niestety czasem muszę wrócić do rzeczywistości .A szkoda .W czwartek wybraliśmy się z zapowiedzianą wizytą do przychodni stomatologicznej .Pobudka nieco wcześniej niż zwykle , ponieważ pociąg mieliśmy o 6:19 .Podróż minęła szybko i bez większych niespodzianek .Jasiek był wyjątkowo spokojny  i zadowolony .Po dotarciu na miejsce jak zwykle zamieszanie .Byłam przekonana ,że dojedziemy na miejsce tramwajem nr 17 ale ku mojemu zdziwieniu takowy nie figurował na przystanku z którego jechaliśmy ostatnio .Więc truchtem z buta .Po przemknięciu obok trzech przystanków w końcu znaleźliśmy taki na którym 17 powinna się zatrzymywać .No ale nie ma tak dobrze .Zanim podjechał zdążyliśmy dojść do następnego przystanku .Tak mniej więcej w połowie drogi .No ale w końcu się udało .Wdrapałam się do wagonu , Ewa poszła kupić bilet i zonk automat biletowy jest a nie można wrzucić drobnych . Pytam jak to się obsługuje a miła pani ,że to tylko na kartę a bilety to w automatach na przystanku .No to szybciutko opuściliśmy pojazd ,żeby nie narażać kontrolera na pisanie w tych warunkach .Na szczęście było już niedaleko .Oczywiście i tak się spóźniłam nieco ale pani anestezjolog też więc spokojnie wszystko się wyrównało . Jasiek poczuł głód , bo od wczoraj nic nie jadł a człowiek jak głodny to zły .Tym razem obyło się bez szarpaniny , wrzasków i wyrywania wenflonu .Maseczka i śpimy. Reszta po zaśnięciu Zabieg trwał ponad godzinę .Wynik wyleczone i naprawione trzy sztuki , usunięte dwie . Wynik końcowy uratowane co się dało .Reszta odrośnie .Pan doktor na mnie nakrzyczał , jakby to moja wina była ,że młodemu się szkliwo nie wykształciło .Po krótkiej wymianie zdań dowiedziałam się ,że jestem wyrodną matką ,  że pan doktor ma dziecko które nauczyło się chodzić jak miało 3 lata .Nie zrozumiałam przesłania .Bo jak się mają zęby Jaśka do chodzenia .No nie pojmuje i już .Najwyraźniej trafiłam na zły dzień doktorka , gdyż usłyszałam zaskakująca radę ,że najlepszym sposobem na przełamanie dziecka jest tresowanie jak psa .No tu przeholował chłopina ale zanim otworzyłam gębę sam zauważył i przeprosił .No i na tym się skończyła pogawędka .Mam to gdzieś najważniejsze ,że zęby zakończone . Teraz jeszcze zaopatrzę  Jaśka w elektryczną szczoteczkę do zębów i mam nadzieje ,że nieprędko znów skorzystamy z usług poradni stomatologicznej .Po narkozie wybudzał się prawie 1,5 godziny ale też jakoś tak łaskawiej .Wtulił się przytulił i jakoś przetrwaliśmy .Jak już doszedł do siebie ruszyliśmy w dalsza trasę po pieczątkę na zaświadczeniu .Mieliśmy w planie testowanie nowej trasy ale Ewa mi zgłodniała więc wróciliśmy stara trasą do ,,chińczyka " na makaron .Po ocenie sytuacji i obejrzeniu otoczenia udaliśmy się w prawo przez park .I tym razem się nie zgubiliśmy o dziwo dość szybko doszliśmy na miejsce . Miałam wątpliwą przyjemność skorzystania z wc w przychodni na Podwalu .Masakra i pomsta boża .Szczegóły pomijam ale nie polecam .Później udałam się do rejestracji i proszę grzecznie o pieczątkę a kobiecina woła ode mnie opłatę za wydanie zaświadczenia .Grzecznie jej wytłumaczyłam ,że nie zamierzam żadnej opłaty uiszczać i pieczątkę proszę .Na co ta dalej swoje .Więc grzecznie poprosiłam o artykuł na podstawie którego mam zapłacić i wystawienie faktury  .Pani zaniemówiła z oburzenia ale ani artykułu ani faktury nie potrafiła wystawić bo oni takiego dokumentu w systemie nie mają  .No cóż sory taki mamy kraj .Oczywiście wyszłam z darmową pieczątką .Co za ludzie. Po załatwieniu wszelkich formalności udaliśmy się wolnym krokiem ku Dworcowi Głównemu PKP , bo Świebodzki jakiś geniusz zamknął .Jasiek zaskakująco dobrze wszystko znosił , biedaczyna .Najbardziej podobał mu się hałas , mi nie szczególnie po 4 godzinach miałam dość serdecznie Wrocławia .W końcu dotarliśmy na dworzec i okazało się ,że zdążymy na wcześniejszy pociąg .No i dobrze .Ale w między czasie zgłodniałam więc udaliśmy się jeszcze na poszukiwanie bułek i parówek i znaleźliśmy tuż przy dworcu nasz ulubiony dyskont spożywczy na literkę B .Zaopatrzeni w artykuły spożywcze ruszyliśmy na peron .Jako ,że było po 14 tej ludzi masa.Pierwsze 30 minut spędziliśmy na korytarzu ale jakoś nam to tak nieszczególnie przeszkadzało .Potem zrobiło się zdecydowanie luźniej i siedząc na zadkach jechaliśmy sobie dalej .Jasiek zasnął , Ewka też a ja oczywiście nie , bo po co ?Oczy na zapałki bo zamiast pójść spać jak człowiek nie mogłam zasnąć i zaliczyłam drzemkę trzygodzinną .No ale cóż jak mus to mus .Ważne ,że za bilety zapłaciliśmy mniej , bo tym razem zaopatrzyłam się w zaświadczenie od doktora i załapaliśmy się na zniżkę w wysokości 78 % .Tak to ja mogę jeździć .Następna wycieczka w grudniu .Tym razem poradnia zaburzeń metabolicznych czyli -badań i diagnoz cd .Kolejna w styczniu u dentysty ale tym razem pacjentem będzie mamusia .Fajnie będzie .Tym razem jedzie z nami tatko .No i jakoś poszło .W domu mały remoncik. Ewcia dostanie w końcu nowy pokój , słoneczny i duży .Trzeba ją jakoś pozytywnie naładować.Dziura w ścianie wybita , futryna osadzona , drzwi zakupione , jeszcze tylko ścianka , malowanie , i koniec .No to na razie tyle .
Jurto kolejny pracowity dzień 






środa, 12 listopada 2014

Wrocławiu to znowu my

Stukot kół  nie usypia
Za brudnym oknem mgła nad polami
Szary świt , szarego dnia
Jedziemy ....
Wyrwani ze snu
Zaspanymi oczami śledzimy
Uciekający krajobraz
Jedziemy...
Czujnie obserwując najmniejszy ruch
Kątem oka wyłapuję
Zdziwione spojrzenia
Jedziemy...
Bilet w kieszeni
Strach w myślach
I uśmiech na twarzy
Jedziemy..

                          Wrocławiu to znowu my . Kolejna wizyta w gabinecie dentystycznym na Sienkiewicza .Papierkologia załatwiona jeszcze tylko ankieta do znieczulenia ogólnego .Nauczona poprzednim doświadczeniem zaopatrzyłam się w odpowiednią ilość serków w miejscowej Biedronce. Lizaki też zakupione .Taki sposób na oszukanie głodu .Mam nadzieję ,że i tym razem wszystko pójdzie gładko .Staram się nie dopuszczać do głosu czarnych scenariuszy a uwierzcie ,że to wcale nie takie łatwe.Od tego myślenia boli mnie głowa .Trzeci dzień na prochach przeciwbólowych i kolejna nieprzespana noc .Za to Janek jak zwykle kiedy ja nie mogę spać ciśnie po 12 godzin bez przerwy .
                           Dzisiaj Jasia rozpierał nadmiar energii wiec poszliśmy na piechotkę na zajęcia .Zaliczył niefortunny upadek , zjadł wysokokalorycznego lizaka (bez cukrowe nam wyszły)poprawił kubkiem czekolady na gorąco z małą ilością białego kryształu ale jednak i ruszył .Na konikach jeszcze się przyczaił , aż byłam zdziwiona ,że bez wrzasków i wyrywania się do mamusi .Przez skórę czułam ,że coś knuje .No i po zajęciach cukier najwyraźniej dotarł do wszystkich komórek .Mamusiu złota .Dotarliśmy w trybie ekspresowym do domu .Trochę jeszcze pobiegł pojeździć na ciągniku  .Jednak wybitnie brakowało mu zainteresowania . Tatko do pracy na 15 no to dawaj maltretować mamusie .Zostałam ugryziona, uszczypana, pociągnięta  za włosy , miałam palce w nosie , pięty na żebrach i całego stworka na plecach .Domagał się fikołków, łaskotania i szalonych gonitw .Mea culpa  .Następnym razem zanim kupię mu niedozwolony produkt przypomnę sobie dzisiejszy dzień .
                         Na szybko ogarniak w lokalu mieszkalnym  ,wstawione pranie , przygotowany obiad i w trasę na zajęcia ,tudzież po drodze dworzec pkp w celu zakupu biletów .Więc sobie idziemy a właściwie to lecimy jak burze .Dotarliśmy na dworzec , pokazaliśmy zaświadczenie w zamian otrzymaliśmy możliwość zakupu biletu w super atrakcyjnej cenie .Do tego dokupiłam bilet dla Ewci , bo samemu to tak nudno jechać .Jasiek w tym czasie z pasją testował nagłośnienie poczekalni dworca radośnie wykrzykując nędzo (słówko dnia na dzisiaj ).Protestował trochę jak wychodziliśmy ale na szczęście jeszcze jestem silniejsza . Popiszczał ale maszerował .W niezłym  tempie dotarliśmy w okolice  słynnego różowego mostu   udaliśmy się na zajęcia .Oczywiście ze sporym zapasem .Więc poszliśmy popatrzeć na rybki i zakupić kubek czekolady .Dla Jaska najfajniejszy w tym zakupie jest moment wrzucania pieniążka do automatu .Chwilowo mamy znów zastój z mówieniem w tym sensie ,że nie pojawiły się nowe słowa. Za to ilość słów  przeszła w jakość . Mamy piękne i wyraźne : Tatuś , mamuś , pić , am , daj , Ewcia, tam , tutaj , koło i kilka innych, które pewnie sobie przypomnę jak wyłączę komputer .Proste słowa go nie interesują .
                 To wszystko nie zmniejsza jednak mojego niepokoju związanego z jutrzejszym zabiegiem .Jeszcze bieg po pieczątkę .Zaczynam czuć się we Wrocławiu jak u siebie .Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności , wszelkie przychodnie znajdują się od siebie w odległości 3-4 km .Jutrzejsza trasa będzie miała łącznie 9 km plus nasze cudne miasto .Nie wiem skąd ten mój mały szkrab bierze na to siły .Ja to normalka muszę , bo sam nie pójdzie .Kurcze znów czeka mnie nieprzespana nocka i ból głowy .Ech kto to wymyślił .Mam nadzieje ,że ze stałymi zębami pójdzie lepiej i szkliwo się wzmocni do tego czasu.
                  To by było na tyle dzisiaj .Nigdy nie lubiłam rutyny , uporządkowania , dostosowywania się do schematów , a tu proszę jeden mały człowiek sprowadził mój świat do etapu tabelki .Masakra .Wszystko musi mieć swój porządek , nie ma miejsca na spontaniczność .Jestem poukładana, systematyczna i zmęczona tym niezmiennym rytmem .Ale dam radę w końcu nie dostajemy więcej niż możemy unieść .Wierzę w to bo inaczej któregoś dnia po prostu bym się nie podniosła .
                     Najciekawszy fragment dnia na koniec .Moja starsza pociecha uczestniczka kółka teatralnego ,zagra rolę diabła w jasełkach , ma spore szanse na sukces wystarczy ,że będzie sobą czort wcielony .

sobota, 8 listopada 2014

Dzisiejszy dzień odkładam do wybitnie udanych

Obwiniasz mnie o swoje niepowodzenia
O rozrzucone książki
O czas
O zgubione rzeczy
Złość we mnie wzbiera na twoja niesprawiedliwość
Na wyuczoną niedbałość
Na przerzucanie win
Smutno mi i źle z tą twoją niedbałością
Nie umiem mimo wszystko odsunąć się od ciebie
Za mocna jest ta nić
Matczynego serca
Jednak kiedy jesteś taka jak jabłko , tuż obok jabłoni
Mam ochotę cię podnieść i ,,wrzucić do rzeki"

   Nie sugerujcie się tematyką wiersza , wpadł mi w ręce i postanowiłam sobie go tu umieścić dla kontrastu .Ponieważ dzisiejszy dzień uważam za wybitnie udany i jako taki zostaje odhaczony .Wstaliśmy sobie dziś jak co dzień o 6 rano  .Pojechaliśmy zawieźć tatusiowi telefon do nowej pracy  gdzie biedaczek bez zegarka ginie marnie , gdyż co godzinę musi odbyć rundę wokół obiektu i odbić kartę .A ,że era zegarków ręcznych najwyraźniej minęła no to komórka okazała się niezbędna .Przesympatyczny pan na pytanie gdzie znajdę dozorcę ,zaprowadził mnie na miejsce i poinformował ,że tatuś jest tu .Oczywiście minę miał bezcenną  jak usłyszał , -to moja żona.Potem pojechaliśmy do cioci ,żeby ją  odwieźć do pracy.Wróciliśmy na chwilkę do domu tym razem po mój telefono-zegarek .Następnie na godzinę ósmą udaliśmy się na stare miasto na zajęcia Janka . Synuś poszedł się ,,-awić"a ja szwendać do 9 .Poszwendałam się więc  zakupiłam kilka zdrapek i oczywiście nic nie zdrapałam za to przyrzekłam sobie ,że absolutnie nigdy więcej nie wydam kasy na takie durnoty .
   Po zajęciach pani pedagog wprawiła mnie w osłupienie wyczynami Janka najfajniejszy był ten kiedy miał dość układania par obrazków i schował karty pod dywan .No z czym ja na tą komisję pójdę , jak on tak się zachowuje szelmowsko ?Potem wróciliśmy do domciu na chwilkę , żeby podjeść , zagarnąć Ewcię i popędzić na spotkanie z piosenką do Cichych i pani Asi na godzinę 11 .Było fajnie pomimo faktu ,że Jasiek był bardziej zainteresowany basenem  z kulkami niż śpiewaniem , Jednak kiedy pani Asia wydobyła chustę i śpiewaliśmy piosenkę o sztormie to młody był wniebowzięty i podskakiwał razem z chustą .Najfajniej było jednak pod materiałem .Potem wrócił do kulek a mamusia rozwijała się artystycznie .Pośpiewałam sobie a co , same ulubione przeboje ,, Stary Donald farmę miał " , ,,Pieski małe dwa " , ,, Przytul mnie " , i ze trzy kolędy tu niestety musiałam wesprzeć się śpiewnikiem ale dałam radę .Godzina minęła jak z bicza strzelił .Ewa siedziała nieco sztywna , Za to my z Jankiem bawiliśmy się przednie .Po zajęciach poszliśmy jeszcze na chwilkę popatrzeć na akwarium z rybkami ale już mu się opatrzyły , Teraz stoi przy nich spokojnie i patrzy .Od czasu do czasu przykłada obie dłonie do szyby i obserwuje podpływające rybki .Potem pojechaliśmy do Cioć Wiesi i Lucynki po leszcze sztuk około 15 .W drodze powrotnej zaopatrzyliśmy się w popularnym dyskoncie spożywczym w mrożone pierogi (jakby się ktoś pytał mam jeszcze dwie szuflady zamrożonych domowych ale czasem człowiek musi ).Najedliśmy się po uszy .Potem Jasiek zażądał włączenia mu -asia (Jasia ) czyli filmików z nim z roli głównej , Ewa poszła poczytać , gdyż jeszcze trwa jej elektroniczny szlaban a ja zabrałam się za rybki .Oprawiłam ,sprawiłam oskrobałam tudzież wy filetowałam .I tu nastąpił drugi najfajniejszy fragment dnia dzisiejszego .Ryby oczywiście czyściłam na zewnątrz Jasiek kręcił się pod nogami i ewidentnie usychał z nudów .Dopóki nie zobaczył doniczek z roślinami .Zakręcił się zamotał i bach doniczkę pod pachę i poszedł -adzić(sadzić )roślinki .Obrócił trzy razy bo tyle było doniczek .Zignorowałam sprawę wychodząc z założenia ,że pewnie postawił byle jak i zapomniał . Jakoś tak czas mi się skurczył i trzeba było się zbierać ,żeby ciocię odwieźć po pracy do domu .Mąż w pracy , wujek na wyjeździe i mnie przyszło .Pozbierałam więc pociechy i suniemy do auta .Przechodząc koło części uprawowej mojego powstającego ogródka z niejakim zdumieniem ujrzałam ,że doniczki z roślinkami stoją w rządku w kolejności posadzona -doniczka ,posadzona doniczka ,posadzona - doniczka Synuś zapamiętał jak ostatnio sadził z mamą żywopłot i ustawił rośliny dokładnie w tych miejscach gdzie powinny być .Jakoś pozbierałam szczękę z resztką uzębienia z ziemi i popędziłam do auta , gdyż cioteczka już tarabaniła .
   Oczywiście nie było mowy ,żebyśmy nie zostali na kawę .Jasiek zaraz ściągnął buty i wdrapał się po schodach na piętro ,żeby się pobawić fantastyczną szafa cioci , którą zaadoptował na windę .Zapalił sobie światło , wlazł na półkę i zapalił jeszcze  kinkiet ,żeby mu było jaśniej . Potem łaskawie obejrzał reklamy i kiedy był czas do wyjścia  w najlepsze zaczął się bawić pufą cioci .Z zapamiętaniem włażąc , wyłażąc , wyrzucając i wrzucając do niej rzeczy .W chwili nieuwagi polazł do drugiego pokoju i po ławie wlazł sobie na parapet i radośnie się zaśmiewał z tego wyczynu (parapety są szerokie i niskie bez obaw ) Kiedy nie spotkał się z aprobatą dla swojego wyczynu , dał się zdjąć i zajął się połowem klamerek .Na polecenie zostaw to pudełko usłyszałam- bo cio  .           Właściwie dzisiejszy dzień powinnam nazwać dniem podnoszenia szczęki z podłogi  .I tak zleciało nam półtorej godziny i się zrobiło wpół do szóstej .No to do auta i do domu .Jutro niedziela a ja Sajgon totalny a jeszcze ryby trzeba przerobić na kotlety i podsmażyć .Dałam radę .Zakończyłam około ósmej przygodę z kotletami rybnymi .Najfajniejsze jest to ,że ja ich nie ruszę za skarby świata ale zrobić zrobiłam .Jak zwykle za mało soli .Cóż sory taki mam styl bez solny .Po zakończeniu wyczynów kulinarnych zabrałam się za doprowadzenie pomieszczeń do stanu używalności .Mąż ułożył Janka do snu i tak nam minął dzień .Znów czas pospać .Przy odrobinie szczęścia jutro pośpię do 6 :15 a co .

czwartek, 6 listopada 2014

W nowym przedszkolu



Po zmianie przedszkola , cud zero płaczu , wrzasków.Mały maszeruje raźno na własnych swoich nóżkach ,ponieważ mamy dużo bliżej .Janek bardzo szybko się zaaklimatyzował, Ma kolegę z którym razem ,wspólnie i w porozumieniu rozrabia .Zdziwiłam się ,że tak szybko zaakceptował zmianę otoczenia , zwykle jakakolwiek zmiana to cyrk na kółkach .A tu proszę .Na razie same pozytywne niespodzianki .Nawet starsza zaraza jakoś się ogarnęła ostatnio i mam wrażenie ,że jest nieco lepiej .Dzisiaj udało mi się w końcu zarejestrować do naszego doktora .Mamy prawie wszystkie potrzebne zaświadczenia oprócz tego nieszczęsnego bez pieczątki ale to naprawię w przyszłym tygodniu .znów będzie gonitwa .Dobrze przynajmniej,że znam trasę i mam opanowane skróty , więc tym razem powinno się obyć bez niespodzianek i marnowania czasu .Mam nadzieję ,że pogoda nam dopisze .Jedziemy jak zwykle mama , Ewa i Jaś pociągiem .Samochodem może by i było szybciej ale za to bardziej nerwowo .Małżonek chciał jechać ale został zdyskwalifikowany , która ma męża wie jak oni panikują przy byle okazji .
            Wracając do nowego przedszkola , nie macie pojęcia jak to jest z bananem na twarzy obserwować kolosalną zmianę w młodym człowieku .Wychodzimy około 7 , idziemy na nóżkach.Po drodze mijamy kolejno górkę, schody koło basenu ,plac zabaw , dwa sklepy , kolejny plac i wystarczy tylko hasło -Nie idziemy teraz do dzieci się pobawić żeby w podskokach ruszył dalej .W okolicach Piotra i Pawła domaga się na ręce .Docieram z moim bagażem do pobliskiej budki telefonicznej i  stamtąd pędzikiem  na  schody , które obowiązkowo należy policzyć  i biegiem do przedszkola .Do szatni wchodzi uśmiechnięty i ten stan nie mija , jak w poprzednim miejscu wraz z wejściem na salę .Anonsujemy nasze przybycie .Pani przedszkolanka wychodzi po Jasia  z szerokim uśmiechem na ustach jakby właśnie otrzymała najbardziej fantastyczny prezent świąteczny .A ten mały szubrawiec podaje jej łapkę i znika .Tak wiem młoda kadra, nowe przedszkole jak nałapią klientów to się zmieni .Ale póki co jest super i życzę wszystkim ,żeby tak właśnie wyglądały przedszkola do których trafiają nasze dzieci .Z pasją , zamiłowaniem i serdecznością .Niesamowite jest to ,że w przedszkolu jest cicho dzieci nie biegają jak kot z pęcherzem ,nie wrzeszczą ,nie starają się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagi .Po prostu jak zaczarowane .Panie są niesamowite i pełne zapału .Mam nadzieję ,że to nie minie albo ,że potrwa do momentu w którym Jasiek przedszkole skończy .
Muszę się pochwalić ,tym moim niesamowitym synusiem .Dziś sam z siebie policzył do czterech .Szczękę zbierałam z ziemi , jakby nie to ,że obok stała szwagierka sama bym nie uwierzyła w to co usłyszałam ,Wprawdzie poproszony nie powtórzył , ale wiem ,że potrafi jak chce a to jest najważniejsze.Coraz więcej mówi ,coraz wyraźniej .Każde słowo powtarza po kilkanaście razy ,jakby uczył się go na pamięć .Wiecie jakie to uczucie kiedy słyszycie od  dziecka -mamuś nie mamo , mamy,ale właśnie mamuś  i to wtedy kiedy straciliście nadzieje ,że usłyszycie ?Tego nie da się opisać .Tego momentu jak schodzi po schodach i z uśmiechem na buzi woła na mój widok mamusia .Kiedy wieczorem po kąpaniu na pytanie z kim będziesz spał mówi z tatusiem .Cudny jest .coraz więcej rozumie , wykonuje więcej poleceń ,sam potrafi się dłuższa chwilę pobawić,  Prowokuje zabawy .Potrafi pokazać co chce .No i z czym ja na tą komisję pójdę ,jak tak dalej pójdzie .Wszystkie te terapie , jazdy ,lekarze,szukanie nowych zajęć są warte zachodu , bo jak człowiek widzi efekty to aż się weselej na duszy robi .Zamierzam jeszcze uderzyć a właściwie zapisać młodego na diagnozę do Opola do Synapsis .Długo się czeka fakt ale czy nam się gdzieś spieszy ?
Znów przedłużam wychowawczy .O dziwo w pracy nie robią mi z tego powodu żadnych nie przyjemności A pani kadrowa poinformowała mnie nawet ,że jak Janek otrzyma nowe orzeczenie to mogę się wydłużyć na następne trzy lata .Na pewno skorzystam z tej propozycji .Tak czy owak do pracy chciałabym wrócić , brak mi wyjść między ludzi , pogadania o niczym , poplotkowania, klientów , tego gwaru i normalności .Ale może i na to przyjdzie czas .Jak nie tu to gdzie indziej .Wiem nieskromnie ,że jestem dobra w tym co robię ,jeśli to lubię i na pewno nie będę idealną panią domu , gdyż ja lubię pracę między ludźmi .Chociaż powinnam popracować nad tym moim niewyparzonym jęzorem i pomyśleć pięć razy zanim coś powiem .Im bliżej czterdziestki tym lepiej mi to wychodzi .
W końcu dotarłam do dentysty i ząbek poszedł w nie pamięć .serdecznie polecam gabinet dr Makowskiej .Zrobiłam maraton po wszystkich gabinetach i tu jest niesamowicie .Szybko, bezboleśnie i co najważniejsze , bez późniejszych komplikacji .Proteza zbliża się wielkimi krokami , Witajcie porcelanki .Trzeba się zapisać w kolejce ale nic to akurat zdążę usunąć resztę .Teraz poluję na gabinet gdzie pozbędę się 8 na NFZ oczywiście bo jakoś wizja wydania 300 zł  nie wydaje mi się zbyt pociągająca .Zadzwonię jutro do narodowego i jak znam życie znajdę tyle ,że we Wrocławiu .Chyba powinnam pomyśleć o przeprowadzce i tak spędzam tam dużo czasu .
No to by na tyle było na dzisiaj trzymajcie się ciepło .Do usłyszenia następnym razem.Oj byłabym zapomniała .Moja starsza zmora wyśpiewała dziś wraz z klasą  trzecie miejsce w konkursie piosenki patriotycznej .Jestem nieskromnie przekonana ,że było by lepiej gdyby zaśpiewała solo .Gdyby ktoś zapytał skąd takie przekonanie zapraszam na mszę niedzielną o godz 12 u św .Wawrzyńca można posłuchać na żywo mojego słowiczka .A co jak człowiek ma czym się chwalić to powinien i już