środa, 28 października 2015

Ogórek ,ogórek czyli Jaś śpiewa

Z nadejściem jesieni Jasiek odkrył w sobie zamiłowanie do śpiewu , zaczęło się niewinnie na początku tego tygodnia .Odwoziliśmy do domu wujcia Adama w wydarzeniu tym towarzyszyła nam ciocia Krystynka .I jedziemy sobie w ciszy, spokoju, w skupieniu przede wszystkim bo ciemno niemożliwie a dzielnica taka ,że elektryczność jeszcze nie dotarła a jak dotarła to i tak nie miała szans (bez kabli prąd nie popłynie )i nagle z fotelika rozlega się łaaaaa , ałaaaa ,łaaaaaaaaaaaaaa !!!! Jasiek dał sygnał że jest i nie zasnął .Potem łaa zamieniło się w bliżej nieokreślony idiom wyrazowy , który wspólnymi siłami staraliśmy się rozpracować .I w końcu ktoś z nas wspomniał cos o ogórkach (bez związku ze zgadywanym słowem )i to było słowo klucz .Najpierw nieśmiało i niewyraźnie mruczenie pod nosem , później kiedy już zrozumieliśmy  że chodzi o popularne zielone warzywo i ponadczasowy zielony przebój poszło z górki .Po dwóch godzinach nieprzerwanego treningu ,powtarzanego potem cyklicznie w ciągu tygodnia wyszedł nam taki oto efekt końcowy 

Skute uboczny jak słyszę ogórek , ogórek to mi się robi słabo .Calutki boży tydzień dzień po dniu każdego popołudnia hit dnia .Brrr. Są jednak piosenki zarezerwowane tylko i wyłącznie dla jednego z rodziców np,, Pieski małe dwa" -dla tatusia , ze mną nie zaśpiewa choćbym na uszach stawała i cudowała nie wiadomo co .Dla mnie,, Ogórek " dla Jasia jako Jasia,, My jesteśmy kotki dwa "szczególnie refren.do kompletu upodobał sobie głośne łaaaaaaaaaa i tak całe popołudnie .

 
Do tego gada, powtarza , nawija wykorzystuje echolalie jako sposób komunikacji np dziś Marcin mówi do niego -Cześć Jasiu a szkodnik łapka w łapkę i jak papuga cześć Jasiu .Mówię zawołaj ciocię a ten na cały głos -Ciocie .Przy czym na ogół powtarza maksymalnie dwa ostatnie usłyszane słowa .Mam wrażenie ,że bardzo poprawiło się rozumienie i wykonywanie poleceń .Być może związane jest to z tym ,że niektóre czynności powtarzamy aż do znudzenia i nie tyle rozumie co po prostu nauczył się na pamięć .(wnoszę to np po tym ,że po przestawieniu kosza na śmieci w inne miejsce on zanosi je tam gdzie był poprzednio .Nową pasją Jaska są literki i cyferki .Alfabet potrafi zaśpiewać w czterech wersjach ,cyferki woli na żywo.Niepokoi mnie ,że nie mija mu płaczliwy nastrój przy wyjściu do przedszkola , Cóż dam mu jeszcze trochę czasu .Wyjścia są dwa albo mi skończy się cierpliwość i poproszę o przeniesienie do młodszej grupy albo w końcu Jasiek powie mi o co chodzi.Na razie szukam rozwiązania tej zagadki Tym bardziej ,że jest płaczliwy do momentu kiedy nie wejdzie z panią do sali.Może kolor nie ten , może szafka nie tam gdzie powinna , kubeczek z drugiej strony Możliwości jest wiele ,może fobia przed Myszą Miki właśnie zna ktoś może sposób jak odczulić autystę od lęku przed np w/w maskotką ? .Nie wiem ki czort .W poniedziałek odbieramy kartę na autobus .Nie było sposobu zmobilizować młodego do profesjonalnego wykonania zdjęcia do w/w dokumentu więc wykorzystałam posiadane w telefonie a pan fotograf sprawił ,że mordeczka wyszedł super .Mniej super są wyniki wymazu z gardła gdzie zagnieździł się paciorkowiec zieleniejący albo jakoś tak , zagnieździł się od trzeciego migdała a rozplenił po kolejnych testach antybiotyków na kaszel . Cóż przyjdzie mi zrezygnować z Białegostoku i cierpliwie poczekać do listopada trzymając kciuki za szpital w Złotoryi i podpisanie przez nich kontraktu z durnym nfz , gdyż lepiej dla Jaśka będzie wykonać zabieg w warunkach szpitalnych .Mus to mus .Kolejnej dawki przypisanego antybiotyku na kaszel nie podałam i stan nie uległ ani pogorszeniu ani poprawie .Czyli kaszle sobie bez wyraźnej przyczyny , najwyraźniej .Ha mam nowe zajęcie , wyczerpujące , pracochłonne, odchudzające i na świeżym powietrzu .Relaksuje się kilka godzin dziennie codziennie z haczką i grabiami pod ręka polując na chwasty ,chwaściki i inne zielsko .Polecam wszystkim zestresowanym , w depresji z problemami w życiu osobistym , uczuciowym i materialnym również .Padasz z nóg wieczorem i nie masz siły myśleć o pierdołach .Idealnie dla mnie .Bo wszyscy wiedzą ,że jak mam za dużo czasu to mi takie durne rzeczy do głowy przychodzą ,że masakra Po ostatnich perypetiach z pociecha numer 1 , postanowiłam oddać szkodnika na wychowanie do MOW ale dojście do władzy PiS popsuło mi plany , wymyślili sobie bowiem ,że aby otrzymać 500 zł na dziecko zasiłku wychowawczego  ,nie może ono przebywać w placówce zapewniającej całodobowe wyżywienie .Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęłam .Bo z jednej strony pięć setek drogą nie chodzi a z drugiej święty spokój kosztem złotówek .Muszę to przemyśleć .Ciekawi Was czym jest MOW -Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy .Taka współczesna pensja dla niedobrych panien z dobrych domów , gdzie szkodnik może zostać umieszczony na wniosek rodziców .Jak to Ewka powiedziała -niezły sposób sobie mama znalazła na pozbycie się mnie z domu przed 18-ką inni rodzice czekają do pełnoletności a potem za drzwi .Oj córcia bo oni pewnie nie wiedzą ,że mają taka opcję ,Rodzice raczej nie chwalą się na prawo i lewo ,że są nie wydolni wychowawczo , bo brudy powinno się prać w czterech ścianach a na pytanie co u was odpowiadać z obłudnym uśmieszkiem -cudnie .a tak nie jest .Cóż , nie jest z górki jak Jaskiem trzeba się zająć , obiad codziennie zrobić , zapanować nad chaosem codziennego bytowania ,pamiętać o niezliczonej rzeszy drobnych spraw i na deser użerać się z nastolatką w wydumanej depresji zrodzonej z nadmiaru wolnego czasu .Rzekłam .Chociaż bywa i zabawnie .Dziś np moja córcia postanowiła skoczyć z mostu .Znowu .Więc zgodnie z tym co ustaliliśmy ,że będę ja wspierać we wszystkim co robi poradziłam jej żeby :
1)Nie skakała z różowego i do wody -bo na mokro wygląda nieatrakcyjnie .
2)Jeśli wybierze kolejowy , to żeby skakał bez chwili zastanowienia ,żeby się nie rozmyśliła przypadkiem 
3)Jak chce ładnie wyglądać po śmierci koniecznie powinna pościć minimum przez tydzień przed planowanym skokiem aby uniknąć naturalnego wypróżnienia w chwili zejścia z tego padołu łez (tego nie wiedziała , sądząc po jej  zdegustowanej minie )
4)Obiecałam ,że postawię jej piękny marmurowy pomnik z aniołem takim pięknym czarnym z rozłożonymi skrzydłami 
5)zasugerowałam ,że powinna się udać w miejsce w którym zamierza się targnąć na swój żywot i posprzątać bo pewnie by nie chciała ,żeby ją znaleźć w stercie śmieci nieznanego pochodzenia -fuj 
6) podziękowałam ,że w końcu pomyślała o mnie -jak o mnie jak zamierza się zabić .Ano zwyczajnie jak zemrze to jedynym zmartwieniem będzie to jaki kolor kwiatków wsadzić do wazonu i kolor znicza pod wiązankę ale zapewniłam pociechę ,że podołam .
Zapoznana z ta wielce przydatna wiedza udała się do swego pokoju , wdrapała na parapet ..... i myśli , myśli ,myśli i wymyśliła .Ręcznik pod pachę i mknie się wykąpać, bo taka brudna nie będzie umierać (?) Powód nieważny ważne że znalazła motywacje do użycia mydła i szamponu .I po przemyśleniu sprawy , wymoczeniu mózgu w kąpieli z wrzątku doszła do wniosku ,że skoczy z wieżowca jak na filmach zwiewna i eteryczna , uniesie się w powietrzu z rozpostartymi ramionami , niczym na dziobie ,,Tytanika"i pofrunie  -tylko się nie obracaj w powietrzu bo jak cię obróci twarzą w dół to będzie nieciekawie .Weź sobie wyobraź jak leżysz tam taka powykręcana a z nosa wystaje ci trawa i ziemia -ohyda .Zrób raz coś estetyczni , z klasą , zejdź na ziemię  dziewczyno .Człowiek spadający obojętnie skąd nie umiera ładnie jet raczej jak kromka z masłem , która i tak zawsze spada masłem w dół .Cóż jutro zastanowimy się nad innymi metodami w tej traci się człowieczeństwo , i wygląd .I tak leci nam po malutku nad roztrząsaniem takich właśnie prawd życiowych .Szwagierka zapytała a co zrobisz jak naprawdę skoczy ? A co niby mam zrobić imprezy nie urządzę , nie skocze też za nią z rozpaczy , bo drugie w domu i żyć trzeba , popłaczę , poszlocham , będę nosić kwiatki i za nic na świecie nie pozwolę sobie na poczucie winy .Chce skoczyć , to skoczy , nie jestem w stanie temu zapobiec .Po prostu ewentualnie nauczę się z tym żyć tylko spokojniej bo będę wiedziała zawsze ,że jest i gdzie jest , nie będę sie martwić ,że coś się mogło stać , ni będę zerkać bezustannie na zegarek i zastanawiać się czemu po raz kolejny się spóźniła , czy nic jej złego nie spotkało , nie będę myśleć , czy jest głodna , zdrowa, czy jej ciepło .Porzucam tą wyliczankę plusów -robi się niebezpiecznie ponieważ idąc tym torem nie zdąży się targnąć , ponieważ własnoręcznie ja uduszę dla odrobiny świętego spokoju .
Małe dzieci mały kłopot coś w tym jest
Jak będziesz miała własne dzieci to zrozumiesz -rozumiem byłam, już na cmentarzu niestety, przeprosić rodzoną matkę i podziękować za cierpliwość  , gdyby żyła do kresu jej dni powinnam ją nosić na rękach  za to ,że mnie nie zabiła  
Oby Twoja córka nie miała twojego charakterku -ma i to mnie trzyma przy nadziei ,że jest dla niej szansa ale może szybciej ode mnie .Bo do 18 tki jakoś dotrwam (mi tak rozumu przybyło po 23 roku żywota a to krew z krwi mojej .)i kilka jeszcze mądrości dotyczących odpowiedzialnego rodzicielstwa .Cóż zrobić oprócz przekazania tych prawd niczym relikwii swej córce ?Zaopatrzyć się w walerianke i przetrwać 


poniedziałek, 19 października 2015

Czar czterech kółek czyli rolnik szuka koleżanki


Jeździć można na wiele sposobów , ku mojemu zaskoczeniu można na rowerku i to dość szybko , można na hulajnodze , na traktorku , samochodzikiem na aku (foto gdzieś tam jest nie ma co dublować) ,na motorku biegowym można tez , można ,szerszeniem,, ale Janku nie lubisz opelkiem, nie chcesz serseniem .No jak nie lubi to nie ma co , jednak od czasu do czasu musi .Duzim samochodem taty też można a najbardziej można autobusiem i siedząc na przystanku wypatrywać czy nadjeżdża .(dojazd autobusem zajmuje nam jakieś 40 minut może nawet trochę więcej , z kapcia 10 minut powolnego spaceru )Z przystanku do przedszkola całą drogę jedno zdanie -Potem pojedziemy daleko .Prawda ?.Pojedziemy potem autobusiem .W dalszym ciągu kombinuje jak się wykręcić od obowiązku uczęszczania do placówki wychowaczo-rozwojowej zwanej dalej przedszkolem .Ale z mniejsza niż dotychczas energią .Przyczaił się .Znów będzie miał okazję pozalegać w domu gdyż wraz ze zmianą pogody na nieco cieplejsza znów kaszle więc za dzień może dwa choróbsko o sobie dać zna tra la la la la .Osłuchowo czysty gardło czyste , nos nie zatkany a kaszel sobie jest suchy i nieprzyjemny wielce dla uszu moich (Kurcze jak sobie tak czasem przebiegnę oczami tą moja pisaninę to sie zastanawiam jakim cudem zdałam pisemną  maturę na 98 %,egzaminator miał chyba pomroczność )Ale wracając do tematu Jak już Jasiek opanował sztukę jeżdżenia na wszelkich posiadanych sprzętach w tym ku mojemu nieokreślonemu uczuciu -ciesze się bo się nauczył i jeździ a myślałam,że nie osiągniemy takiego poziomu ,strach bo nie mogę za szkrabem nadążyć (moja recepta na odchudzanie -często chore dziecko , rower , biegi i brak czasu na dojście do lodówki )

 Dlatego też uwielbiam pojazdy takie jak ten podarowany nam przez Pana Grzegorza z rodzinką
Ma jedną wielką zaletę-pedały którymi trzeba się napracować .Zwróćcie uwagę na nonszalancka pozę młodego  .Jedna ręka na kierownicy , druga zaczątek zimnego łokcia , znudzenie na twarzy mówiące -Ja nie pojadę , ja ?Najlepszy komentarz związany ze zdjęciem -He he he rolnik szuka koleżanki to tatuś rzekł.
W dniu dzisiejszym spotkała mnie bardzo przygnębiająca rzecz .Normalnie nie mogę się pozbierać .Cios był dotkliwy , i uderzył mnie głęboko w istotę mojego jestestwa .Zawsze mi się wydawało
,że śpiewam całkiem ładnie A dziś taka przykrość . Śpiewam sobie a właściwie zaczynam śpiewać znany przebój ,,Kolorowe kredki "chcąc zmobilizować Janka do podjęcia ze mną trudu muzykowania a ten mały antychrysty .-Czemu śpiewasz mamusi , nie śpiewa mamusi , nie lubi Przytulić do taty .Nie lubisz śpiewa .Oh ugodził mnie w samo serce (.Kurcze może jak był malutki to się nie darł  wniebogłosy bo go coś bolało tylko dlatego ,żebym mu na dobranoc nie śpiewała)Cóz mi pozostało zwiesić w smutku głowę i zamilknąć  .ciężki mój los , biada mi biada .Ale mi się dzieci trafiło jedno się garnie do dorosłości a drugie wali prawdę prosto z mostu nie bacząc na moje skołatane ego .sic !
Rozpoczynam sezon polowania na uchwycenie jak Jasiek wyśpiewuje alfabet , a co umie co ma nie umieć .Gdzieś tam po drodze umiał liczyć do 10 ale mu się znudziło i nie liczy , Teraz śpiewa cały alfabet i muszę to upolować żeby nie było ,że mam omamy albo sobie wmawiam .Wprawdzie mam nausznych świadków tych wyczynów ale sami wiedzie pamięć ludzka jest zawodna licza się tylko taśmy prawdy .Dzis pani Kasia (wychowawczyni Jasia )opowiedziała mi jak Jasio reaguje na liczenie do 3 (też stosuje ta metodę znacie to pewnie .np Ewa liczę do trzech 1,2 i na ogół trzy nie trzeba było używać )Więc pani Kasia chcąc przykuć uwagę dzieci liczy jeden , dwa a Janek trzy .Cóż ciekawa kto go tego nauczył.Zakotwiczył sobie w główce od samego rana ,że pani mu  w rączkę robiła kuj kuj i biegał rano i dmuchał sobie na rączkę i sam się żałował i po południu też .Biada mi jak trzeba będzie w połowie listopada czynność powtórzyć -ktoś chętny udać się z nami do laboratorium .?Gwarantujemy wrażenia lepsze niż na diabelskim młynie i absolutnie za zero złotych bez gwiazdek i ukrytych kosztów .Fajne będzie to ,że nie będzie już tych spojrzeń między pigułkami w stylu -Ty patrz dzieciak jakiś inny jest .Bo już posiadają wiedzę na czym ta nasza inność polega .Dorośli , medycznie wykształceni niby a w praktyce cienizna .No i jak tu leczyć ,diagnozować ,badać kiedy taki człowiek spotyka kontakt z niekompetencja autystyczną .Czy oni w tej służbie zdrowia nie nadążają za nowinkami .Autyzm w tym sezonie jest szalenie modny  na topie .Wręcz zaleca się posiadanie minimum jednego osobnika  w rodzinie .Jeśli mamy pecha i po szczepieniach ,czy uwarunkowaniach genetycznych nie trafiło na naszego potomka lub potomkinię , możemy zdiagnozować osobniki dorosłe ha bo może w  rodzinie ktoś miał tylko nie wiedział ,że ma i dalej ma tylko dziwny jakiś jest po prostu , bo zawsze taki był i już .I wszyscy w rodzinie wiedzą i nikogo to nie obchodzi bo do pracy chodzi , sam je ,i umie wykonać większość prac samodzielnie .A wszystko to w pakiecie za jedyne 1300 zł plus koszty dojazdu , , i takie tam inne dziwne dodatki .Po pozytywnym zdiagnozowaniu otrzymujemy szeroki pakiet ofert mających wyciągnąć zdiagnozowanego osobnika na powierzchnie lub tez wydobycie go zza muru którym się otoczył .Pomysłów jest mnóstwo , Zadziwia mnie ,że przy takim zasobie terapii i możliwości się jego pozbycia jest on w ogóle zaliczany do stanów nieuleczalnych .zadziwia mnie również koszt jaki trzeba ponieść aby z tych dobrodziejstw skorzystać .Turnus hiperbaryczny np .koszt 40 godzin to 6 tysięcy złotych ,Nigdzie jeszcze nie spotkałam się naocznie z efektami tej terapii chociaż w internecie zdjęcia są ,i pochwały i cuda .Tylko ja bym chciała np , zobaczyć dziecko które znam przed i po .No ale tak dobrze nie ma .mogłabym na Jasku przetestować tylko hm bagatelka zera mi się gdzieś zapodziały .Powie ktoś ,żem zazdrosna b mnie nie stać .Fakt nie zaprzeczam bo skoro to takie cudowne i pomaga to bym miała marzenie ,żeby zapłacić np z zasiłku rehabilitacyjnego abo żeby wprowadzić ta metodę do dostępnej ogólnie terapii w ramach składek które nie chętnie i od przymusem oddawałam do skarbu państwa .Oj wiem mogę w końcu sprzedać dom,samochód , kredyt wziąć .Mogłabym pytanie tylko czy miałoby to sens .Miałoby gdyby ktoś dał mi gwarancje ,gdyby stał się cud i mój syn kiedy mnie już zabraknie umiał samodzielnie żyć , komunikować się , troszczyć o swoje bezpieczeństwo , założyć rodzinę .Oj al się rozmarzyłam .Poniosło mnie na melanżu jak nic Prrrrr Baśka ....Taak to wszystko przez zazdrość ,że innych stać a mnie nie .Inna perełka program soon rice , z kilku artykułów dość niejasnych zresztą i pełnych reklamowego szumu nie wynika na czym polega cud tej techniki za to pokazuje ,,wyleczone" przypadki .Szkolenie oczywiście odpłatne , można sobie do Warszawy dojechać taniej. Albo opcja full z dostawa prelegenta do domu .Szkolenie , potem bagatela szukasz sobie 40 wolontariuszy o różnych uzdolnieniach , stwarzasz dziecku osobny dostosowany , bezpieczny pokój i do dzieła .Równie sceptycznie podeszłam do tematu .Szczególnie po usłyszeniu ceny za wykład na temat metody .Jednak  z tego bełkotu którym okraszony jest każdy niemal tekst o tym sposobie , wydłubałam sobie zdanie rodzica który opowiadał ,że na jakiś czas wszedł do świata syna , siadła z nim na podłodze , i był lustrzanym  odbiciem , dzięki temu po około roku czasu zyskał zainteresowanie syna .Cóż tonący brzytwy sie chwyta . Pokoju młodemu co prawda nie wybudowałam ani nie zaczęłam poszukiwać chętnych do zajęć jednak podkusiłam ,się o naśladowanie. I muszę Wam powiedzieć ,że działa .Czasem bywa śmiesznie , głośno i mocno stresująco dla otoczenia ale działa .Kiedy np chce,żeby Janek popatrzył mi  w oczy i posłuchał a on wcale takiego zamiaru nie ma i np zaczyna krzyczeć ja zaczynam robić to samo co on .W rezultacie wybija się z rytmu , zaczyna popatrywać , potem zaczyna się chichotać a na koniec się przytula , daje mi całusa i obdarza łaskawie spojrzeniem .Najlepsze jednak i przynoszące efekty terapie to codzienna praca z młodym pań terapeutek , nauczycieli , rodziców i dzieci , znajomych .Kontakt z ludźmi i  ich pozytywne nastawienie niż jakieś cuda na kiju .I w ten sposób znalazłam kolejny rodzaj jazdy , jazda po terapiach .Czyli właściwie było na temat , bo dziś miało być wszak o motoryzacji i formach jazdy .I było .

niedziela, 18 października 2015

Przykro mi i ciężko tak jakoś

Oprócz bycia mamą autysty Janka , staram się być również mamą nastolatki .I kiedy wydaje mi się ,że całkiem nieźle mi idzie , pociecha wylewa mi na łeb kubeł lodowatej wody .Staram się , naprawdę się staram , nie jest łatwo być schizofremiczną matką a taką trzeba być jak różnica wieku między potomstwem jest znaczna i jeśli jedno z nich jest obciążone niepełnosprawnością a drugie hoduje w sobie zazdrość i poczucie krzywdy .Rozumiem dojrzewanie , zmiana szkoły , ale do licha jeszcze trochę i zabraknie mi cierpliwości , empatii , zrozumienia , tolerancji i wszelkich innych pozytywnych określeń .Nie przypominam sobie,żebym wychowywała swoje dziecko w kłamstwie , niedotrzymanych obietnicach , w niedotrzymywaniu danego słowa , więc skąd te cechy kurcze pewnie odziedziczyła po jakimś przodku z entego pokolenia .Nic tylko zataszczyć za stodołę sprać na fioletowo i puścić do szkoły jak z powrotem nabierze różowego , zdrowego koloru i rozumu .Tak ja też miałam kiedyś lat piętnaście , tak ciągle słyszałam ,że nic dobrego ze mnie nie wyrośnie , że jak się nie przyłożę do nauki to nawet podpisać się nie będę umiała , że nawet jak mnie ktoś zechce to i tak będzie mnie tłukł trzy razy dziennie bo żaden normalny chłopak mnie nie zechce -no tu się po części sprawdziło bo zanim trafiłam na to moje okrągłe dziś jabłuszko  większość facetów na mojej drodze normalna nie była albo ewidentnie do mnie nie dopasowana lub też ja za bardzo starałam się dopasować do nich .No i się mylili .Jednak człek nie po to zostaje rodzicem aby pozwalać dziecku swemu popełniać podobne błędy .Jednak czasem rodzi się egzemplarz toczka  w toczkę jak pierwowzór i nie ma na niego innego sposobu jak pozwolić mu na własnej skórce odczuć skutki decyzji i działań jakie podejmuje czyli szeroko rozumianych konsekwencji , niekonsekwentnego zachowania .W związku z brakiem skuteczności dotychczasowych metod postanowiłam je zmienić drastycznie nieco i pozornie zgodnie z oczekiwaniami mojej prawie dorosłej nastolatki ale tak to już jest ,że na końcu i tak będzie-Mamo miałaś rację.  Dziecko moje dostało swobodę,dostało brak zainteresowania jje sprawami z mojej strony , dostała wolny wybór i zobaczymy co się z tego urodzi .Albo popłynie albo utonie góra czy dół ?Zobaczymy .Przykro mi ponieważ doszły mnie słuchy ,że źle jej z nami , że dużo wymagamy (do obowiązków szkodnika należy wyrzucić śmieci i się uczyć)że obarczamy ją opieka nad młodszym bratem (od samego początku w żaden sposób nie narzucałam jej żadnego obowiązku siostrzanego mimo obaw m że powinnam , w końcu to moje dziecko a nie jej jak będzie chciała to sie pobawi i w rezultacie przez cztery lata została z ni trzy razy kiedy trzeba było pójść na wywiadówkę i kilka razy zabrała go na plac zabaw na 20 minut z dojściem , oj umęczyła się pewnie okropnie )że więcej czasu poświęcamy Jaskowi ,(według niej autyzm jest jak katar po tygodniu minie sam , nie zadała sobie odrobiny trudu ,żeby zapoznać się z tematem , po co najłatwiej jest oskarżać )Najbardziej jest mi przykro ponieważ jesteśmy dla niej katami , moje dziecko jest bite .(No fakt w całym żywocie faktycznie oberwała ze dwa razy jak przekroczyła wszelkie wyznaczone normy społeczne , bo my jesteśmy tylko ludźmi, i jak sie trzyma byka na postronku i ciągle go drażni to nie trzeba geniusza ,żeby przewidzieć ,że się postronek urwie i byk zaatakuje .I z nerwami podobnie )Chociaż teraz żałuję ,że nie tłukłam jak było małe, teraz miałabym spokojniejsze noce .Ale nic to pobędzie mi przykro i przestanie .Czas i tylko czas .Trochę niedobrze ,że idzie zima, bo w zimę nie ma tyle zajęcia i ciężko będzie jak czasu na rozmyślania będzie pod dostatkiem  .Bo u licha za co ja mam się ścierać , tłumaczyć wiecznie popychać do przodu .Nie chce się uczyć pomimo tego,że jest zdolna to zamiast ciepłej posadki , będzie szorować posadzki , nie chce się myć to ludzie się od niej odsunął , nie chce zachowywać się jak człowiek to będzie żyła jak eremitka .Do licha to ,że jestem matka nie skazuje mnie na wieczne zamartwianie się , na nieprzespane noce , na naprawianie błędów i potknięć .Cóz ja mogę oprócz przekazania tego co wiem , czego się sama musiałam nauczyć i co przetrwać .Eh do dupy to wszystko jest skonstruowane .I jakby się człowiek nie starał to i tak los jakoś inaczej się układa .Nic to czas pokaże jak to wszystko sie ułoży .Wyjścia sa dwa albo w końcu dorośnie albo nie będzie miała kiedy bo ją zwyczajnie uduszę .
A co tam u nas a dziękować łaskawie niedziele spędziliśmy tradycyjnie u cioci Krystynki na strychu grając w wiadrową posikówkę dziś towarzyszyła Jankowi Oliwia , ganiali się , przekładali , kombinowali , rysowali , no konkretnie to Oliwka rysowała a Jasiek komentował ale faktem jest ,że się bawił .Oliwia jest rok starsza od Janka chodzi do zerówki , pięknie składa słowa , bardzo ładnie rysuje , ma mnóstwo energii i pomysłów .I tu przychodzi mi tylko westchnąć , ponieważ widać ile jeszcze drogi przed nami ile pracy ,żeby dorównać rówieśnikom .Pierwszy raz od bardzo dawna poczułam ukłucie żalu ,że Jasiek nie jest właśnie taki .Jednak szybciutko się ogarnęłam , Nie jest le za to jest cieplutki , kochany , pełen werwy , radości no po prostu jest i jest jaki jest nie ma co się rozwodzić nad tym ,że nie jest inny , bo to nic nie zmieni .Fajnie się razem bawili i to jest ważne .To moje inne i to sąsiadów zwyczajne .Wychowa się, geniuszem może nie będzie chociaż alfabet bardzo ładnie śpiewa , jak zwykle filmiku zbraknie ponieważ trwa dłużej iż minutę i nie mogę go tu zamieścić jednak jak się uda wrzucę na fb , gdyż większość z Was tak nas tez odwiedza.A tym czasem czas udac się na wieczorny odpoczynek , zasłonę snu opuścić na szarości dnia i powspominać tylko te dobre chwile bo na resztę szkoda marnować czasu

sobota, 17 października 2015

Kara Boska czy skaranie?

W końcu znalazłam powód ciągle zwiększającego się obwodu (nie jest to to o czym pomyślała większość )Otóż czynnikiem tym jest systematyczne zajadanie stresu .Jak ja na to wpadłam ano po licznych lekceważeniach słów bliskich i dalszych moja trzustka się zbuntowała po 8 pączkach , napoju izotonicznym , dwóch usmażonych, na głębokim tłuszczu i w panierce filetów z kurczakach zagryzionych na oko kg winogron bezpestkowych .Rezultat stres i jego powód jak był tak jest a dodatkowo zafundowałam sobie bezsenną nockę , bo jak u lich spać kiedy boli ,kiedy łóżko nagle najeżone kolcami niewygody , kiedy miejsca sobie nie można znaleźć .I czego mnie to nauczyło a no niczego bo właśnie siedzę i jedną ręką piszę a w drugiej trzymam jabłko .Mąż się ulitował nad moim nieszczęściem i zabrał Jaska na przejażdżkę do lasu .Starsze nieszczęście wpakowało się do mamusi pod pierzynkę i tak sobie drzemałyśmy .Następnym razem objadam się wyłącznie w niedzielę , żeby potem w ciszy i spokoju dogorywać do poniedziałkowego popołudnia .Synuś mi dziś recytował wierszyk o jeżyku przytaszczony z przedszkola , ku mojemu żalowi zrozumiałam niewiele słów , gdyż jeszcze nie zapoznałam się z oryginałem ale i tak było sympatycznie , kiedy z radosna miną stał i rytmicznie chociaż baaardzo niewyraźnie recytował wierszyk .Jak zwykle zanim dopadłam do telefonu ,żeby nagrać wystąpienie syna ten ów występ zakończył i za nic nie chciał powtórzyć .Pomimo ewidentnej niedyspozycji matki w dniu dzisiejszym i tak było w miarę spokojnie i sympatycznie .Nawet przejawiał chęć zabawy ze starsza siostrą , najzabawniejszym wydarzeniem dnia było użycie przez młodego podstępu mającego na celu zmuszenie Ewy do biegania .Ja tego dokonuje czterolatek z autyzmem ? Ano leci do naszego pokoju ciągnie siostrę za nogę i wrzeszczy biegaj Ewo Ewooo !!!!!!!!!!Po ewidentnym braku rekcji odwraca się na pięcie  z dzikim okrzykiem -Musisz biec do taty udaje się w ślad za swoimi słowami .Chłopcy wypracowali sobie pewien rytuał .Jasiek bierze rozpęd , z okrzykiem UWAGA! ląduje w stercie poduszek i opada z radosnym i ŁUBUDUDU a potem tatko masuje mu uszy , nos,łaskotki oraz pięty .Po wykonaniu powyższych czynności synuś przypomina sobie że przybiegł do taty po pomoc w zmobilizowaniu starszej siostry do zabawy w ganianego .Jednak ze względu na utrudniona komunikację werbalna panowie się nie dogadali i tu właśnie nastąpił moment użycia podstępu .Młody popędził do Ewy stanął i jak nie wrzaśnie -Szoruj do taty .Ze śmiechu mało nie spadłam z łóżka .No to poszła ale się okazało ,że wcale a wcale ojciec widzieć jej sobie przed swym obliczem nie widział .No ale skoro już wstała to młody się przyczepił i rundkę zmuszona była przebiec .Można ?Można .Druga fajna potyczka słowna miała miejsce u cioci Krysi .Po dawce słodyczy, i posikówki młodego roznosiła energia i podczas wywijasów na wersalce przydzwonił nogami w ławę .No matka oczywiście nakrzyczała i pytam sie gada ty normalny jesteś ? na co Jasiek -No nie wiem.O żesz ty .Normalnie można się ze śmiechu poryczeć .Tak więc dogadać się  można  , trzeba tylko właściwie zadawać pytania .A na koniec dnia foch , wrzaski , płacz aż się zachłystywał , bo mama zamiast dać telefonik i włączyć bajkę kazała iść dziecku spać niedobra ja .No i znowu się zestresowałam , bo ja inaczej kiedy moja pociecha drze się jakbym go żywcem obdzierała ze skóry , maltretowała , darła pasy i posypywała solą .Och macierzyństwo czas pełen cudów .Niewątpliwie gdyż tylko cudem utrzymała nerwy na wodzy i nie przetrzepałam młodemu pamersiora .Kto mi go tak rozpuścił ?Przecież nie spuszczam go z oczu nie licząc pobytu w przedszkolu .No tu też bywa wesoło .Ostatnio synus opowiada mi jak mu minął dzień .Nie tak ,że od razu klepie całe zdania niczym Mickiewicz , raczej białym wierszem mnie raczy .Dziś np prowadził sam ze sobą taki monolog -Jechałeś autobusiem , przedszkolu byłeś , jadłeś ziemniaczki tak ziemniaczki , uciekałeś do mamusi , zaraz przyjdzie mamusia , biłeś dzieci Janku , nie wolno Janku nie idziesz do przedszkola , konikiem jechałeś w przedszkolu , jutro nie idziesz przedszkolu , nie lubisz bawić .I tak dobra chwilunie .Niesamowity jest ten mój autysta .Ostatnio odpukać raczy więcej jeść .Dobrze i niedobrze ,Dobrze bo w końcu je coś więcej niż chleb z ketchupem na okrągło a źle bo ciągle czegoś ode mnie chce a to pierożki , a to mleczko  a to kawałek(mleczna kanapka), tosta , serek , kisielek , jabłuszko i tak pół dnia , i wszystko po trochę podgryza w rezultacie koło południa mam stół zastawiony talerzykami z zachciankami synusia  .Dziś córka moja  postanowiła samodzielnie przygotować sobie strawę , po długim i głębokim namyśle trafiło na placki ziemniaczane ala węgierskie ..szkoda,że nie zrobiłam pamiątkowych zdjęć .półtora ziemniaka starła ręcznie zanim sobie przypomniała ,że mamy zmechanizowane sprzęty agd i poskładała maszynkę .w międzyczasie doobierałam nieco ziemniaków (brat wdepnął na obiad przy okazji tylko wyrwał suche drzewka i przygotował ziemię pod posadzenie nowego żywopłotu )pokroiła pomidorki i paprykę .I spoczęła na laurach .Tak się zmęczyło biedne dziecko ,że nie miało siły na żadna czynność zaczynająca się na s -smażenie, czy sprzątanie .Eh osobiście jestem fanką minimalizmu również przy robieniu bałaganu im mniej bajzlu tym niej sprzątania.A ta mała żmija dla kilku placków wywróciła moje królestwo do góry nogami , .Pięc minut jedzenia i 2 godziny sprzątania .No ale zrobiła więc i na porządek czas pewnie nadejdzie później raczej ale mam nadzieję ,że tego dożyje .Bo ostatnio daje mi popalić ta moja nastka lepiej jak koleżka autyzm .Z autyzmem jest łatwiej niż z dorastająca dziewczyną ,przynajmniej wiem o co chodzi a tu bez flaszki nie pojmiesz , nie ogarniesz ,nie obczaisz .Cóż powiedzieć -Nie lubisz mmusiu , nie lubisz .Oj nie lubię .Gdyby moa mama żyła cóż by miała na ten temat do powiedzenia przypuszczam ,że jedno ponadczasowe zdanie -A nie mówiłam.

środa, 14 października 2015

Byt egzystencjalny przytłaczającej codzienności

W oczach suche łzy
Cierń w sercu ,za uśmiechem a tam-
Za zasłoną uśmiechu -boli
Na rozdrożu stoję
Zawieszona niczym nad urwiskiem
Czy spadnę?
Czy polecę ?
Dokąd ? Góra czy dół?

Karuzela

Zamykam serce
Szyfruje uczucia
Nieczuła na inne łzy -zastygam
Już nie umiem znaleźć -w głębi
Usprawiedliwienia
Zawieszona nad przepaścią
Patrzę w dół
Spoglądam w górę
Dokąd?Góra czy dół

Wybory

Tragiczne tak czy tak
Zaboli
Mimo wszystko kolejny raz
Poszybuję w niebo
Chociaż tym razem
Tak łatwo by było
Po prostu
Spaść

Codzienność



Przystojniak co nie?I utrapienie przebrzydłe i aniołek i diabołek i wogóle mieszanka wybuchowa .Rozpuszczony jak dziadowski bicz i to nie ja on sam się tak rozbestwił .Do przedszkola i z. Tylko i wyłącznie autobusiem .Szykujemy się rano i powarkuję na starszy egzemplarz coby się streszczała bo mi autobus zwieje ,na co Jasiek 
-Ewooooo i gulgotanie a potem oddech i 
- Janek na przystanek marsz .Cóż kierownik dyspozycje wydał kto gdzie i jak szybko .Zdążyliśmy .Jak zwykle .                                                                                                                                        Mieliśmy pojechać w tym tygodniu do Białegostoku żeby rozprawić się z migdałkami .Jednak wyniki kiepskie i wyjazd odwołany .Za miesiąc mamy powtórzyć badania i umówić kolejny termin .Jadnak mam nadzieję ,że uda sie w międzyczasie zarejestrować w szpitalu w Złotoryi jak w listopadzie NFZ podpisze kontrakt to na zabieg podcięcia dwóch migdałków usunięcie trzeciego będziemy czekać maksymalnie do lutego .Chyba więc warto poczekać .świadczy to o tym ,że nasz anioł stróż cały czas ma skrzydła pełne roboty .I bardzo mać dobrze .Zimno się zrobiło i Jan z rowerem tudzież hulajnogą -dostana od mamci chrzestnej przeniósł się na salony a teraz ma miejsca gdyż matka prawie zakończyła przeróbkę , został mi do pomalowania kawałek ściny (czekam aż zdobędę czerwona farbę co nie jest takie proste )położenie płytek na podłodze (i tu również mam kłopot gdyż 10 potrzebnych na razie mam 2 jednak poluje , w końcu czy mi przeszkadza tak bardzo brak kawałka podłogi nie no skądże znowu )oraz zamontowanie listew i pochowanie kabli do bezprzewodowego internetu .
Moja powiększona kuchnia po zmianach kosmetycznych 

W końcu kolorek
 Dziura w podłodze sobie jeszcze poczeka jednak mam nadzieje ,że przed świętami uzupełnię
 i tu brak soczystej czerwieni najprościej byłoby udać się do sklepu i zakupić .Hm pewnie tak ale ograniczają mnie dwie prozaiczne rzeczy a właściwie dwa braki brak gotówki i brak zdolności kredytowej (nie narzekam stwierdzam fakt oczywisty po prostu i ufam ,że koniunktura ulegnie w końcu poprawie i stan ten ulegnie trwałym zmianom szczególnie w punkcie 1 )
Najważniejsze,że będzie pięęęęęęęknie.Jasiek przyszedł z przedszkola i zauważywszy zmiany w wystroju zatrzymał się na środku kuchni i rzekł -
OOOOOO co to ?Mamo co tu zrobiłaś ?Jednak szybko przeszedł nad tym do porządku i zaakceptował .I dobrze bo najwięcej czasu spędzamy właśnie tu .Założyłam sobie ,iż w związku z końcem prac i zbliżająca się zimą zabiorę się w końcu za edukacje syna ,że będę więcej czasu poświęcać pociesze numer 2 i może nawet z mężem obejrzę wspólnie i w porozumieniu jakowyś film , psu kojec posprzątam (właśnie nie chce kto przygarnąć duży , kudłaty , stróżujący , nie gryzie 5 lat lubi biegać , silny )Jednak zamiast tego juz sobie na siłę wyszukuję mnóstwo innych zajęć które nie wymagają interakcji z innymi osobnikami mojego gatunku Zdziczałam jak nic i do cna jak dziki agrest , ulubione wdzianko -dres ,aby ciepło było ,zbędne staje się usuwanie zbędnego narostu nad oczami -tłumacze sobie ,że skoro takie sobie rosną to ma tak być -kiepska wymówka ale zgodna z naturą -jutro poszukam pęsetki i tak mija kolejne jutro i świat się nie zawala .Więc po co/Na obiad zupa bo szybko i na dwa dni .Komu by się chciało stać przy garach kiedy dzieci w przedszkolu , szkole ,mąż w pracy albo wywalony do góry brzuszkiem przed tv .Po co i dla kogo .Jakoś się nie przykładam ostatnio kulinarnie .Najchętniej chińska paczkowana albo jedzenie  kapsułach .Idealne byłyby piegi Pana Kleksa o tak to rozwiązanie byłoby super .Mina męża na widok garnka z zupą bezcenna .Więc tak nam mija ta nasza codzienność .Dogadujemy się w ciszy czterech  ścian dopiero po wyjściu na zewnątrz dostrzegam ,że jednak wyróżniamy się w tłumie .Szczególnie kiedy Jasie po raz enty stwierdza -jedziemy autobusiem .i ludzie się na nas gapią .Albo kiedy ktoś zwraca mi uwagę ,że zajmujemy w autobusie miejsce dla niepełnosprawnych a mogłyby siaty babuni pojechać .Mina osobnika na widok legitymacji bezcenna .Juz nawet nie otwieram ust po prostu wyciągam kartkę i pokazuje wierząc ,że ten ktoś umie czytać .Fajnie jest w druga stronę kiedy w pełnym autobusie  wyciągam legitke i proszę o udostępnienie miejsca .ze znaczkiem ,świnia nie jestem i zajmuję jedno biorąc młodego na kolana .Do domu jedziemy z dwoma przesiadkami , nie dlatego ,że mamy aż taki kawał drogi tylko dlatego ,że Jan sobie życzy  .Cóż jak mus to mus .Zakończyliśmy etap biegania do przedszkola z uśmiechem teraz codziennością staje się podkówka i ja nie chcę do przedszkola .Poprawiło mu się postrzeganie świata .W przedszkolu nikt mu krzywdy nie robi i nic się nie zmieniło oprócz wieku .Niechęć według mnie wynika z faktu iż w domu ma absolutna samowolkę i wszystko dostosowane do niego .A w pracy cóż jak to w pracy , bawić się każą , uczą , każą siedzieć w miejscu , pani nie biega jak Jasio zakwęka no o i nie dziwota .(Też bym popłakiwała przed wyjściem do pracy jeśli dzięki temu mogłabym sie byczyć bezkarnie cały dzień .

Umiej jeżdzicna hulajnodze a co 
Znowu nakręciłam za długi filmik .Eh a chciałam się pochwalić jak Jaś rozwija wyobraźnie .Czyni to za pomocą poduszki i jej zawartości .Jak można się bawić dziurawą poduszką podczas długiej podróży ?Ano wkłada się rękę do środka i gasi się marchewkom światło .wyprowadza się marchewki na zewnątrz oraz każe się marchewkom  włazić do środka i iść spać i tak ze trzy godziny .Ale ważne ,że główka pracuje .

sobota, 10 października 2015

buuuuuuuuuuuuuu.i wszystko do bani

Siedzimy w domu , nasłuchujemy każdego kichnięcia , kaszlnięcia , stęknięcia .Jak zwykle ,jak udało się szybciutko załatwić miejsce i termin usunięcia tych nieszczęsnych migdałków to, szanowny pan Jan postanowił się rozłożyć z chorowaniem .We wtorek mamy być w Białymstoku i co i nico wyniki kiepskie jak w poniedziałek nie będzie poprawy to zostajemy w domu i dalej liczymy oddechy w nocy , słuchamy niemożliwego chrapania i czekamy na kolejny wolny termin .Na wszelki wypadek zamierzam jeszcze zadzwonić do Złotoryi ponoć czeka się krócej niż rok na usunięcie migdałka .I znów karuzela chory , zdrowy , chory , chory , zdrowy .A niech to .Za to kontaktowy bardziej się zrobił .Dziś byliśmy u cioteczki Krystynki żeby Jasiek zaspokoił potrzebę pogrania w posikówkę strychową . I siedzą sobie oba na strychu oba czyli Ewa i Jaś i czekają aż reszta ekipy czyli my się naplotkujemy w końcu młody nie wytrzymał i słychać -Krysia chooodź .Ciociu .Pierwszy raz użył imienia oraz nazwy dodatkowej wołając innego osobnika swego gatunku .Potem pięknie prowokował ciocię do zabawy w ganianego , jasno wyrażał życzenia np picie rzucone w trybie rządającym (pewnie nie ma takiego ale ładnie brzmi to sobie wymyśliłam w końcu kto biednemu zabroni)Pół wieczora przełaził za mną pytając -chcesz mleczko ? na co ja -nie chcę , nie lubię mleczka .Najpierw się śmiał z takiego dialogu potem żalił a na koniec się nieco uniósł i krzyknął -ja chcę mleczko .No cóż było zrobić -zrobiłam .Na koniec dnia podkradł mi pierzynkę i ani myśli spać pod swoją kołdrą .Informuję was ,że spanie pod dziecięcą kołdrą nie należy do moich ulubionych form relaksu ale jakoś tak co mu się pierzynka omsknie to zaraz włazi z powrotem , zaraza a tak to nie umie się przykryć i wiecznie rozkopany .Znów mi powietrze gęstnieje w chałupie czego powodem jest ma dojrzewająca pociecha numer jeden .Jednak chyba zrobię w końcu tak jak mi ostatnio jeden mądry pan przykazał .Wleje na fioletowo i puszczę do szkoły jak siniaki zejdą .Tylko ,żeby to cholera coś dało .Ech jakoś tak pod górkę się wlokę , za długo było dobrze to teraz czas na gorsze czasy cóż i tak być musi .Oby przetrwać do poniedziałku i żeby badania wyszły i żeby ten zabieg już był za nami .A potem rozprawię się z tą małą czarownicą .Dlaczego nastolatkom wydaje się ,że ich starzy są 100 lat za murzynami i na niczym się nie znają ?Och ta doba internetu zabija w młodych ludziach instynkt samozachowawczy .Trzymajcie kciuki żebyśmy we wtorek  pojechali .

niedziela, 4 października 2015

Urodzinki u Martynki





Epokowe wydarzenie Jaś został zaproszony na urodzinki , z duszą na ramieniu zapakowaliśmy prezent i z nastawieniem ,że pewnie i tak będzie mi wisiał kurczowo na nogawce i nie odstąpi na krok i ,że po godzinie umordowana próbami oderwania kurczowego uścisku tudzież namawiania Jaśka do nawiązania kontaktu z dziećmi capnę Alcybiadesa pod pachę wsadzę w auto i wkurzona ruszę do domu
oraz że dzieci nie chętnie zaakceptują ,,inność " młodego  ruszyłam .I dojechałam.Na dzień dobry młody dał całusa solenizantce i wręczył prezent
 pokręcił się wokół stołu wybierając idealne miejsce

 podczas dmuchania świeczek trwał  z boku ale blisko

 zawiesił się nieco na chwilkę
 udał się na przejażdżkę bryczką




 co jak widać na załączonym obrazku sprawiło mu niesamowitą frajdę
 tak,że zbliżając się do kresu podróży ani myślał wysiadać
 hasał między dziećmi
 w otoczeniu rodziny oczywiście




i mama w spokoju wypiła kawę , posiedziała i nie zauważyła kiedy minęły bite cztery godziny .kiedy mój cycuś ani razu nie zająknął się gdzie mama do mamy i mamoo, mamuusiuuuu ani raz nie przyleciał sprawdzić gdzie jestem i czy jestem .Cudnie po prostu .A jak już wskoczył na trampolinę z kolegą Szymonem to w ogóle jakby go nie było .Więc pierwszy test urodzinowy zaliczony .

piątek, 2 października 2015

się nazbierało

Normalnie jestem zarobiona po łokcie , nie ma kiedy usiąść i z przyjacielem blogiem podzielić się szarościami dnia .Po wtorkowym spotkaniu jakby lżejsze powietrze wokół , świat piękniejszy i nieco nadziei ale nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca .Kolejny etap wycieczkowy rozpoczęty .Niedawno byliśmy w Karpaczu i potwierdziło się silne uczulenie na pleśń , grzyby , chwasty , wróciliśmy z receptą , nieco przypieczonym sprzętem (dlaczego nikt mi nie powiedział ,że pod te góreczki tam to się szybko wjeżdża a już broń boże nie zatrzymuje żeby podrzucić miłą staruszkę )Ale dzięki bratu , determinacji i potężnej dawce adrenalinki pokonałam wzniesienia .Najfajniej było kiedy przemiła starsza pani(na oko 80) którą zabraliśmy ze spokojem instruowała mnie jak pokonać góreczkę a na koniec stwierdziła ,że droga przez las która znajdowała się dwie uliczki dalej jest wygodniejsza po czym wręczyła nam ulotkę świadków jehowy .Akcent humorystyczny .Za radą starszej pani udaliśmy się do wskazanego miejsca i okazało się ,że babci było bliżej a my musieliśmy obejść budynek wokół .Ale w końcu się udało trafiliśmy , odnaleźliśmy rejestrację , chwilka momencik i gabinet zabiegowy w którym z pewnymi oporami młody dał sobie narysować na rękach literki , zrobić kropki i nawet pokłóć się dał ale 15 minut w pozycji w której nie mógł ruszać i zginać łapek okazało się ponad cierpliwość młodego.Został przekupiony perspektywa udania się na plac zabaw wypatrzony przez okno .Potem troszkę poczekaliśmy i przeszliśmy na konsultację do pani dr .Dostaliśmy receptę .A Jasiek popędził na plac zabaw .  Taka przypadłość , niektórzy zwiedzają bo lubią a Janek zwiedza place zabaw , kolejnego dnia a właściwie nocy udaliśmy sie do Białegostoku tak dobrze czytacie wygnało nas 600 km od domu .Bo dziecko chciało na inny plac zabaw a poważnie pojechaliśmy do laryngologa .Rok temu dostaliśmy skierowanie na podcięcie migdałków i usunięcie trzeciego .Grzecznie czekaliśmy na termin zabiegu wyznaczony na grudzień 2016 r .Jednak kiedy zadzwoniła kobietka i poinformowała ,że termin się wydłuży uruchomiła we mnie hormon wściekłego poszukiwacza .więc kolejno google, laryngolodzy i telefon w garść po opowiedzeniu po raz nie wiadomo który naszej zawiłej historii migdałowej .Przesympatyczna pani zamilkła na chwilkę , kazał poczekać na lini i podyskutowawszy z kim w tle .Radośnie poinformowała ,że możemy umówic się na prywatna wizytę u szefa kliniki -prywatnej dodam na marginesie -koszt wizyty 100 zł .No to ja ,że nie stać mnie na prywatne usuwanie migdałków (jakby sie kto pytał 3200 zł )na co pani ,że nikt nie chce ode mnie pieniędzy tylko za konsultacje trzeba zapłacić i szef zadecyduje ,czy zabieg jest konieczny i jak będzie to go zrobi społecznie .Więc uzbrojeni w dobre rady , rodziny i znajomych ruszyliśmy niezbyt optymistycznie nastawieni w drogę .Mąż prowadził , brat towarzyszył a my nie mieliśmy wyboru .I w końcu Janek chciał jechać z tatusiem daleko duzim amochodem , no to w droogę .Trasa super , prosto , szybko i przyjemnie i tanio tylko 19,80 za autostradę .Koszt gazu też niższy niż się spodziewaliśmy mimo ponad 40 groszy na litrze .Tam jechaliśmy jechaliśmy 10 godzin .Na szczęście dr przyjął nas dwie godziny wcześniej zbadał Janka poogladał , opukał , podumał i stwierdził  ,że nie ma powodu żeby usuwać wszystkie migdały jednak trzeci na pewno ponieważ zasalania uszy a boczne trzeba tylko zmniejszyć .Prosto z mostu mówię ,że nie stać nas na zabieg na co dr popatrzył tylko na mnie po czym zapytał ze spokojem czy 13 będzie nam pasowało .Tego miesiąca oczywiście .Tak będzie .Do gratisowego zabiegu otrzymałam również gratisowy nocleg w klinice .Nie wiem na czym polega to nasze szczęście w nieszczęściu ale cieszę się ,że nam towarzyszy do tej pory .Więc udaliśmy się w drogę powrotną .i tak pokonaliśmy 1200 km i pokonamy je ponownie niedługo.Trzymajcie kciuki  ,żeby się Jaś do tego czasu nie rozchorował  .Przed nami kolejny wyjazd wybieramy sie na turnus rehabilitacyjny do zakonnic .21 dni dopłata za mnie 800 zł termin listopad albo grudzień tego roku .Wybrałam grudzień .Nasze małe stado rodzinne potrzebuje kopa ,żeby wrócić na właściwe tory  .Z pełna więc świadomością iz jest to mściwe z mojej strony i samolubne zamierzam spędzić wigilie z dala od domowego bałaganu .Mam nadzieje ,że brak nas przy stole w dniu w którym zawsze byliśmy w końcu coś w tym naszym marazmie zmieni ,bo pleśniejemy , dopasowani jak ręka do rękawiczki , porozumiewamy sie bez słów, poznawszy się jak dwa łyse konie czas na powrót zapuścić futro  .Dzisiaj byliśmy po pieczątki , skierowania, konsultacje .Pani dr byla zaskoczona postępami Janka jak wszyscy którzy dawno go nie widzieli .Spotkaliśmy  też panią Beatke od koni .Młody się przywitał pogaworzył i ruszyliśmy dalej .Najfajniejszym z wydarzeń były urodziny Martynki .Pojechaliśmy z nastawieniem,że za godzinę wrócimy z ryczącym i przyklejonym Jankiem a tu niespodzianka .Na początku trzymał się z boku , a potem jak się zabawił z Szymonem tak minęły 4 godziny gzie moja obecność była mu niezwykle obojętna .Najwięcej frajdy sprawiła mu jazda bryczką cieszył się jak szalony .a mi najbardziej podobał sie tort .Mniam mniam pycha .I tak uczciliśmy 8 rok życia naszej małej blondyneczki , zabawa przednia .Chyba rozważę zorganizowanie kolejnych urodzin Janka z dziećmi ale na razie dojrzewam do tej decyzji .Było super .Dziękujemy Martynko za wspaniała zabawę .teraz szykujemy się na 13 zdam  relację jak juz będzie po