Epokowe wydarzenie Jaś został zaproszony na urodzinki , z duszą na ramieniu zapakowaliśmy prezent i z nastawieniem ,że pewnie i tak będzie mi wisiał kurczowo na nogawce i nie odstąpi na krok i ,że po godzinie umordowana próbami oderwania kurczowego uścisku tudzież namawiania Jaśka do nawiązania kontaktu z dziećmi capnę Alcybiadesa pod pachę wsadzę w auto i wkurzona ruszę do domu
oraz że dzieci nie chętnie zaakceptują ,,inność " młodego ruszyłam .I dojechałam.Na dzień dobry młody dał całusa solenizantce i wręczył prezent pokręcił się wokół stołu wybierając idealne miejsce
podczas dmuchania świeczek trwał z boku ale blisko
udał się na przejażdżkę bryczką
co jak widać na załączonym obrazku sprawiło mu niesamowitą frajdę
tak,że zbliżając się do kresu podróży ani myślał wysiadać
hasał między dziećmi
w otoczeniu rodziny oczywiście
i mama w spokoju wypiła kawę , posiedziała i nie zauważyła kiedy minęły bite cztery godziny .kiedy mój cycuś ani razu nie zająknął się gdzie mama do mamy i mamoo, mamuusiuuuu ani raz nie przyleciał sprawdzić gdzie jestem i czy jestem .Cudnie po prostu .A jak już wskoczył na trampolinę z kolegą Szymonem to w ogóle jakby go nie było .Więc pierwszy test urodzinowy zaliczony .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz