niedziela, 4 października 2015

Urodzinki u Martynki





Epokowe wydarzenie Jaś został zaproszony na urodzinki , z duszą na ramieniu zapakowaliśmy prezent i z nastawieniem ,że pewnie i tak będzie mi wisiał kurczowo na nogawce i nie odstąpi na krok i ,że po godzinie umordowana próbami oderwania kurczowego uścisku tudzież namawiania Jaśka do nawiązania kontaktu z dziećmi capnę Alcybiadesa pod pachę wsadzę w auto i wkurzona ruszę do domu
oraz że dzieci nie chętnie zaakceptują ,,inność " młodego  ruszyłam .I dojechałam.Na dzień dobry młody dał całusa solenizantce i wręczył prezent
 pokręcił się wokół stołu wybierając idealne miejsce

 podczas dmuchania świeczek trwał  z boku ale blisko

 zawiesił się nieco na chwilkę
 udał się na przejażdżkę bryczką




 co jak widać na załączonym obrazku sprawiło mu niesamowitą frajdę
 tak,że zbliżając się do kresu podróży ani myślał wysiadać
 hasał między dziećmi
 w otoczeniu rodziny oczywiście




i mama w spokoju wypiła kawę , posiedziała i nie zauważyła kiedy minęły bite cztery godziny .kiedy mój cycuś ani razu nie zająknął się gdzie mama do mamy i mamoo, mamuusiuuuu ani raz nie przyleciał sprawdzić gdzie jestem i czy jestem .Cudnie po prostu .A jak już wskoczył na trampolinę z kolegą Szymonem to w ogóle jakby go nie było .Więc pierwszy test urodzinowy zaliczony .

Brak komentarzy: