czwartek, 31 grudnia 2020

Podsumujmy stary rok


Bo przy stole najważniejsi są ludzie...

-Co jest najlepszego w mijającym roku? -pytanie za milion.- To że na szczęście już się właściwie skończył. Oby to co towarzyszyło mi przez te 366 dni 2020 roku zostało w nim. ale tak dobrze nie ma. Lista minusów/plusów

-niefortunna zmiana pracy hmmm czy do końca? W sumie to za długo się nie napracowałam w nowym miejscu. Tak naprawdę od października do lutego. Mimo niewątpliwych zalet organizacyjnych praca w wyuczonym zawodzie nie wpisuje się w kanon moich zainteresowań. Organizacja pracy i płacy nie  wpisuje się w niego również.  Wszędzie dobrze jak nie zagłębimy się w codzienne funkcjonowanie. Tym czasem skoncentruje się raczej na studiowaniu, do emerytury się lata liczą a stypendium wyższe od najniższej krajowej. Warto poświęcić czas na naukę. Ja zdolna ale leniwa -Monika jeszcze wtedy K - jak mawiała św. pamięci nauczycielka matematyki i jednocześnie dyrektorka szkoły podstawowej numer 13 im. Marcelego Nowotki w wieku lat ponad 40 tu odkryłam, że lubię się uczyć i kurczaczki nieźle mi idzie. Szkoła i ja myślałam ,że ten duet nie ma szans na powodzenie a jednak czas pokazał, że drzemie we mnie ukryty potencjał i zamiłowania. Cóż lepiej późno niż wcale. Nic to ,że usunęłam z komputera calutką pracę licencjacką, druga napiszę może lepszą? Obadamy. Pomysł jest, chęci, motywacja i super międzynarodowa grupa studencka. Piątka na piątkę. Dooobra kasy na czesne czasem brak ale po to są przeciwności ,żeby je przezwyciężać.

-brat mój osobisty w marcu postanowił odejść z tego świata, zniknąwszy- jak się pojawił- bez słowa wyjaśnienia z tą różnicą, że tam gdzie się wybrał powrotne pociągi nie jeżdżą, ciągle się zastanawiam. Dlaczego? Po co było zmieniać życie, stabilizować, starać się żeby jednym głupim ruchem wszystko przekreślić? Dlaczego? Nic nie powiedział, nie dał w najmniejszym stopniu odczuć, że potrzebuje pomocy? Nie dowiem się nigdy. Boli -każdego dnia podobnie. Taka obecność, której na co dzień się nie zauważa a której brak zostawia ogromną pustkę. Wszędzie gdzie się nie ruszę ta obecność się manifestuje. Tu drzewka sadził, Tu się mijaliśmy w wakacje jak podlewał klomby, tu przybił obrazek, tam nożyce zostawił i już nie schowa. W dokumentach zawieruszony dokument z referencjami- Bardzo dobry , sumienny, pracowity... I co z tego? Nie ma go, ot tak jedną chwilą , jedną decyzją. Nie rozumiem i nie zrozumiem nigdy. I znowu sama muszę drzewo ogarniać...

-zabawa w jest szkoła, nie ma szkoły. Test kompetencji nauczycieli, rodziców uczniów. Słabe strony systemu edukacji wywleczone w światło jupiterów. Wypalenie kadry, brak wiedzy, zaangażowania, nieobycie ze sprzętem elektronicznym. Rodzice też się nie spisują- drugi rok wsparcia socjalnego pińcet a dzieci komputerów nie mają, ubrań, mebli solidnych, kanapek, przyborów. Ktoś to kontroluje? Na co dzień nie widać poziomu rodzin za to na zdalnym nauczaniu uuuu klękajcie narody. Czasem lepsze od kabaretu i za darmo. Tylko ten niesmak i ból głowy. I ulga kiedy państwo O X Y akurat dziś - hurrrrra - nie mogą być obecni na lekcji. Dziękuje Ci Panie. Plusy nauki w domu- czas, nikt nie krzyczy nad uchem, nikt nie biega, wszystkie potrzebne rzeczy są pod ręką, nie idę w deszczu po dziecko, nie cisnę się w autobusie, nie taszczę tornistra, nie szykuje kanapeczek, herbatek, nie parkuję km od szkoły. Minusy- 24 na dobę z potomkiem-lubię ale bez przesady kilka godzin z dala od siebie sprzyja rozwojowi dziecka i matki. I co więcej nie ma wad? Hmmm.

-leczenie w dobie covid- kolejne pole odsłaniające szeregi niedociągnięć i wieloletnich braków- brak kasy, personelu, miejsc, sprzętu, kontroli. Wszechobecne żerowanie na ludzkim nieszczęściu, kasa , prywata przy zerowej różnicy pomiędzy komercyjnymi a państwowymi wizytami. W tym roku nauczyłam się, że  najlepiej być roszczeniowym, chamskim, wulgarnym i upierdliwym wsparciem pacjenta. Niestety wraz ze starym rokiem nie zostawię tej rozpoczętej procedury. Nie da się. Absurd goni absurd a ja gonię w piętkę. Dzwonią wczoraj ze szpitala X - termin operacji jest na 7 go stycznia( po pięciu miesiącach czekania, badaniach, kontrolach, jazdach od gabinetu do gabinetu , jest termin)oczywiście lekko nie będzie. 4 tego trzeba przyjechać na wymaz covid. Niby nic - co tam, że w jedną stronę ponad 200 km. No, ale ze swoim możemy przyjechać( znaczy z wynikiem)dzwonię do przychodni- żartowałam próbuję się bezskutecznie dodzwonić. Jadę więc. W okienku pani mi mówi nie da się jutro od 7 rano osobiście. Uparcie sterczę i nie poddając się opisuje zawiłą sytuację. Pacjent onkologiczny aaaa to jutro o 12:30, ale niech Pani przyjedzie do gabinetu lepiej. Tak też uczyniłam dwie godziny siedzenia plackiem pod gabinetem lekarskim i... mam potrzebne skierowania. Na covid też, niesamowita ulga, że jeden długi kurs mniej. harmonogram medyczny na styczeń 2021 miało być 3.01 Polanica wymaz. 4.01 Wrocław. 7.01 Polanica- operacja. 11.01 Polanica odbiór po operacji. Na chemię termin trzeba wyznaczyć od nowa operacja pilniejsza. Po zagojeniu w kratkę kursy Lubin ,Wrocław. Co to mi się marzyło wcześniej Centrum Rehabilitacji i Edukacji Dzieci z Deficytami? Dopisuje Centrum Kompleksowego Leczenia Onkologicznego. Szykuje się zatem nieco wyjazdowy tryb życia w dobie coraz to nowych obostrzeń, zakazów, nakazów i ograniczeń. Teraz marzy mi się, żeby starczyło chociaż na paliwo, jedzenie, rachunki. Reszta? Hmm reszta poczeka na lepsze czasy.

- młody w tym roku miał najfajniejszego Mikołaja w swoim krótkim żywocie. Tory- Tomek i przyjaciele, pociąg sterowany sterowany, resoraki auta 3, opaska sportowa, która codziennie nastawia na bieganie i biega po domu, aż dudni. Telefon-dobrze jest nie wyrzucać opakować, wyglądał jak nowy. Gniotki sensoryczne, no i słodycze- dużo słodyczy. Tu zyskała starsza pociecha bo w naszym domu występują aż trzy czynniki anty cukrowe: autyzm, insulino oporność i rak. Nie karmimy się cukrami zatem. I nie jest źle. Naprawdę bez cukru można żyć, podobnie jak bez papierosów. Tylko co to zażycie, żadnych nałogów i żadnych przyjemności. 

                     

Jest ciężko, pewnie nie jeden trudny dzień przed nami w nadciągającym roku, ale ciągle mam nadzieję, że limit nieszczęść wyczerpałam, że wystarczy, że chwila oddechu przyjdzie. Na razie szykuję się na najbliższe dni. Nie planuję nic, nie marzę. Żyję w tych zmiennych czasach najlepiej jak umiem.

I tak to rok minął nowy przyjdzie. Jak zawsze, jak co rok, wszystko zacznę od początku, tym razem bez Noworocznych postanowień. Siwych włosów przybyło, zmarszczek i blizn tych których nie widać - najwięcej. Ale też dobrych chwil i ludzi i dni. Żyć, żeby nie żałować i nie żałować ,że się żyje - motto na nadchodzący rok.

Życzę Wam kochani Najlepszego co może los przynieść, zdrowia i czasu. Przyjaciół i zaufania. Szczerości i żadnej chwili , której potem trzeba żałować. To co trudne niech Was wzmacnia, zmienia, upewnia. To co łatwe niech takim zostanie bez zmian. Żeby ten Nowy Nadchodzący Rok nie był gorszy od tego z którym się mija.




poniedziałek, 21 grudnia 2020

To ludzie tworzą ten kraj

 Jak w tytule. Ludzie. Nie polityka, koncerny, uje muje dzikie węże.Internet zaczyna przypominać papier- przyjmuje wszystko.105 Wojskowy Szpital w Żarach.Dziś miałam nieprzyjemność spędzić tam w towarzystwie moich chłopców czas od 8 do 13 tej.Słowa które mam na myśli nie nadają się do uzewnętrznienia.Opinie w necie bardzo dobre i dobre.Tymczasem real. Docieramy po ponad godzinie.Szlaban- dwóch wojskowych zmarzniętych na kość. Szyby w dół.termometr na czoło.Automacik na bilety.K....wa.Widzę - przyłóż kartę i pobierz bilet.No to przykładam. Mknie zielona strzała ki mnie i się drze- to nie działaaaa.Tu trzeba pobrać i zapłacić przy wyjeździe.Dooobra.Kątem oka dostrzegam cennik 5 zł.Eee dobra jest tak jak u nas 5 zeta za wjazd. O swoim jakże błędnym myśleniu przekonałam.się trzy godziny później.Zajechalim z fasonem.-Zakaz parkowania, tylko dla karetek, parking dla pracowników. Mać , mać mać i ku.. Za co ta opłata jest jak nie mam.gdzie zaparkować?.Dobra ogarnełam.Człapiemy na drugie piętro budynku 28 do pracowni medycyny nuklearnej.A co jak szaleć to szaleć.Pukam do rejestracji. Wynurza się kobita 

Nazwisko?

D.....ka

Skierowanie?

Wysłałam poleconym.Jest u was.

Ale po co? My nie każemy wysyłać. Ja nie mogę was przyjąć.

Proszę kopia i nadanie listu

Jak ja mam teraz znaleźć to skierowanie?kopia nie może być.A widziałaś Kazia niech skoczy do kancelarii poszukać.

Tu Kazio pognał rączo i ochoczo.Drzwi się za panią zamkneły.Tylko zaciekawione niespodziewanym przerwaniem.monotonii poczekalni uniosły się spojrzenia.Zawisły na nas ale wnet opadły.Drzwi się otworzyły ponownie

Pani D.....ka jest skierowanie. Na razie proszę dać tą kopie.i tu wypełnić wywiad na covida.

Znikneła. Chwilę potem wynurzyła się jednak z czeluści pokoju rejestracji.W jej wyciągniętej dłoni złowieszczo zwisało ksero skierowania... Pacjenci wstrzymali oddech. Korytarz zamarł w oczekiwaniu...

Pieczątki nie ma.- i jebło coś we mnie. Jakiej k...a pieczątki ? Przecież jest podpis lekarza

O tu nie ma jaka przychodnia kieruje- jakby mi kobita w myśli czytała.

Ja cie p....le nie zdzierże myśle sobie. No nie wytrzymam.

A na oryginale jest?

No tu mnie pani rozłożyła po raz kolejny.Po ponad miesiącu raczej trudno mi powiedzieć.Nie mam pojęcia rzekłam głośno

No to czekamy na oryginał. Godzinę trwały poszukiwania.Ale zwieńczone ostały sukcesem. Jeeeeeest i skierowanie i z pieczątką.Zastrzyk z izotopem i proszę na korytarzu poczekać. Krótka pogawędka z doktorem i konkret info w końcu.

Proszę wrócić tu po 12 tej.

Yhmmm. Pizga, do domu daleko a kantyny nie uświadczysz. Z ciekawości poszliśmy obadać jak wyjechać nazad ku chałupie. Na każdym kroku tabliczka. - zachowaj czystość. Chętnie ino ani pół kosza na śmieci w zasięgu wzroku.Dotarlim pod znajomy szlaban.

Jakby was kiedy poniosło na Żary.to 5 zł/ godzina parkingu.Przy czym za każdą rozpoczętą. Ale to nie koniec niespodzianek szlabanowych. Po trzech godzinach podjeżdżam ja ci pod szlaban. Przemiły zielony ludzik wskazuje budkę opłat. Auto za szlabanem a ja kłusem płacić. Tylko gotówka. Eeeeej covid mamy pieniądze to złoooo.Zapłaciłam i fruuu nazad . Najlepsze jest to że wynik jutro już będzie.Cóź powiedzieć ...


poniedziałek, 14 grudnia 2020

Coraz bliżej święta

Jak co roku taki w tym bez względu na okoliczności, sytuacje zdarzenia święta nadejdą to raz a dwa w tym samym dniu co zawsze. Jasiek coraz sprytniej odbiera rzeczywistość. Ostatnio chłopina zostawiony jest niejako samemu sobie, bo jak wiecie mam inne bardziej wymagające zadanie do ogarnięcia. W sumie to takie podrzucanie leszcza od stawu do stawu wychodzi mu na dobre. Poniżej praca na temat -prezent od Mikołaja. Ankaaaaaa ty wiesz co... Najfajniejszy prezent na świecie Tomek na baterie. Otrzymany z nienacka i podstępnie. Jak to małżonek  powiedział chyba jest ktoś , kto cię lubi. Chyba tak, faktycznie potwierdza się stara prawda życiowa, że przyjaciół poznaje się wtedy gdy źle a śmieci wynoszą się wtedy same. Wsparcie przychodzi z zupełnie innej strony niż oczekiwana, ale to dobrze, że ten zły czas otwiera oczy i zamyka drzwi za tymi, którzy nic nie wnosili i pozwala cieszyć się tym co jest tu i teraz w tej chwili. Jakby każdy kolejny dzień miał być ostatnim kiedy widzimy się z tymi na których nam zależy. Na dłuższą metę można nauczyć się cieszyć życiem trzeba tylko mieć solidny powód.
Zadumało się, zamyśliło szarookie szczęście. A może nieszczęście, zaraza, gizd zatracony, szkodnik przebrzydły? Niby autystyczny a swój rozum ma. Hitem powiedzonek syna jest ostatnio

- Nie mogę posprzątać jestem osobą niepełnosprawną.

-Nie mogę tego zrobić przecież wiesz że jestem niesamodzielnym Jasiem.

-Mamy porządny dom ,bo bojler wisi w wiatrołapie

-Czemu dziś nie mogę pograć jak wczoraj mogłem

-Kurcze, no poniosło mnie dzisiaj co?- napyskowawszy do matki rodzonej, jedynej.( moja wina - nadmiar tv i przyswajanie nieprawidłowych wzorców)

-Pani sobie chyba żartuje?

To takie najpopularniejsze, oczywiście perełek tych jest znacznie więcej ale niektóre pojawiają się jednorazowo i trudno potem sobie o nich przypomnieć. Ozdoba choinkowa jest, czyli święta coraz bliżej, nie ma to tamto.

Chociaż młody i rodzic młodego ogarnia zdalne nauczanie ba nawet zdarza się coraz częściej, że Jan sam zasiada w wirtualnej klasie i nawet sobie radzi. to absolutna jest konieczność otwarcia placówek szkolnych. Głównie z przyczyn przechowywania potomka. Nawet nie macie krzty pojęcia , jak kiepsko ogarnąć konieczność opieki nad dwoma osobami w obrębie jednego domostwa kiedy musisz często bywać w szpitalach czy przychodniach z jednym osobnikiem a nie masz z kim zostawić drugiego, zabrać ze sobą obydwóch też nie możesz. Bądź mądry i pisz wiersze. Łatam to jakoś, staram się przynajmniej. Ale ciężko jest za każdym razem wypraszać wsparcie, słuchać powodów na nie, wymówek i niejako wciskać na wydrę. Z drugiej strony ciężko również innych obarczać własnymi problemami, ludzie mają dość własnych. Jednakowoż wsparcie instytucji państwowych byłoby naprawdę mile widziane. Chyba nikt tam wśród, tych mądrych, uczonych władających nie miał takiego przypadku jak mój bo system nie to że nawala, nie może -bo wcale go nie ma. Twój problem i sobie radź. Niby racja ale by było miło, gdyby jednak chociaż szkoły otworzyli, zawsze to łatwiej poprosić kogoś ,żeby odebrał i zając się maks dwie godziny a nie cały dzień. Tuż przed świętami inaczej się nie da jak spędzić w towarzystwie młodego kilka godzin w trasie i potem czekać na koniec badania rodzica 1a w aucie- bo do szpitala nie wpuszczą, samego go nie zostawię, zimno na dworze a miejsca w które moglibyśmy pójść - pozamykane. Uroki macierzyństwa. I nie nie skarżę się tak właśnie wygląda zwykły dzień, zwykłej rodziny która w dobie covida musi pojechać na badanie - mać. Dobrze, że tablety istnieją na tym świecie i ładowarki samochodowe i termosy na kawę i pampersy( to dla mnie bo pewnie znaleźć wc będzie trudniejsze niż dotrzeć na Biegun) 


Tymczasem nadal studiuje, najwyraźniej w Boskim planie przewidziane zostało ich realizowanie. Nawet część zaliczeń już zrealizowałam na piąteczki- oczywista oczywistość. Może tym razem uda się pozytywnie rozpatrzyć wniosek i stypendium od włodarza naszego pięknego miasta w poprzednim semestrze zabrakło mi dwóch punktów procentowych. Szkoda ale się nie poddaje, spróbuję wyżej podnieść poprzeczkę. 
Finansowo jest poprawnie politycznie w naszej sytuacji to istotna kwestia. Były na początku miesiące, gdzie po 500 na samo paliwo szło a gdzie jedzenie, opłaty, Jasiek bo my to my nie mamy wielkich potrzeb. Ale jakoś się te dziury łatają Uczelnia przyznała mi zapomogę, co prawda jednorazową ale dość sporo. Anka i banda- w pozytywnym znaczeniu -zaopatrzyły nas w moc artykułów spożywczych i drobne na wydatki, Ela z mężem- we wsparcie materialne i ludzkie. Bożenka i Dariusz w propozycje nie do odrzucenia i odpisywanie w środku nocy na wiadomości, czytanie tych moich żali wylewanych na cysterny. Ewa i Radzio pomogli malować mieszkanie. Justyna z którą zawsze mogę pogadać o tym co  mi na wątrobie zalega i znaleźć powód do śmiechu. Leszkowi za błyskawiczne łatanie usterek hydraulicznych. I wiele innych osobom okazujących życzliwe zainteresowanie i wysłuchiwanie. Powiedzcie jak mam podziękować? Nie ma słów w jakie można ubrać uczucia i emocje. Może i ci na których powinnam liczyć zawiedli, ale w ich miejsce los podesłał wiele innych osób. I tak sobie myślę, że mam za co być wdzięczna i za co dziękować. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała możliwość chociaż w części odwzajemnić otrzymaną pomoc. Jesteście najlepszym świadectwem jakie może dać człowiek a ja jestem szczęściarą, że stanęliście na mojej drodze. Kochani zatem Wesołych, Radosnych mimo wszystko Świąt w naprawdę rodzinnym gronie, czasu na przemyślenia. Siły do życiowych zmian i Zdrowia bo bez niego nic na tym świecie nie jest warte uwagi. Mówię to Wam ja Monika. Trzymajcie się cieplutko w ten niesprzyjający czas.
 

niedziela, 6 grudnia 2020

Mikołajkowe -dziękuję

 Demon nade mną rozpostarł skrzydła

W rozpostartych szeroko odcieniach szarości

Kawałkami wyrywa mi z duszy barwy

Szponami pełnymi gniewu

Raz po raz , coraz głębiej

Po kres duszy sięga szponami

Anioł stróż śpi zmęczony

gdzieś...

Czasami mam wrażenie, że więcej już nie dam rady unieść, po raz kolejny podnieść się z kolan i ruszyć dalej. Po raz kolejny odebrać policzek i nadstawić drugi. Bo ileż można? Ano można bardzo dużo. Wiele więcej niż nam się zdaje. Wszystko zależy od tego jak o problemie myślimy. Jaśka autyzm był hamulcem bezpieczeństwa, powrotem na normalne ścieżki życia, chwilą na dostrzeganie wokół drobnych i bardzo radosnych rzeczy. Śmierć brata - myślę, że miała mnie nauczyć zadawać trudne pytania i pakować się bliskim ,z butami w życie a nie wierzyć na słowo, że jest dobrze i kolorowo. Teraz- jeszcze nie wiem czego ma dotyczyć lekcja życiowa która trwa. W przeważającej większości ludzie z którymi los mnie styka są pełni życzliwości. A w ten mikołajkowy czas chciałam Wam wszystkim podziękować za Waszą obecność, za wsparcie, za wysłuchanie, za odwiedziny, za prezenty- niespodzianki, za miłe słowa, za odpisywanie w środku nocy, za wypłakanie w rękaw. Człowiek bez innych ludzi jest mikry, słaby i bezbronny. Wasze wsparcie daje mi nowe siły, żeby każdego dnia wstać i podziękować za kolejny dzień i się z nim zmierzyć.  Trudne rzeczy mają być zawsze lekcją, tak myślę. Wskazówką do przewartościowania, wyhamowania i zmiany. Jasiek, studia, dom, choroba męża jakoś to wszystko trzeba pogodzić , poskładać, posklejać. Zastanawiałam się co ja u licha będę robiła przez te kilka godzin czekania pod gabinetem cytostatyków ale się okazało ,że to świetny czas na odrobienie uczelnianych zaległości a wi- fi w szpitalu hula nie najgorzej. Irytuje mnie dojazd do Lubina, bo po raz kolejny zgubiłam się na prostej drodze i musiałam pół miasta objechać. I tu zaczyna się sezon na - Jak dobrze:

- że mamy erę cyfryzacji i nawigację w telefonach. 

- że mamy zdolność kredytową, bo trzeba było na szybko nowe telefony ogarnąć.  W ciągu tygodnia obydwa stare odmówiły współpracy, pewnie przez gorące medyczne linie. 

- że bateria w laptopie trzyma cztery godzinki. 

-że dzieciaki pomagają przy malowaniu

-że mam przyjaciół, którzy wysłuchują mnie nocami

-że mam wspaniałe dziewczyny, które obdarowują mnie materialnym wsparciem

-że poznaje nowych ludzi pełnych wiary, których czyny są jej odbiciem. Czasem  zapominam o Bogu ale najwyraźniej on o mnie nie. Chociaż przejawia się to w osobliwy sposób

-że  mam wszystko czego potrzebuję

-że ma siły

-że jestem zdrowa

-że każdy kolejny dzień się zaczyna

-że Jasiek mimo niesprzyjających warunków ogarnia szkołę-chociaż dwie jedyneczki wpadły. Ale uczeń bez jedynki jest jak żołnierz bez karabinu.

Nie jest lekko a jednak dzięki Wam jest znacznie łatwiej wszystko unieść i znaleźć siły na kolejny raz. Dziękuję Kochani. Po raz kolejny, za serce, słowa i uczynki. Za to ,że jesteście.