poniedziałek, 14 grudnia 2020

Coraz bliżej święta

Jak co roku taki w tym bez względu na okoliczności, sytuacje zdarzenia święta nadejdą to raz a dwa w tym samym dniu co zawsze. Jasiek coraz sprytniej odbiera rzeczywistość. Ostatnio chłopina zostawiony jest niejako samemu sobie, bo jak wiecie mam inne bardziej wymagające zadanie do ogarnięcia. W sumie to takie podrzucanie leszcza od stawu do stawu wychodzi mu na dobre. Poniżej praca na temat -prezent od Mikołaja. Ankaaaaaa ty wiesz co... Najfajniejszy prezent na świecie Tomek na baterie. Otrzymany z nienacka i podstępnie. Jak to małżonek  powiedział chyba jest ktoś , kto cię lubi. Chyba tak, faktycznie potwierdza się stara prawda życiowa, że przyjaciół poznaje się wtedy gdy źle a śmieci wynoszą się wtedy same. Wsparcie przychodzi z zupełnie innej strony niż oczekiwana, ale to dobrze, że ten zły czas otwiera oczy i zamyka drzwi za tymi, którzy nic nie wnosili i pozwala cieszyć się tym co jest tu i teraz w tej chwili. Jakby każdy kolejny dzień miał być ostatnim kiedy widzimy się z tymi na których nam zależy. Na dłuższą metę można nauczyć się cieszyć życiem trzeba tylko mieć solidny powód.
Zadumało się, zamyśliło szarookie szczęście. A może nieszczęście, zaraza, gizd zatracony, szkodnik przebrzydły? Niby autystyczny a swój rozum ma. Hitem powiedzonek syna jest ostatnio

- Nie mogę posprzątać jestem osobą niepełnosprawną.

-Nie mogę tego zrobić przecież wiesz że jestem niesamodzielnym Jasiem.

-Mamy porządny dom ,bo bojler wisi w wiatrołapie

-Czemu dziś nie mogę pograć jak wczoraj mogłem

-Kurcze, no poniosło mnie dzisiaj co?- napyskowawszy do matki rodzonej, jedynej.( moja wina - nadmiar tv i przyswajanie nieprawidłowych wzorców)

-Pani sobie chyba żartuje?

To takie najpopularniejsze, oczywiście perełek tych jest znacznie więcej ale niektóre pojawiają się jednorazowo i trudno potem sobie o nich przypomnieć. Ozdoba choinkowa jest, czyli święta coraz bliżej, nie ma to tamto.

Chociaż młody i rodzic młodego ogarnia zdalne nauczanie ba nawet zdarza się coraz częściej, że Jan sam zasiada w wirtualnej klasie i nawet sobie radzi. to absolutna jest konieczność otwarcia placówek szkolnych. Głównie z przyczyn przechowywania potomka. Nawet nie macie krzty pojęcia , jak kiepsko ogarnąć konieczność opieki nad dwoma osobami w obrębie jednego domostwa kiedy musisz często bywać w szpitalach czy przychodniach z jednym osobnikiem a nie masz z kim zostawić drugiego, zabrać ze sobą obydwóch też nie możesz. Bądź mądry i pisz wiersze. Łatam to jakoś, staram się przynajmniej. Ale ciężko jest za każdym razem wypraszać wsparcie, słuchać powodów na nie, wymówek i niejako wciskać na wydrę. Z drugiej strony ciężko również innych obarczać własnymi problemami, ludzie mają dość własnych. Jednakowoż wsparcie instytucji państwowych byłoby naprawdę mile widziane. Chyba nikt tam wśród, tych mądrych, uczonych władających nie miał takiego przypadku jak mój bo system nie to że nawala, nie może -bo wcale go nie ma. Twój problem i sobie radź. Niby racja ale by było miło, gdyby jednak chociaż szkoły otworzyli, zawsze to łatwiej poprosić kogoś ,żeby odebrał i zając się maks dwie godziny a nie cały dzień. Tuż przed świętami inaczej się nie da jak spędzić w towarzystwie młodego kilka godzin w trasie i potem czekać na koniec badania rodzica 1a w aucie- bo do szpitala nie wpuszczą, samego go nie zostawię, zimno na dworze a miejsca w które moglibyśmy pójść - pozamykane. Uroki macierzyństwa. I nie nie skarżę się tak właśnie wygląda zwykły dzień, zwykłej rodziny która w dobie covida musi pojechać na badanie - mać. Dobrze, że tablety istnieją na tym świecie i ładowarki samochodowe i termosy na kawę i pampersy( to dla mnie bo pewnie znaleźć wc będzie trudniejsze niż dotrzeć na Biegun) 


Tymczasem nadal studiuje, najwyraźniej w Boskim planie przewidziane zostało ich realizowanie. Nawet część zaliczeń już zrealizowałam na piąteczki- oczywista oczywistość. Może tym razem uda się pozytywnie rozpatrzyć wniosek i stypendium od włodarza naszego pięknego miasta w poprzednim semestrze zabrakło mi dwóch punktów procentowych. Szkoda ale się nie poddaje, spróbuję wyżej podnieść poprzeczkę. 
Finansowo jest poprawnie politycznie w naszej sytuacji to istotna kwestia. Były na początku miesiące, gdzie po 500 na samo paliwo szło a gdzie jedzenie, opłaty, Jasiek bo my to my nie mamy wielkich potrzeb. Ale jakoś się te dziury łatają Uczelnia przyznała mi zapomogę, co prawda jednorazową ale dość sporo. Anka i banda- w pozytywnym znaczeniu -zaopatrzyły nas w moc artykułów spożywczych i drobne na wydatki, Ela z mężem- we wsparcie materialne i ludzkie. Bożenka i Dariusz w propozycje nie do odrzucenia i odpisywanie w środku nocy na wiadomości, czytanie tych moich żali wylewanych na cysterny. Ewa i Radzio pomogli malować mieszkanie. Justyna z którą zawsze mogę pogadać o tym co  mi na wątrobie zalega i znaleźć powód do śmiechu. Leszkowi za błyskawiczne łatanie usterek hydraulicznych. I wiele innych osobom okazujących życzliwe zainteresowanie i wysłuchiwanie. Powiedzcie jak mam podziękować? Nie ma słów w jakie można ubrać uczucia i emocje. Może i ci na których powinnam liczyć zawiedli, ale w ich miejsce los podesłał wiele innych osób. I tak sobie myślę, że mam za co być wdzięczna i za co dziękować. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała możliwość chociaż w części odwzajemnić otrzymaną pomoc. Jesteście najlepszym świadectwem jakie może dać człowiek a ja jestem szczęściarą, że stanęliście na mojej drodze. Kochani zatem Wesołych, Radosnych mimo wszystko Świąt w naprawdę rodzinnym gronie, czasu na przemyślenia. Siły do życiowych zmian i Zdrowia bo bez niego nic na tym świecie nie jest warte uwagi. Mówię to Wam ja Monika. Trzymajcie się cieplutko w ten niesprzyjający czas.
 

Brak komentarzy: