sobota, 8 listopada 2014

Dzisiejszy dzień odkładam do wybitnie udanych

Obwiniasz mnie o swoje niepowodzenia
O rozrzucone książki
O czas
O zgubione rzeczy
Złość we mnie wzbiera na twoja niesprawiedliwość
Na wyuczoną niedbałość
Na przerzucanie win
Smutno mi i źle z tą twoją niedbałością
Nie umiem mimo wszystko odsunąć się od ciebie
Za mocna jest ta nić
Matczynego serca
Jednak kiedy jesteś taka jak jabłko , tuż obok jabłoni
Mam ochotę cię podnieść i ,,wrzucić do rzeki"

   Nie sugerujcie się tematyką wiersza , wpadł mi w ręce i postanowiłam sobie go tu umieścić dla kontrastu .Ponieważ dzisiejszy dzień uważam za wybitnie udany i jako taki zostaje odhaczony .Wstaliśmy sobie dziś jak co dzień o 6 rano  .Pojechaliśmy zawieźć tatusiowi telefon do nowej pracy  gdzie biedaczek bez zegarka ginie marnie , gdyż co godzinę musi odbyć rundę wokół obiektu i odbić kartę .A ,że era zegarków ręcznych najwyraźniej minęła no to komórka okazała się niezbędna .Przesympatyczny pan na pytanie gdzie znajdę dozorcę ,zaprowadził mnie na miejsce i poinformował ,że tatuś jest tu .Oczywiście minę miał bezcenną  jak usłyszał , -to moja żona.Potem pojechaliśmy do cioci ,żeby ją  odwieźć do pracy.Wróciliśmy na chwilkę do domu tym razem po mój telefono-zegarek .Następnie na godzinę ósmą udaliśmy się na stare miasto na zajęcia Janka . Synuś poszedł się ,,-awić"a ja szwendać do 9 .Poszwendałam się więc  zakupiłam kilka zdrapek i oczywiście nic nie zdrapałam za to przyrzekłam sobie ,że absolutnie nigdy więcej nie wydam kasy na takie durnoty .
   Po zajęciach pani pedagog wprawiła mnie w osłupienie wyczynami Janka najfajniejszy był ten kiedy miał dość układania par obrazków i schował karty pod dywan .No z czym ja na tą komisję pójdę , jak on tak się zachowuje szelmowsko ?Potem wróciliśmy do domciu na chwilkę , żeby podjeść , zagarnąć Ewcię i popędzić na spotkanie z piosenką do Cichych i pani Asi na godzinę 11 .Było fajnie pomimo faktu ,że Jasiek był bardziej zainteresowany basenem  z kulkami niż śpiewaniem , Jednak kiedy pani Asia wydobyła chustę i śpiewaliśmy piosenkę o sztormie to młody był wniebowzięty i podskakiwał razem z chustą .Najfajniej było jednak pod materiałem .Potem wrócił do kulek a mamusia rozwijała się artystycznie .Pośpiewałam sobie a co , same ulubione przeboje ,, Stary Donald farmę miał " , ,,Pieski małe dwa " , ,, Przytul mnie " , i ze trzy kolędy tu niestety musiałam wesprzeć się śpiewnikiem ale dałam radę .Godzina minęła jak z bicza strzelił .Ewa siedziała nieco sztywna , Za to my z Jankiem bawiliśmy się przednie .Po zajęciach poszliśmy jeszcze na chwilkę popatrzeć na akwarium z rybkami ale już mu się opatrzyły , Teraz stoi przy nich spokojnie i patrzy .Od czasu do czasu przykłada obie dłonie do szyby i obserwuje podpływające rybki .Potem pojechaliśmy do Cioć Wiesi i Lucynki po leszcze sztuk około 15 .W drodze powrotnej zaopatrzyliśmy się w popularnym dyskoncie spożywczym w mrożone pierogi (jakby się ktoś pytał mam jeszcze dwie szuflady zamrożonych domowych ale czasem człowiek musi ).Najedliśmy się po uszy .Potem Jasiek zażądał włączenia mu -asia (Jasia ) czyli filmików z nim z roli głównej , Ewa poszła poczytać , gdyż jeszcze trwa jej elektroniczny szlaban a ja zabrałam się za rybki .Oprawiłam ,sprawiłam oskrobałam tudzież wy filetowałam .I tu nastąpił drugi najfajniejszy fragment dnia dzisiejszego .Ryby oczywiście czyściłam na zewnątrz Jasiek kręcił się pod nogami i ewidentnie usychał z nudów .Dopóki nie zobaczył doniczek z roślinami .Zakręcił się zamotał i bach doniczkę pod pachę i poszedł -adzić(sadzić )roślinki .Obrócił trzy razy bo tyle było doniczek .Zignorowałam sprawę wychodząc z założenia ,że pewnie postawił byle jak i zapomniał . Jakoś tak czas mi się skurczył i trzeba było się zbierać ,żeby ciocię odwieźć po pracy do domu .Mąż w pracy , wujek na wyjeździe i mnie przyszło .Pozbierałam więc pociechy i suniemy do auta .Przechodząc koło części uprawowej mojego powstającego ogródka z niejakim zdumieniem ujrzałam ,że doniczki z roślinkami stoją w rządku w kolejności posadzona -doniczka ,posadzona doniczka ,posadzona - doniczka Synuś zapamiętał jak ostatnio sadził z mamą żywopłot i ustawił rośliny dokładnie w tych miejscach gdzie powinny być .Jakoś pozbierałam szczękę z resztką uzębienia z ziemi i popędziłam do auta , gdyż cioteczka już tarabaniła .
   Oczywiście nie było mowy ,żebyśmy nie zostali na kawę .Jasiek zaraz ściągnął buty i wdrapał się po schodach na piętro ,żeby się pobawić fantastyczną szafa cioci , którą zaadoptował na windę .Zapalił sobie światło , wlazł na półkę i zapalił jeszcze  kinkiet ,żeby mu było jaśniej . Potem łaskawie obejrzał reklamy i kiedy był czas do wyjścia  w najlepsze zaczął się bawić pufą cioci .Z zapamiętaniem włażąc , wyłażąc , wyrzucając i wrzucając do niej rzeczy .W chwili nieuwagi polazł do drugiego pokoju i po ławie wlazł sobie na parapet i radośnie się zaśmiewał z tego wyczynu (parapety są szerokie i niskie bez obaw ) Kiedy nie spotkał się z aprobatą dla swojego wyczynu , dał się zdjąć i zajął się połowem klamerek .Na polecenie zostaw to pudełko usłyszałam- bo cio  .           Właściwie dzisiejszy dzień powinnam nazwać dniem podnoszenia szczęki z podłogi  .I tak zleciało nam półtorej godziny i się zrobiło wpół do szóstej .No to do auta i do domu .Jutro niedziela a ja Sajgon totalny a jeszcze ryby trzeba przerobić na kotlety i podsmażyć .Dałam radę .Zakończyłam około ósmej przygodę z kotletami rybnymi .Najfajniejsze jest to ,że ja ich nie ruszę za skarby świata ale zrobić zrobiłam .Jak zwykle za mało soli .Cóż sory taki mam styl bez solny .Po zakończeniu wyczynów kulinarnych zabrałam się za doprowadzenie pomieszczeń do stanu używalności .Mąż ułożył Janka do snu i tak nam minął dzień .Znów czas pospać .Przy odrobinie szczęścia jutro pośpię do 6 :15 a co .

Brak komentarzy: