piątek, 25 marca 2016

Zajączek u miedzy a ja w czarnej....

No i prawie wykrakałam czarny scenariusz .Czwartek zaowocował nerwem .W ostatniej chwili zostaliśmy rodzinnie wciągnięci na listę dożywiania pewnej Zielonogórskiej fundacji .Założyłam sobie ,że w związku z tą okolicznością należy wstrzymać realizowanie świątecznej listy zakupów , bo jak dadzą to po co . W Srodę udaliśmy się na rekonesans ludzi że ho ho , kłótnie , przepychanki , wyzwiska .A do kompletu deszcz w związku z powyższym odwrót na pięcie do samochodu i do domu .Drugie podejście w czwartek czyli  wczoraj .9 rano kolejka tasiemiec ale myślę sobie nie odpuszczę .Stoimy , kolejka ani drgnie , nawiązujemy znajomości kolejkowe , komentujemy ślamazarność i brak organizacji naszych dobroczyńców i po trzech godzinach kolejka rzadsza , bo kto żyw pobiegł szukać wc (żaden geniusz nie pomyślał o tak prozaicznej sprawie .godzina 13 przed nami jeszcze około 30 osób ale myślę sobie ,że szkoda by było teraz sobie zrezygnować .Pudła wyglądały zachęcająco ale jak się okazało zwodniczo . W końcu jednak doczekaliśmy .Pani wzięła od nas kartę , powpisywała krzyżyki w rubryczki zakrzyknęła do innej pani -tu na pięć masz .Druga pani z miną skazańca rozpoczęła kompletowanie .I tak patrzę jeden karton , drugi i piąty .Do tego wykłada kolejno 1 l mleka , 1l soku jabłkowego , kg ryżu , kg kaszy jęczmiennej , puszkę klopsików, puszkę przecieru pomidorowego , serek topiony oraz dżem truskawkowy .Świątecznie raczej mało przydatne i ilości tez nie powalają na kolana .Za to w kartonach o kochani w kartonach same rarytasy , witaminy ,zdrowie czyli jednym słowem JABŁKA .Pięć kartonów jabłek .Dobrze mi tak .Połasiłam się na pomoc unijną zamiast brykać jak zwykle do biedronki .Na liście figurujemy do czerwca jednak ze względu na obrzydzenie do owoców krajowych na J , uprzedmiotowienie i brak podstawowych norm humanitarnych więcej z takiej formy nie skorzystam .Jakby nie to ,że na własnej skórze odczułam jak człowiek jest traktowany przez tych tzw dobroczyńców to bym się pukała znacząco w głowę jakby kto narzekał , bo przecież dają za darmo a ludziska tylko narzekać potrafią .Najlepiej na tym wyszedł Jasiek , zgodnie z zaleceniami mamy dużo przebywać na dworze , 5 godzin to dość , wyhasał się , pobrykał , wytrzymał , najfajniej było jak zapakowaliśmy już wszystkie jabłka a ten ancymon uparł się,że zostanie na hali wydawania towaru i nie ma mocnych nie wyjdzie i już .Jak zwykle pod pachę i na zewnętrzną .Z tym naszym łupem udaliśmy się do domu , który wyglądał jakby tornado przez niego przeszło , bo kto by się spodziewał ,że nam pół dnia zejdzie stanie w kolejce po owoce krajowe .Jasiek wyczerpał pokłady cierpliwości i zażądał wyjazdu na rybki do galerii .Więc rozgardiasz został a my poszliśmy .Po krótkiej wizycie , udaliśmy się na wycieczkę autobusową wokół miasta i nazad do domu i nie wiadomo kiedy dzień się skończył .Padłam razem z Jaśkiem ,mąż [pogasił światła i bałagan skrył mrok .Niestety poranek bezlitośnie odsłonił jego ogrom w dzisiejszy poranek Było nie było trzeba było w końcu ruszyć dupkę i zabrać się do pracy .Wynik upieczona szarlotka , drożdżowa babka , rogaliki z dżemem , makowiec dla małżonka ,zrobiona sałatka jarzynowa , ugotowane buraczki , zamarynowany królik ,przygotowany wywar pod barszcz , ugotowane jajka do majonezu i wykonane pisanki do koszyczka .Na koniec dnia szybka decyzja o przemeblowaniu lokalu mieszkalnego rozkręcenie narożnika , wtaszczenie go do kuchni , wytaszczenie stołu i krzeseł i ogarniecie podłogi tak niemiłosiernie zapaćkanej ,że masakra .A i w miedzy czasie obiad dla chłopców -pracusiów .Gdyby nie pomoc ( nieco wymuszona wprawdzie i niechętna ale zawsze )Córki mojej pewnie jeszcze bym wojowała z porządkami .A tak jutro wstanę sobie o 7 spokojnie dokończę kulinaria , udam sie poświęcić pracowicie przygotowany koszyczek usiądę i do wielkanocnego śniadania nie będę robić absolutnie nic -no przynajmniej taki mam plan .Mimo burz jednak znów wszystko trafiło na swoje miejsce .I nie mogło byc inaczej .Biedny Jaś poszedł dziś w zupełna odstawkę ale zorganizował sobie czas .Niepokojącym objawem u małego szkodnika jest agresja fizyczna , niezadowolony podchodzi i popycha albo tak jak starsza siostrę z płaskiej pięciopalczastej w papę , jak mu zwrócił uwagę poprawił .Kara na krzesełko i pozwoliłam zejść dopiero jak przeprosi , a ten nie i już .Więc siedż , lubisz jak ciebie ktos bije po buzi ? Siedż tu i pomyśl .Podumał , przekalkulował i poszedł przeprosić .Po kolejnej turze wysokiej temperatury mamy znów rozwój mowy , zadziwia mnie osobiście ile słów zna taki mały człowiek , mimo zabiegania słuchałam jak gada do Ewy jak , jej tłumaczy .Jak śpiewa tacie piosenki , jak coraz wyraźniej komunikuje swoje potrzeby ..Ciekawe jaka diagnoze wystawia nam w czerwcu w Mikoszowie .I czy w ogóle jakąś wystawią .Ostatnio zasugerowano mi obserwacje młodego pod katem zaburzeń mowy o podłożu afatycznym .Po świętach poszperam co to za jednostka chorobowa i z czym sie to je .Chyba jednak wole autyzm - ma tylko jeden wyraz a jest tak samo skomplikowany ja zaburzenia na tle afatycznym .i ma większą moc sprawczą .

Brak komentarzy: