poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Eh

Zanurzona w samotnym bytowaniu wiszę lekko
Wśród złości , jadu i zawiści
Szukam przebłysków dobra
Daleko pod ciemną powierzchnią
Małomiasteczkowych spraw
Wyłapuje uśmiech i słowo dobre jak czekoladę
Omijam pułapki zbiorowego szaleństwa
O centymetry posiadania
Przeminie to wszystko
Gniew niszczy , powoli skrytobójczo
Zabiera sen
Nie potrzeba mi go
Bo mam blask
Nadziei
Wysłany znienacka
Z najmniej oczekiwanej strony .

W szale codziennych zmagań z rzeczywistością mam kilka promieni słońca .Pierwszy chłop na wyjeździe no niby fajnie ale się okazuje , nie do końca jakoś tak inaczej jak tego szkodnika nie ma w pobliżu tak na zasadzie wróg ale swój .Mały włosek i to dosłownie zabrakło do tego żeby blog nie miał dalszego końca .Wybraliśmy się do tatki w odwiedziny .Co tam 4 godziny w jedna stronę .Droga fajna nie powiem jednak w Lądku zamienia się w wąską spiralną serpentynę z prawie pionowym stokiem po stronie kierowcy .Jadę sobie niespiesznie po tej fascynującej infrastrukturze , przyklejona kurczowo do kierownicy ze wzrokiem utkwionym na drodze z porywająca prędkością 40 km/h za mną sznurek wkurzonych pewnie posiadaczy innych aut osobowych , gdyż wyprzedzić nie ma jak ale trudno mogli sobie jechać kiedy indziej .No i tak wlokę się pod górkę przede mną zakręt 45 stopni po lewej stromy stok i niezbyt dobra nawierzchnia .Jadę a z naprzeciwka gna auto masakra adrenalina na 200 % hamulec i zamknęłam oczy .Facet minął nas dosłownie na centymetry .Gdyby nie to ,że zatrzymałam auto nie wiem jak by się ta wyprawa zakończyła .Eh ważne ,że zakończyła się dobrze i że reszta kierowców wykazała się refleksem i odpowiednim odstępem .Na najbliższym zjeździe ja i kilka aut za mną odczekaliśmy chwilkę na opadnięcie emocji .Nikt mnie nie wyprzedził .Jak zajechaliśmy tak ruszyliśmy dalej .Jakoś dojechaliśmy .Fajny ten mój chłop po tygodniu bez nas uśmiechnięty , zrelaksowany ewentualnie mogłabym rozważyć opcje ponownego zakochania się w w/w osobniku ale poczekam z tym aż wróci do rzeczywistych warunków stresujących .Jasiek uradowany po uszy bo dużym samochodem jechał daleko przez większość drogi wyśpiewując -daj mi nogę daj mi nogę , no to siup na drugą nóżkę (reklama maści na grzybicę)nieco krócej -dokładkę picia poproszę albo surówka nie ma surówki  .Trochę podokuczał siostrze .Kiedy jazda stała się nieco monotonna wyrywał mnie z marazmu dzikim piciiiiiaaaa i w śmiech .O nudzie w podróży mowy nie było .Ewka zniosła wyjazd równie dzielnie , nie marudziła, nawet zafundowała mi kawę i frytki Jaskowi .Ciekawe co knuje .Najciekawsze w tej podróży było to ,że wybrałam się w nią zaopatrzona w kartę kredytową faceta (innego niż mój mąż ale nie obcego )na wskaźniku pojazdu rezerwa a w kieszeni pusto .Można można .CPN w Polkowicach , sobie podjeżdżam ,żeby zatankować śmiało zmierzam do dystrybutora i pas za nic pistolet nie pasował do mojego auta .Help mi .Miła pani wyszła z budki , zimno ,że masakra i sympatycznie mówi -no to jest nas dwie ,ja tez nie umiem .Ha ha niezły początek .Dobra chwile biedzimy się we dwie nad zagadką nie pasującego węża kiedy na stacji uchyla sie okienko i wychyla się trzecia kobietka (no co równouprawnienie w końcu mamy )i krzyczy , zwolnij rączkę tym czerwonym .No to pani numer 1 zwolniła  i bingo pasuje.Ktoś po prostu wcisnął wcześniej blokadę  .Zatankowane zapłacone zbliżeniowo .Jan wypatrzył popularny znaczek jadłodajni na M i mus było pojechać bo zgłodnieli nagle obydwoje .Po dokonaniu zakupu ratującego życie nieletnich ruszyliśmy w trasę .Jechaliśmy i dojechaliśmy .Okolica super ,dolina w Bieszczadach , do Czech 3 km spacerkiem .Z atrakcji dwie fontanny i plac zabaw ,reszta dla kuracjuszy .Ale te dwie rzeczy w zupełności wystarczyły aby Jan nie chciał opuszczać tego miejsca plus tatuś oczywiście .Pogadaliśmy pospacerowaliśmy i nazad do chałupy .Noc i dziś nowy dzień .Jasiek nie chciał do przedszkola tylko do taty jechać na fontanny ,Ewka do szkoły nie chce , ja do swojej roboty z hurra na ustach .Wprawdzie muszę nieco ograniczyć przebywanie wśród roślinności ale dni które mam do wykorzystania w zupełności mi wystarczą .Ograniczyć muszę gdyż Jan został zakwalifikowany na hipoterapię czas maj -październik koszt 66 zł 67 groszy plus nnw .I będzie sobie jeździł na konikach .Ewa w czwartek idzie odebrać nagrodę do MOK za wiersze .Dla odmiany zaczyna dziać się coś pozytywnego .A najbardziej pozytywne to rozwój uczuć wyższych u osobnika zwanego Kubasiu .Pojechaliśmy sobie do parku linowego odreagować Ewka sprowokowana przez Janka wyczynami  na pomostach i huśtawkach ,postanowiła udowodnić ,że ma nie gorszą koordynację i biegnąc po pomoście spadła tak jakby na ziemię .Nieszkodliwie ale wystarczająco.Kiedy zakończyła już taniec apaczów  .Postanowiła odbyć kolejna próbę biegów chybotliwych .Wdrapała sie ponownie na mostek a Jasiek z drugiego końca -Powoli Ewo zrobisz sobie krzywdę .Ha taki mam samorodny talent w domu .Z czym ja na ta komisje następną pojadę?W ogóle ostatnio Jasio naśladuje większość zachowań nie tylko w domu .Nie chlubnie się przyznam ,że chamieję i klnę jak szewc , zapominam czasem ,że nie jestem sama w domu .I pewnego dnia siedzę sobie z nosem w garnkach , Jasiek przy komputerze (nauczył sie w try miga operować myszką w laptopie , wie jaki kanał sobie włączyć i kilka innych rzeczy które można robić z komputerem a o których ja nie mam bladego pojęcia i nagle rozlega się soczyste -No kuwa mać i za chwile kolejne a potem -co się dzieje z tym komputerem? .A pisać nie umie i nie wykazuje  żadnego zainteresowania a tu proszę jaki powiew normalności zagościł ,No tylko powiedzieć eh i cieszyć się ,że mimo wszystko to co złe obraca się na korzyść .Jasiek mknie do przodu , Ewka normalnieje (taka mam nadzieję wątła jeszcze i nikłą ale zawsze jakąś .Mąż nabiera sił i werwy a moje nerwy chłoną pozytywną energię z przyrody .(ha ha żarcik taki ) Ciekawe ktoza mnie jutro wstanie

Brak komentarzy: