środa, 27 kwietnia 2022

Nie jestem gotowa na samodzielność mlodego

    Ostatnio mam wszystkiego zbyt: wiele, sarkastycznie, niepewnie, szybko, wolno, niedokładnie, zbyt rozbudowane, emocjonujące itp. 

    Nadmiar jest szkodliwy. Nadmiar wrażeń, doświadczeń, informacji, bodźców, emocji sprawia, że mam ochotę zatrzymać się w obojętnie jakim miejscu i zacząć wrzeszczeć. Tak totalnie i niewyględnie ( kto oglądał Shreka wie:)Niezadowolona z codziennej egzystencji bywam coraz częściej. Typowy moherek. Mam się czym cieszyć, tylko co z tego jak gdzieś po drodze tak jakby straciłam tę umiejętność. Za dużo czasu mam na to wychodzi.

    W sumie to się tyle nazbierało, że nie wiem od czego zacząć. Zapracowana jestem jak na patologie pińcet z plusem i nawet dwoma minusami. Tak nie bójmy się użyć tego trudnego słowa. Patologia społeczna jak malowana a nawet paznokci nie mam kiedy zapuścić.

Popatrzcie zatem jak znudzona dobrobytem pani w wieku przedemerytalnym organizuje sobie tudzież potomkowi czas relaksu i odpoczynku. 

Ostatnie wichury i dziadowsko wykonana obróbka elewacji dekadę wstecz przełożyły się na - dziuraaaa w dachuuuu. Za telefon i szukam zatem firmy tudzież pojedynczego fachowca który ów problem rozwiąże. Pecha mam w tych poszukiwaniach albo zbyt wygórowane wymagania czy co? Panów w sumie przybyło pięciu z czego trzech zrezygnowało, z jednego ja zrezygnowałam a jeden zakres prac(z moim materiałem) wycenił na 2500 po negocjacji 2000, tak czy siak stanowczo za wiele jak za wymianę kilku brakujących dachówek i nieco zaprawy. No to zdobyłam nową umiejętność ;) Czy dobrze okaże się przy najbliższym wiaterku.


  

   



Odnowa drugiego dachu również zmierza ku szczęśliwemu finiszowi. Druga warstwa deskowania pozyskanego z desek paletowych wylądowała tam gdzie powinna. No i ta opcja spojrzenia z góry na syna ;) bezcenne. Koszt dachu na garażu 37 zł( wkręty) i nieco wolnego czasu i palety które najpierw trzeba było przywlec, rozebrać, oczyścić z gwoździ. Najprościej iść i kupić a ja nie z tego gatunku. Po prostu lubię nowe wyzwania. Jak zrobię tak zrobię następny dach będzie lepszy ;)


 

Kto powiedział ,że "siedzenie" w domu polega na siedzeniu jako takim? Jakiś żartowniś albo sfrustrowany małżonek porcelanowej laleczki z saskiej porcelany. Ja tam sobie zawsze jakieś twórcze zajęcie znajdę. Nic tak nie odpręża jak solidna dawka wysiłku fizycznego. Jednakże istnieją również elementy życia na pograniczu miasta takie jak systematyczne czyszczenie pieca tudzież przewodów kominowych do których ów jest zainstalowany. Zatem i usługi kominiarskie mogę z powodzeniem świadczyć. Praca przy której naprawdę można sobie rączki i nie tylko pobrudzić.

 




 



 


 

 


 


 

 

  
Jak widzicie romantyczny płomyk w kominku i bursztynowa poświata wieczorową porą wymaga pobrudzenia rączek a wszędzie wkoło fruwające sadze i pył nie mają w sobie krzty romantyzmu z filmów i spotów reklamowych. Rzecz jasna to kolejna praca" znajomego , znajomego przez znajomego " i jest jak jest. Na szczęście to ostatni sezon opalania węglowego ;) Przechodzimy na gazowe- dlaczego? Już chyba nie muszę tłumaczyć ;) [p.s. tona węgla 2 tyś tego od ruskich. gaz też od ruskich ale zanim zamontujemy to może nowy sezon będzie na agrentyńskim.] 

Po za powyższymi rozrywkami w końcu dziura w ścianie doprosiła się do zamontowania kontaktu. Tak też sama ogarniam ten zakres prac domowych. Nieco mnie przystopowała zawartość puszki po jej odkryciu ale trudno jest jak jest do etapu przerabiania od podstaw instalacji elektrycznej jeszcze nie dojrzałam ale kto wie? Trzeba by jeszcze wykończeniówkę ogarnąć przy świeżo zamontowanym ( i działającym kontakcie;) ale wszystko musi mocy urzędowej nabrać, okrzepnąć.

 


Jak już zakończę fascynujące prace związane z prowadzeniem dość sporego gospodarstwa domowego z epoki przedwojennej posadowionej w strefie objętej ścisłą ochroną konserwatorską to zabieram się za szlifowanie umiejetności potomka numer dwa w zakresie pozyskiwania wiedzy koniecznej do opuszczenia w terminie murów szkolnych. Tudzieź spokojnego wejścia w nachodząca nieuchronnie piata dekadę mej obecności na tym ziemskim padole. I tak pomiędzy namiętną wręcz gra na Kinekt sport i oglądaniem w kółko Smerfów na Netfliksie a jak matka nie patrzy to i autobusów na You Tubie. trenujemy: pisanie, czytanie, liczenie, odbicia lustrzane itp. chodzimy na place zabaw z których młody wyrósł jakoś tak przez tą zimę, na spacery, autobusami pojeździć . No i jak przystało na syna swojej matki również wykonać obowiązki. Mój niepełnosprawny prawie nastolatek, wozi drewno do palenia, wyrzuca śmieci, grabi, zamiata podjazd, umie sobie usmażyć chleb maczany w jajku, kanapki zrobić, herbatę zagotować. Jednym słowem wdraża się chłopak do samodzielności i obowiązków.
Trudno uwierzyć,że dwa miesiące temu odbicie lustrzane w niczym owego odbicia nie przypominało a teraz- pięknie i jak to u nas ni ma a jest ot tak, przyszedł czas. Czyta tez zdecydowanie lepiej mimo tego, że nie jest to jego ulubiona czynność. Dziś zaskoczył mnie błyskawicznie ucząc się rymowanki. Myk myk i opanowane. Można? Można.  


 
Nadmiar wolnego czasu spędzamy twórczo na wycieczkach pociągami, średnio dwa razy w miesiącu ostatnio. Bo nigdzie nie ma takich fajnych autobusów jak we Wrocławiu. Tramwajów zresztą też . Na szczęście mamy już nowe orzeczenie więc możemy kursować do obrzydzenia.


 

Ah te Wrocławskie przejażdżki popołudniową porą. Jako, że stan zdrowia małżonka ulega progresowi podążamy na Wrocław pociągiem i naprawdę zaczynamy się tu aklimatyzować. Jedziemy jak do siebie powiedziałabym wręcz. Obawiałam się czy młody zechce nosić wyjmowane aparaty ortodontyczne, ale niepotrzebnie, zakłada bez szemrania i śpi całą nockę. i w ten oto sposób mam w domu zielonoustego ;)





Jeszcze podeścik pod basen, rzecz jasna ja sama bo niby kto ma mi ogarnąć. Impregnat w kolorze cedru zakupiony, na pogodę czekam z pracami wykończeniowymi. 
No i do komunii się szykujemy. W tym roku odwaliło mi na amen i impreza będzie w hotelowej sali, w końcu raz chcę wejść jak człowiek i zasiąść przy stole bez nerwów i stresu.
I tak pomalutku, powolutku do przodu jakość to wszystko leci. Trawa coraz wyższa, roboty coraz więcej i chęci coraz mniej. Czyli wszystko w normie.
Jasiek jest właśnie w trakcie pisania egzaminu klas trzecich. Na próbnym wypadł całkiem nieźle, bo 3x powyżej 60 procent. No ale zobaczymy. Co ma być to będzie nie inaczej. 






2 komentarze:

Anonimowy pisze...

O widziałam ,że przejezdzaliście obok Renomy 🤗

" płomyk w kominku i bursztynowa poświata wieczorową porą" ❤️

szarutkiekolorki pisze...

Bardzo możliwe, że przejeżdżaliśmy ;), bo jak to my bywamy na mieście. Tu i tam i ówdzie. Płomyków ani poświaty z pewnością nie będzie mi brakować ;) oby wszystko poszło tak jak zaplanowane to w przyszłym sezonie zacznę hodować paznokcie ;)