niedziela, 3 lipca 2016

Jak mus to mus

Odwykamy minęły trzy dni bez telefonu , komputera i tv .Jest masaakrycznie długo .Każda chwila ciągnie się jak ser na toście .Ciężko jest się przestawić na tryb 99,9 % zajęcia czasu Jaśkowi .No bo ile można wymyślać nowych rzeczy i nakłaniać go do współpracy .Bo chłopina szybko się zniechęca , nie wykazuje zainteresowania , bo mama nie ma podejścia i cierpliwości też (nie ma co ukrywać pedagog ze mnie marny ) Wytyczne mam i staram się ich trzymać .Przy tym staram się nie być nadopiekuńcza .Angażuję młodego do prac domowych .Chociaż on woli biegać po domu i podskakiwać domagając się sesji z Minionkami .Chomiki mają przechlapane od rana jak tylko Jan  otworzy oczy pada hasło -głaskać chomiczki.I zasypia ze zdaniem jak wstaniesz będziesz głaskać chomiczki .Oczywiście chomiki nie są udostępniane na każde zawołanie ale od czasu do czasu ma z nimi bliski kontakt .Szczególnie z Jolunią  .Eh łatwiej by było gdyby nie fakt ,że musimy trzymać się domu .Bo w piątek niefortunnie wlazłam na deskę , która nie wytrzymała biedna nacisku moich kilogramów i się załamała , na szczęście skończyło się na siniakach i sporym zadrapaniu no ale maratony z Jankiem w tle muszą poczekać , bo jeszcze bardzo niewygodnie mi się biega .Takie rzeczy to tylko ja potrafię zrobić , na prostej drodze zrobić sobie ku ku .Strych rozpoczęłam ale zakończyłam w połowie gdyż Jan nie wykazuje minimum zainteresowania przebywaniem w wyznaczonym rewirze .Ale i tak w końcu zabiorę się na serio za dokończenie porządków na poddaszu jak już zaczęłam to może w końcu dopracuje sobie kącik do szycia  zamiast kisić się po kątach w domu i zastanawiać się gdzie tym razem posiałam miarkę , mydełko czy inne ustrojstwo i gdzie u licha wsadziłam nowo kupione igły .
No ale jakie wnioski po tych trzech dniach ?Wniosek jest jeden .Odwyk od tv to genialny pomysł .Zauważalne stało się wyciszenie Jaśka , brak stimów a jak już to krótkotrwałych i jakiś takich mocno wydelikaconych , ręka bardzo rzadko w majtach .nie udaje wiatraka , nie skacze jak pchła , zwolnił zauważalnie zwolnił .Przytulaśność wzrosła .Jak również potrzeba masowania .Podejrzewam ,że gdyby był czas to nie robiłby nic innego tylko leżał na pleckach i domagał się pomasowacia .Inaczej jest kiedy człowiek nie musi nic na oślep a według instrukcji .Najlepsze łapki do masażu ma tata .No magik normalnie ja chyba za słabo naciskam albo nie właściwie.Taty masaż uspokaja i usypia mój wywołuje chichoty  .Wczoraj w ramach załamania rodzicielskiego otrzymał możliwość obejrzenia bajki na komputerze .I  utwierdził mnie w przekonaniu ,że nigdy ale to nigdy więcej nie uczynię tego błędu i nie wyłamię się z odwyku .Masakra to za mało powiedziane .Szatan wcielony , po godzinie miałam w domu skaczące , pełne energii , szalone adhd , zaśmiewające się do rozpuku , machające łapkami , podskakujące , odbijające się od nas jak jo jo , takie maleńkie tornado .A nam się wydawało ,że marudzenie było nieznośne .Ha Jan wyprowadził nas z błędu euforia jest nieznośna marudzenie jest jak najbardziej do zniesienia .Dziś więc pomimo faktu ,że jest niedziela ,że nudy, nie ma co robić żaden sprzęt audio video nie został udostępniony nieletniemu pomimo uporczywego domagania się powyższego .I zapanował spokój .Nawet ruszył wyobraźnią i przez dłuższą chwilkę bawiliśmy się torem z kulkami .Poszliśmy na spacerek , znów synuś zaskoczył nas siadając z nami do obiadu .No niby nic ale zważywszy na fakt iż dotychczas jego obecność przy wspólnych posiłkach ograniczała się do szybkiego porywania kęsa jedzenia w biegu uważam to za pozytywny etap rozwojowy .Do nowych dań tolerowanych przez naszego niejadka dołączył mielony z cebulką , oraz rosół drobiowo- wołowy z makaronikiem oraz makaron świderki oraz wędzona kiełbasa oczywiście wszystkie dania oprócz rosołu z nieodłącznym ketchupem najlepiej pikantnym .Za to ziemniaki zostały zastąpione fryteczkami. Mus to mus .Ważne ,że je .Coś go chyba rozkłada bo pokasłuje ale nie jestem pewna czy to nie reakcja żołądka na nowy sposób odżywiania Problemu z brakiem słodyczy nie ma.Przynajmniej do chwili w której wchodzimy razem do sklepu .Ale to już moja ewidentnie wina bo nauczyłam młodego zakupywać co niektóre rzeczy za każdym pobytem w sklepie więc ja muszę go tego oduczyć Hm wczoraj po mini awanturze zwyczajnie wyszłam z nim ze sklepu był tak zaskoczony ,że natychmiast się uspokoił .Takiego czegoś mama mu jeszcze nie fundowała .Ewa dokończyła zakupy a my poczekaliśmy przed wejściem .Domagał się przez chwilę powrotu do środka ale wymusiłam na nim spojrzenie i mentorsko wygarnęłam, magiczne zdanie -Wiem ,że mnie słyszysz i wiem ,że rozumiesz co mówię .Nie wejdę z tobą do sklepu bo zachowujesz się niegrzecznie .Rzut oka na mnie , przez chwilę jeszcze pokwękał, zobaczył ,że nic nie wskórał więc rozsiadł się wygodnie i stwierdził ,że poczekamy na Ewę tu .I siedział .Czyli słyszy i rozumie tylko ja muszę popracować nad asertywnym przekazywaniem wiedzy .Lekko nie jest , bo wszystko znowu na głowie , wszystko do przebudowy ale nie ma tego złego .W końcu kto go tak rozbestwił .No ciekawe kto.Doprawdy nie wiem .Ale na razie dajemy radę .Jest tez ciężko ponieważ właśnie odkryłam,że nie umiem się bawić , nie jestem zbyt kreatywna ani wystarczająco cierpliwa ,wszędzie mi się spieszy a efekty chciałabym mieć podane od razu na tacy .Prrrrr .Baśka .Zwalniamy przechodzimy w tryb małych kroczków .Jasiek pracuje nad emocjami a właściwie nad reakcją na emocje .Teraz eksperymentujemy nad poskramianiem płaczu .Wygląda to tak ,że ja udaję płacz a młody podchodzi i próbuje mnie uderzyć w policzki .Potem tłumaczę ,że jak ktoś płacze to trzeba go przytulić a nie bić ..Coś mu zaświtało chyba w tej małej główce , bo wieczorem podszedł przytulił się i rzekł .Nie płaczesz już .Już , już nie płacz .Uśmiechnij się .Nie płaczesz ?No i tak sobie pracujemy nad tym naszym dostosowaniem społecznym .Szkoda ,że Ewie tak opornie idzie zrozumienie ,że Jasiek nie może zapanować na zawołanie nad swoimi odruchami ,że podskakiwanie i machanie łapkami jest silniejsze od niego ,że jej zachowanie ma wpływ na jego reakcje ,że nie umie go wyciszyć a wręcz przeciwnie w jakiś niezrozumiały sposób rozpędza go do szybkości światła .Wielu rzeczy nie rozumie i nie wykazuje chęci ,żeby zdobyć choćby elementarną wiedzę na temat autyzmu i minimum chęci ,żeby chociaż spróbować zrozumieć z czym na co dzień Jasiek musi się zmagać Słucha i nie słyszy .Zapatrzona w maleńki prostokącik .Badania trwają i przekonana jestem,że skończy się i tu na odwyku , Na co ta cała elektronika , dostęp do wiedzy kiedy młodzi ludzie nie potrafią jej właściwie wykorzystać .Plusy sa ,prawie nie pyszczy , wykonuje powierzone zadania , nie jęczy ,mówi gdzie wychodzi ,wraca na czas do domu .Czyli jest prawie ok .Teraz jeszcze by mi się marzyło ,żeby zadała sobie trud i poznała autyzm i własnego brata .I żeby brat się jeszcze bardziej ogarnął .Ha nauczę go czytać .Czytanie jest bardzo użyteczne i wypełnia czas .Czas przy czytaniu mija bezszelestnie i nie wiadomo kiedy .Taaaak kogo ja oszukuje za rok może dwa .Tra la la la .Sam się nauczy .Na razie odwyk trwa , zmiany ida ku lepszemu .Więc do góry uszy i do przodu .Cieszę się chwilą póki trwa

Brak komentarzy: