niedziela, 3 maja 2020

62 niedziela pod rząd.

Powiedzenie ,że coś się wydarzy jak dwie niedziele będą w kupie w XXI w nabiera zupełnie nowego wymiaru. Ta dziwacznie pokręcona sytuacja z pandemią, której nie widzę wokół, ale która istnieje w świecie medialnym.Ten cyklicznie powtarzalny klimat właściwy dla niedzieli.Kiedy o 6:28 budzi cię niepokojące uczucie,że za chwilkę coś się wydarzy,wiecie to takie wrażenie supełków w żołądku( nie mylcie z motykami ani z biegunką) Leżysz i wśród ciszy zaczynasz wychwytywać narastający dźwięk. Początkowo ignorujesz nadciągający kataklizm, odwracasz się do ściany,naciągasz kołderkę na głowę, oddychasz głęboko wierząc naiwnie,że ukradniesz trochę snu z tej zbyt szybko mijającej nocy.O słodka naiwności ile ty masz lat? Twój wewnętrzny cenzor obudził się na dobre. Zastygasz... w twoją małżowinę wpada kolejny dziwny dźwięk.Serce ci przyspiesza, masz świadomość, że to co wywołuje odgłosy zbliża się nieuchronnie. Jak każdego ranka tak i teraz masz jednak nadzieję,że tym razem będzie inaczej...Zastygasz nieruchomo, twój oddech jest płytki, zamykasz pomału powieki,żeby mruganie nie zdradziło zbyt głośnym szuraniem,że czuwasz...Zbliża się,dźwięk odbity od podłogi wibruje w ciszy...chaaaaa,yyyyy iiiiaaaa...Masz świadomość,że to co nadciąga nadejdzie jak każdego dnia, pytanie o ile uda się odwlec ten nieuchronny moment.Wiesz,ze nie masz wpływu na bieg wydarzeń...Tup, szur, szmer... te odgłosy. -w dniu kolejnej 62 już niedzieli z rzędu.-znasz na pamięć i jeszcze ciągle się łudzisz,że tym razem będzie inaczej...Zbliża się... już wiesz ,ze udawanie nic nie zmieni...6:32 majowa niedziela. Coraz szybciej zbliża się do zamkniętych jeszcze drzwi.Przygotowujesz się więc do tego co i tak nieuchronnie nadejdzie jak każdego dnia .Klamka opada w dół... Unosisz w górę róg kołderki, pod która nie znalazłaś wyczekiwanego schronienia... Dzieńdooooberek mamo! Wstałaś już. Bo ja już nie śpię.Mam się tu pakować? Stało się.Potomek rześki i wyspany gotów do działania. A ja no cóż mało istotne,że kiepsko sypiam, bo zbliża się czas zaliczeń kolejnego semestru, bo chcę w spokoju obejrzeć film o wampirach np.albo muzyczki posłuchać albo po prostu posiedzieć w ciszy lub też o zgrozo poczytać. A ten tu bez żadnego poszanowania dla matczynych planów, marzeń, potrzeb pakuje się z całym ciężarem 37 kg i radosnym grymasem zadowolenia.Matko jedyna za co pytam się.
A co u nas po za niekończącą się niedzielą. Edukacja domowa np.radzimy sobie jednego dnia gorzej, innego lepiej w zależności od tego którą nogą każde z nas wstanie.Na szczęście nie było jeszcze sytuacji gdy obydwoje wybraliśmy model lewonożny .Poziom drugiej klasy sp jako tako ogarniam chociaż z matematyką zaczynam mieć kłopoty.Odejmowanie z uzupełnieniem do 10 tek 17-9= 17-7-2=10-2=8 za moich czasów tośmy używali wynalazku zwanego nawiasem i jak dla mnie powinno być (17-7)-2= ale nie .Nie ma potrzeby pisać można sobie wyobrazić.Jak tak dalej pójdzie to być może razem z synem do matury z matematyki podejdę, Sztuka i kultura kolejne dość ciekawe zagadnienie. Widzisz trzy obrazy.Co przedstawiają obrazy?Który obraz podoba ci się najbardziej.Oczywiście jak każdy szanujący się rodzic wiem najlepiej ,który i mówię do potomka -Pisz synu.Grzeczne dziecko łapie się za ołówek i pisze co matka dyktuje.Podoba mi się obraz z... bo...I tu młody patrząc na blat biurka i wykręcając róg koszulki , nieśmiało oznajmia...Ale on mi się przecież nie podoba.( YYY ale ,że jak nie podoba myślę sobie☝. No nie wzdycham w duchu synuuuu proszę cię ,przecież to malarstwo jest co mam ci zrobić dogłębna analizę?)Prowadząc ten wewnętrzny monolog patrzę na potomka-. Ten mi się podoba Ten duży bo tam są kwiatki dla ciebie.W sumie to powinnam w tym momencie sama sobie dać kopniaka.zaczynam myśleć schematami i wygodnictwem. założyłam z góry,że młody nie poradzi sobie sam z zadaniem.Oj matka weź się ogarnij.Niestety do czytania szkodnika zagonić ciężko. Na tych moich studiach co to przez internet wykładowcy nam wiedzę przekazywali on line i bez wirusa w kraju no i przekazują nadal .To ja sobie ostatnio o wzorcach wychowawczych czytałam.Napisał ktoś mądry bardzo,że dzieci to się uczą przez to jak rodzice się zachowują.No u nas niekoniecznie.Matka z nosem w książkach,do nauki się garnie,pomiędzy obiadem, myciem podłogi, spacerem, lekcjami z młodym każda chwilkę wolnego wciśnie na pogłębianie wiedzy a ten co? Kiedy będzie tablet? a ja mogę tablet, a ile jeszcze zostało do soboty?Nie będę czytał głośno, nie lubię, nie idę, nie będę pisać.Oczywiście idzie i robi i się stara bo motywacja w postaci soboty z tabletem jest magnetyczna.Wzorce osobowe czerpane od rodzica jako obiektu najważniejszego w relacji z dzieckiem .Taaaak ale nie u nas.Jasiek na widok słowa drukowanego odczuwa nagła i nieokiełznaną potrzebę : si, jeść,pic, rowerem pojeździć, na trampolinie poskakać , nawet na spacer się udać.Po wyczerpaniu bogatego repertuaru -nie chceń -zasiada i w ciągu 10 minut robi zadania. Od 5 maja zaczynamy hipoterapię .Juuupii dwa razy w tygodniu.Mam znowu masę czasu dla młodego i to niewątpliwie plus. Jednakże ograniczenie społecznych kontaktów do naszej dwójki ma i złe strony- uzależnienie od ciągłej obecności matki.Oznacza to ciężkie chwile po powrocie do względnej normalności. Już to przerabialiśmy po wychowawczym.
Dzięki uprzejmości pana premiera praktycznie cały jeszcze maj w spokoju mogę poświęcić młodemu.Co prawda mój wrodzony pesymizm kreśli wizje katastrofy finansowej począwszy od dnia zakończenia roku szkolnego w czerwcu.Bo zakładając iż pandemia potrwa do czerwca, to utrzymają zamknięcie szkół. Ale ,że w wakacje szkoły są i tak nieczynne no to na te dwa miesiące do pracy. Od września powtórka z wirusa. Czyli 1 września zasiłek opiekuńczy i edukacja domowa.Aczkolwiek z powodu braku wystarczającej ilości urlopu wypoczynkowego tudzież zawieeszenia zasiłku i braku możliwości powierzenia potomka rodzinie z powodu -umarnięcia jak mówi Jasiek.No to mamy mało ciekawe perspektywy. W totolotka nie gram, a może w końcu powinnam zacząć.Pewnie pesymizm na wyrost ale lubię przygotował się na gorszy scenariusz i mieć miłą niespodziankę niż niemiłe zaskoczenie.Taki gatunek niereformowalny ze mnie.Dziecko moje starsze pojechało znów za miedzę, zyski czerpać. Dorabiać się majątku w euro. Żyć pełnią życia -licząc marketowe produkty wieczorowa porą w kraju gdzie używa się języka,którego miało się dziecko nie uczyć a patrzcie się przydał. a nie mówiłam? Ucz się bo może wyjedziesz za granice i jak się dogadasz? Nie lubię, nie będą , nigdzie nie pojadę. Ja za granicę? Oby ze studiami tez tak było. Niby nie są istotne w życiu ale jednakowoż jak już ten dyplom jest i leży to niech leży.I żeby nie było ja swoje ambicje sama realizuje.Ale jak to będzie wyglądało? Co ludzie powiedzą? Matka z dyplomem a ta co matura tylko? ,,Oj pani kochana co za młodzież dziś mamy piniondz aby ino sie liczy.''
No i minęła 9 jakby tak można było pracę na obronę pisać w formie pamiętnika. To już bym miała gotowy szkic ale nieee trzeba się przyłożyć.Mądrych słów powtykać, zastąpić codzienność.Wiecie co praktyka a teoria to naprawdę dwie różne sprawy są. Szczególnie jak najpierw się praktykuje. Jeden z wykładowców powiedział ,że pisząc prace mamy okazję wykorzystać specyficzne wyrażenia, których na co dzień będziemy używali w pracy zawodowej w wąskim gronie współpracowników. Niepotrzebne utrudnienie jak dla mnie patrząc z perspektywy rodzica czyli drugie strony lady. Tak sobie w tym momencie przypomniałam, jak to było na początku naszej drogi z diagnozowaniem, terapią. Kiedy słuchałam porad wygłaszanych w jakimś kosmicznym języku zawodowym, żargonie specjalistyczny. I jakoś nie kojarzę uczucia prestiżu , szacunku czy czegoś w tym rodzaju do tej istoty, która w sposób zawiły chociaż aczkolwiek na pewno fachowy wprowadzała chaos w moim skołowanym mózgu. Może i ten żargon ma sens, dla kogoś jest ważny. Ale dla rodzica, który przychodzi szukać pomocy i wskazówek jest mało przydatny.Dla większości bardziej przydatne było by tłumaczenie łopatologiczne. W szczególności dla mnie w tamtym okresie i teraz zresztą też. Rożnica polega na tym,że zaczynam rozumieć słowa i pojęcia bez szukania ich znaczeń w czeluściach internetu.Oby w przyszłości to się przydało. Nieco zeszło mi sklecanie tego przydługawego monologu.Ale aczkowiek, gdybyż, bo , w międzyczasie wykonałam kilka innych istotnych do przeżycia funkcji i zadań.W związku z niedawnymi wydarzeniami czeka mnie jeszcze inwestycja w zakup skromnego pomnika tudzież dwóch.Jeden dla ojca, rok minął zasłużył czy nie , drewno jest mało stabilne. Drugi dla mamy i Małego.Wolałabym zastawę na wesele szykować ale jest jak jest. Wstępny koszt to 4500 za dwie sztuki z montażem i wywiezieniem starego.Ciułam ale ile mi to zajmie nie wie nikt.Pewnie zanim nazbieram wyszukam wersję bardziej ekonomiczna no ale plan wydatków rośnie. Studia jeszcze 4 lata x 350 miesięcznie, rachunki 300 , jedzenie 500 w porywach 700 bo wakacje. 1100 ewentualne leki?ubrania? kino? lody?wyjazd do zoo ? sprzęt dla młodego? pomoce? ubrania? szafa się prosi o wymianę,okno w korytarzu, dach to już nie wspomnę .Jak żyć? Skromnie żyć, tu i teraz.Bez spinki ,że na coś nie starczy..w sumie nie ma tragedii.Wpływ razy dwa wszak jest.W tym kraju da się wyżyć za najniższą krajową.Serio. Wystarczy tylko zachować kilka prostych zasad. Nie mieszkasz w bloku ani na wynajmie, masz piec opalany węglem, tudzież gazowy,ubrania kupujesz z drugiej ręki lub dostajesz.Kino-po co? masz w domu duży tv.Teatr-25 lat temu byłam z klasą i szału nie było.Auto-masz ale jeździsz jak musisz a nie musisz jeździć (do biedronki po bułki np) kawior zastąpi doskonale pajda z pasztetową. Wczasy-Nie są ci potrzebne jeśli realizuje zasadę pierwszą czyli nie mieszkasz w bloku.W ogródku sobie posiedź przed domem.Tanio, czysto, cicho.Plażę sobie ustaw na pulpicie ekranu, teraz o taka technologia ,że na ekran tv można przenieść obraz to realizm się zwiększy Można ?można .aaaa no i nałogi absolutnie żadnych nałogów, na nałogi przy najniższej krajowej i przyzwoitym standardzie życia cię już nie stać.
Pytacie często jak znajduję na to wszystko siły i czas. Dziecko z deficytem,dom praca mniej lub bardziej legalna, studia.Hmmm Jak? Sama nie wiem na pewno szybko i nauczyłam się nie odkładać niczego na później, jeśli nie mogę spać siadam i się uczę.Ustawiam milion budzików,żeby odrobić lekcję z młodym,raz na tydzień robię solidny restart systemu -robiąc absolutne minimum czyli spożywając dużą ilość węglowodanów. skupiam się na tym co mam a nie na tym co chciałabym mieć.Czy czasem mi się nie chce? Cały czas a nie tylko czasami.Czy mam ochotę gwizdnąć drzwiami i zacząć wszystko od nowa na drugim końcu świata? Kilka razy na dzień.Ale jak to mówi moja znajoma -Jak nie ty to kto?😉samo się nie zrobi.Miłej niedzieli wam życzę i zbieram się na wypadzik do szwagierki.U niej zawsze znajdzie się jakiś węglowodan, cukier nasycony, czyli to czego nie mogę a co i tak wcinam, no co w końcu w gości jadę. Nie wolno? No i dlatego pojadę będzie szybciej.Zajrzyjcie na ogłoszenia może coś wam się przyda? https://www.facebook.com/marketplace/selling/ 



Brak komentarzy: