poniedziałek, 15 czerwca 2020

Irytująco monotonnie

Nadal trwa sezon na covid19 i nadal nikt w okolicy się nie zaraził.Aczkolwiek w wyniku organizacji opieki szkolnej nadal kontynuuje siedzenie w domu.Siedzenie oczywiście należy zinterpretować z nutką satyry.Nie trzeba mieć dziecka z orzeczeniem żeby wiedzieć jaki rodzaj aktywności mam na myśli,w zupełności starczy jakikolwiek potomek do lat 13 tu.To nasze siedzenie to spacer wokół miasta.Czytaj on jedzie na swoim pojeździe-a ja próbuję za nim nadążyć
Nie zawsze się udaje.Bywamy za mostem dwa razy w tygodniu -na koniach.Autobus jeździ co prawda ale nie w godzinach, które nam pasują.Więc kolejne km.Hulajnogą przez miasto. Na cmentarzu w końcu posprzątaliśmy.Znaczy syn mój osobisty i mła. Coraz więcej mam tam znajomych i sprzątania.Wyrywam chwasty dziś i mówię ,że mnie plecy bolą.Na co synuś- to sobie usiądź ,jak ja i odpocznij😀 śmieszek.Pilnie się uczę.Jeszcze tylko 4 zaliczonka i wakacje a nie jestem matka polka pracująca.Dobra weekend w lipcu.Też brzmi fajnie i w sumie po co więcej.Żyjemy tu i teraz.Przedtem już bowiem, minęło,potem dopiero nadejdzie.



I tak nam te dni przeciekają przez palce.Zabrałam się za porządkowanie schedy po bracie. Nie mogę sobie jeszcze tego logicznie wytłumaczyć.Może dlatego,że ten czas spędzony razem był tylko dobry. Nigdy się nie kłóciliśmy, nie rywalizowaliśmy, nie forsowaliśmy swojego zdania na siłę. Trzeba było zrobić to z kwaśną miną ale bez zbędnych komentarzy się robiło. Kiedy trzeba było z młodym na rezonans jechać 700 km. Brał wolne w pracy i po prostu jechał. Kiedy zorganizowali pierwszy wrak race, uśmiech mu nie złaził z twarzy-fascynowały go takie klamoty. Przesuwanie żywopłotu rok 2015 dwa razy sadziliśmy bo pierwsze drzewka padły.2016 wyścig wraków.Ewka, Janek, Mały i ja. Kielce 2017-w oczekiwaniu na rezonans głowy Janka.












I tak przeglądam poczty, profile, konta.Likwiduje, zamykam.Widzę ,że sporo osób też w tą bezsensowną śmierć nie wierzy.Wysyłają mu wiadomości na messenger sugerując się zieloną kropeczką dostępu. To ja tu buszuje i czekam na odpowiedź z fb w sprawie ustanowienia statusu in memoriam. Znalazłam na jego profilu zdjęcie naszego starego bloku. Ciągnęło go do tych wspomnień, tu został z ojcem po śmierci mamy jako 14 to latek. Może gdybym wtedy nie była tak bardzo zajęta szukaniem własnego celu w życiu wszystko potoczyłoby się inaczej.Może tak a może nie. Ja od tego domu chciałam tylko uciec i dokładnie to zrobiłam.W nim to miejsce zapuściło macki.Nawet kiedy zamienili mieszkania, często tu wracał.Niedługo przed śmiercią też tu zawitał.Niestety o tym dowiedziałam się już po fakcie. Nawet nie przyszłoby mi do głowy ,żeby go tu własnie szukać.Sądziłam,że to co złe odeszło na dobre.A ono tylko się przyczaiło, czekało i wyciągnęło lepkie macki. Tak mi się dziś uruchomił system wspominania. Przecież to miejsce to nie były tylko te złe chwile. To nasze dzieciństwo, znajomi, droga do szkoły, latanie po placach budowy, szaleństwa i małe dramaty.Teraz tylko idąc na cmentarz z niedowierzaniem patrzę na świeży krzyż przy grobie matki i dopiero dociera ,że to wszystko to tak naprawdę a ja nie śpię.


Trzeba żyć dalej.Tymczasem kolejna zarwana nocka.Nie mogę spać, nie mam chęci gapić się w tv, na nic w sumie nie mam chęci. Najlepiej to by było jakbym tak mogła zakopać się w puchową pierzynę i nie musiała spod niej wyłazić.Ale tak dobrze nie ma. W związku ze znacznymi nakładami finansowymi i stanem przedzawałowym o jaki przyprawił mnie kosztorys u kamieniarza i mikra bardzo propozycja projektowa absolutnie nieadekwatna do ilości zużytych materiałów.Postanowiłam, śp. Edwardowi -znaczy ojcu mojemu prywatnemu ,własnoręcznie zorganizować płytę nagrobną. Jak mi nie wyjdzie zawsze do kamieniarza zdążę.Dwa lata minęły nie ma na co czekać.Wszystko prawie zorganizowane.Teraz tylko najtrudniejsza część ,montaż tego wszystkiego.Ile ja się filmików na you tube naoglądałam na temat suchego betonu, poziomowania, mocowania to ja teoretycznie posiadam fach w głowie. Zobaczymy jak praktycznie.No i tu może być ciekawie. Dziwaczny pomysł samemu robić pomnik? niby czemu? Kamieniarze też się z tą umiejętnością nie urodzili tylko ktoś ich tego nauczył.Paznokcie oczywiście szlag trafi.A już takie ładne urosły amerykańskie. Ostatni raz takie długie były w 2000 roku. Nic to. Przez ten cały wirus, 24 h na dobę z młodym, zerowe wsparcie i rzeczywiste i moralne zaczyna mi znów szwankować organizm.Jutro próba dodzwonienia się do przychodni, ostatni dzwonek, bo internistka na urlop idzie. A jak teraz nie pójdę to już chyba po 70 ce. No ale kondycha potrzebna od zaraz, bo się młodemu system fit uruchomił i muszę nadążać.Zamykam kolejną sprawę i myślę sobie jak wszystko już pozamykam to co dalej?Skończę studia, syna usamodzielnię,być może uczynię krok z którym nosze się od lat szukając kopniaka , który mnie popchnie we właściwym kierunku i co dalej? Jakie nowe cele? Czy po prostu zapuszczę paznokcie i pozwolę żyć w kątach domu pająkom.Wszytko teraz jakieś takie mało ważne mi się wydaje.Tym czasem północ już wybiła.Do rana poleżę ze słuchawkami w uszach słuchając samej siebie- a co .W ciągu dnia jestem tak zajęta szukaniem wymówek,żeby nic nie robić ,że nie mam kiedy poczytać.Więc sobie, siebie nagrałam na dyktafon w telefonie i słucham o objawach niedostosowania społecznego, pedagogice społecznej, czy fobii szkolnej.Tak wiem ,wiem głupie ale działa czyli jak jest głupie ale działa to nie jest głupie.śpijcie dobrze.Za mnie tez zmroźcie oczy.