środa, 10 września 2014

Kryzys separacyjny

Obojętna jestem  na żądania świata
Na bezustanną gonitwę za niczym i mamoną
Na pogoń za  nierealnym ideałem
Na spojrzenia pełne niezrozumienia

Skaza jestem na codzienność
Na spoglądanie w przeszłość
Na oglądanie się wstecz
Na zatrzymanie w pamięci szczęścia

Bezsilna jestem  wobec milczenia
Wobec płaczu bez słów
Wobec zawodzącego maaaaa
Wobec oczu , które nie spotykają moich

Otwarta jestem na codzienność
Na spoglądanie w przyszłość
Na oglądanie nowego
Na nauczenie się od nowa szczęścia

Pełno uczuć we mnie
Tak wiele nienazwanych
Bo nie można nazwać  ogromu szczęścia
W maleńkiej chwili normalności

               Mój przedszkolak radzi sobie dzielnie .Choć dotarło do niego ,że mama znika na dłużej niż godzinę , a nie wszystkie panie w przedszkolu polubił .A jak maleństwo moje nie lubi to nie zmieni zdania i już.Serce mi pęka kiedy słyszę jak płacze ale wiem ,że to dla nas obojga będzie dobre .Płacz szybko mija ale jakaś zadra tkwi .Ja wiem ,że jestem przewrażliwiona i nadopiekuńcza ale sorrry taka jestem .Po odprowadzeniu mojego szkaraba do ,,pracy" idę pod oknami sali  i czekam aż przestanie płakać ot takie zboczenie .Ale ja to zawsze muszę trafić na coś taki mój urok .No i tym razem trafiło mi się jak pani .która miała się nim opiekować wyraża swoje niezadowolenie z powodu płaczu mojej pociechy . Nie zrobiła mu krzywdy , ale podnoszenie głosu to nie metoda wychowawcza .No i zobaczyła mnie kobiecina za oknem , burak na obliczu i zaczęła się zachowywać jak profesjonalistka a nie rozhisteryzowana nastolatka która sobie nie radzi z młodszym bratem .Dwie sekundy i Jasiek był oporządzony i zainteresowany .Płacz ucichł jak zaczarowany .Wystarczyła odrobina zainteresowania i uśmiech .Mój autystyk ma swój świat ale jednocześnie lubi być  w centrum uwagi .Nie należy przypinać łatek i wpychać w ramki .Trzeba się podszkolić i dopiero zabierać za edukację ..Teraz maszeruje pod okno za każdym razem kiedy odprowadzam małego i sytuacja jak na razie się nie powtórzyła .Szkoda że w przedszkolu niema monitoringu przydałoby się dla takich mam jak ja .
      Jest plus z tego wszystkiego Janek zaczął wołać mama i pokazuje jak bardzo tęsknił mój robaczek malutki .Dziś dał popalić starszej siostrze , zostali razem pod nadzorem wujka na czas zebrania w przedszkolu .A że dziś młodzieniec humor miał nieszczególny , bo i na zajęciach nie chciał pracować tylko mama mama i mama mamy to po powrocie dostał jeść i mamę znów wymyło .No ale przetrwali jakoś te półtorej godziny .Chociaż po powrocie do domu Ewa miała minę jakby miała go zaraz zamordować , Janek się darł wyczuwając jej nastawienie a Wojtuś czmychnął do domu .Więc zgarnęłam glizdy po trasie z trampoliny sąsiadów , (glizdy w znaczeniu moje pociechy a nie robactwo)zawlokłam do domu , większe do lekcji a młodsze do talerza .Nakarmione , umyte i ululane śpi .A jutro znowu gonitwa i szalony dzień .Czeka mnie przedszkole , zajęcia wizyta u pediatry wyjazd do szwagierki i buraczki do słoików .Znów mi zabraknie dnia .




Brak komentarzy: