czwartek, 4 grudnia 2014

Jutro komisja

    Oczekiwanie wysysa ze mnie energię  .Kurczę się z każdym dniem czekając albo na przedłużenie grupy albo na cudowne ozdrowienie .Jasiek postanowił się  do tego wszystkiego rozchorować i od piątku plackiem siedzimy w domu .Nie jest źle ale cudownie też nie jest .Brakuje mu zajęć i jest to niestety  odczuwalne .Znów  biega jak nakręcony , nic go nie interesuje a ulubione zajęcie to kręcenie się w kółko wokół własnej osi .Ewentualnie wdrapywanie się na drabinę ,cudowna zabawa .Jak zwykle mój synuś uczy nas rozumu , rozważnego używania słów tudzież sprawia ,że płaczemy ze śmiechu .Tym razem wdrapując się na drabinę radośnie liczył stopnie
-eden ,
-da ,
-czii,
-sztery i jak już wdrapał się na szczyt drabiny poganiał sam siebie  - aaź .Potem ni z tego ni z owego -iźniesz ( dla niezorientowanych wstawić należy literkę p)Gdzieś to musiał zarazek usłyszeć .Ale oczywiście nikt w domu się nie poczuwa . Śmiechu było co nie miara ale od tej chwili rozważniej składamy zdania .
        Sen z powiek spędza mi ta nieszczęsna komisja lekarska , na szczęście to już jutro .Ciekawi mnie co za ,,urzędas " wymyślił terminy i procedury oczekiwania na komisje lekarskie .Na moim własnym osobistym  przykładzie  stwierdzam ,że ten system jest do niczego .Jasiek poprzednie orzeczenie miał do 30 listopada .Wniosek złożyliśmy 7 co nie ma znaczenia ponieważ termin i tak na grudzień .A więc od niedawna mam zdrowego syna  z czego bym się cieszyła nie powiem , gdyby nie fakt ,że dalej jest jaki jest. Faktyczny cud nie nastąpił . Ale z punktu biurokratycznego skoro pacjent wyzdrowiał to nie należą nam się świadczenia w grudniu .Jednak jak już będziemy posiadać orzeczenie to owe świadczenia zostaną wyrównane .A do tego czasu będziemy świadkiem kolejnego cudu . Czyli jak przeżyć bez kasy , ciężko będzie bo szczaw zamarzł , jabłka już zebrane .A grzybów Jasiek nie może .No cóż zrobić . Święta w tym roku będą bardziej niż skromne na  szczęście upominki jak zwykle zakupiłam wcześniej , więc dzieciaki nie będą rozczarowane . Dam radę jak zwykle zresztą .A wracając do tematu urzędniczych absurdów .Mam jeszcze resztkę wychowawczego więc ominęło mnie kombinowanie jak wypełnić czas między wydaniem nowego orzeczenia a końcem urlopu .Najwyraźniej ktoś sobie założył ,że mama niepełnosprawnego dziecka siedzi w domu a nie blokuje etat .No a tu patrz trafiłam się ja , I co ma zrobić taka mama ?Iść do pediatry po zwolnienie a na jakiej podstawie skoro teoretycznie dziecko ozdrowiało .Wrócić na 17 dni do pracy i rzutem na taśmę w ostatnim dniu wypowiedzenia rzucić nowe orzeczenie i wniosek o dalszy urlop ? Nie czarujmy się , że czekają na mnie w firmie z otwartymi ramionami . Z Mops nie dostanę celówki bo mi dochód przekracza o 7 zł .Przykre ale jakże prawdziwe .Do pracy nie mogę iść bo niby kto się Jaśkiem zajmie , jakoś tak się złożyło że dziadków nie mamy a mój brat się na niańkę nie nadaje . Rodzina męża z chęcią by pomogła ale mają dość własnych spraw ,żeby jeszcze obarczać ich naszymi .Z Jaśkiem to nie tylko kwestia zawiezienia i odebrania po kilku godzinach .Ale dostarczenie do przedszkola , odebranie , potem zajęcia , obiad i znowu zajęcia .Najmowanie niani również chyba mija się z celem . Pracować tylko na to ,żeby jakaś obca kobieta zajmowała się moim dzieckiem jest owszem wygodne .ale wątpię żeby poświęciłaby mu tyle czasu i uwagi ile potrzebuje .Pewnie ,że jakieś tam pieniądze jestem w stanie zarobić godząc wszystkie te sprawy ale uwierzcie kokosy to to nie są .A jeszcze Ewka , w końcu ten egzemplarz też trzeba ubrać , nakarmić , kupić leki a nawet o zgrozo wyprawić na szkolną wycieczkę .Czy można marzyć o większym szczęściu ?Oczywiście mogłabym podjąć pracę na pół etatu , jednak będąc na wychowawczym ustawodawca zabiera mi tą możliwość .Bo skoro wychowuję dziecko to mam siedzieć w domu a co będziemy jeść no to już  nieistotne  .Co mnie podkusiło ,żeby decydować się na potomstwo w tym popieprzonym kraju to ja nie wiem .No ale trudno stało się .Więc grudzień dzięki błyskotliwości jakiegoś urzędnika spędzimy skromnie jak przystało na godny czas oczekiwania , adwentu i zadumania nad własną znikomością w tym posranym świecie.Szkoda tylko ,że elektrownia , gazownia , wodociągi i inne szanowne instytucje nie poczekają tego miesiąca na swoje należności  no przecież wyrównam jak mi wyrównają no nie . U nas  w Tesco na zeszyt nie dają .Powiedzcie mi czy byłby to taki wielki problem gdyby następna komisja odbywała się np dwa tygodnie PRZED końcem poprzedniej i wydawana z dniem ważności poprzedniej .Naprawdę tak trudno na to wpaść .Za co właściwie bierze kasę ktoś kto te durne przepisy wymyśla ?Za utrudnianie ludziom życia czy jak ?Bo normalnie nie ogarniam .A żeby było ciekawiej aby  dostać pieniądze w grudniu muszę złożyć dokumenty do 10 grudnia .Komisja 5 plus 14 dni na wydanie orzeczenia no nie zmieszczę się za nic .No ale jak złożę 20 to na koniec stycznia już będą z wyrównaniem oczywiście .Jak dotrwam pojadę z dzieciakami na Hawaje a co z taką forsa to można poszaleć .A to zawrotne sumy
400 zl dodatek za wychowawczy
158 zasiłek pielęgnacyjny
60 zł dodatek z tytułu dojazdów na rehabilitację no sami widzicie jest o co walczyć .
107 rodzinne 1
67 rodzinne 2
dla porównania

wynagrodzenie
1300 netto
400 przedszkole terapeutyczne (można wersję tańszą 150 gdzie nikt się dzieckiem nie zajmie )
100 miesięczny
jakieś 500 niania na weekendy jak oboje będziemy w pracy
 Więc dylemat co wybrać praca za grosze , brak czasu , niedopilnowane dzieci  -czy ,,siedzenie w domu za grosze" Muszę to poważnie przemyśleć .A póki co pozostaje mi cierpliwie czekać .Oczywiście nie bezczynnie bo byśmy faktycznie musieli przeżyć na szczawiu i jabłkach.Dobrze że małzon pracuje .
Ech i dlaczego nie ma we mnie ani krzty patriotyzmu nie rozumiem .
                Cóż zobaczymy .Najważniejsze na dziś to że kartofle w piwnicy , ogórki w słoikach , kapusta w beczce , szczaw i buraczki w słoikach , jabłka i cebula na strychu .Przy okazji może pożegnamy się w końcu z pieluchami gdyż może zabraknąć .No ale tu nie rozpaczałabym za bardzo czas najwyższy i pora .Tylko do Jaśka jakoś nie dociera za bardzo.i dalej radośnie wali kupę w majty .Ale postępy są ponieważ po dokonaniu tego epokowego czynu przyłazi i zgłasza ,że tu kupa .Ha idziemy do przodu jak burza .Kurczę tak przywykłam do tej jego niepełnosprawności ,że wszystko to co się dzieje wydaje mi się absolutnie normalne i zwyczajne .Na dodatek gdzie byśmy nie poszli słyszę ,jakie mam grzeczne dziecko , spokojne .No przez godzinę to można sobie zdanie wyrobić .Kochani przez godzinę to nawet ja potrafię zachowywać się jak człowiek potem niestety wracam do swej naturalnej postaci cynicznej , sfrustrowanej , mężatki z długoletnim stażem z obciążeniami .Od czasu do czasu nieco jadu zostawię na blogu co korzystnie odbija się na moim pożyciu rodzinnym , bo jak sobie tak człowiek skrobnie to mu lżej na duszy

Brak komentarzy: