niedziela, 28 grudnia 2014

Koniec roku ale zleciało

W znużonym tykaniu zegara
Senne opadanie powiek
Zamknięte oczy ,zastygłe myśli
Bezruch , bezczas , nietrwanie
Krzyk budzika wdziera się gwałtem do uszu
Wlewa się w duszę hałas
Oczy ciężkie od snu nie chcą światła
A muszą, nie chcą tak krótka była noc

W znużonym tykaniu zegara
Leniwe wirowanie myśli
Kolejny zmęczony dzień
Kolejna zmęczona noc bez snu
Płacz dziecka wdziera się gwałtem do uszu
Wlewa siew dusze żałosna skarga
Oczy wpatrzone w mrok nocy pieką
Pieką od łez na które nie mogę sobie pozwolić

W znużonym tykaniu zegara
Zawisa pytanie -,, co dalej?"
Zatrwożona dusza drży , licząc minuty do zmierzchu
Niepewność , oczekiwanie , lęk
Śmiech dziecka drga w nocy ciszy
Przerywa strach oczekiwania
Usta rozciągnięte w uśmiechu
Nie chcą przestać się śmiać

W znużonym tykaniu zegara
Codziennie inaczej biegnie czas

                    Tak mniej więcej można w skrócie opisać nasz miniony rok .Jestem zmęczona bez dwóch zdań , wręcz padam na twarz .Najbardziej meczą mnie dni w których nic się nie dzieje  .W sierpniu miałam dziecko -marionetkę zamknięte w swoim świecie absolutnie oderwane od rzeczywistości .Mój syn biegał wkoło ogrodzenia , szczekał na ludzi .Nie reagował na swoje imię , ani na cokolwiek innego .Budził się z wrzaskiem w nocy po kilka razy  i wiele innych rzeczy o których pisałam wcześniej więc nie ma co powielać .(Chociaż ja to tak mogę w kółko )Na dzisiaj mam trzy latka który uwielbia się przytulać , w nocy budzi się co prawda ale wędruje sam do małżeńskiego łoża i przytulony zasypia sobie spokojnie .Dzień zaczyna od -Dzień dobry mamusiu łapie mnie za szyje i namiętnie wyznaje -Moja mamusia .Ulubionym słówkiem tygodnia jest aktualnie -Nie .Ma swoje wariacje nie przeczę ale dla mnie są po prostu częścią jego charakterku i jakoś tak dopóki nie skonfrontuje się ich z ,,normalnym " światem to nie są jakieś inne .Ale tak mi przyszło do głowy ,że ci normalni to straszne sztywniaki i wymiękają w kontakcie z żywiołową radością życia młodego .Smutasy .W przedszkolu dalej ok .Mimo tego, że młody rozpoczął trening przygotowujący do funkcjonowania w społeczeństwie .Jednak mam nadzieje ,że ta jego radość życia przetrwa te treningi .Teraz z uśmiechem patrzę jak młody próbuje śpiewać , jak idzie po Ewkę i donośnie puka a potem woła donośnie -DO MAMUSI ! .Albo jak rozmawia z tatą przez telefon i mówi z powagą -Ojcze halo a potem -łobuzie , - nędzo .Albo jak sobie gada do słuchawki domofonu .Albo jak daje mi coś i mówi -dziękuje bardzo .Albo jak  idzie wyrzucić śmieci i zamiast wrzucić folię do kosza zamyka szafkę i mknie do żółtego worka (segregujemy)Albo jak zatrzymuje się na komendę stój .Albo jak się zaśmiewa kiedy się bawimy .Albo kiedy rysuje dla mnie kreskę na kartce nie ważne ,że tylko czerwoną kredką .Albo kiedy z nie nacka mówi nowe słowa .Ewka też nieco wyhamowała .Mam nadzieję ,że to oznaka dorosłości a nie niecnych knowań nastolatki .Gdyż ulubionym mottem Ewci stało się powiedzenie ,,Uroczyście przysięgam ,że knuję coś niedobrego" Tak kolejna fanka Harrego Potera .Przed nami ostatni tydzień roku .Czekamy na wyniki badań ale jakoś tak mam dobre przeczucia  .Młody zaczyna kolejną terapię Jedno się kończy drugie zaczyna .Mam tylko nadzieję ,że ta dobra passa potrwa a właściwie ,że będzie nieskończona .Dostałam o wiele więcej niż prosiłam .W niektórych dziedzinach poniosłam absolutną klęskę , poddałam  się i zrezygnowałam .Jednak nie żałuje niczego co się wydarzyło i decyzji jakie podjęłam .Liczy się tylko to co związane z Jaskiem z Ewcią .Jeśli oni wyruszą w dorosły świat szczęśliwi , pewni siebie , wykształceni , umiejący sobie radzić w każdej sytuacji to czego mogę więcej oczekiwać .Wszystko inne staje się takie nieistotne .Zostaje mi więc tylko mieć nadzieję ,że dalej będzie dobrze a reszta obleci .Kurcze sentymentalna się robię na starość.Szkoda ,że nie o wszystkim mogę sobie napisać ale może założę sobie jakiś dodatkowy blog żeby całkiem anonimowo wywalić co mi na duszy zalega .Hm nęcąca myśl .Pewnie by się czytał , bo ludzie lubią historię szalone i pokręcone .Cóż przemyślę  ten temacik .Przed świętami o dziwo sie nie narobiłam , nie wpadłam w rozstrój nerwowy , nie darłam się na dzieci i nie zarwałam nocy ,żeby wszystko było gotowe i dopieszczone .A i tak święta udały się wybornie .Duża w tym zasługa Ewy .Z nutka podziwu stwierdzam ,że będą z niej ludzie .Upiekła ciasto , pomogła mi pozmywać i ogarnąć porządki , umyła okna .Eh czego to ja się doczekałam aż się łezka kręci  w oku .Mój tato przyszedł trzeźwy i wyszedł w takimże stanie .Pierwszy raz od nie wiadomo kiedy .Tego nie da się opisać komuś kto tego nie doświadcza .Cudnie .Prezenty udały się wybornie tak myślę .Oczywiście najbardziej wniebowzięty był Janek który z racji postury otrzymał najwięcej ale bezkonkurencyjny okazał się rowerek biegowy od chrzestnego Dariusza .Wy sobie wyobrażacie ,że musiałam zabrać gada na tym pojeździe na spacer .Zamiast sanek -biegówka .No cóż taki mamy klimat .Jutro pewnie też będzie chciał pojechać na tym wehikule do przedszkola . Nikt nie powiedział ,że będzie lekko i przyjemnie .Mus to mus po prostu .Człowiek musi bo inaczej się udusi .Teraz zarazek sobie śpi smacznie a ja zamiast iść spać i odpocząć piszę sobie na blogu.Jakoś ostatnio kiepsko mi idzie zasypianie prochów nie mogę brać -bo Janek . Przydałaby mi się harówka wyczerpująca i fizyczna w każdym calu .Jutro się chyba zabiorę za uporządkowanie szopy .No nie jutro nie da rady rano biurokratyczny maraton a po południu ksiądz po kolędzie .Oj w takim razie zobaczymy może we wtorek się uda .

Brak komentarzy: