środa, 9 września 2015

wrzesień za oknem chłód a u mnie w sercu maj czyli dziś nie o Janku..

Nadzieja wstąpiła w me słabnące serce , gdyż wraz z nadejściem roku szkolnego moja pocieszna pociecha , wrzód na pośladku, zakała rodu, niewdzięcznica , itd itp i jak kto sobie nazwie postanowiła dla odmiany zacząć się uczyć .O matko! dajcie mi coś niemalowanego trzeba koniecznie odpukać ponieważ jak zapeszę to po ptokach .Na razie obiecała ,że po szkole do domu i jest w domu .Lekcje obrabia , referaty pisze (na religie wprawdzie ale od czegoś zacząć trzeba )Oby ten jej zapał nie okazał się słomiany .Bo serce mi rośnie kiedy moja córcia zaczyna zachowywać się jak człowiek i umie się normalnie odezwać i zorganizować i słowa dotrzymać .W sobotę idzie na pielgrzymkę no niech tam sobie idzie .jak lubi .Nie chce chodzić na wdż (wychowanie do życia w rodzinie)jakoś jej się nie dziwię .Na dziennik jeszcze nie zaglądałam i nie jestem pewna czy powinnam , bo wiecie czasem to co człowiek słyszy ma się nijak do tego co widzi jak dziennik otworzy .Eh zaryzykuje co mi tam ponoć dopiero trzeci zawał jest śmiertelny .Dumna jestem (właściwie to cały czas chociaż nie zawsze umiem to okazać ),że to moje szczęście pierworodna postanowiło w końcu założyć i utrzymać hodowle szarych komórek .Sobie ułatwi życie a mi zapewni spokój i relaks na stare lata , może i nie poda mi szklanki wody ale też i mi jej nie wypije .Zawsze jakieś plusy są

Brak komentarzy: