czwartek, 12 stycznia 2017

Wieśniara rusza na Wrocław

   Z małym wieśniaczkiem .Ogrzewanie dziś w mieście zabrali no to sobie pomyślałam ,że czas i pora po dopinać wszelkie urzędowo-medyczne sprawy i sprawki tudzież zacząć gromadzić materiał na grudniową   komisję młodego .Rok jeszcze no niby tak ale jakoś nie mam zaufania do mijającego czasu .I tak oto w pogoni za papierkami znów mus był wyruszyć na Wrocław .Po roku nieobecności przybyłam i wiocha .Rozpoczęłam od dworca szarpiąc się z automatycznie otwieranymi wrotami (cel na luty wyleźć głównym wyjściem bez obciachu) .Szarpię, popycham a te nic ani drgnął no i nic dziwnego na drzwiach napis ciągnąć (tak to jest jak się człowiek zrobi na blondynkę ) No i przeczytałam. zastosowałam i odrzwia lekko i płynnie sie otwarły na zimny , wietrzny i mokry Wrocław .Jasiek osłupiał w tym hałasie ,pośpiechu , tłumie. .Rozglądał się , chłonął, przyswajał , obserwował . Ależ był grzeczny jak nie on po prostu .
   Jako ,że trasę miałam opanowana na tzw buta zmuszona byłam zapoznać się z rozkładem jazdy na którym za nic nie szło najść potrzebnej mi ulicy .Naszłam drobniutkim drukiem przy tramwaju nr 9 .dobrze ,że wiedziałam w którą stronę jechać .No i pojechaliśmy.Po wypełnieniu wniosku o wydanie dokumentacji medycznej  i informacji zwrotnej ,że skserowanie trzech stron a4 i potwierdzenie ich za zgodność z oryginałem potrwa 31 dni .Czyli tydzień na jedna stronę , kurcze ależ maja zamulony sprzęt .Udaliśmy się na autobus linii A którym to dojechaliśmy do szpitala na ul .Koszarowej .Cóż mamy do szukania w szpitalu ano wizytę w wojewódzkiej poradni d/s szczepień a konkretnie poradni chorób zakaźnych  w celu definitywnego rozprawienia się z tematem szczepień na szczeblu urzędniczym .Termin 5 kwietnia .Dooobra jakoś mi się nie spieszy bo i do czego .Znów linia A powrót z przygodami oczywiście .Przegapiłam przystanek i pojechaliśmy nieco dalej .Nieco czyli jakieś dwa km .No dobra wysiadka , rzut oka na rozkład .15 min czekania na zimnie to stanowczo za długo i gdzie ja u licha jestem? Nieco zdezorientowana rzuciłam rozszalałym wzrokiem wokół i wypatrzyłam torowisko .Hu ha .Jaśka pod pachę i tak oto po zaledwie kilku krokach znaleźliśmy się w znajomej okolicy .Uradowana tym faktem niemożliwie pognałam na najbliższy przystanek tramwajowy .Dwie minutki i mkniemy na Dworzec aby udać się w drogę powrotną ku chałupie . Zajeżdżamy tramwaj staje i ... i nic drzwi zamknięte .No i co teraz ? Pytam grzecznie czy ten pojazd ma tu przystanek .Na co sympatyczny młody człowiek nacisnął guzik i drzwi stanęły otworem .Magia .Ale ooooooobciach ..Do pociągu prawie dwie godziny .No to po bilet a tuż przy kasie wpadamy na swojaczkę .Pozdrowienia dla pani Angeliki .Później do mc donalds na frytki .(16 w skali do 10 dla pana przy kasie za przemiłą i przezabawną obsług .Po spożyciu frytek i popiciu ich lodem czekoladowym udaliśmy się do pobliskiego dyskontu spożywczego z ewidentnie nakręconym Jaśkiem -zmęczenie , gwar , podekscytowanie wyprawą zaczęły ewoluować w symptomy pobudzenia ruchowego .A jak na złość sprzęt elektroniczny ledwo zipał na oparach .No i co siata w dłoń i w pogoń za szkodnikiem .Obeszliśmy dworzec wzdłuż wszerz i nawet w z wyż i w końcu po licznych pogoniach , potraceniach , popchnięciach dotarliśmy na peron trzeci z którego to mieliśmy się udać do hacjendy pociągiem osobowym ..Jako ,że oboje z młodym mamy sentyment do pustych i przestronnych wagonów jak zwykle udaliśmy się na koniec składu .Lekcja z tramwaju się przydała , gdyby nie ona to byśmy zostali na peronie bo by mi nie miał kto drzwi otworzyć ..Pociąg odnowiony ,dostosowany do przewozu wózków itp i td . Duża przestronna toaleta z wodą i papierem .Która stała się źródłem dobrego humoru pasażerów oraz personelu kolejowego za sprawą mojego syna oczywiście .Wyczaił ,że drzwi do kabiny otwierają się i zamykają na przycisk A widok torów w muszli sedesowej jest tak fascynujący ,że nie można się od niego oderwać.I co chwila mamo siku , jeszcze siku , idziemy siku .Nie pomogło no to kupa o zrobieniu której z dumą poinformował wszystkich obecnych w wagonie co najmniej pięć razy , na wypadek gdyby ktoś nie dosłyszał i nie docenił wagi tego wydarzenia.Jak to bywa w pociągach internet i zasięg przez większość czasu nie dostępne  Jak już się znalazły padła mi bateria .Akcent humorystyczny tuż przy moim siedzeniu znajdował się kontakt dostosowany do zasilania 220 .Jaśka  nosi , łazi ,rozrabia .w niedługim czasie przedział opustoszał , kto żyw ewakuował się w spokojniejsze rejony .Nawet konduktor do nas przestał zaglądać zawracał tuż przed drzwiami .No ciekawe dlaczego ?Dojechaliśmy cali i zdrowi .I nastał armagedon .Ta bajka nie , gniew , plucie , bieganie , skakanie , Jeść nie , pić nie .Zrobię mu krzywdę jak nic -przelotem mi zaświtało we łbie .Ale nie było potrzeby gdyż znalazł sobie twórcze zajęcie zabrał się za dokuczanie siostrze .Nieco sie wyciszył , obejrzał pszczółkę Maję pojadł i poległ .I śpi .Oj umęczył mnie dziś .Kadra w przedszkolu otrzymuje ode mnie wielkiego Nobla w dziedzinie cierpliwości i empatycznego podejścia do mojej pociechy .Naprawdę ,jeśli po całym dniu z Jaśkiem potrafią się jeszcze uśmiechać należy im się co najmniej podwójny .
Czy ja już wspominałam o głosach na książkę .Nie o cóż za przeoczenie .Czytajcie ,glosujcie wspierajcie moja starość (sławne dziecko to prawie jak wygrana w totka ).Kurcze myślałam ,że umrę w biedzie a tu kroi się szansa na pisarkę w rodzinie   https://ridero.eu/pl/books/podrugiej_stronie_medalionu/o tu o tu no właśnie tu do 15 stycznia trwa głosowanie .

Brak komentarzy: