sobota, 9 grudnia 2017

Mamy fuksa

Powiedzenie głupi ma szczęście to o nas jak nic .Bo mamy farta po prostu .Wymieniam doświadczenia z innymi rodzicami , z różnych miast i wychodzi na to ,że my mamy jak u pan Boga za piecem pomimo nielicznych potknięć na tej wyboistej drodze z autyzmem w tle .Od samego początku , szybka diagnoza , projekt terapeutyczny , kolejny projekt , maksymalna liczba wwr .Pierwsze przedszkole co prawda nieudane ale obecne super . Kolejny projekt , dodatkowe zajęcia logopedyczne , potem znów kolejne zajęcia z pedagogiem . Jednak największym fartem jest współpraca na całej linii .W przedszkolu nauczyciel nie narzuca swojej metody ale pyta jakie metody stosujemy co może zadziałać , zgłasza od razu problemy .Na zajęciach tak samo .Jako rodzic jestem wysłuchana a to ważne .Każda kolejna osoba na naszej drodze stara się o to by Jaska pchać do przodu a nie udowadniać jakim jest super terapeutą .Łatwo jest posadzić dziecko przy stoliku , nakazać mu siedzieć plackiem i powiedzieć  nic nie da się zrobić , proszę sobie pracować z dzieckiem w domu .Skręca mnie po każdej usłyszanej  takiej historii .W naszym przedszkolu syn ma prawo do gorszego dnia , do nieszablonowych rozwiązań i do rozwoju .Nie siedzi plackiem, pewnie ,że jest uciążliwe nauczanie takiego perpetuam mobile , bo trzeba czasu i cierpliwości .Jedno zadanie przerwa , czasem na stojąco , czasem na kolanach i na leżąco tez można się uczyć .Na zajęciach terapeuta też dostosowuje się do możliwości dziecka a dodatkowo pyta o metody jakie stosowaliśmy do tej pory i kontynuuje .Sądzę ,że właśnie dlatego robi młody takie postępy bo terapia jest kompleksowa i uzupełniająca a kadra nastawiona na pomoc  nie rywalizowanie o status najlepszego terapeuty roku z siedmioma dyplomami z pedagogiki i bladym pojęciem o dzieciach w ogóle. że o  niepełnosprawnych nie wspomnę . Podobnie  z lekarzami , błądzimy czasami i trafiamy na konowałów ale koniec końców dostaje mam się perła i jest ok i zgodnie z oczekiwaniami . Finansowo mimo niepełnosprawności i jednej było nie było pensji braku świadczenia pielęgnacyjnego i tej fury zasiłków z mops mamy wszystko co jest niezbędne do życia .Dach nad głową , jedzenie, ubrania , nawet na rozrywki czasem starcza . Czasem trzeba się nagimnastykować fakt .Nie łykamy jak pelikany wszelkich ,,cudownych ,, metod wychodzenia z autyzmu .Niewierny Tomasz jestem , i pytam zawsze ale to zawsze o możliwość spotkania z osobami , które ,,wyzdrowiały ,, no i cisza firmy po takim zapytaniu nawet nie oddzwaniają .Większość pomocy dydaktycznych dla młodego robię sama  kołderkę  obciążeniową , kamizelkę , kostki edukacyjne plansze z minami to co mogę . i swój wkład ma tez pewien osobnik ;) zwożący młodemu zza miedzy wiele rzeczy bardzo potrzebnych w terapii np trampolinę albo rowerek biegowy albo stół do piłkarzyków albo leki .I mamy czas na zabawę , na to ,żeby był tez dzieckiem a nie tylko obiektem do terapii .Nawet autyzm mamy fartowny .Bez padaczki , bez agresji , z niewielkimi regresami , ciągle ewoluujący w prawidłowym kierunku .Komunikujemy się , śmiejemy , gniewamy .Ot farciarze z nas .I ciągle jesteśmy wszyscy chociaż nie było lekko na początku ale przetrwaliśmy w komplecie .Chociaż zastanawiam się jakim cudem , bo nie dało się ze mną żyć kiedy wszystkie swoje zasoby energii przerzuciłam na Jaska i na szukanie dla niego wyjścia z tej matni .I tu mieliśmy po prostu fart .Oby nas nie opuścił jeszcze przez długiiii czas i żeby okazał się zaraźliwy .Żeby wielu z was mogło kiedyś powiedzieć .My też mamy fart

Brak komentarzy: