poniedziałek, 26 marca 2018

Głupawka

Sprawy toczą się swoimi torami .Im więcej informacji tym większy niesmak a właściwie zniesmaczenie .Nie rozumiem jakim trzeba być człowiekiem ,żeby jedną ręką charytatywnie wspierać dzieci a drugą ot tak pozbawić inne tylu ważnych dni i rzeczy . Po prostu nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem . Wszystko wraca , dobry uczynek na pokaz nie jest uczynkiem lecz maskowanym poczuciem porażki
 .U nas nastał sezon na głupawki .Jedna z nich właśnie trwa w najlepsze . Wiosna idzie a wraz z nią w młodego wstąpiły nowe niespożyte pokłady energii .Pojęcia nie mam kto wymyślił , że późne macierzyństwo odmładza .No chyba nie .Znów się zaczyna kilku godzinne piesze wypady , kursy na drugi koniec miasta,zeby sobie synuś mógł na rondzie pohasać .Niby nic .Aczkolwiek pobudka o 6 prysznic, kawa 6:45 do pracy 7 -15 praca 15:10-16 obiad i chwila oddechu 16 z minutami Jan i hulajnoga ( od Martynki mi pozwoliła mam 😁) stoją u drzwi , po błagalnym jęczeniu również starsze moje nieszczęście , łaskawie przywdziewa odzienie wierzchnie tudzież obuwie i ruszamy ulicami miasta .Na miejsce docieramy po 45 min galopu za młodym ,z ulgą opadamy na parkową ławeczkę a młodzieniec radosny i pełen zapału rusza w trasę . Po godzinie oglądania karkołomnych wyczynów z udziałem Jana i jednośladu  i po odmrożeniu sobie tyłka wykonuję telefon do m .Jednakowoż transport możliwy za godzinę .Chcąc nie chcąc , ruszamy alejkami rowerowymi , monotonnie zataczając kręgi tej bezsensownej wędrówki . I z nadzieją w oczach wypatrując znajomego auta .Próżne me nadzieje . Zaś Jan niezmordowanie mknie , przemyka, kluczy i zaśmiewa się z sobie znanych chwil . Dziś powodem do szaleńczego chichotu jest zdanie -Nie ma czarnego ketchupu .Nie mam pytań . W końcu zajeżdża nasz środek lokomocji i z ulgą mkniemy ku domostwu .Dziś nie robimy nic ,żadnych zadań lekcji .Odpuszczam po prostu mi się nie chce .Sezon świąteczny jest w końcu .Skoro więc mam czas i odrobinę werwy jeszcze w końcu zabrałam się za dopasowanie pleców w szafce kuchennej .Brat mi przyciął -bronił się dzielnie ale poległ i zrobił .W końcu pół roku po tym jak ,,na chwilę,, w/w plecy przymocowałam -dokończyłam dzieła .Przy okazji wydłubałam spod szafy resztki po niedawnym remoncie .Oj tam nie paliło się .Zeszło mi trochę , po czym olśniło mnie , ze jutro powtórka z rozgrywki i młodsze trza nakarmić , bo jak matka nie zrobi to ciężko będzie .No dobra ja po prostu zrobię to lepiej😁.Wiec jeszcze kopytka i pozamiatać izbę i koniec dnia 22 wybiła .A miody zamiast paść na pyszczek , zaśmiewa się do rozpuku stawiając cały dom do pionu -Nie ma czarnego ketchupu 😁😂😂😂😂😂😅😄🤣 . Może jutro spadnie deszcz ?

Brak komentarzy: