niedziela, 1 kwietnia 2018

,,Kiedy Bóg zamyka drzwi to otwiera okno "

Coś w tym cytacie jest .Po burzy- tęcza .Po niepogodzie-słońce .Po kłótni-zgoda .Po złym- dobre .Czasem jesteśmy tak zapatrzeni w swoje nieszczęście ,że przegapiamy te lepsze chwile .U nas ostatnio Bóg drzwi z hukiem zatrzasnął nie tylko zamknął .Po wywaleniu naszej grupy z niepublicznego Zielonego przedszkola- za obronę naszych dzieci, za prawdę , za to że jesteśmy niewygodni bo nie wyrażamy zgody na oszczędzanie kosztem nas samych i  naszych pociech .Za to że nagłaśniamy sprawy dziwacznych metod edukacyjnych , było przez chwilę nieciekawie .Jednak zamiast okna los dał nam wrota .A co jak szaleć to szaleć .Grupy zrobiły się dwie jedna duża została przygarnięta przez Słoneczko  , druga mniejsza przez Wyspę Skarbów , kilkoro dzieci wyruszyło w indywidualną trasę kontynuacji edukacji wczesnoszkolnej .Przez te kilka tygodni wymuszonej bezczynności .Jasiek odżył , uspokoił się , zwolnił ,nastąpiło znaczne zmniejszenie stereotypii . Najdziwniejsze jest ,że przez długiiii czas mieliśmy problem z trzymaniem łap w majtach , na co oczywiście dostawaliśmy porady jak to zlikwidować , bezskuteczne zresztą .A teraz po wsadzaniu łap nie ma śladu ot tak .No po prostu cud . W domu jest czasem głośno , czasem wkurzająco , czasem zabawnie . Na koniec byłam podpisać tzw ,, opinię " w Zielonym .Pisane od jednej matrycy , powierzchowna ocena zaobserwowana w ciągu ostatniego tygodnia pobytu młodego .Podobnie IPET żywcem przepisany na zasadzie kopiuj wklej .Na szczęście dla nas w nowym przedszkolu zostanie przeprowadzona ocena gotowości szkolnej .Co prawda miesiąc jaki pozostał to trochę mało czasu ale da się zrobić .Poprzednia placówka nie raczyła takiego testu wykonać .Cóż pewnie nie jedna taka perełka jeszcze wypłynie na wierzch , bo człowiek ma zupełnie inne postrzeganie kiedy zdobywa wiedzę jak proces oceny gotowości szkolnej powinien wyglądać .Dobrze ,że w tym wszystkim młody się odnalazł .Jednej rzeczy było mu tylko szkoda 😀pasty z autami.Jako że byli pakowani w tempie olimpijskim jego nowa piękna pasta do zębów została .Zakupiłam już nową i nakłamałam dziecku ,że to ta która zostawił .No co czasem trzeba .Bardzo niechętnie zasiadamy do pracy z podręcznikiem .Niechęć do słowa pisanego trwa .Jednak siadając do lekcji widać ogromne braki edukacyjne nie wynikające z tego ,że nie jest w stanie tej wiedzy przyswoić ale z tego ,że nie miał mu kto poświecić wystarczającej ilości czasu .Trudno trzeba zakasać rękawy i do pracy . Tak czy owak mam lepiej bo praca jeden na jeden to jest metoda najlepsza do młodego .Żeby jeszcze czas i siły były to by było super .Jednak po dniówce to wcale takie oczywiste nie jest .Ale trzeba samo się nie zrobi . Tak więc proces edukacji kontynuujemy , mam nadzieje ,że bezboleśnie .Oczywiście pojawił się dylemat czy odroczyć młodego na rok w zerówce , czy posłać go do szkoły i dowozić na pozostałe zajęcia terapeutyczne .Czasu mało dylemat spory .Cóż zobaczymy jak się odnajdzie w nowym miejscu i jak damy radę logistycznie to zaplanować , głównie ze względu na dojazdy , gdyż auto jedno , autobusem nie bardzo bo kursy w szalonej liczbie dwóch kursów dziennie .Przechlapane będzie miała starsza siostra , bo ze szkoły kłusem po brata i pół godziny ,,iścia " do autobusu ,żeby do domu dojechać .Jak nie będzie padać to ok , w razie niepogody brr , nawet nie chce mi się myśleć.Wywalenie z przedszkola okazało się również wywaleniem ze społeczeństwa , sezon wczesno wiosenny trwa kontakty społeczne w ostatnich trzech tygodniach zerowe , nie ma kontaktu z dziećmi , większość czasu spędzamy w domu uduszeni we własnym sosie .Późne macierzyństwo wiąże się z tym że w rodzinie dzieci a te ,,obce " unikają młodego ,kiedy odkrywają ,że się różni.Co zrobić .Trzeba i to przetrwać .Dobrze ,że do Ok parku mamy 50% zniżki na bilety i hulajnogę od Martynki , to sobie jakoś tą lukę wypełnimy .Dobrze w tym wszystkim ,że w sumie młody to odludek i nie bardzo odczuwa brak rówieśników , bo ciężko by mu było wytłumaczyć dlaczego nikt się nie chce z nim bawić . Nadrobi kontakty społeczne za dwa dni .Resztę się jakoś zorganizuje .Przed świętami dostaliśmy niespodziewanie prezent ..Po prostu do teraz nie bardzo wierzę w to co się wydarzyło .Tak po prostu można być człowiekiem i podarować coś bez oklasków , fleszy i obnoszenia się przed kamerami (tak dobrze odczytaliście aluzje do właściciela placówki , który przed kamerami obnosi się z dobroczynnością  a jak flesze zgasnął jest... no właśnie kim?)Więc zostaliśmy obdarowani żywnością i środkami finansowymi w wysokości 691 zł nigdy nie lubiłam matematyki ale od teraz liczba PI będzie mi się miło kojarzyć .Ktoś zorganizował konkurs , zebrał środki i postanowił ,że trafią do nas .Po czym nam je wręczył .Szczeka mi opadła i to była chwila jedna z niewielu kiedy oczy mi się spociły i zaniemówiłam z wrażenia .I to kolejne okno od Boga czy od kogo sobie tam każdy wymyśli .Do drabinki wymagany jest wkład własny w wys 20% i składając wniosek o dofinansowanie , trochę się zmartwiłam skąd naskrobię i tak po prostu jeden telefon rozwiązał sprawę .Teraz czekamy na decyzję z PFRON i Fundacji KGHM .Tak czy siak będzie i może szybciej niż do końca roku .Zakładałam realizację zakupu na grudzień a może być uda się przed wakacjami .Darczyńcom bardzo dziękujemy 😊 Z nastrojem na tak zabrałam się za przygotowania do świąt .W tym roku wszystko stanęło na głowie .Zmiany 10-18 i Wielka Sobota od 10-13:30 .Bez komentarza .I tak oto w tym roku zapoczątkowaliśmy nową tradycję rodzinną -wszyscy się angażują , matka pracuje .Tak więc tata pojechał na zakupy . Ewa zajęła się bratem , brat tabletem ,żeby nie przeszkadzać , matka pracą  , brat matki przytaszczeniem gałązek i bukszpanu na stroiki .Bo i zmarłym się coś od życia należy (Żarcik taki ) Starsze moje dziecko w tym roku pokazało mi jak bardzo kwoko wata jestem , przewrażliwiona i nastawiona na -zostaw ja zrobię to lepiej , tudzież wersja -zostaw bo zepsujesz .Więc tak poczuła wenę i dwa z trzech stroików zrobiła ona , pomogła mi w porządkach , niby na co dzień się sprząta  ale i tak było masę roboty .Pierwszy dzień poszłyśmy spać koło 3 nad ranem .Ja odsapnęłam w pracy ona jeszcze musiała zaopiekować się bratem , gdyż małżonek po nocnej zmianie raczej się nie nadawał , a oddać nie było gdzie .Wczorajszy dzień , zakończyłyśmy koło 23 czyli nie było tragicznie zważywszy ,iż włączyłam się do prac po 14 .Zanim dotarłam do domu , młoda przygotowała , drobno pocięte składniki na sałatkę jarzynową .Mniam moja ulubiona .Pychota , najlepsza rzecz na świątecznym stole . Czyli najbardziej pracochłonne zajęcie odbębniła .Zwykle robimy sernik na zimno a w tym roku , naszło mnie na pieczysty , soczysty , serniczek .Kto robi pycha serniczek ? A nie nie ja , Ewa robi pychota serniczek , nawet nie wiedziała ,że potrafi .A tu proszę pół blaszki znikłoooooo , nie wiadomo kiedy . Nie mówcie jej czasem żeby nie obrosła w piórka ale będą z niej ludzie .No i zgadnijcie kto od teraz będzie piekł serniczki świąteczne 😏? Cyrk był ze śledzikami , bom zamroziła i zamiast sobie karteczki powkładać wyszłam z założenia ,że odróżnię .Nie do końca mi wyszło .Tak więc wytargałam większość dorsza z zamrażalnika , po to żeby sobie w połowie rozmrażania przypomnieć ,że śledzik leży w małej zamrażalce .Brawo ja .Śledzik pycha z jabłkami , papryką cebulką  i w sosie śmietanowo-majonezowym.Tak czy siak .Mimo braku czasu wszystko zostało przygotowane i podane .Dzięki wydajnej pomocy starszej mojej osobistej córki .Normalnie się zastanawiam skąd tyle dobroci i kto ją tego nauczył .Jako ,że małżonek ciągnie nocne zmiany ,żebym mogła spokojnie kontynuować karierę zawodową w markecie budowlanym .Ustaliliśmy że śniadanie odbędzie się o godzinie 10 .Z małym poślizgiem ale się udało .Tak więc 8:30 rano brat mój się dobija ,żeby go wpuścić .Mały ratuje święta .Jakby chłopina nie wstał tak wcześnie to byśmy zjedli wielkanocny podwieczorek .Jasiek oczywiście czekał cierpliwie na ,,królika" .Po czym stwierdził ,że zje sam barszczyk , zasiadając do stołu stwierdził ,że co prawda barszczyk zje ale czerwony .Po czym zobaczywszy ,że wujek zjadł całą porcję jednak zdecydował się opróżnić talerz .Po czym wyruszył na poszukiwania .W tym roku nie był chyba zbyt grzeczny , bo co prawda królik przyniósł mu niespodziankę , ale nie działa i trzeba teraz dzwonić po królika ,żeby zaniósł do wymiany .Na szczęście matka miała zapasowy pociąg i sytuacja kryzysowa została zażegnana a było o krok od katastrofy .Odwiedził nas tata chrzestny z małżonką swoją 😀i z Leo i pojechali , bo kawał drogi z powrotem .Szwagier pojechał do siostry najstarszej swojej , zaś mój rodzic wybrał w tym roku towarzystwo flaszki .Na co wszyscy odetchnęli z ulgą .I coraz mniej nas przy stole , lista zakupów coraz mniejsza ale spokój większy . Pokój stołowy się sprawdził ale w rezultacie i tak przenieśliśmy świętowanie do części kuchennej . Po prostu tu jest najsympatyczniej i już .Po obżarstwie .Kto żyw uwalił się do pozycji horyzontalnej i zaległ da dłuższa lub krótszą chwilę .Jako ,że na co dzień nie ma miejsca sytuacja wylegiwania się przez matkę , syn mój osobisty nie wiedział jak się odnaleźć .Pokręcił się , tv sobie włączył po czym przyleciał , wlazł mi na brzuszysko i oznajmił ,że poleży ze mną .Chwilę poleżał , ale że coś mu nie pasowało leżeć w ubraniu o 16  i postanowił wdziać piżamę .Tak więc mamy wieczorek a ten lata w piżamie i z hulajnogą .Na dworze zimnica ,że psa by nie wygnał  .Tak więc świętujemy .Małżonek pociął do pracy .Mus to mus .A my się obijamy .Coraz lepiej idzie nam komunikacja werbalna .Po prostu taki sezon na gadanie .Musowo kontrolować co ogląda bo się okazuje ,że nie mówi niezrozumiale tylko mieszanką angielskiego , portugalskiego , francuskiego , niemieckiego i nie wiadomo czego jeszcze .Chłonie jak gąbka .Zadaje pytania , wydaje opinię .Dziś np powiedział matce starej komplement -Ładnie wyglądasz , muszę cię pogłaskać .Masz ładne ubranie mamo .Mój synuś kochany .Wystarczyło wskoczyć raz na pół roku w kieckę .Drobny zgrzyt bo zestaw ma barwę czerwoną ale zwyciężyła fajna faktura materiału .W ogóle ma dziś dzień na uprzejmości .Rodzic wychodzi do pracy . -Otworzę ci drzwi . Nałóż buty tato .Do zobaczenia rano .Mać mnie tak nie odprowadza do pracy .Tylko jest -Janek idę do pracy -yhm , dobrze .Popracujemy nad tym .Muszę jeszcze popracować nad rodzinnym grafikiem .Do czego to doszło zaczynamy żyć według określonych schematów , z grafikiem na lodówce .Zanim dojdzie do sądu pracy wypracujemy rutynę i nie będzie nam potrzebna rezygnacja z pracy .Może i lepiej pozostała cześć rodziny świetnie sobie daje radę więc nie będzie tragedii jeśli się nie uda .Tym czasem idę tworzyć harmonogram na kwiecień .Jutro młody dostaje kolejna fiolkę cerebrum .Z naszym fuksem będziemy tym przypadkiem który z autyzmu wyrośnie .Taką mam nadzieje .
Tym czasem Życzę Wam radości , nadziei , pogody ducha i sił do pokonywania przeciwności .

Brak komentarzy: