czwartek, 19 września 2019

Początek i koniec

Początki bywają trudne . Adaptacja młodego do życia w szkole toczy się dalej . Jak narazie jest ok , z drobnymi zgrzytami . Rano odwozi szkodnika rodzic 1a . Odbieram ja i on albo ja. Dziś padło na mnie i zwiałam ze szkoły 😁 przed atakiem odmamusiowania . Jak tylko zniknęłam z oczu . Młody wpadł w tryb -jestem w szkole i udał się do swoich zajęć . Radzi sobie z przyswojeniem wiedzy . W zależności od podejścia lepiej lub gorzej .Zanim zaznajomią się z nauczycielami i poznają minie jeszcze trochę czasu . Panie z ,,Wyspy Skarbów,, w ciągu ostatniego roku wykonały mega pracę edukacyjną i społeczną . Pierwsza piątka o tym świadczy . Najważniejsze , że Jasiek lubi swoją panią wychowawczynię i mam nadzieję , że tak pozostanie .W dzisiejszych czasach łatwo przyswajać wiedzę . Aplikacja do angielskiego, podręczniki w wersji elektronicznej , oczywiście tradycyjne metody istnieją nadal .
 
Pisanie idzie nam coraz lepiej . Czytanie prostych tekstów również . Nad trudniejszymi pracujemy . Siedzi na tablecie z przerwami na naukę . Nastawiam budzik w telefonie i na razie system - Szkoła ,odpoczynek, nauka, zabawa , odpoczynek , posiłki, sen - działa . Jak długo to się okaże . Szkoda tylko , że wszystko to robimy we dwoje . Starsze moje pracuje i śpi i w razie konieczności niezbędnej pozostanie z młodym , aczkolwiek nie za często.Rodzic 1a jest od pochwał . Obiektywnie stwierdzam ,ze jest to moja wina zawsze wszystko robiłam sama , nie wymagałam , nie prosiłam o pomoc , nie zmuszałam i jest jak jest . Trudno się mówi i żyje się dalej . Na zmiany nieco późno . Sztuką jest teraz poukładać to wszystko w logiczną całość . Tak długo jestem za bardzo samodzielna , ze juz nie potrafię inaczej . Teraz jest łatwiej , młody nie jest już tak absorbujący a reszta rodziny nie potrzebuje mojej nadopiekuńczości . Nastał czas na zmianę utartych ścieżek . Kolejny raz . Decyzja o studiach okazuje się bardzo w porę . Ta pustka która się wytworzyła wymagała zapchania . Wszystko nabiera nowego wymiaru , zmienia się . Jakby się nie starała zmiany muszą nadejść . Pani doktor powiedziała na ostatniej wizycie, że nie możemy zamknąć się pod kloszem bezpiecznego mieszkania, że trzeba wyjść na zewnątrz i nauczyć się żyć . Niby wiem ale czy mam na to ochotę? Nie bardzo . Tylko ,że nie ja jestem w tym wszystkim najważniejsza . Jakoś wcześniej bycie rodzicem nie było takie skomplikowane i naszpikowane trudnymi wyborami . Eh wychodzimy , zmieniamy, rezygnujemy i szukamy nowych wyjść . Kiedy już osiągamy jakiś etap , musimy się zebrać i iść dalej .Inną drogą , niekiedy bardzo wyboistą . Na razie cieszę się , że Jasiek jest zadowalająco szczęśliwy . Z resztą jak zwykle muszę uporać się we własnym zakresie . Na razie plusów jest więcej i to jest istotne . 

Brak komentarzy: