czwartek, 3 października 2019

...


Tak oto zaczynamy nowy etap - szkolny Co prawda nauka czytania rozciągnięta na okres tygodnia ale ważne że efekty są  .Pani skradła serce mojemu synowi .Jasiek  pozwala się łaskawie trzymać za rękę na spacerze a to naprawdę kolosalne wyróżnienie . Co prawda na zajęciach rewalidacyjnych współpraca mocno kuleje ale mam nadzieje ,że mu minie i zacznie pracować . Trzeba dać czas czasowi i nic na siłę .Dziś był na pierwszej szkolnej wycieczce . Zaczyna opowiadać jak było, co robił ,z kim był . Fajne to jest nie powiem . Po rozmowie z panią wyszło ,że Jan długo chowa urazę i koncentruje się na niesympatycznym wydarzeniu długi czas od jego zaistnienia.Tu akurat żadna nowina .Potrafi miesiącami ni z tego ni z owego wpleść w dialog jakieś zakorzenione wspomnienie . Aczkolwiek chodzi na świetlicę z chłopcem który mu w przedszkolu sporo dokuczał i albo nie pamięta już tamtych wydarzeń albo zupełnie kolesia ignoruje . Nie potrafię tego ocenić . Młody śpi .Narzekał dziś na ból głowy , położył się też wcześniej , marudny jakiś taki .Oby nie choróbsko .Mało sprzyjający czas na to .
Szykuję się do zmiany pracy .Kasa mniejsza co prawda ale warunki godzinowe i dzienne lepsze .W ciągu najbliższego tygodnia wszystko się rozstrzygnie .Dziwnie mi z tą myślą .Po tylu latach w jednym zakładzie tak teraz sobie iść ? Zaczynać od nowa ? A co tam jak szaleć to szaleć .W poniedziałek po rozmowie z nową potencjalną szefową się okaże.Najważniejsze to płynnie przejść z jednej pracy do drugiej . Co prawda jest to praca przy szyciu za którym średnio przepadam chociaż potrafię , za to więcej czasu dla młodego i czas na szkołę .Najgorszy zawsze jest moment podjęcia decyzji . Od powrotu z wychowawczego sukcesywnie składam co miesiąc słowne deklarację ,że się zwolnię .Eh sama nie traktuje tego poważnie .A tu proszę okazja spada  znikąd .Co z tego wyjdzie okaże się niedługo .Najlepszy tekst z rozmowy kwalifikacyjnej -Przynajmniej nie ucieknie pani zaraz na ciążowe .Kurcze że niby co zniczem trące ? Eh doprawdy .
.Starsze moje dziecko się wyniosło z domu . Zazdroszczę gadzinie .Też mi się tak marzy spakować walizkę i fruuu gdzie oczy poniosą i gdzie ciepełko , jeszcze jakby pracować nie trzeba było .Byłaby to wizja idealna .Nie ma tak lekko .Jak się wysoko fruwa to upadek jest bardziej bolesny .Trzymajmy się więc rzeczywistości . Jest dobrze i na dziś taki stan rzeczy jest zadowalający .Z Jaskiem mam na myśli .Bo po za tym jest nieco burzliwie w najbliższym otoczeniu . Co nas nie zabije ...to przyprawi o palpitacje .
Młody niespokojnie coś śpi , albo choróbsko albo coś przerabia dzisiejszy dzień .Rano na rano czas iść spać.Tymczasem jak zwykle siedzę i nasłuchuję zacznie kaszleć czy nie ?Psi żywot .Jeszcze i mysie harce pośród rigipsów .Naprawdę jesień jest do bani .Kotów w koło ze 20 a myszy luzem biegają . Bezczelne za grosz nie mają bojaźni i pająki z piwnicy do domu się pchają .Czyżby zapowiedź prawdziwej zimy ?
Po badaniach kontrolnych w Poznaniu , konieczność zabiegu się oddaliła , profesor podjął decyzję o leczeniu zachowawczo-podtrzymującym  tak więc i zdrowie powraca na właściwe tory  .To mi przypomniało o pysznej dawce piguł . Brrr.

Brak komentarzy: