Sobie byłam wymalowałam a co w szlaczki😀 .Może mi ta czerwień przyda nieco chęci do życia.Tymczasem po ostatnich dość intensywnych wydarzeniach marcowych
Osiągam stan względnego spokoju i równowagi.I żyje się dalej.Porządki na strychu na coś się przydały.Skompletowałam rodzinkę.Wspierają mnie milczącą obecnością.Bywa i tak. Samotność bywa przytłaczająca.Ale po domu biega nieco przytłusta motywacja życiowa 😀i rozbrajająco mówi -nie bądż smutna ,przecież ja jestem taki dobry 😀 Dziś była frajda z malowania pleców na sucho.I tak naprawdę tylko to się liczy -beztroski śmiech z niczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz