wtorek, 2 czerwca 2020

Pogaduszki o śmierci z autystą

Oczami dziecka, świat jest jakiś prostszy.Usiedliśmy dziś odrabiać lekcje.Na tapecie komputera mam ustawione zdjęcie Małego i Jaśka w wyprawy do Kielc. Patrzy  się mój syn, jak pracowicie szukam zagadnień i nagle oznajmia
-Chciałem go zobaczyć, nie zamykaj.
-Co chciałeś zobaczyć?
-A wujek już nie żyje, zgubił się?Miał wypadek?
-Tak nie żyje.
-Może potrzebuje piwa i będzie znowu żył?
-To tak nie działa synu.
-Nie działa?- Pisze, podnosi co chwilę głowę na ramkę z dziadkami i wujkiem- A Edziu był wcześniej i już go tu nie ma?
-Nie ma, dziadek był chory i też umarł.
-Jak Adam? A można go podnieść i wróci?
-Nie synu -nie można.Kiedy ktoś nie żyje to już nie wraca.
-A Maria?
-Maria to moja mama, umarła dawno temu.
-Jak ludzie umierają to jesteś smutna, ja nie umrę nigdy.Nie będziesz smutna, bo ty jesteś moja  najukochańsza.Umieranie nie jest dobre bo się nie wraca.
-Fajny był ten nasz wujek co synu?
-No fajny.
-A nasza Ewa? Jak się ma nasza Ewa? Przyjedzie do mnie?
-Przyjedzie.Jest daleko w pracy.Popatrz przysłała nam filmik.
-Pokaż jeszcze raz.Co masz ? Co oglądasz? Nasza Ewcia tu jest?I przyjdzie do nas? Niedługo?
-Przyjdzie synu, niedługo.
I już temat przegadany, wyjaśniony, nie ma co rozdrabniać.
Żyjemy dalej ,nawet całkiem nieźle nam idzie.Wczoraj obchodziliśmy Dzień Dziecka.Kiedy już nie walczę na siłę o okruchy szczęścia dostaje mi się taki dzień jak wczoraj.Spokojny, uśmiechnięty, zaskakujący. Wrodzony pesymizm nie pozwala mi zbyt się cieszy. Niedługo to co dziś wywołuje uśmiech zrodzi gniew.Tak już w tym moim życiu jest.Im większa garść szczęścia, tym bardziej zaboli później.Uczę się więc żyć tu i teraz.Nie oglądać się wstecz i nie planować jutra.-Co robisz jutro? Nie wiem dziś się jeszcze nie skończyło przecież.
Siedzę sobie, muzyczka w tle. Po lewej stos notatek na zbliżające się testy zaliczeniowe, po prawej kaligrafia i rozsypane kredki, czerwony piórnik, przekwitnięty nieco polny mak w niebieskiej szklance.Wpada młodzieniec cudnej urody...zatrzymał się ...wpatrzył w jakiś punkt...wolno wyciągnął dłoń i  podniósł z komody zdjęcie"wujkaktórysięzgubiłiniezyje"-No koleś, ty serio nie żyjesz co? -Bez komentarza. Niech wybrzmi to zdanie w ciszy. Lepiej się tego powiedzieć nie dało. To moje małe szczęście zaczyna pokasływać, deszcz nas dziś nie miłosiernie zmoczył, dosłownie do cna. Dobrze,że jeszcze dwa tygodnie w domu przynajmniej chorobowego nie muszę brać.Bo ,że nie przejdzie bez echa to bardziej niż pewne.

Boli, przestanie-słowa padają w ciszę.
Słucham, nie słysząc.
Na szczęście i na ból-zamykam duszę
Płaczę i nie ma łez.
Parawan myśli-głośny śmiech
Mocniejszy jest niż mur
Chciałabym jeszcze wciąż-wyważyć otwarte drzwi.
Nie patrząc wstecz
Zacząć wszystko od nowa.





Brak komentarzy: