poniedziałek, 18 stycznia 2021

Czym jest to za czym tak uparcie gonimy


Właśnie czy jest to coś? Jakie sobie wybieramy priorytety? Czy udaje nam się zdobyć to czego pragniemy? Dobre pytania nie powiem. A czego ja potrzebuje? Za czym gonie? Czy to co sobie wymyśliłam dawno temu nie trąci aby myszką? Rozpędzam się i wtedy świat mówi stop, czerwone światła mojego bycia. Sporo ich, najwyraźniej jestem niereformowalna. Jednak czasem dostrzegam codzienne małe cuda np. patrząc na ten - największy chyba. On jeden z ta swoją niepełnosprawnością najsprawniej sobie ze mną radzi. Widzi we mnie to czego ja sama nie dostrzegam. Związek idealny można powiedzieć. Nie udaje kogoś kimś nie jestem. Nie chowam się za maską krytyki, kpiny, szyderstwa. Bo niema takiej potrzeby,  po prostu dla niego jestem doskonała. Ot tak. Nawet jak nakrzyczę, nie pozwolę, nie spełnię zachcianki. W jego oczach jestem po prostu cudowną matką. Szkoda, że sama w swoich nie. Ale pracuje nad tym, pomalutku powolutku. Harmonia i porozumienie on lubi zimno więc jest na dworze ,ja nie lubię więc robię zdjęcia przez szybę od wewnątrz.
18 styczeń 2021 roku- jeden z tych wyjątkowych dni w życiu. Otworzyli szkoły. Rany jak dobrze było zerwać się o 6 rano ze świadomością, że za niecałą godzinę w końcu i bezkarnie i bez niczyjej obecności - odpocznę tak na serio, serio. Poranek przywitał nas baśniowym pejzażem wiaty przystankowej, świat budzi się do życia pomalutku, śnieg skrzypi pod butami. Lubię taką właśnie zimę- tylko w granicach rozsądku. Mało na dworze, dużo w domu najlepiej przy grzejniczku. I to rozumiem. Tymczasem jednak przywracamy pozory normalności. Oczywiście mam auto, ale jest wiele czynników za wyborem komunikacji miejskiej, najistotniejszy to ten, że od przystanku jest bliżej niż od miejsc parkingowych. Czynnik ekonomiczny- bilety mamy za darmo. czynnik praktyczny- nie muszę szukać miejsca na parkingu. Jak autobus się zepsuje pojadę następnym, nie trzeba tankować i wiele innych. Po dotarciu do szkoły, młody jakby żadnej przerwy nie było pomaszerował do szatni. Oczywiście opracowaliśmy wspólnie plan dnia, bo bez planu nie ma opcji. Teraz pójdziesz do klasy, kończysz o 11.30,po lekcjach pójdziesz na świetlicę i na mnie poczekasz. O 14 tej odbiorę cię ze szkoły. Potem pójdziemy po płatki, paróweczki i serek i do domu. Plan przyklepany. Ze szkoły przyszedł z uśmiechem. Znaczy dobrze było. Jako, że jestem na etapie zagłębiania nurtu antypedagogiki zamiast zapytać -jak było w szkole? Zapytałam- Czego się dziś nauczyłeś. Efekt? Rozmawialiśmy o matematyce, i że cztery plus z czytania dostał i że na juro ma zabrać książki i że w klasie są dwie Agnieszki. Pani i Agnieszka Ł i że ona też dostała cztery plus z czytania. Ani słowa o Borysie i  Darii i co robili a raczej czego nie robili. Stąpając po śliskim lodzie pytam- Wszyscy z klasy dziś byli? Wszyscy. Daria też? Tak, ale ona nic nie potrafi, chyba jest nieszczęśliwa, może nikt jej nie pomaga. UUUUU niezła obserwacja. Nie ma złych dzieci są nieszczęśliwe. Będą z niego ludzie ,mam nadzieję. Oprócz wyżej wymienionych jest jeszcze pozwalanie odczuwania konsekwencji. Yhmm tak właśnie. Co to takiego ta konsekwencja? W moim wykonaniu to kompromis pomiędzy tym co jest ważne dla mnie a tym co jest istotne dla młodego. Czytanie - tablet. Raz, raz, raz...próba generalna. 
-Czemu ładujesz tablet?
-Dlatego, że jak przeczytasz cztery strony w książce będziesz mógł pograć.
-Naprawdę, moja mamo?
-Tak synu. Zasady są takie, przeczytasz i możesz pograć. Nie czytasz nie grasz.
- Nie umiem tego zrobić, to dla mnie zbyt trudne, nie jestem najlepszy w czytaniu.
-Synu zasady są tylko dwie. Nie musisz czytać, jednak jeśli powiesz, że nie chcesz to nie będziesz grał. Ty sam wybierasz.
-Sam? No dobrze spróbuje, nie ma się czego bać. Pomożesz mi?
-Dasz sobie doskonale radę.
Czyta, dotarł do drugiej strony. Wstał pobiegał, poskakał, pomarudził, poleciał pooglądać tv. Porzucił czytanie. Wybiła 20 ta czas na namaczanie. Stoi,łzy w oczach podkówka
-Kiedy będę grał na tablecie? 
-Jak przeczytasz do miejsca w którym ci zaznaczyłam ale nie dziś bo jest już późno. 
-Późno, ale ja chciałem pograć. Przepraszam, że zmarnowałem tyle czasu.
-Nie ma za co. Nie zrobiłeś nic złego.
-Nie zrobiłem? zmarnowałem tyle czasu i nie mogę zagrać.
-To nic, jutro po szkole jak odsapniesz, będziesz mógł zagrać jak poczytasz.
-Naprawdę? 
-Tak naprawdę, dalej są tylko dwie zasady czytasz -grasz, nie czytasz- nie grasz.
Książka to lektura szkolna. Wieczorem usiadłam koło synutka i zrobiłam coś czego od dawna nie robiłam, czytałam mu do snu. Zapomniałam jakie to fantastyczne uczucie.
-Mamo ty świetnie czytasz, nigdy nie będę taki dobry jak ty.
- To prawda, świetnie czytam i bardzo to lubię. Ale kiedyś wcale nie umiałam czytać, ale bardzo dużo trenowałam żeby się nauczyć. I ty też potrafisz.
-Potrafię? Tylko muszę ćwiczyć?
-Tak synu, potrafisz. Tylko musisz się nauczyć. Na efekty poczekamy do jutra.
 


A to dzisiejsze arcydzieło sztuki wyklejankowej. Bardzo realistyczne i ładnie wykonane.
Tymczasem co robiłam ja w ramach odpoczynku? Widzicie te malutkie szare drzwi na tle kremowej ściany? Właśnie tam zataszczyłam stertę wstępnie pociętych palet a następnie pocięłam na jeszcze mniejsze. Uroki mieszkania w domu na peryferiach, no i braku męskiego wsparcia bo jak wiecie małżonka stan zdrowia nie pozwala na wysiłek fizyczny a na resztę opuśćmy zasłonę milczenia. Niech wybrzmi to czego nie powiedziałam w ciszy  w sumie jakby z tego co myślę wyciąć nie dozwolone słowa zostałyby tylko kropki. W sumie na zdrowie mi wyjdzie bo jeszcze trochę łatwiej będzie przeskoczyć jak obejść. Trzy godzinny fitness na świeżym powietrzu.
Jest dobrze na razie, chwilowa cisza przed burzą. Zobaczymy co będzie dalej. Na razie nie planuje, pozwalam by każdy dzień się zaczął i zakończył. Tylko tyle i aż tyle. 

 

Brak komentarzy: