czwartek, 7 stycznia 2021

Gdyby w życiu można było wcisnąć delete

 Codzienne życie z rakiem w tle nie jest łatwe. Za zamkniętymi drzwiami domu wydarza się wiele rzeczy, zdarzeń kotłują się emocje- niestety głównie te negatywne. Sama diagnoza i poszukiwanie rozwiązań, lekarze, badania, wyczekiwanie miesiącami na pilne badania to nic. Mnóstwo na ten temat znajdziecie w sieci, wystarczy wpisać w googla rodzaj raka a wyskoczy tysiąc stron. Jak leczyć, jakie są rokowania, statystyki, tabelki, kolejki. Masa informacji. Towarem deficytowym są emocje i prawdziwe wpisy, prawdziwych ludzi. Ostatnio, wbrew oczekiwaniom ,że nowy rok przyniesie pozytywne zmiany, ciągle odczuwam tylko te złe. W konfrontacji z rakiem nikt -żaden lekarz, znajomy, ciotka, życzliwy hydraulik ani wyrocznia Google nie powie z czym tak naprawdę przyjdzie ci się zmierzyć. Że ten lęk, złość, samotność, strach, nienawiść, poczucie niesprawiedliwości, bezsenność, nasłuchiwanie, bezradność-dostaniesz w zwiększonej dawce, swoje i pakiet dodatkowy. Nikt ci nie powie, że dasz z siebie wszystko albo i jeszcze ponad i spalisz się zatracając siebie i zapominając ,że istniejesz, że potrzebujesz złapać oddech, odsapnąć, popłakać, a w końcu wywrzeszczeć, to co skrupulatnie zamiatasz w zakamarki duszy po każdej niepomyślnej diagnozie. Nikt ci nie powie, że w pakiecie dostaniesz rykoszetem gniew, agresje, obwinianie ani jak sobie z tym poradzić. Ani słowa. Teoretycznie powinno w każdym przypadku onkologicznym istnieć poradnictwo psychologiczne. Nie istnieje. Nie tam gdzie bywam. Należę do osób , które lubią wiedzieć, jeśli wiesz to łatwiej zrozumieć, oraz do tych które najpierw reagują potem myślą. Niektóre rzeczy , zdarzenia, biorę zbyt do siebie, przypisuje sobie winy które nie istnieją, zastanawiam się co robię nie tak. Cieszę się ,że żyjemy w czasach postępu cywilizacyjnego. Bez tego po prostu trzasnęłabym drzwiami i wyszła, zostawiła to wszystko za sobą, z gniewem i bez krzty żalu bo za czym? W czterech ścianach domu naznaczonego rakiem , kryje się więcej niż można wyrazić w zdawkowym - dajemy radę. Guzik prawda, nikt sobie z tym nie radzi tylko przykrywa wszystko pod różnego rodzaju maskami. Łatwo było nacisnąć delete i wymazać wczorajszy gniew. Musisz czuć, szukać, myśleć nie tylko jak ty. Przy tym masz prawo odczuwać to co czujesz i czuć się tak jak się czujesz, bo to co się wydarza jest autentyczne dzieje się tu i teraz. Masz też prawo nie wiedzieć, błądzić, pytać. Nikt ci nie powie ,że relacje z rakiem bywają bardzo jednostronne i czasem mimo, że jesteście tylko towarzyszem obserwatorem, właśnie na was odciśnie największe piętno. Wczoraj sądziłam, że tym czego miałam się nauczyć jest separacja od tego co mnie dotyka, takie totalne odcięcie, rezygnacja i skupienie się na sobie. Dziś nie jestem tego taka pewna. Dziś odkryłam inne spojrzenie, potwierdzenie, że jestem absolutnie i niezaprzeczalnie normalna, że nie czeka mnie psychiatryka i ,że wszystko co czuje, myślę jest właściwe i pasujące do sytuacji. A wszystko przez internet. Nadal dominującym uczuciem jest gniew i pytanie o co do diabła chodzi? Chcę wierzyć, że tym razem się nie mylę a jeśli nawet to nie będę miała poczucia ,że się nie starałam. Dla osób borykających się z brakiem informacji polecam stronę http://www.czekajirena.pl/oczami-corki/ znalazłam tu wiele informacji o których w tej wędrówce nikt mi nie powiedział.

Brak komentarzy: