czwartek, 22 maja 2014

Mamine płakanie



      Płaczemy w wielu powodów i za prawie każdym razem słychać którąś z cudownych rad typu -nie płacz .Rad nieskutecznych- przynajmniej w moim przypadku  .Ale też rzadko ronię słone krople.Jakaś blokada mi się założyła samoczynnie i to nie wiadomo kiedy .Owszem wzruszają mnie ckliwe ekranowe romanse , dramatyczne opisy , porywające apele ale codzienność już nie .Czasem jednak staram się rozpłakać na siłę. Po co ?Ano po to żeby poluzować zawory bezpieczeństwa ,takie nie płakanie ma katastrofalne skutki dla mnie jako głównej zainteresowanej oraz dla bliższego i nieco dalszego otoczenia .Taka ściśnięta w sobie jestem zupełnie do niczego .Oprócz przymusowego wyciskania łez mam też magiczny zeszyt w którym pojawiają się od czasu do czasu próby poezji ,niedoskonałe ale moje i oczyszczające jak majowy deszcz .A teraz blog
      Pracuje właśnie nad publicznym ronieniem łez , to znaczy nie żeby tak na ulicy albo w sklepie albo u znajomych na kawie ale w domu to by się przydało .Bo mi rodzina wyjdzie z założenia ,że mamy po prostu nie płaczą  .Więc trzeba się jakoś przełamać  i coś z siebie wycisnąć .Jak mi mąż powie coś wrednego albo żmija młodociana  odmówi współpracy przy porządkowaniu kuchni to wypadało by buźkę w podkówkę i jezioro w oczach coby wzbudzić w nich odrobinę poczucia winy .No na razie idzie mi równie marnie jak utrzymanie diety .Naprawdę bycie kobietą nie jest łatwe .Te wszystkie uczucia  i emocje o których trzeba pamiętać no i oczywiście je okazywać, tudzież określić ich przyczynę .To  nie na moją głowę .Ja po prostu jestem albo smutna albo wesoła. Czuję się źle albo dobrze , Najlepsza jestem w okazywaniu niezadowolenia normalnie wymiatam w tym temacie .Jestem w tym tak perfekcyjna ,że czasem to wypadałoby nad tym po prostu zapłakać .Ale cóż  jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma .Tak sobie myślę ,że gdybym umiała płakać to roniłabym łzy kilkanaście razy dziennie .Np .Niedługo rocznica ślubu -opłakiwać należy na smutno czy też na wesoło? Nie mogę się zdecydować .Czasem uważam bowiem ten fakt za największa głupotę jaka mogłam uczynić a innym razem za dobrodziejstwo losu .W zależności jakie nastroje panują w moim pożyciu małżeńsko -macierzyńskim.
Mam dzieci -dwójeczkę .Jedna zaraza przyprawia mnie momentami o ciężkie palpitacje i budzi wręcz instynkty dalekie od matczynych a potem rozbraja jakimś głupstewkiem .Druga codziennie dostarcza mi nowych wrażeń ,co do których byłam przekonana ,że się nie doczekam z jego strony a jednak .No i jak tu płakać kiedy oni są tacy niezdecydowani .
Zbliża się rocznica śmierci mamy -Wypadałoby uronić łzę ale mimo smutku jakoś nie potrafię jej ubrać w obraz kochającej rodzicielki .Jakoś tak więcej było widocznie tych gorszych momentów .Eh ci rodzice naprawdę na mojej mamie nie mogłam polegać .Jak urodziłam córkę po prostu postanowiła sobie umrzeć ,zamiast powalczyć i wyzdrowieć (zdanie powyższe proszę czytać a z nutką cynizmu )I zostawiła nas samych .Niedobra .No ale jest plus z tej całej sprawy .Najważniejszy to ten ,że jak wpadamy z wizyta to zawsze jest w domu .Po tylu latach mogę sobie juz nawet pożartować na ten temat .
Mój syn ma autyzm -słysząc taką diagnozę tylko usiąść i ryczeć .A jednak nawet na płakanie nie ma tu czasu .Załatwienie tych wszystkich zaświadczeń , lekarzy , badań , terapii , komisji lekarskich zjada mi wszystkie siły i nie ma miejsca na uzewnętrznianie uczuć .Po za tym okazuje się ,że nie taki diabeł straszny .Dzis np.Pani Beatka powiedziała ,że o nie ten sam Jasiek co w lutym .Ten sam tylko doskonalszy .Również  w domu zaskakuje nas codziennie czymś innym .I również dziś zrobił coś prozaicznie zwyczajnego  a czego się w najśmielszych snach nie spodziewałam .Otóż ogryzek ten niewydarzony posiał swój kapelutek w kolorze moro .Przetrząsnęłam całą zieleń wokół domu i nie znalazłam .I tak sobie czas mija .Zarazek  mały znudzony krajobrazem tej strony posesji nachalnie domagał się wizyty u kurczaczków -sąsiadka hoduje .Więc mówię do szubrawca ,że jak przyniesie czapkę to pójdziemy . Dostałam w odpowiedzi szelmowski uśmieszek i popędził . Powrócił i znów ko ko ko i ko ko ko .No to ja znów coby przyniósł kapelusz .A ten mały spryciarz najzwyczajniej w świecie podszedł sobie do suszarki z praniem  (mam model który po rozłożeniu przypomina regał z półkami )i wyciąga zieloną zgubę  .Szczękę zbierałam z podłogi  . Takie nic .Dziecko  czapkę znalazło i podało .A ja się poczułam jak bym w totka szóstkę trafiła.
Dziś była wywiadówka  Szału nie .Jakoś tak się rozbestwiłam ,że na koniec paseczek na cenzurce jest a w tym gimnazjum raczej nie będzie chociaż są szansę na zakończenie szkoły  ale mi to zepsuje mój zbiór .A Ewcia ma to w głębokim poważaniu twierdząc ,że ona rozkminia nauczycieli i środowisko i ,że nauka to jej właściwie nie potrzebna .Ale mi jej nauka jest potrzebna czy to tak ciężko się postarać zapewnić matce spokojną starość na Bermudach  .Co ona sobie wyobraża ,że szybko znajdzie męża , naklepie dzieci , będą potem klepać biedę a mi podrzucą wnuki o co to to to nie .Płacz mi się pusty w piersiach zbiera jak sobie wyobrażę Ewkę z mopem na dworcowym wc .No nie rozumie żmija ,że na dzisiejsze czasy matura to minimum ,żeby kijem machać i że języki trzeba znać , bo ludziska z całego świata się przewijają .No po prostu nad niefrasobliwością tej dzisiejszej młodzieży trzeba popłakać  a nawet ryczeć jak bóbr .Żadnego planu na życie ,żadnych marzeń celów ambicji .Tylko tu i teraz w myśl idei na co mi to .Ano na to żeby matce było lepiej .Co za brak zrozumienia .Egoistkę sobie wychowałam .Kolejny powód do płaczu porażka wychowawcza normalnie (ale talent do pisania wierszy ma po mamusi )Ze ścisłych nie musi być zaraz genialna ale na cztery powinna z łatwością pozaliczać.Poczekam może się jeszcze obudzi .
No znalazłoby się na dzisiaj jeszcze kilkadziesiąt pomniejszych powodów do płaczu , tego ze smutku , z bezsilności , z wściekłości ,  i tego z ogromu szczęścia ale nie ma co rozmieniać na drobne .Najlepsze jest to że jak pomyślę ile mam roboty niezrobionej bo mi się popisać zachciało to mi się łzy same rzucają do oczu .Więc zmykam odrobinę je przytemperować i oczywiście poćwiczyć co skutecznie powinno wybić mi z głowy myśl o sprzątaniu o tej porze .Mogłabym też zacząć się przejmować interpunkcja w moich postach i literówkami ale mi się nie chce (to zawsze była moja słaba strona )

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czyli, dzień jak co dzień:)

Mateusz Domański pisze...

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.