piątek, 16 maja 2014

Ufff już po

W pułapce tkwię
w zasuszonym grymasie
ust ułożonych w uśmiech
udaję szczęście

Każdego dnia
domykam drzwi w głębi  duszy 
i uśmiecham się
coraz szerzej

Gubiąc siebie
w nieskończonym
labiryncie
codzienności

      Byliśmy dziś w Nowej Soli na badaniu EEG  .Do spania normalnie ale pobudka o 4 rano .O dziwo nie było najgorzej ale jak się już młody rozkręcił to masakra .Tak więc ubraliśmy się , przekąsiliśmy małe co nieco i około 4 :30 wyruszyliśmy z młodym na plac zabaw .Wiem pora nieco dziwna ale co robić jak mus to mus .Wyjazd na badanie o 6 rano .Po przedniej zabawie na placu i spacerku ,oraz zaliczonych mocno zdziwionych minach  ludzi jadących do pracy, wróciliśmy do domu .Zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy  w drogę .Młody nie zamierzał spać więc spokojnie sobie jechaliśmy  w wyśmienitych humorach ... do czasu aż mąż zapytał czy skierowanie wzięłam .Oczywiście zapomniałam . Zawróciliśmy po nieszczęsne skierowanie . Mieliśmy  spory zapas czasu i  bez większych niespodzianek zajechaliśmy do szpitala .Młody nie lubi nowych miejsc więc zaczął świrować .Pani nas zaprosiła do gabinetu .Tata zasiadł na krzesełku z synem a pani próbowała założyć młodemu na głowę żelową siatkę i jakieś takie metalowe coś . Linki z siatką się udało ale to metalowe coś notorycznie  próbowało wypaść .Ja zabrałam się  za przygotowanie butli i uśpienie synusia .Jako że obiekt badań nie miał najmniejszej ochoty spać z tym czymś na głowie i w nowym miejscu protestował z całych sił .Mąż wymiękł i opuścił gabinet tortur , ja niestety nie mogłam pójść w jego ślady .Po około 50 minutach ryku tak się synuś zmęczył ,że mimo wszystko zasnął. To był ostatni dzwonek , najzwyczajniej w świecie byłam zdecydowana przerwać badanie ale na szczęście młody w tym momencie słodko zasnął .Dał sobie  podłączyć resztę sprzętu .Na koniec badania się obudził i zaczął płakać ale kiedy dotarło do tego małego rozumku ,że zaraz opuści miejsce tortur dał się rozbroić .Wsiedliśmy do auta i fru do domu . Zostawiliśmy tatę w domu żeby sobie przed praca ugotował obiad i odsapnął a my ruszyliśmy na zajęcia .Na rehabilitacji było super chyba jeszcze nigdy nie był tak grzeczny i wyciszony .Może trzeba by było codziennie wstawać o 4 ? Nieeeeee po jednym poranku mam serdecznie dość .Badanie się udało , na ćwiczenia zdążyliśmy więc jest ok .Starszy osobnik płci żeńskiej jako sto latka olewa ostatnio naukę wobec powyższego zmusza mnie do bycia surowym i wymagającym rodzicem .Więc skoro nie chce się uczyć ma pracować w domu .O cudzie pomogło .Piąteczka z chemii jest i dziecko jakieś takie odkrywcze się zrobiło .W niedziele jedzie do Słupska po dyplom z wyróżnieniem w konkursie poetyckim .Kolejny zresztą w tym roku .Czyli jakoś leci pomału do przodu


Brak komentarzy: