niedziela, 11 maja 2014

Blondynki w lesie .

Wtulam się w Twoje  ramiona
udami przylegam do Twoich
jeszcze senna
chłonę ciszę poranka
zdumiona spokojem
jaki zamieszkał w mojej duszy
jedna noc
jeden szept
jeden uśmiech
 i tak łatwo zapomnieć
zatrzeć w pamięci
całe zło
wiele dni
wiele łez
wiele słów
i zapragnąć od nowa


              Jeden dobry uczynek zamazuje sto złych.Czasem tak łatwo ponownie się  sparzyć ,łatwo zapomnieć i  wpaść w pułapki emocji .Bywa .Nie ma sensu rozbierać tego na czynniki pierwsze .Ostatnio odkryłam ,że  kiedy nie układam scenariuszy tylko korzystam z okazji wszystko jakoś tak łatwiej się toczy .No i tyle na poważnie
              Wybrałam się dziś z dziećmi na spacerek . Rano rosołek , mąż po nocce do spania a my  w samochód i fru do szwagierki na obiadek .Nadmienię  , iż szwagierka mieszka w malowniczej okolicy w której są trzy domy  otoczone lasem i zagonami pól .Prowadzi tam droga pożarowa numer 45 i tejże drogi należy się trzymać  udając się na spacerek po lesie  . Pogoda śliczna .droga przez las prosta i na dodatek utwardzona , czyli spacerek .Młodszy nie miał wyboru , a starsze zachęciłam szantażem .Czyli niezawodne jak nie pójdziesz to... . Nie wiem dlaczego ale jeszcze działa .Więc w wesolutkich nastrojach ruszyliśmy całą trójką w ostępy i gęstwiny .Kodując w głowie położenie poziomek oraz jagodowisk z najlepszym dojściem , cieszyliśmy się śpiewem ptaszków , brakiem aut i ludzi .Wolniutko krok za krokiem szliśmy sobie .Trzymając się zasady dom cioci na prawo ,skręcaliśmy w ścieżki które nas kierowały w prawo .Jak nietrudno się domyślić dwie blondynki w lesie plus nieletni blondyn oznacza -zgubiliśmy się .Mimo wszystko kontynuowaliśmy naszą niespodziewaną wycieczkę w myśl zasady ,że w końcu gdzieś wyjdziemy .I dotarliśmy -do rozdroża a tu drogowskazy .Zgodnie z informacją do osady mieliśmy 1 km (jeden )więc ucieszeni ruszyliśmy wytyczonym szlakiem .Ponownie natknęliśmy się na krzyżówkę niestety bez magicznych strzałek .Oczywiście na drzewie jak wół wymalowane było 45 ale na 49 było z górki .Więc jak rasowe blondynki zignorowałyśmy oczywisty fakt ,że nasza ścieżka ma na prawo iść i poszłyśmy na łatwiznę .Więc tak sobie idziemy droga malowniczo wije się wśród wysokich wzgórz .Wiatr widać tylko  w koronach drzew .No to idziemy idziemy, idziemy i idziemy .Prawie już byłam zdecydowana posłuchać głosu rozsądku i zawrócić ale w tym momencie las się skończył a naszym oczom ukazała się mieścina zupełnie inna od tej która powinna się w tym miejscu znajdować .Wyciągnęłam więc  telefon i dzwonię do szwagierki.
-No halo .Mam pytanie do ciebie .Jak daleko masz do Mierzowa?
-Niedaleko a co?
-Bo jesteśmy w Mierzowie
-A gdzie macie auto?
-Koło Ciebie-nastąpiła chwila ciszy i salwa śmiechu .-Ty jesteś niemożliwa .Ziemniaki już wstawione .-To zmniejsz gaz trochę się spóźnimy . Tu obie z córą zaczynamy się chichotać jak to blondynki
-No to dawajcie zaczekam .
     Zaczepiamy dwóch tubylców i pytamy o dalszą trasę najlepiej krótką i z asfaltem  .Mili panowie wskazują nam właściwy kierunek i wyruszamy .Naszym oczom ukazuje się miły widok .Prosta szeroka żużlowa droga .Wyszliśmy w punkcie wyjścia więc do domu szwagierki zostało nam pokonanie dwóch kilometrów pod górkę .Krótki spacerek przed obiadem trwał 2 godziny a więc trasę wydłużyliśmy o jakieś 15 km. Ale za to jaki obiad był pyszny dzieciaki wciągnęły jedzenie błyskawicznie ,bez marudzenia pierwszy raz chyba .Poplotkowałyśmy sobie i czas było udać się do szwagierki numer dwa na kawę .Tym razem samochodem prosto z punktu A do punktu B  bez przygód .Ale dzień mimo wszystko był bardzo udany .Teraz czas na porcyjkę ćwiczeń i do spania jutro zaczyna się kolejny pracowity tydzień .Więc trzeba zregenerować siły .
Są na tym świecie rzeczy które wszystko rekompensują .Należy do nich widok domów kiedy zaczynasz tracić  nadzieję .

Brak komentarzy: