czwartek, 12 lutego 2015

Okrągły 80 post i wyższa matematyka

Uśmiech bezwiednie zamieniony
z obcym kimś mijanym w pośpiechu
Rodzi uśmiech pytający i zanurzony w zwątpieniu
Z nie dowierzaniem ,że można tak po prostu
Za nic
Podzielić się radością
Bez interesownie
Bez oczekiwania na wzajemność
Uśmiech rzucony swobodnie w tłum
Niesie lawinę uśmiechów
Ot tak po prostu
Za nic dla samego tylko
Uśmiechu

Bo jak się tu nie śmiać .Po prostu się nie da powstrzymać tego wygięcia ust ku górze .Szczególnie jak człowiek spojrzy na świat matematycznie .Nie dziwię się ,że tyle osób nie zdaje matury z matematyki , to czego uczą ma się bowiem nijak do matematyki użytkowej .Wpadłam na to przeglądając paragon z apteki .Ku mojemu zdziwieniu okazało się że 50% z 18 zł to nie jest 9 zł (Wydawać by się mogło łatwizna połowa z 18 to 9 nie byłam orłem z matmy ale tyle to nawet ja zapamiętałam )A tu niespodzianka gdyż według paragonu 50% z 18 zł to 14 zł .Cud wyższej matematyki .I tak rozejrzałam się odrobinkę wokół i co widzę? Coraz to nowe przykłady matematycznych anomalii .Weźmy promocje w sklepach sezonowa obniżka , super cena , wyprzedaż , obniżka 99% kuszą plakaty, śmieją się wesoło do człowieka .No oczywiście nie mam nic przeciwko takim akcjom jednak śmieszą mnie wtedy gdy upatrzę sobie np. buty na pasażu sieci handlowe na C
a więc notuje w pamięci fason i cenę i pojawiam się pojutrze bo znajoma dała cynk ,że po sezonowa od wtorku .Więc skoro obuwie kosztowało stówkę no to połowa 50zł .Jednak po dotarciu do sklepu okazuje się ,że to moje upatrzone obuwie kosztuje po obniżce 150 przecenione z 270 zł .Hm a to ciekawe otwieram galerie w telefonie i patrzam czy to aby te obuwie sobie upatrzyłam na pewno .No i na zdjątku mam obuwie to samo w tym samym miejscu .Jedyny element ,który się zmienił to cena ze 100 po przecenie na 150 z 270 .Jakbym weszła pierwszy raz do tego sklepu pewnie bym kupiła bo taka okazja mogłaby się nie powtórzyć  .A tak wzięłam sobie tą swoją stówkę i pojechałam na stare miasto i zakupiłam dwie pary butów i kapcie dla Jaśka . Matematyka abstrakcyjna na co dzień mam 1800, robię opłaty za 1500 ,kupuje leki za 200, jedzenie za na około 1200 i nie mam kredytu i długów  ja się pytam jak ?Eh nie ogarniam tego. Dobrze , że za moich czasów matmę na maturze wycofali bym oblała jak nic . EJ tam nic to wszystko i tak marność nad marnościami .Ważne jest to ,że Jasiek jakiś cudem wygrzebuje się z tego swojego kokonu , znalazł sobie sposób na komunikację .Przeprowadza sam ze sobą mini dialogi
Wstaje rano i się zaczyna
-Chcesz siku? -tak? tak
-Chcesz chlebek ?tak? tak
-Kulki dać tak? tak
-Kupić lizaczek , kurtkę -też tu chodzi o fakt że oprócz butów należy kurtkę nałożyć w drodze po lizaczek )
Rozbroił nas a właściwie małżonka ostatnio popisem umiejętności tempa w jakim potrafi się skubaniutki rozebrać do rosołu .Jako że do doktora to nie wypada pójść ot tak z ulicy , trzeba było wleźć pod prysznic . Mały szkodnik jak tylko usłyszał szum wody błyskawicznie pozbył się spodni , podkoszulka ,pampersa którego każdorazowo wrzuca do kosza a co taki jest fajny a skarpetki to mąż mówi , że w biegu ściągał. Potrafi bestia ,ale jak mu powiem Jasiek zdejmij buty jak przychodzimy ze spaceru to mur beton nie wie o co mi chodzi .Nauczył się ostatnio dawać buziaka w policzek co testuje na nas zapałem .Zauważyłam też ,że coraz więcej rozumie i chociaż trzeba się uzbroić w cierpliwość to w rozciągniętym czasie robi to o co poproszę .Dziś pomagał mi sprzątać i mówię do robala .Jasiu podaj mi miotłę .Na co Jasiek kolejno dał mi piłkę  w kolorze czerwonym , autko i zielonego ludzika i pewnie by mi tak wszystko podawał jakbym nie wpadła na pomysł , że on nie wie czego ja od niego chcę .Podeszłam więc do miotły pokazałam paluchem i mówię Jasiu miotła .I wróciłam na poprzednie miejsce .I po chwili ponowiłam prośbę o podanie miotły i Jasiek mi ją podał .Więc uważam to za sukcesik ,kolejny zresztą w tym miesiącu .Mimo tego ,że młody mknie do przodu i jest naprawdę kochany nie mogę się doczekać kiedy wyzdrowieje i pójdzie do dzieci bo dziczeje i wracamy do czasów mamy 24 h. godz. nie widzi nikogo innego tylko mama ,mamy ,mamusi
Chociaż tragedii nie ma .Jako że oba dwa z małżonem  chorutkie pojechał Jasiek na służbę do cioci Krystynki i o dziwo tylko jeden telefon od syna i nie dlatego ,że płakał tylko chciał pogadać i słyszę w słuchawce -Do Jasia mamusia chodź .No jak go tu nie kochać .Pytam się jak no się nie da .Ostatnio nawija jak szalony , bardziej przypomina mi to gaworzenie zupełnie jakby ten potok słów był nie do po hamowania .Fajne jest też to ,że zainteresował się książeczkami .Ma jedną ulubioną w której jest obrazek placu zbaw .W przeważającej części ogląda właśnie tą stronę ale po woli zaczyna zwracać uwagę na inne obrazki i próbuje odpowiadać na pytania które mu zadaje .Czasem żałuje ,że nie chodzę do pracy ,że codziennie to samo ,że wkoło Macieja takie same dzionki ale z drugiej strony gdybym nie spędzała z nim tyle czasu wiele rzeczy by mi umknęło jak np. dzisiejsza akcja kiedy u siostry w pokoju za pomocą fotela wdrapał się na parapet i z radością stwierdził .Ares tam biega .I uśmiech na pyszczku .Czego chcieć więcej ?

Brak komentarzy: