poniedziałek, 16 lutego 2015

Super msza i super zabawa karnawałowa


 W dniu wczorajszym rodzinnie udaliśmy się do Cichych na mszę i zabawę karnawałową dla podopiecznych .Było wyjątkowo .Pod każdym względem .Mimo grubej skóry są miejsca w których czujemy się wyobcowani i inni .Np. kościół i msza dla ,,normalnych " gdzie oddycha się szeptem , gdzie osobniki wyróżniające się nagłośnieniem lub zapotrzebowaniem na poruszanie są gromione wzrokiem pobożnych litościwych pełnych empatii dewot .Gdzie przeszkadzają w odgrywaniu komedii nazywanej uczestnictwem we mszy .Nie jestem przesadnie pobożna i nie łkam po kątach jak mnie msza ominie i na tacę nie wrzucam szelestów .Moja wiara mieszka we mnie a nie w ludzkich oczach .Po kilkunastu próbach zaaklimatyzowania młodego w końcu przestałam chodzić do kościoła . Po co męczyć siebie i dziecko  .Idąc na mszę do Cichych byłam nastawiona mocno krytycznie .Byłam przekonana ,że i tym razem wylądujemy po pięciu minutach za drzwiami . Z tym nastawieniem wyruszyliśmy .Ewka- bo mama kazała .Jasiek -bo mama idzie .Tata -bo nie chce ale głupio się wykręcić .Szczególnie jak żona dogryza .Więc wszyscy z Bogiem w sercu i niechęcią na zewnątrz podyktowaną zgoła odmiennymi czynnikami udaliśmy się ku  przygodzie.
                    Kaplica mała , nie ma organów .Ministrant jeden -chłopiec  z zespołem Downa (Maciek )Scholka- dziewczyn trzy: jedna gra na gitarze, jedna na klawiszach i jedna śpiewa .Bida z nędzą jednym zdaniem .Ksiądz wyszedł na ambonkę .Pozdrowił wszystkich  uśmiechem i do większości po imieniu .Jak się masz Kasiu Zosiu ,Jurku .do każdego z sercem .Kazanie proste i uderzające w sumienie , zrozumiałe i pozbawione patosu takie dla nas .O wykluczeniu o tym ,że mimo naszych wad jest ktoś kto nas kocha za to tylko ,że jesteśmy .Największym zaskoczeniem była muzyka , niby te same pieśni , niby tak samo nudne można by było oczekiwać a tu zonk .Porywające ,wesołe pełne wiary i życia .Nikomu nie przeszkadzało gadanie Jaska ,  że właził na ławkę , że siadał na podłodze .Nikt nie patrzył się na nas jak na dziwadła z tym  pytaniem w oczach Czy to na pewno jest miejsce dla was? Tu mógł być sobą a ja mogłam się uśmiechać .Było rewelacyjnie i zamierzam znów się tam wybrać na msze .Po prostu znalazłam się w domu .Inaczej nie da się tego opisać .Mnóstwo rzeczy mnie jeszcze pewnie spotka i jeszcze więcej zaskoczy ale wiem, że Jasiek do komunii pójdzie właśnie tam. Oj tam wiem ,że jeszcze masa czasu przed nami ale pewne rzeczy po prostu są oczywiste .Ksiądz -brak mi słów aby go opisać .Powiem więc tak gdyby wszyscy byli tacy jak on nie byłoby najmniejszej afery z człowiekami w czarnych sutannach a prasa nie pisałaby o nich bo o dobrych rzeczach ludzie nie chcą czytać .Piekielnie dobry kapłan , ludzki, wyrozumiały , pełen ciepła i taki ....szczery .Nie na pokaz ale z serca .No a później zabawa .zapraszamy na stołówkę .Ksiądz -wodzirej bawił się ze wszystkimi , Nikt nie podpierał ścian , nie rzucał spojrzeń spod wilka .Nie podpijał dla animuszu procentów na odwagę .Dwu osobowy zespół przygrywał do tańca , pyszne domowe ciasto , owoce, napoje .Nikt nie zbierał cegiełek , datków .Po prostu ugościli nas czym chata bogata .Jasiek dopadł się do ciasta oczywiście na sam początek ale już go ciągnęło do muzyki do świateł i widać że mu podpasował klimat

Więc ruszyliśmy w tan pociągiem  z daleka (tu ostatni wagon z fasonem zajechał w stronę stolika ) 

 Potem białe tango .Panie proszą panów i ach co to był za bal

 I sensacja wieczoru balony ,białe niebieskie , żółte , fruwające swobodnie i nikomu nie przeszkadzające .Najlepsza zabawka
I niestety nie zostaliśmy zbyt długo ku wielkiemu żalowi najmłodszego osobnika .Małżonka rozbolała głowa , Ewcia źle się poczuła a ja sprosiłam sobie gości do dom więc zabraliśmy cztery litery w troki i do chałupy .Jasiek oczywiście protestował .Co wyraził głośnym -tańczyć ,bawić i galopem  z powrotem na sale .No ale w końcu dał się zapakować do auta .Padł jak szczypiorek udobruchany bajką .Dziś w końcu poszedł do przedszkola po 14 dniach absencji i o dziwo bez jęczenia , przebrał się , dał pani Andżelice  łapkę i powędrował na salę .Na zajęciach z panią Kasią pochwalił się znajomością kolorów , zaskoczeniem dla mnie było to że zna kolor pomarańczowy i umie to słowo powiedzieć .Hm . Zaskakujące gdyż poznał go wczoraj wieczorem i to zupełnie przypadkiem .No ale są rzeczy o których się nie śniło filozofom .Ważne ,że było po prostu super a dobra passa trwa .Jako że z natury jestem pesymistką zastanawiam się kiedy się skończy ale staram się zagłuszać ten wredny głosik .

Brak komentarzy: