sobota, 14 marca 2015

Lazania +murzynek =nastolatka gotuje

Co może spotkać wyjątkowego zapracowanego , zmęczonego, zestresowanego rodzica w sobotę marcową , kiedy za oknem leje , nie ma na nic chęci a po domu szaleje 17 kg autystyka z elementami adhd .Najpierw niespodzianka , podglądałam dziś mojego osobnika na zajęciach , ku mojemu zdziwieniu siedział przy stoliku i wykonywał polecenia , oczywiście wyczyniał przy tym te swoje wszystkie sztuczki ale siedział i pracował bite 40 minut .Cóż powiedzieć najwyraźniej nie mam zadatków na terapeutę bo ze mną pracuje 40 ale sekund a o siedzeniu w miejscu mowy nie ma .Potem z racji niesprzyjającej aury pojechaliśmy prosto do domu i zabraliśmy się za zapełnianie zamrażalnika .Za tydzień szpital więc czas zatroszczyć się o pozostałą dwójkę ,żeby mi nie pomarli z głodu jak matka się będzie wczasować .I niespodzianka numer dwa .Mój starszy osobnik a właściwie osobniczka , zebrała artykuły spożywcze , nawet pofatygowała się osobiście na strych (trzymamy tam zamrażalnik)po mięsko mielone , którego oczywiście nie było jak matka kazała przynieść na obiad a teraz proszę uprzejmie zmieliło się .Wbiła na gooogle i na obiadek lazania .Ku mojemu coraz większemu zdziwieniu moja pociecha samodzielnie wykonała danie obiadowe . Co mnie niezmiernie ucieszyło , nieco mniej niż stan mojej kuchni po tych wyczynach gastronomicznych  .Wy sobie nie wyobrażacie ile można rzeczy wybrudzić szykując potrawę jednogarnkową .Jakby ktoś chciał przeżyć takie doświadczenie wypożyczę specjalistkę .Jedzonko wyszło w miarę ok chociaż maleńkie zastrzeżenia budził ser( ementaler z polo) który się nie rozpuścił i dopóki był gorący wydzielał niesamowity zapaszek .Drugi drobiazg to konsystencja .Jako że komputerem rządził młody .Ewka czytała z doskoku i nie doczytała ,że danie po upieczeniu należy pozostawić na 30 minut  wyciągając je z piekarnika .No i zostawiła na 30 minut ale w piekarniku .rezultat był taki ,że nieco packowate wyszło .Najważniejsze ,że sama zagniotła ciasto na makaron , zrobiła sos beszamelowy i czosnkowy , ten to już była rewelacja kulinarna normalnie paluszki lizać .Kiedy potrawa prawie już zniknęła z talerzy wystygła i zrobiła się taka jak powinna być czyli zaczęła przypominać tort z mielonym mięsem .Cóż lepiej późno niż wcale .Najedzeni udaliśmy się do dalszych obowiązków , Tata-telewizor Ewa-książka Janek - rozrabianie Mama-sprzątanie, zmywanie, lepienie pierogów i takie tam inne drobniejsze rzeczy .W połowie produkcji wyrobów mącznych stwierdziłam ,że mam serdecznie dość tej chałupy , roboty i bałaganu .Męża i Jaśka pod pachę i fru na kawę do cioci Lucynki .Posiedzieliśmy , kawkę wypiliśmy i z dużo lepszym nastrojem udaliśmy się w drogę powrotną , gdzie niestety nie stał się kolejny cud i bałagan się nie posprzątał za to murzynek się upiekł .Oczywiście nieco się przyfajczył bo kucharka była dziś w bibliotece i rozumiecie nie wyrobiła .A zanim spalenizna doleciała do jej pokoju to nieźle go przyczerniło ale jak się odkroi to jest całkiem całkiem .Jutro się nim zajmę .W sensie , że zjem tylko nieco zmodyfikuje wygląd , gdyż jako niepoprawny łasuch lubię jak ciasto wygląda jak ciasto a nie spalone coś w blaszce .Ważne jest ,że zrobiła , było smaczne a ciasto da się uratować a najważniejsze , że najwyraźniej mimo swojego nastawienia anty do świata i spraw przyziemnych czegoś się jednak nauczyła co sprawi ,że nie umrze z głodu jak rodziców zbraknie na tym ziemskim padole .Pytanie tylko czy zarobi na produkty do gotowania tychże potraw .Mam nadzieję ,że kolejny raz mnie pozytywnie zaskoczy pewnego dnia .Czas spać .Kolejna kołderka powędrowała do wyjątkowych chłopaków , następne się szykują .Ciekawa jestem jak ja to ogarnę , w niedzielę się nie pracuje a ja na poniedziałek obiecałam hm ......na szczęście nie na rano .Dam radę bo nie lubię nie dotrzymywać słowa .No nie wiem po kim ja to mam doprawdy . A tymczasem znikam .czas si e zdrzemnąć .Dobranoc

Brak komentarzy: