niedziela, 2 sierpnia 2015

Jasiek Jasiek pelasiek plasiek i żmij

Nie sądziłam ,że to powiem ale jakże cieszy mnie fakt ,że ten mały szantażysta , terrorysta , przylepa , rzep , plama na koszulce WRACA DO PRZEDSZKOLA -Koniec wakacji przynajmniej dla tej małej rozpuszczonej pluskwy zwanej dalej moim rodzonym synem Janem .Mimo niewątpliwego przywileju obijania się przez dni 31 miesiąca lipca przyszedł najwyższy czas na powrót i na odpoczynek , odpoczyneczek , odpoczyniunio mój ukochany , wyśniony i wyczekiwany .Kilka godzin tylko dla mnie mhhhh .Jasiek jakby wyczuł ,że koniec laby bo dziś przeszedł samego siebie .Przecież ja przez tego chłopaka do szczętu osiwieje .Najpierw nie dawał mi spokoju tylko do kurczaków i do kurczaków a jak już wypłakał to bierzemy dupke w troki , nocnik pod pachę plastikowe krzesełko tudzież lekturę oraz oczywiście papier toaletowy .I siedzimy sobie .Młody pozostawiony na chwilkę bez kontroli nawrzucał kurczakom puszek po piwie(nie popija nazbierał tuz obok )większość udało mi się wydłubać potem radośnie nasikał przez siatkę , dokarmiał kurczaki jabłkiem oraz chrupkami kukurydzianymi oraz chlebkiem , w określonej kolejności oczywiście gryza on , dziobniecie kura aczkolwiek kogut .Oczywiście w międzyczasie -ciśnij kupę .Po zakończonym ciśnięciu poleciał do beczki z deszczówką , wrzucił do środka konewkę , klocki , foremkę , zamoczył ręce i koniecznie chciał spróbować czy jest zdatna do picia .Następnie biegał między zaparkowanymi samochodami i nie opuszczał na krok ojca swego który próbował bezskutecznie odkurzyć swój pojazd .Po godzinie mając serdecznie dość ganiania za tym małym tornadem złapałam pod pachę i zataszczyłam na podwórko ojciec zabrał resztę czyli krzesło oraz książkę .Po zablokowaniu furtek młody szalał z nudów i bezsilności .Tak mu się nudziło ,że nauczył się wspinać na meble w kuchni , zbił dzbanek na wodę , wyjadł cukier z cukierniczki (na szczęście mało było )podjadł mleka w proszku i w końcu odpuścił na chwilkę .Potem nastał wieczór więc czas na szaleństwa .więc poszliśmy na plac do sąsiadów , szalał jak nakręcony a w końcu spadł ze zjeżdżalni .Nieźle pacnął ale przeżył .Z gadzina trzeba bez sentymentów w takim przypadku , czyli na bieżąco sprawdzić obrażenia i bron boże nie ciamkać nie biadolić , dopiero jak się uspokoi należny wycałować i wy przytulać .Dzięki upadkowi chętniej przyszedł do domu . Oczywiście od razu na wejściu traktor tom , w międzyczasie zjadł tosty i filet z kurczaka (i to jest zajefajnista wiadomość, bo ostatnio ma niezły apetyt wczoraj zjadł flaki blllle .Jedyny minus muszę mu zmiksować i dość ostro doprawić  ale je )potem myju myju chlastu plastu i do mycia biegiem marsz (w moich marzeniach czas kiedy młody chadzał spać o 19 minął bezpowrotnie no ale  zobaczymy jak to będzie jak rankiem zerwiemy się do pracy .Może jak się wymęczy to wrócą stare dobre czasy .Jeju kto mnie rano ściągnie z wyrka no kto pytam grzecznie .No i z płaczem i wielkim nie chcę nie lubię spać , nie ma spania zasnął i śi a ja ruszam w jego ślady

Brak komentarzy: