czwartek, 13 sierpnia 2015

Łódż za nami i przed nami

Bezczynność z bezruchu zrodzony niebyt
Nietrwały utrwalony w spokoju
Wyciszony stały jak skały -trwały
Bezczynność wymuszona
Pragnę się wyrwać-nie mogę
Nieposłuszne ciało tkwi nieruchome
Przymus w głowie
By się poderwać i biec
Jak najdalej od szponów codzienności

Część pierwsza wycieczki do Łodzi zaliczona .Pojechałam jednak wielkim samochodem .a co mi tam jak szaleć to na maksa .Miałam nie brać nawigacji a jednak zabrałam na swoja zgubę i błądzenie i żebym się miała z kim pół drogi sprzeczać .Zaczęliśmy oczywiście od wrócenia się po dowód osobisty Edzia  ale ze spokojem bo sobie wyliczyłam ,że mam godzinę zapasu w razie czego (pojęcie czasu stało się gdzieś po trasie niesamowicie względne)Następnie trzeba było zatankować auto(no niby nic ale jak do tej pory robił to mój małżonek ja wsiadałam i jeździłam od czasu do czasu zgłaszając zapotrzebowanie na uzupełnienie baku , teoretycznie wiem ,że ludzie wykonują ta prozaiczna czynność zupełnie samodzielnie ale ja to jednak wole ,żeby mnie ktoś wyręczył )dobrze ,że ,,mały"pojechał ze mną bo zanim bym się doczekała na wezwana obsługę stacji na orlenie to by się któryś z facetów w kolejce za mną w końcu wkurzył i albo by mi wypchnęli auto albo zatankowali  na szczęście wspólnie daliśmy radę .Jasiek od samego rana był niebywale grzeczny i spokojny i zadowolony z wycieczki .W ogóle przez cała drogę jakby dziecka nie było w aucie , część drogi przespał , a resztę ciekawie zapoznawał się z krajobrazem .Zatankowawszy ruszyliśmy w dalsza drogę ku nieznanej przygodzie i tak sobie jedziemy , jedziemy i jedziemy mijamy rondo za rondem , nawigacja klepie gdzie skręcić , kiedy skręcić i kiedy zawrócić .Nie byłoby problemu jakby nie maleńkie błędy w podawaniu na którym zjeździe należny opuścić rondo .No i tak na którymś z licznych kółek posłuchałam,,krzysia "i bach drugim pierwszym w lewo a tu niespodzianka zamiast na Rawicz ekspresówka na Wrocław .O rzesz orzeszku była twoja mać , zawrócić nie ma gdzie , nawigacja nie ma wprowadzonej tej trasy a stara droga zamknięta na głucho na kłódek sześć .Więc nie zostało nam nic innego jak pojechać prosto ewentualnie wycofać tyłem ale jakoś opcja jazdy tyłem pod prąd na drodze ekspresowej nie przypadła mi do gustu i w ten sposób zaliczyłam dodatkowe 60 nieplanowanych km na których musiałam jeszcze co chwile słuchać komunikatu -za sto metrów zawróć w lewo -No jakby mi się udało byłby to nie lada wyczyn w końcu jednak na 57 km objazdu trafiłam na pętlę na Rawicz jupi jaj .Czas leciał , km jakoś nie ubyło nerwów za to jak najbardziej .Ale jedziemy ze stałym szablonem krótko 90 równie krótko 70 bardzoooooooo długo 50 gdzie droga pusta i prosta .Geniusz te znaki ustawiał .Ale stosować trzeba bo aż żółto od radarów . No nic to .dotarliśmy w końcu do Kostrzyna , i ponownie zawitaliśmy na stację Orlenu ,za paliwo wyszło 15,49 a za trzy kawy 15,99 to się biznes nazywa .Obsługa o tempie które przeraziłoby nawet najwolniejszego z żółwi .No ale w końcu posileni kofeina ruszyliśmy w dalsza drogę .Pomijają niepokojąco szybki upływ czasu dalsza wyprawa minęła bez przeszkód .Zadzwoniliśmy ,że jedziemy i że się spóźnimy (bagatelka półtorej godziny )pani szczęśliwa nie była ale poczekali na Edzia .Przez telefon powiedziano mi ,że przymiarka potrwa ze dwie godziny a się okazało ,że po pół godzinie odcisk został pobrany i w ten sposób okazało się ,że na pół godziny wlekliśmy sie na drugi koniec kraju  .Żeby wizyta  w Łodzi nie była taka nieproduktywna Ewka zostawiła kolo sklepu swój zeszyt z opowiadaniami oraz gdzieś po trasie zgubiła telefon .poszukamy 28 sierpnia  kiedy wrócimy po gotową protezę .Na razie odsypiam mój samochodowy wyczyn 12 godzin w trasie wnioski -praca kierowcy nie jest dla mnie .

Brak komentarzy: